Projekt nowelizacji ustawy repatriacyjnej przygotowywany przez Maciej Płażyńskiego, który zginął w katastrofie smoleńskiej, utknął w sejmowej podkomisji.

Obecna ustawa repatriacyjna przerzuca cały ciężar adaptacji przybyszów na barki samorządów. Maciej Płażyński przygotowywał jej nowelizację, która zwiększała odpowiedzialność instytucji państwowych za los naszych rodaków z miejsc dawnego zesłania tym samym czyniła realnym ich przeyjazd. Dzieło tragicznie zmarłego ojca kontynuował Jakub Płażyński. Jeszcze w 2010 r. w ramach akcji “Powrót do ojczyzny” zdołał zebrać pod projektem nowelizacji 215 tys. podpisów wymaganych żeby zajął się nimi Sejm. W ciągu trzech lat udało się przekonać i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Ministerstwo Finansów do poparcia dla nowych rozwiązań. Projekt ustawy trafił w 2013 r. do specjalnej podkomisji kierowanej przez posłankę PO Joannę Fabisiak i tam utknął na dwa lata. Jak pisze dla portalu onet.pl Krzysztof Rak sam Jakub Płażyński, a po cichu także inni politycy PO, właśnie Fabisiak wskazują jako winną sabotowania obywatelskiej inicjatywy. Czas zaś nagli, gdyż projekt nowelizacji musi zostać uchwalony w tej kadencji, pod jej zakończeniu projekt wraz z 215 tys. podpisów trafi do zmielenia.

onet.pl/kresy.pl

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. ziemowit
    ziemowit :

    Oooooo żeby tak do kosza ?! Żeby ich tak zostawić ?! Zwłaszcza teraz gdy Polska w porównaniu 70 lat temu miała o wiele więcej problemów , była o wiele wiele biedniejsza i słabsza niż dziś !! Również ten problem to że Polska się wyludnia …

  2. fiesta
    fiesta :

    Wypowiedź D.Tuska dla „Znaku” z 1987 roku (nr. 11-12) na pytanie: Czym jest polskość ?
    “Wydawałoby się: tylko usiąść i pisać. A tu pustka, tylko gdzieś w oddali przetaczają się husarie i ułani, powstańcy i marszałkowie, majaczą Dzikie Pola i Jasna Góra, dziejowe misje, polskie miesiące, zwycięstwa klęski. Zwycięstwa?

    Jak wyzwolić się z tych stereotypów, które towarzyszą nam niemal od urodzenia, wzmacniane literaturą, historią, powszechnymi resentymentami? Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło-ponuro-śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych rojeń? Polskość to nienormalność – takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze wrzuciły na moje bark brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać, a zrzucić nie potrafię (nie chcę mimo wszystko?), wypaliły znamię; i każą je z dumą obnosić. Więc staję się nienormalny, wypełniony do granic polskością, i tam, gdzie inni mówią człowiek, ja mówię Polak; gdzie inni mówią kultura, cywilizacja i pieniądz, ja krzyczę; Bóg, Honor i Ojczyzna (wszystko koniecznie dużą literą); kiedy inni budują, kochają się i umierają, my walczymy, powstajemy i giniemy. I tylko w krótkich chwilach przerwy rozważamy nasz narodowy etos odrobinę krytyczniej, czytamy Brzozowskiego i Gombrowicza, stajemy się normalniejsi. Jest jakiś tragiczny rozziew w polskości – między wyobrażeniem a spełnieniem, planem a realizacją. Jest ona etosem pechowców, etosem przegranych i zarazem niepogodzonych ze swą przegraną. Wolność jest w nim wartością najwyższą -[—-] [wycięte przez cenzurę – Ustawa z dnia 31 VII 1981 r. o kontroli publikacji i widowisk, art. 2 pkt 6 (Dz. U. nr 20 poz. 99, zm.: 1983 Dz. U. nr 44 poz. 204)] porywa się na czyny wielkie z mizernym zwykle skutkiem. Polskość w rzeczy samej jest nieadekwatną do ponurej rzeczywistości projekcją naszych zbiorowych kompleksów. Piękniejsza od Polski jest ucieczką od Polski tej na ziemi, konkretnej, przegranej, brudnej i biednej. I dlatego tak często nas ogłupia, zaślepia prowadzi w krainę mitu. Sama jest mitem.”
    ( http://www.miesiecznik.znak.com.pl/1883/polak-rozlamany ).