mapa @mapa
Kilka słów o mnie:
zainteresowany problematyką kresową
Strona internetowa:
Brak danych
Skąd jestem:
Brak danych
Wykształcenie:
Brak danych
Związki z Kresami:
Brak danych
Ulubiona książka:
Brak danych
Facebook:
Brak danych
Twitter:
Brak danych
Zbrodnię, trzeba nazwać zbrodnią. Gdyby ze strony białoruskiej byli tylko polegli w walce, uzbrojeni mężczyźni to cóż można byłoby to skwitować, takie były czasy. Ale zabitych zostało też siedmioro dzieci.
I dalej, czemu nie chcemy uszanować wrażliwości Białorusinów? Czy będziemy im odmawiać prawa do własnego osądu tamtych wydarzeń?
Sam Marsz ma w sobie elementy prowokowania. Wybór miejsca nie jest przecież przypadkowy. Jestem przekonany, że chęć uczczenia Burego nie musi wcale następować w taki sposób.
Sąd odwołanie uwzględnił. Marsz będzie i dobrze.
Z drugiej strony uważam, ze wmawianie osobom które uważają się za Białorusinów, że nimi nie są, jest tym samym, co wmawianie Polakom na Białorusi, ze są spolonizowanymi Białorusinami. Obrażanie naszych współobywateli, że są prawosławni, albo, ze nie uważają się za Polaków jest błędem.
Można oczywiście próbować usprawiedliwić Burego w kontekście ewidentnej zbrodni jaka dokonał jego oddział w Zaleszanach, ale należy też USZANOWAĆ to, iż bliscy ofiar albo ich sąsiedzi mają na ten temat odmienny pogląd.
Nic by się nie stało, gdyby ci którzy nawiązują do katolickiej i narodowej polskiej tradycji, symbolicznie te ofiary uczcili.
I jeszcze jedno, lepiej żeby nad Bugiem i Narwią naszymi sąsiadami byli Białorusini, niż zbanderyzowani neoukraińcy.
To co robią nasze władze w polityce wschodniej można określić tylko jednym słowem: obłęd. Jesteśmy w stałym i kosztownym konflikcie z Rosją, podtrzymujemy go, a potem skamlamy o “obecność amerykańską”. Rozmawiamy z USA w pozycji petenta. Wczoraj było bardzo charakterystyczne zdjęcie – siedzący jak basza Mc Cain i witający się z nim jak grzeczny chłopczyk na stojąco prezydent RP.
Prawie każdy ruch Rosji jest interpretowany jako działanie antypolskie, a z drugiej strony przemilcza się albo bagatelizuje falę antypolonizmu na Ukrainie. Przymyka się oko na recydywę nazizmu w tym państwie i jednocześnie finansuje się je z kieszeni polskiego podatnika, vide ostatnia darowizna 30 mln zł.
Zarówno PO jak i PiS będą winne polskiej krwi, którą trzeba będzie przelać w sytuacji, gdy konflikt z Rosja przejdzie z fazy wojny zastępczej na Ukrainie w fazę kolejną toczoną, np. na Łotwie.
Takimi właśnie poglądami, jakie zaprezentował pan Minister i taką właśnie krótkowzrocznością prowadzi się do izolacji Polski na płaszczyźnie międzynarodowej, a w dalszej perspektywie do katastrofy geopolitycznej.
Bez złudzeń. Raz że jest to w istniejącym układzie geopolitycznym niemożliwe. A gdyby nawet, to co Serbowie zrobią z mnożącymi się jak króliki, a jednocześnie fanatycznymi Albańczykami ? Prawdopodobnie rozwiązaniem byłoby oddanie przez Kosowo na rzecz Serbii, np. 20% terytorium (wg stanu ludności sprzed wojny) z rejonem Mitrovicy i Graczanicy włącznie. W zamian za uznanie tego państwa przez Serbię.
Znowu zaklinanie rzeczywistości.
Po pierwsze nie cała Ukraina ma orientację prozachodnią, a forsowanie intensywnego marszu na zachód istniejące tam pęknięcia pogłębiły.
Po drugie nie każda prozachodnia orientacja Ukrainy jest korzystna dla Polski, bo może być tak, iż staniemy w oko w oko z z jak najbardziej prozachodnim, ale i antypolskim, banderowskim nazizmem, zgłaszającym pretensje do naszych ziem.
Po trzecie państwa naszego regionu zajmują wspólne stanowisko w sprawie Ukrainy. Wyjątkiem jest Polska, która ma stanowisko skrajnie antyrosyjskie i filoukraińskie.
Takie jest przygotowanie merytoryczne animatorów polskiej polityki wschodniej.
Wszystko dobrze, tylko ta mapa wydaje się jakaś taka nieaktualna…
Telewizja Biełsat- przedsięwzięcie propagandy amerykańskiej za polskie pieniądze. Dawno powinna być zlikwidowana. Środki należałoby przekazać na telewizję Wilno, skierowaną do mieszkańców Wileńszczyzny. Oczywiście pod warunkiem, że do prowadzenia telewizji nie dorwą się giedroycowcy, z zamiarem “uświadamiania spolonizowanych Litwinów i Białorusinów”.
Nie wierz w żadną mniejszość śląską….
To nie jest kwestia wiary. Według spisu z 2002 roku 173 tys. osób zadeklarowało tożsamość śląską, w spisie z 2011 takich deklaracji było już 847 tys. Przy czym w powiatach mikołowskim i rybnickim było to ponad 40% ich populacji.
“Nie ma takich, którzy by twierdzili, że nie są ani jednymi, ani drugimi…”
Nieprawda, W 2011 roku jako JEDYNĄ narodowość śląską zadeklarowało 376 tys. Inni z tych 847 tys. deklarowali podwójną tożsamość w większości polską.
“skupiska Niemców w woj. opolskim,j nie udają Ślązaków”
Zapewne. Ale to nie jest tak, że w śląskim deklarują się jako Ślązacy, a w opolskim jako Niemcy. Bo na Opolszczyźnie są powiaty (strzelecki, krapkowiciki, opolski), gdzie ponad 20% osób deklarowało “śląskość”.
Owszem, można powiedzieć, że to tylko statystyka, rodzaj jakiegoś koniunkturalizmu. Ale zjawisko narasta. Jak nie spróbujemy go bardziej przeanalizować, jak wszystko zrzucimy na “robotę niemiecką”, to możemy się w kolejnym spisie jeszcze bardziej zdziwić. Tym bardziej, ze to nie urzędnik, czy dziennikarz decyduje o poczuciu narodowym.
Sprawa bynajmniej nie jest tak jednoznaczna. Na Śląsku jest wbrew temu co próbowały zaklinać władze warszawskie istnieje populacja autochtonów, którzy nie identyfikują się jednoznacznie, ani z niemieckością, ani polskością. Owszem trudno dzisiaj mówić o wykrystalizowanej śląskiej mniejszości, w rozumieniu narodu. Natomiast istnieje na Śląsku regionalna odrębność, podsycana błędami władz polskich. Ślązakowcy, idąc w ślady lietuvisów z Auszry na gruncie tej śląskiej odrębności budują antypolski separatyzm.
Ślązakowcy korzystają z błędów, jakie Państwo Polskie popełniało i popełnia w stosunku do Śląska.
Z jednej strony mamy opcje postudecką, reprezentowaną przez PO, która wspiera nawet najbardziej antypolski, ślązakowski separatyzm. Źródłem takiego zachowania jest z zarówno typowa dla tego środowiska chęć rozbicia polskiej tożsamości narodowej, jak i chęć wyciągnięcia doraźnych korzyści politycznych ze współpracy z RAŚ.
Z drugiej strony mamy tendencje postkomunistyczne, czy “hurrapatriotyczne”, które chciałyby widzieć Śląsk, jako pozbawiony regionalnej tożsamości obszar, w scentralizowanym państwie. Ten pogląd z kolei nie chce zauważyć specyfiki Śląska, poza prostym folklorem, “ślunska godkom” i etosem kopalnianym. Wszystko inne jest traktowane, jako “zakamuflowana opcja niemiecka”.
Oba te stanowiska, dają ślązakowcom paliwa do działania, oba są błędne i dla Polski szkodliwe. Dlatego mówienie o trzeciej drodze ma sens. Pytanie tylko na czym miałaby ona polegać, bo na dzień dzisiejszy nie widzę żadnego spójnego programu, który z jednej strony wyraźnie przeciwstawiałby się tendencjom separatystycznym, z drugiej dawał alternatywę budowy ślaskiej tożsamości w ramach szerokiego nurtu polskości.
Należy cieszyć się, ze Redakcja Kresów.pl ten temat podejmuje i oczekiwałbym jakiejś szerszej i merytorycznej dyskusji w tej sprawie.
Banderowcom pozostaje szczekać. Potem będzie wycie i skamlanie.
A 11 lipca pod ambasadą Ukrainy i wszystkimi konsulatami powinny być zorganizowane pikiety przypominające władzom o niewygodnej prawdzie- o ludobójstwie Polaków, Żydów, Ormian, Czechów i Ukraińców, dokonanym przez “bohaterów” dzisiejszej Ukrainy.
Ot taki to sukces naszej pożal się Boże polityki wschodniej.
Ach, ach, tyle lat lewackiego prania mózgów nadaremno…
KOD nie ma nic do tego.
Szkoda, że takiej liczby osób nie gromadzi żadna uroczystość polskiej mniejszości na Kresach.
Porównywalny jest tylko marsz w Wilnie. Tyle że nie przypominam sobie, aby brał w nim udział jakiś prominentny polityk z RP. O Prezydencie nie wspominając.
A na jakiś sensowny komentarz już was nie stać?
i tak się kończy tzw.Ruch Narodowy.
Bez złudzeń. Premier Kopacz oprócz oczywiście zachowania stołka, jest dzisiaj najbardziej zainteresowana “biednymi” uchodźcami zalewającymi Europę i wtłoczenia części z nich na olecenie Berlina do Polski.
Z kolei opozycyjny PiS też nie chce zauważyć problemów polskiej mniejszości na Wileńszczyźnie we właściwym wymiarze, bo dla niego i ważniejsze jest rusofobiczne układanie się z lietuvisami. Nawet kosztem wileńskich Polaków.
Nic się nie zmieni, dopóty, dopóki nie oderwie się tych politykierów od koryta i zastąpi tymi, którzy myślą w kategorii polskiego, a nie brukselsko- niemieckiego, czy też amerykańskiego interesu.
Transparent bez sensu. W żaden sposób nie pomaga Polakom z Wileńszczyzny.
Waldemar Tomaszewski jest być może jednym z najskuteczniejszych polskich polityków w ogóle. Prawdę powiedziawszy nie widzę w Polsce polityka takiego formatu, który jednocześnie posiadałby polskie i katolickie poglądy….
Gdyby Ukraińcy rozliczyli sie ze swoja przeszłością, gdyby zaprzestali nazistowskiej indoktrynacji młodego pokolenia, słowem gdyby byli normalnym europejskim narodem, to oczywiście konflikt w Donbasie do niczego nie byłby nam potrzebny.
Skoro jednak banderowska hydra ożyła i wsparta przez różne środowiska rozszerza swoje wpływy na Ukrainie, to lepiej żeby się Ukraińcy tłukli w Donbasie, niż myśleli o Zakerzoni.
Dobre pytanie. Nic tak nie rozłożyło Ukrainy jak słuchanie podszeptów Waszyngtonu i Warszawy, ze problem Donbasu można rozwiązać siłą. Kijów myślał, że będzie miał Donbas tanim kosztem, a ma wojnę, katastrofę społeczną i gospodarczą, i bez Donbasu
Gdyby przyjąć, że Ukraina jest naszym potencjalnym sojusznikiem, że silna Ukraina leży w interesie Polski, to efekt działania politykierów pokroju Kaczyńskiego jest dokładnie odwrotny. Gdyby jednak przyjąć, że jeśli Ukraina stanie się banderowska, to w naszym interesie jest, aby była ona maksymalnie osłabiona. Tak więc niechże banderowcy dalej sie zbroją, dalej wykrwawiają i dalej doprowadzają państwo do destrukcji. Tyle tylko, że eskalacja konfliktu i nasz w nim aktywny udział, stanowi bezpośrednie zagrożenie dla Polski. Dlatego reasumując, niech się konflikt tli, ale bez przenoszenie go na inne obszary i bez tego idiotycznego pchania nas Polaków w tę zawieruchę.
Nasze władze przestają już zupełnie w aspekcie ukraińskim kierować się naszym narodowym interesem. Ba one przestają kierować się logiką. Pchają Ukraińców do wojny, co jest dla tego państwa w dłuższej perspektywie czasowej katastrofą.
W istniejącej sytuacji każda propozycja jest w gruncie rzeczy do rozważenia.
Ukraina stoi przed trzema następującym wyborem:
1) próbować rozwiązać konflikt militarnie, co po pierwsze spowoduje kolejne ofiary i zniszczenia, jeszcze większa nienawiść pomiędzy Donbasem a Kijowem, jeszcze większą zapaść społeczno- gospodarczą i zadłużenie wobec światowej finansjery, przy czym nie ma gwarancji, że uda się ten konflikt zbrojny rozstrzygnąć na korzyść Kijowa.
2) dogadać się z separatystami przyznając szeroką autonomię Donieckowi i Ługańskowi,; plusem takiego rozwiązania jest uniknięcie katastrofy, o jakiej mowa w pkt 1; minusem silne zakotwiczenie Ukrainy na wschodzie z uwagi na opór jaki stawiać będzie Donbas w jej drodze na zachód, ponadto istnieje prawdopodobieństwo, że z rozwiązań autonomicznych będą chciały skorzystać inne regiony, np. Charków, Odessa, czy Zakarpacie.
3) zgodzić się na secesję najbardziej prorosyjskich regionów, skupić się na reformowaniu państwa i pozbywszy się prorosyjskiego balastu, obrać zdecydowanie prozachodni kierunek. Minusem tego rozwiązania jest utrata integralności terytorialnej.
Niemniej jednak wszystko wskazuje na to, że Kijów i tak straci kontrolę nad Donbasem, tyle że przez obranie taktyki rozwiązywania problemu militarnie, dodatkowo poniesie koszty wojny.
I bardzo dobrze.
Dobry artykuł. Trzeba zgodzić się z główna tezą, że Polska powinna w konflikcie ukrainsko – rosyjskim zachować neutralność. Prawdą jest też i to, że zaangażowanie się tych dwóch państw w konflikcie daje nam trochę czasu na wzmocnienie państwa. W pełni podzielam pogląd, ze gdyby nie nasza służalczość względem USA, to moglibyśmy ułożyć sobie pragmatyczne stosunki z Łukaszenką, które dałyby nam bonus w postaci poprawy sytuacji polskiej mniejszości.
Nie bardzo jednak zgadzam się z pomniejszaniem roli państw buforowych. Już WKL do Unii Lubelskiej miało taki charakter, a i dzisiaj układ ULB daje nam pewne pole manewru. Polega ono z grubsza biorąc na tym, że albo w przypadku agresywnej polityki rosyjskiej mogą te państwa w pierwszej kolejności angażować siły i środki rosyjskie, albo w przypadku konieczności dogadania się z Rosją, mogą one być obszarem wspólnych polsko- rosyjskich działań.
Ważnym jest tylko to, żebyśmy w polityce wschodniej nie mylili celów ze środkami. Celem niezmiennym i jedynym jest interes narodowy Polski i Polaków. Środkami do tego może być albo współpraca z obszarem ULB przeciw Rosji, albo współpraca z Rosją kosztem obszaru ULB.
Na marginesie należy zauważyć, że tylko świadoma polska mniejszość w obszarze ULB jest pewnym sojusznikiem Polski. Nacjonaliści ukraińscy, litewscy, czy białoruscy, mogą być co najwyżej wykorzystani do konfliktowania się z Rosją, przy czym wskazane jest, aby stosunki polsko- rosyjskie były lepsze, niż stosunki państw obszaru ULB z Rosją.
Osobnym tematem jest kwestia, czy dałoby się poszerzyć opcje propolską na obszarze Białorusi poprzez wykreowanie opcji starolitewskiej, która konfrontowałaby się zarówno z neolitwinami (lietuvisami), jak i Białorusinami (rozumianymi jako zachodni- Rosjanie). Opcję, która bezpośrednio nawiązywałaby do dziedzictwa WKL rozumianego jako państwo wieloetniczne z istotnym udziałem etnosu polskiego i w pełni powiązane z Polska.
A może jest tak:
To co robi Kazimierz Wóycicki , celowo nie podaję jego tytułu naukowego, żeby propagandowej działalności którą prowadzi, nie łączyć z zatrudniającą go uczelnią, jest skandaliczne i czyni go członkiem partii probanderowskiej w Polsce. Działa wiedziony nienawiścią do Rosji i jest ślepy na odradzający się na Ukrainie nazizm.
“nie będzie się jakaś banderowska wywłoka wymądrzać…”
Nie wiem z jakiej opcji politycznej jest p. Iryna, ale podpisuje się pod jej wpisem. Śmieszą mnie argumenty słupszczan, że nie mieli na kogo głosować. Jeśli w prawie 100 tys. mieście nie udaje się wyłonić kandydata, innego niż ze skorumpowanego układu i z homoseksualnego lobby, to niestety dość żałośnie to świadczy o mieszkańcach.
Na marginesie nie podoba mi się określanie kobiet na tym forum słowami typu “wywłoka”. Nie mówiąc już i o tym, że nie można wszystkich mieszkających na Ziemi lwowskiej Ukraińców uznawać za banderowców. To jest gorsze niż głupota, to błąd.
Tak, tak. Gorzelik jest typowym przykładem prawicowego regionalisty, dobrze Polsce i swojemu regionowi wróżącego.
W sumie marna pociecha. Bo na Śląsku nie widać znaczącej siły propolskiej.
Ostatnie podrygi karła?
Polskie, narodowe powstanie? Przeciw carskiej Rosji? A może ruchawka, która wymknęła się spod kontroli i zakończyła faktyczną likwidacją Królestwa Polskiego?
Na marginesie, w dobie powstania listopadowego mówienie o Białorusi jest chyba ahistoryczne.
Właśnie ten artykuł uświadamia, co to znaczy realne zagrożenie rosyjskie dla Lietuvy. Ano to, że nagle sobie uświadamia, że Polska jest faktycznie jedynym jej potencjalnym sojusznikiem w takim zagrożeniu, a zatem, że trzeba szanować także i polskie interesy.
Z tym, że nasi politykierzy wychowani na Giedroycu i tak tego nie zechcą zauważyć.
Lietuvisy niech dalej szczekają na Rosję. I liczą na Amerykę. 🙂
Tak, w Polsce są pieniądze na wspieranie biednych Ukraińców walczących ze złym Putinem, są pieniądze na budowę muzeów mniejszości narodowych, ale nie ma pieniędzy na wsparcie polskiego klubu, który pomaga kultywować polskość wśród młodych Polaków Wileńszczyzny.
“Dziedzictwo UPA”? Czyli co, kolaboracja z Niemcami, ludobójstwo polskiej, żydowskiej, czeskiej, ormiańskiej i ukraińskiej ludności. Znaczy, ze trzeba być w tej kwestii neutralnym?
Wybory to jest wierzchołek góry lodowej. One tylko sa kolejnym dowodem na to, że państwo polskie na wielu obszarach życia nie funkcjonuje. Tu nie chodzi o powtarzanie wyborów, tu chodzi o całkowitą zmianę atrapy Polski.
Hasło bez sensu. To nie jest żadna pomoc dla Polaków na Wileńszczyźnie. Na dodatek Żalgirys Lecha wyeliminował.
Krok po kroku należy przesuwać zakres swobód polskiej mniejszości.
Rumunia zjednoczy się z Mołdawią, usuwając częściowo skutki traktatu Ribbentrop – Mołotow. A my z kim się możemy zjednoczyć?
Dwie sprawy. Pierwsza- nasze rodzime lewactwo w roli tropiciela “rasizmu” i donosiciela do równie lewackiej instytucji, jaka jest UEFA istnieje i ma się dobrze. Trzeba to przyjąć do wiadomości i raczej pomyśleć nad tym, jak te antypolskie działania neutralizować.
Druga – Nie ma w chwili obecnej znaczenia kto nam Lwów bezprawnie odebrał, bo beneficjentem tego jest dzisiaj Ukraina. A Lwów jest dzisiaj miastem ukraińskim i to ideologicznie zaczadzonym banderyzmem. Owszem niczego z góry nie da sie przesądzić, ale nie da się ot tak oderwać kilkunastu tysiecy km2, wbrew woli ludności, która tam zamieszkuje. Tak, ze bez złudzeń.
Ale na kierunku kresowym są inne realne cele do osiągnięcia, tyle tylko, że wpierw należy uporządkować sprawy nasze, krajowe. Choćby poprzez doprowadzenie do likwidacji organizacji, które korzystając z hojnego sponsoringu polskiego obywatela (za pomocą ściąganych z niego podatków), są jawnie antypolskie.
Polski Kościół powinien zastanowić sie nad działaniami Kościoła Grekokatolickiego na Ukrainie, bowiem ten ostatni coraz mniej ma charakter Kościoła powszechnego, a coraz bardziej staje się źródłem nowej religii, dla której odniesieniem jest ukraiński szowinizm.
Taka refleksja ma znaczenie w kontekście działalności tego Kościoła w Polsce i jego infiltracji przez postbanderowskich szowinistów za Wschodu.
Myślę, że wierni i duchowieństwo powinni wybrać, albo są członkami Kościoła katolickiego, czyli powszechnego, albo tworzą nową religię z bożkami typu Doncow, Bandera i Szuchewycz.
Wypadałoby, aby poważny portal kresowy nie używał wymyślonej nie wiadomo przez kogo w naszym MSZ terminologii. Polacy z obszaru ULB i Bukowiny rumuńskiej, a także Inflant, czy Zaolzia to nie jest żadna diaspora. Oni są u siebie. To jest polska mniejszość na Litwie, Białorusi, Ukrainie, Łotwie, w Rumunii, czy Czechach.
Diaspora to była w Aleksandrii, wiadomego narodu.
Groźniejsze jest probanderowskie lobby, które istnieje w Polsce. I ono bynajmniej nie jest takie hałaśliwe i mało robiące. To lobby reprezentują posłowie, dziennikarze, działacze gospodarczy, wyżsi oficerowie, czy niektórzy hierarchowie. Ono jest groźniejsze bo jest u nas, Rosja jest na Ukrainie i to jest problem ukraiński. W Polsce lobby prorosyjskie jeśli nawet jest, to nie ma żadnego znaczenia.
Co do zmiany granic. Ile Rosja zmieniła granic? Póki co wzięła Krym i wspiera Osetie Pd. Abchazję i Naddniestrze. Ukraina jeszcze nic nie wzięła bo jest państwem bankrutem, co jednak nie przeszkadza, aby tamtejsi szowiniści snuli plany Ukrainy od Krakiva pid Don. I to mnie bardziej interesuje, niż problemy Gruzji i Mołdawii.
No symbolikę to dobrał sobie zgodą z historią. Myślę, że dzisiejsza Ukraina winna zastąpić flagę niebiesko-żółtą – czerwono- czarna, a tryzuba – widłami.
A swoją drogą, co mu akurat Kołomojski przeszkadza? Przecież ta cała rewolucja jest oparta na (co za wysublimowane określenie) “mordach parchatych”.
Jak czytam wynurzenia post-banderowca na tym forum, to nachodzi mnie taka oto refleksja. Ewidentnie w pierwszej kolejności trzeba zająć się OUN-owska piątą kolumną w Polsce. Sprawdzić powiązania Związku Ukraińców w Polsce, z tzw. diasporą pod kątem powiązań ze środowiskami wywodzącymi sie z ukraińskiego nazizmu. Należy monitorować treści zawarte w “Naszym Słowie” i żądać sprostowań kłamstw, które się tam ukazują. Należy przyjrzeć się też Kościołowi Grekokatolickiemu, pod kątem tego, czy znowu nie staje się przyczółkiem postbanderyzmu. Stworzyć listę filobanderowskich polityków, którzy z uporem maniaka chcą wplątać Polskę w konflikt na Ukrainie.
A co do samej Ukrainy, to niech postbanderowcy rozpoczną “operację antyterrorystyczną” względem Cerkwi. To będzie ich koniec w tym państwie, a dla nas jeden tylko cel, żeby sie tutaj nie zagnieździli.
Istotnym nie jest rozwodzenie się nad poglądami Hartmana, bo trudno oczekiwać, aby przedstawiciel B’nai B’rith mial poglądy inne, niż ma. Ważniejszym jest pytanie, dlaczego tego typu osoba posiada tytuł “profesora” i jest zatrudniona na UJ.
Na marginesie dzisiaj brednie innego “profesora” (Grajewski vel Żurawski) dot. zagrożenia rosyjskiego pojawiły sie na jednym z portali.
Piękny, ale dla lobby probanderowskiego. Dla Polaków niekoniecznie. Swoją drogą chciałbym zobaczyć Wałęsę, albo jakiegoś innego przedstawiciela “establishmentu”, jak wznosi się ponad podziały i podaje rękę, np. przedstawicielowi niemieckich neonazistów.
Brawo. Bardzo obszernie i ciekawie przedstawione.
No i co się dziwicie. Przecież pomimo retoryki o przyjaźni i strategicznym partnerstwie Ukraina Polskę traktuje instrumentalnie. I jest to normalna praktyka. Tylko nasi rusofobiczni politykierzy nie są w stanie zrozumieć, że w grze politycznej nie ma sentymentów, a ekonomia jest ważniejsza od najwznioślejszych haseł.
Szkoda, że na tej prometejskiej głupocie tracą nasi rolnicy i producenci.
Integralność państwa jest wartością, choć oczywiście nie absolutną. Tak samo jak wartością jest samostanowienie. Każda z tych zasad jest ważna, chociaż moim zdaniem zasada samostanowienia winna mieć pierwszeństwo w szczególnych przypadkach. Nota bene zasada integralności została siłą po wojnie w Europie już pogwałcona (vide Kosowo). To po pierwsze.
Po drugie, szeroka autonomia Noworosji nie stoi w sprzeczności z integralnością terytorialną Ukrainy. Ukraina, aby przetrwać jako państwo w obecnym kształcie terytorialnym musi uwzględnić swoje zróżnicowanie cywilizacyjne, stąd powinna się sfederalizować na Wschód i Zachód, a dodatkowo wprowadzić autonomię terytorialną tam, gdzie zamieszkują w sposób zwarty mniejszości (Zakarpacie, Bukowina, Budziak oraz Podole Wsch. wraz z częścią Żytomierszczyzny. Powinna też przyjąć kurs na neutralność. Wreszcie powinna zakazać propagandy neonazistowskiej.