Od Piławiec do grobu Beszta

Terenami rzadko odwiedzanymi przez polskich turystów na Ukrainie jest środkowa Chmielnicczyzna, czyli okolica dzisiejszego miasta Chmielnicki a więc dawnego Płoskirowa, Międzyboża i Latyczowa.

Jest to tym dziwniejsze, że okolice te są ważne dla polskiej historii a dzięki Sienkiewiczowi trafiły nawet na karty “Trylogii”. To tu rozgrywa się część akcji “Ogniem i mieczem”. To również tu, pod Piławcami, Rzeczypospolita doznała jednego z największych upokorzeń i wystawiła się na pośmiewisko. Warto stanąć na tym miejscu, by podumać o przywarach i głupocie przodków. By poznać tamtejsze okolice trzeba niestety dysponować samochodem. Bez własnego środka lokomocji można co najwyżej dotrzeć z Chmielnickiego do Latyczowa. Nie zobaczy się wtedy wielu ciekawych miejsc, leżących przy bocznych drogach. By poznać te tereny, najlepiej zatrzymać się w Latyczowie i to z dwóch powodów. Po pierwsze sam Latyczów z racji znajdującego się w nim sanktuarium maryjnego wart jest obejrzenia. Po drugie znajduje się w nim, przy wspomnianym sanktuarium, “Dom Pielgrzyma”, w którym można względnie tanio się zatrzymać, a jeżeli się wcześniej zamówi, dostać także gorący posiłek (telefon +38 0385799453). Z Chmielnickiego do Latyczowa trafić jest bardzo łatwo. Miasteczko to leży jakieś 70 km od Chmielnickiego przy głównej trasie biegnącej z Chmielnickiego do Winnicy, Kijowa i Odessy. W samym Latyczowie nie trzeba kluczyć szukając sanktuarium. Leży przy trasie i widać go z daleka. Znajduje się tu parking, na którym można bezpiecznie zostawić samochód. Z uwagi na charakter obiektu wypada do niego dotrzeć przed 22.00, jeżeli przyjeżdżamy później, musimy o tym siostry prowadzące “Dom Pielgrzyma” telefonicznie uprzedzić.

Zwiedzanie Latyczowa możemy sobie zostawić na koniec, a rano po śniadaniu, pojechać do Międzyboża i Piławiec. Jest to wyprawa w zasadzie na cały dzień. Jadąc do tych miejscowości trzeba wcześniej zaopatrzyć się w prowiant. Wyjeżdżając z Latyczowa na rogatkach możemy np. kupić rybę. Latyczów słynie z przyrządzania jej na wszystkie możliwe sposoby i naprawdę warto ją tutaj spróbować.

Najpierw jedziemy do Piławiec, które są najbardziej oddalonym punktem naszej wyprawy. Współcześnie miejscowość nazywa się Pilawa, a leży w odludnej okolicy, na północ od Międzyboża, w kierunku na Starokonstantynów. W Międzybożu, którego zwiedzanie zostawiamy sobie na później, trzeba skręcić przed zamkiem i pojechać drogą na Szrubków. Do samego Międzyboża z Latyczowa dotrzeć jest bardzo łatwo. Cofamy się drogą, którą przyjechaliśmy, by w Triebuchiwach odbić w prawo na Międzybóż. Z tego miasteczka do Pilawy jest około 70km. Droga nie jest jednak najlepsza, często przecinają ją inne i trzeba uważać, żeby z niej nie zboczyć. Ze Szrubkiwa jedziemy na Lisowici, a następnie skręcamy w lewo, na Karliwci, a w nich na Piljawę, bo tam znajduje się kurhan upamiętniający kozackie zwycięstwo. Trafić do niego nie jest łatwo. Przed Piljawą trzeba przy lesie skręcić w lewo i gruntową w zasadzie drogą dojechać wzdłuż lasu do samego kurhanu. Ten stanowi doskonały punkt widokowy. Widać z niego całą okolicę i pole bitwy. Jeżeli przed przyjazdem tutaj zapoznamy się z literaturą na temat bitwy to będziemy mieć wyobrażenie o jej przebiegu. Na miejscu nie ma co liczyć nawet na informacyjną tablicę. Ukraińcy podobnie jak Polacy wolą eksponować miejsca, w których ponieśli klęski, niż błyskotliwe zwycięstwa. O ile pod Beresteczkiem stworzyli memorialny kompleks, to tutaj nic.

Z pola bitwy wracamy tą samą drogą do Międzyboża. Główną atrakcją tej osady jest zamek znajdujący się na cyplu między Bohem, a Bożkiem. Stanowi on obok Kamieńca Podolskiego najlepiej zachowaną twierdzę na Podolu. Gospodarzyli w nim Sieniawscy i Czartoryscy. Używał go w charakterze kwatery swojego sztabu Tadeusz Kościuszko. Kompleks umocnień jest nieco zrujnowany, ale trwa rewaloryzacja i chociaż powoli, to jednak wraca do życia. Po jego zwiedzeniu, powinniśmy wspiąć się na wzniesienie i obejrzeć ruiny kościoła Świętej Trójcy zbudowanego w 1632r.

Nie jest to ostatnia atrakcja w Międzybożu. W miasteczku jest jeszcze coś, co ściąga do niego turystów z wielu krajów świata. Jest nim grób Izraela ben Eliezera, znanego jako Baal-szem-Tow czyli Beszt, twórca i apostoł chasydyzmu. Znajduje się on na zachowanym cmentarzu żydowskim. By do niego dotrzeć trzeba pojechać do zamku drogą na wprost, w głąb miasteczka. Po jakimś kilometrze trzeba skręcić w prawo i droga doprowadzi nas prosto pod ośrodek chasydyzmu, który odrodził się w Międzybożu, w niepodległej Ukrainie. Przy cmentarzu wzniesiony został koszerny hotel, koszerna łaźnia i bożnica. Sercem tego ośrodka jest grób Beszta, nad którym wzniesiono niewielką kaplicę. To ona jest celem pielgrzymek z całego świata. Do kaplicy z grobem Beszta dostaniemy się tylko wtedy, jeżeli w środku nie będzie chasydów, którzy się w niej modlą i nie życzą sobie obecności obcych.

Do Latyczowa wrócimy przed wieczorem. Warto wtedy zwiedzić samo sanktuarium i zapoznać się z jego historią i duchowością. Następnego dnia po śniadaniu warto wziąć udział we Mszy św. Miejscowemu proboszczowi i kustoszowi sanktuarium bardzo na tym zależy. Głównie z uwagi na miejscowych Polaków, dla których modlitwa z rodakami zawsze stanowi duże przeżycie. Z Latyczowa możemy pojechać do Baru, albo do Winnicy. Możemy tam zanocować lub potraktować Latyczów jako punkt wypadowy do obu tych miejscowości. Wtedy można zanocować w nim kilka dni dłużej.

Marek A. Koprowski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply