“Kryzys ukraiński sfalsyfikował optymistyczne oceny stanu bezpieczeństwa w naszym regionie i nagle się okazało, że Polska nie ma armii zdolnej do obrony własnych granic” – pisze prof. Romuald Szeremietiew w najnowszym numerze tygodnika “Do Rzeczy”.

“W projektach reform obronności Polski jako wzór do naśladowania przyjmowano rozwiązania amerykańskie. Polska próbowała na przykład stworzyć zawodową armię ekspedycyjną. Istotą polskich przygotowań obronnych miały być misje zbrojne poza granicami kraju. Tymczasem kryzys ukraiński sfalsyfikował optymistyczne oceny stanu bezpieczeństwa w naszym regionie i nagle się okazało, że Polska nie ma armii zdolnej do obrony własnych granic”– uważa były minister obrony narodowej.

“Kiedy ministerstwo obrony Ukrainy ujawniło, że może wystawić do obrony kraju zaledwie 6 tys. żołnierzy, pojawiły się opinie ekspertów, że w Polsce może być podobnie. Siły Zbrojne RP, nieliczne, poza pewnymi wyjątkami mają przestarzałe uzbrojenie i ograniczone możliwości mobilizacyjne. Jeśli do tego dodamy dziurawą obronę przestrzeni powietrznej [brak nowoczesnych przeciwlotniczych systemów rakietowych] i równie nikłą obronę na morzu (głęboka zapaść Marynarki Wojennej], to szanse obrony Polski na lądzie, morzu i w powietrzu nie wyglądają dobrze”– uważa Szeremietiew.

“Nie tylko opinia publiczna, ale także polskie władze zastanawiają się, na ile NATO – sojusz, do którego Polska należy – będzie w stanie wesprzeć obronę naszego kraju w razie zagrożenia. Tymczasem słyszymy niepokojące doniesienia, że wsparcie lądowych sił USA będzie możliwe nie wcześniej niż po trzech miesiącach od dnia wybuchu konfliktu…”– pisze Szeremietiew.

Cały artykuł w tygodniku “Do Rzeczy”

6 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. polak4
    polak4 :

    Najprostszym i najskuteczniejszym rozwiązaniem jest powszechny dostęp do broni. Jak ludzie będą mieć na rękach kilka milionów sztuk broni palnej to żaden kraj nie będzie dążył do wojny bo to jest równoznaczne z ogromnymi stratami własnymi i niekończącą się partyzantką.
    A do tego zbrojeniówka i rząd będą mieli poważny zastrzyk gotówki z podatków za broń i amunicję które można przeznaczyć na wyposażenie morski i obrony powietrznej.

    • ruskiagent
      ruskiagent :

      Niestety, powszechny dostęp do broni pomoże tylko w kwestii bezpieczeństwa wewnętrznego(ułatwi walkę z przestępczością), ale militarnie nie pomoże. Wojna partyzancka oznacza przegraną oraz zagładę kobiet i dzieci mordowanych w odwecie przez okupantów(co Polska już przerabiała…). Jedyna opcja to utrzymywanie silnych, składających się z zawodowych żołnierzy wojsk lądowych(pięć korpusów zmechanizowanych w składzie jednej dywizji pancernej i dwóch zmechanizowanych każdy, jedna dywizja powietrznodesantowa i jedna obrony wybrzeża, osłaniane przez silne lotnictwo myśliwskie i wspierane przez wyspecjalizowane samoloty szturmowe, a nie jakieś Su-22 czy F16 z podwieszonymi bombami) a do tego jeszcze oparte na powszechnym poborze milicje wojewódzkie wystawiające w razie wojny na terytorium kraju dywizje piechoty (w liczbie zależnej od ludności województwa). Polska to nie Afganistan, tu gór nie ma, tu sprawdzą się tylko siły lądowe na tyle duże, że każdy potencjalny agresor dziesięć razy się zastanowi, zanim Polskę najedzie.

  2. czarekw
    czarekw :

    Można osiągnąć kompromis, pozwolić na dostęp do broni palnej pod kontrolą instytucji realizujących edukację z jej użyciem. Zakładam że każdy może kupić broń (również ciężki karabin maszynowy) i utrzymywać ją pod kontrolą instytucji realizujących programy w ramach partnerstwa publiczno wojskowego (strzelnice, szkolenia paramilitarne,strzelanie sportowe, przy piwie rozpierducha itd..). W stanie “w” ten Polski “mięsny jeż” dostaje “kolce” i nawet wie jak jej używać!!

  3. cichy
    cichy :

    To by jednak wymagało zmiany sposobu myślenia i przede wszystkim zmiany rządzących naszym państwem. Nie wiem też czy unia jełropejska nie reguluje w jakiś sposób posiadania broni przez obywateli. Niemcy napewno przygotowali się na taką ewentualność i zapewne grożą za to srogie sankcje. Dochodzą jeszcze koszta wynajęcia strzelnic, instruktorów i broni. Ale za to ile mielibyśmy nowych miejsc pracy. Gdyby jeszcze do produkcji broni i amunicji wynająć rodzime firmy, a nie sprowadzać ją zza granicy 😉

    • czarekw
      czarekw :

      No więc dlatego pod kontrolą Państwa posiadanie broni nie wprost daje ją w ręce Polaków. Ja z chęcią odłożył bym te parę tysięcy wiedząc że posłużą rodzimemu przemysłowi zbrojeniowemu i mój syn będzie bardziej odpowiedzialny potrafiąc posługiwać się bronią, zapłacę za zajęcia. Uważam że poszerzanie świadomości rozwija, wspólne zajęcia integrują a współpraca z wojskiem buduje patriotyzm. Nie mówię by państwo nam coś organizowało za pieniądze ale niech nam pozwoli zorganizować się samym!!!