“Blisko obwodu chersońskiego zgromadzone są pięciotysięczne oddziały” – uważa Serhij Kunicyn, doradca prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki.
Kunicyn uważa, że zagrożenie dla Ukrainy od strony Krymu spowodowane jest nadchodzącymi problemami gospodarczymi i aprowizacyjnymi, jakie dotkną anektowany przez Rosję półwysep:
Obecnie sytuacja jest taka, że Rosjanie albo muszą oddać nam Krym, albo zająć obwód chersoński aż po miejscowość Kachowka – gdyż tam są śluzy– tłumaczył doradca ukraińskiego prezydenta. Zaznaczył on, że półwysep jest uzależniony od wody pitnej z Ukrainy kontynentalnej. Podkreślił również, że Krym może mieć problemy z aprowizacją. Przez Cieśninę Kerczeńską nie przebiega żaden most, a z uwagi na jej zamarzanie na zimę kontynentalnej Rosji potrzebne będzie lądowe połączenie z Krymem.
Według Kunicyna na terenie między Pieriekopem i Armiańskiem rozmieszczono pięć tysięcy żołnierzy, dziesiątki wojskowych samolotów i helikopterów.
polskieradio.pl/Kresy.pl
Ukraina nie ma szans wyjść w tej sprawie na swoje, bo albo traktuje Krym jak swoje terytorium i wtedy popełnia zbrodnię terroryzmu odcinając swoich obywateli od dostaw wody, co daje im prawo do zbrojnego wystąpienia w obronie swoich najbardziej żywotnych interesów, albo uznaje Krym za terytorium obcego państwa i wtedy dopuszcza się aktu agresji, który może być słusznym powodem do interwencji militarnej. Jak się nie obrócą, tryzub zawsze w plecach:)
Krym nigdy ukraiński nie był. To nie Ukraina toczyła o niego wojny, dostał jej się na chwilę jako bonus po ZSRR i właśnie ten bonus wyparował. Zresztą samo istnienie państwa UKR jest zresztą także mocno dyskusyjne, ale to już inna sprawa.