Poseł Mieczysław Golba złożył interpelację poselską do ministra obrony narodowej Tomasza Siemoniaka, w której domaga się informacji na temat zakresu programu szkolenia ukraińskich żołnierzy przez Wojsko Polskie.

O sprawie pisze ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski podkreślając zainteresowanie posła Golby sprawami relacji polsko-ukraińskich. Golba pochodzi ze wsi Wiązownica w której 17 kwetnia 1945 r. banda UPA zamasakrowała 120 cywilnych mieszkańców. Do oddziału napastników określającego się mianem kurenia “Mestnyki” (Mściciele), należał według ks. Isakowicz-Zaleskiego Ołeksandr Sycz, ojciec obecnego posła Paltformy Obywatelskiej Mirona Sycza, który był jednym z największych przeciwników używania słowa ludobójstwo w rocznicowych uchwałach Sejmu RP dotyczących zbrodni OUN-UPA.

Poseł Golba skierował do minstra Siemoniaka następujące pytania:

1) Z jakich środków finansowane jest szkolenie żołnierzy ukraińskich na terenie Polski?

2) Ilu już polska armia przeszkoliła ukraińskich żołnierzy oraz w jakim zakresie?

3) Jakie są dalsze plany związane ze szkoleniem ukraińskich żołnierzy w polskiej armii ?

4) Ilu obywateli Ukrainy (wojskowych i cywili) studiuje na polskich szkołach wojskowych lub bierze udział w innych kursach i szkoleniach z zakresu obronności?

Ks. Isakowicz-Zalewski pyta więc kiedy doczekamy się “szczerych i wyczerpujących odpowiedzi” na te pytania. Przy okazji kwestionuje sensowność wsparcia materialnego dla armii ukraińskiej, którego część ląduje potem na bazarach, przytaczając informację naszego portaluw tej srpawie: http://kresy.pl/wydarzenia,spoleczenstwo?zobacz%2Fsprzedaja-polska-pomoc-przy-ulicy-bandery

wiadomosci.onet.pl

9 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jerzyjj
    jerzyjj :

    7 kwietnia 2014 roku ósmy Sekretarz Generalny ONZ Ban Ki-moon wygłosił oszałamiające oświadczenie, które zostało zakazane do dystrybucji w ukraińskich mediach i Internecie.

    Do porządku obrad na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ została wniesiona kwestia konfliktu między dwoma państwami. W rezultacie uzgodniono następujący wniosek: Ukraina nie zarejestrowała swoich granic jeszcze od dnia 25 grudnia 1991 roku. W ONZ nie zostały przedstawione i zarejestrowane granice Ukrainy jako suwerennego państwa.

    Z tego powodu możemy uważać, że żadnych naruszeń prawa przez Rosję wobec Ukrainy nie było i nie może być. Zgodnie z umową z WNP, terytorium Ukrainy jest okręgiem administracyjnym ZSRR. Tak więc, nie można nikogo obwiniać o separatyzm i przymusową zmianę integralności granic Ukrainy. W ramach prawa międzynarodowego kraj ten po prostu nie ma oficjalnie zatwierdzonej granicy.
    Aby rozwiązać ten problem, Ukraina powinna dokonać demarkacji granic z państwami sąsiadującymi przy obowiązkowej zgodzie państw granicznych, w tym Rosji. Wszystko powinno być udokumentowane i podpisane przez wszystkie państwa graniczne, uczestniczące w umowie. Unia Europejska wyraziła ogromne pragnienie dopomożenia Ukrainie w tak ważnej kwestii i podjęła decyzję o udzieleniu pomocy technicznej. Ale czy Rosja będzie podpisywała umowę o granicach z Ukrainą? Oczywiście, że nie!

    Bez względu na to, natychmiast zostały podjęte prace demarkacyjne. Dwie grupy wykwalifikowanych ekspertów pracują przy wyznaczania linii granicznej w terenie i zajmują się sprawdzaniem faktów z istniejącymi mapami.

    W oparciu o fakt, że Rosja jest prawnym następcą ZSRR (co zostało potwierdzone decyzjami sądów międzynarodowych, dotyczących sporów o własności byłego ZSRR za granicą), terytorium, na którym znajduje się obecnie Republika Ukraina w granicach ZSRR (Małorosja i Noworosja), jest własnością Rosji. I nikt nie ma prawa dzisiaj dysponować tym terytorium bez zgody Rosji, prawnego posiadacza praw do tego terytorium.
    W istocie, obecnie Rosji wystarczy tylko złożyć oświadczenie o tym i ogłosić, że terytorium to jest terytorium Rosji, ostrzegając przy tym, że wszystko, co dzieje się na tym terytorium jest wewnętrzną sprawą Rosji. Każda interwencja będzie postrzegana jako działanie przeciwko Rosji. W rezultacie, można unieważnić wyniki wyborów z dnia 25 maja i robić dalej wszystko tak, jak zechce naród.!

    Według Memorandum Budapeszteńskiego i innych umów, Rosja zobowiązań nie może mieć, ponieważ nie ma granic. Nie ma (i nie było!) państwa Ukraina.
    Mówią eksperci:

    Demarkacja (wytyczenie) granic Ukrainy – tylko w ramach projektu na podstawie umowy z UE.

    W angielskim kanale „Thames TV” pokazano, jak parlament od rana omawia kwestię ukraińską. Okazuje się, że Ban Ki-moon wczoraj (6/5/2014) w ONZ wygłosił unikalne oświadczenie, że Rada Bezpieczeństwa ONZ po raz kolejny rozpatrywała kwestię Ukrainy.

    W tej kwestii, eksperci ustalili ciekawy wniosek w ramach prawa międzynarodowego: okazuje się, że po upadku Związku Radzieckiego, Ukraina nie raczyła przeprowadzić i zarejestrować należycie w ONZ demarkacji swoich granic jako państwa …

    Według granic pozostaje ona okręgiem administracyjnym w granicach ZSRR, zgodnie ze zwykła umową w ramach WNP, która nie ma mocy prawnej w ONZ.

    A ponieważ kraj nie ma oficjalnej granicy w ramach prawa międzynarodowego, to nie ma żadnych podstaw, aby mówić o jej naruszaniu. Również nie ma podstaw, aby mówić o separatyzmie, czyli wymuszonej zmianie konfiguracji granicy. Przecież zmienić coś, czego nie ma – nie można.

    Ponadto, podkreśla się, że demarkacja granic Ukrainy jest tylko w projekcie, dotyczącym porozumienia z Unią Europejską.

    W porządku obrad o stowarzyszeniu między UE a Ukrainą, przyjętym w Luksemburgu we wtorek powiedziano, że UE pomoże Ukrainie, okazując pomoc techniczną w demarkacji jej granic z państwami sąsiadującymi.

    Przy tym ramy czasowe przeprowadzenia prac demarkacyjnych na miejscu na razie nie są prognozowane.

    Zdaniem laika:

    Prawie trzy miesiące minęły od wypowiedzi Sekretarza Generalnego ONZ, że zgodnie z prawem międzynarodowym państwa pod nazwa Ukraina nie ma i nigdy nie było, ponieważ nie ustaliła i nie zarejestrowała w ONZ swoich granic. Jest nadal częścią Rosji, spadkobierczyni dawnego ZSRR.

    W związku z tym nasuwają się następujące pytania:

    * dlaczego wszystkie polskie media, zarówno lewicowe, prawicowe i tzw. niezależne nawet nie raczyły zauważyć tego, na pewno ważnego, wydarzenia? Na żadnej stronie blogów w polskim Internecie nie ma nawet wzmianki o oświadczeniu Sekretarza Generalnego ONZ. Jedynie na stronie Piotra Beina ukazała się informacja o artykule Agencji Noworosji pt. „Państwa Ukraina nie ma i nigdy nie było”:

    http://piotrbein.wordpress.com/2014/06/01/un-state-of-ukraine-does-not-exist-and-never-did-onz-panstwo-ukraina-nigdy-nieistnialo-i-nieistnieje/ (bez tłumaczenia artykułu)

    Czyżby wszystkie polskie media chcą być posłuszni zakazowi rozprzestrzeniania tej informacji w mediach i Internecie, wydanemu na Ukrainie?

    * Dlaczego Prezydent Rosji W. Putin nie wykorzystał oświadczenia ONZ do załatwienia wszystkich sporów i konfliktów i przyzwolił w ten sposób do krwawych wydarzeń na Południowym Wschodzie. Wystarczyło tylko ogłosić, że zgodnie z prawem międzynarodowym Ukraina jest częścią Rosji i w celu uśmierzenia zamieszek i wystąpień, niezgodnych z prawem, wprowadza się wojska rosyjskie na Ukrainę, jako okręgu administracyjnego Rosji. Ocalono by życie tysięcy obywateli.

    * Dlaczego obecnie Amerykanie wspólnie z UE pospiesznie dokonują prac związanych z demarkacją granic Ukrainy? Przecież taka demarkacja jest robiona na potrzeby umowy stowarzyszeniowej z Unia, a w sensie prawa międzynarodowego nie będzie ona miała mocy prawnej w ONZ (podobnie jak umowa w tej kwestii, zawarta z WNP).

    * Czy mimo nieważności demarkacji Prezydent Putin nadal nie będzie chciał wykorzystać tej korzystnej okazji do wygrania kolejnej potyczki z Zachodem (po przyłączeniu Krymu)?
    ZRODLO: http://wolna-polska.pl/wiadomosci/oswiadczenie-onz-panstwa-ukraina-bylo-2014-06

    • sylwia
      sylwia :

      To oszołamiające oświadczenie Ban Ki Muna oznacza też, iż wedłu prawa międzynarodowego przekazanie Ukrainie Małopolski wschodniej, Tarnopola, Lwowa i Stanisławowa jest nieważne prawnie bo nie zostało uchwalone przez polski sejm. Nie ma też w tej sprawie polsko – ukraińskiego traktatu. Gdyby w Warszawie był polski rząd, tak jak teraz w Budapeszcie jest węgierski rząd, to by użył tej słabej ukraińskiej sytuacji prawnej co najmniej do udzielenie wsparcia niedobitkom Polaków jeszcze mieszkających na tzw. Ukrainie do wywalczenia dla nich dla b. kresowiaków koncesji w sprawach odszkodowań własności i polskich szkół. Ale w Polsce nie ma u władzy Polaków. Są Niepolacy i ich fagasy. Złamanie przez Dudę przedwyborzcej obietnicy emerytalnej silnie wskazuje na to, że oszukał naród i też jest fagasem Niepolaków.

      • tutejszym
        tutejszym :

        Czy nie za wcześnie na atak na prezydenta – elekta – Dudę. Ja wiem że ma być zero autorytetów, anarchia oraz marsz na ukrainne Kresy. Ale może by tak Pan pofolgował nieco z tak wczesnym terminem ataku. Może by tak ataku ciąg dalszy na prezydenta Komorowskiego?.

  2. sobiepan
    sobiepan :

    O czym milczą Siemioniak i Gocuł

    Poroszenko, Siemioniak i Gocuł, czyli jak wyszkolić banderowca z batalionu OUN, a także Azow i Ajdar za pieniądze polskiego podatnika.

    Nagłośnienie szokującego, rzekomego pomysłu szkolenia w Polsce, przekonanych ideowo banderowców, spotkało się najpierw z milczeniem, a potem rekacją obecnego kierownictwa MON.

    Rzecznik Ministerstwa Jacek Sońta napisał: „Nigdy nie miało miejsce spotkanie kierownictwa MON, na którym mieliby decydować o szkoleniu w Polsce ukraińskich dowódców batalionów, czy też żołnierzy z batalionu OUN”. I dodał, że to spotkanie miało miejsce w kwietniu i w którym brał udział doradca wicepremiera Siemoniaka gen. Bogusław Pacek.

    Dementi MON z 03 czerwca absolutnie nie rozwiązuje poważnego problemu, który istnieje i z którym będzie musiała zmierzyć się polska armia, jeśli nie dziś to na pewno w niedalekiej przyszłości. Chodzi o to, że pododdział OUN stał się kompanią batalionową taktycznej grupy zwiadowczej w składzie 81 brygady desantowo-szturmowej, utworzonej jesienią 2014 roku na bazie 95 samodzielnej brygady aeromobilnej i 25 brygady powietrzno-desantowej. Członkowie OUN stali się zatem członkami Sił Zbrojnych Ukrainy i oficjalnie stacjonują w mieście Konstantynówka.

    Słusznie zatem pytają Kresowianie nauczeni doświadczeniami czarownych nocy na Wołyniu i nie tylko: „Gdzie i kiedy polska generalicja zastrzegła sobie, że nie przyjmie na szkolenie w Polsce żołnierzy 81 brygady desantowo-szturmowej, w skład której wchodzi batalion OUN, ani nikogo z garnizonu w mieście Konstantynówka?” Gdyż to tam właśnie są obecnie spadkobiercy ideowi ludobójczej OUN.

    Oraz druga, konieczna, paląca kwestia: „W jaki sposób Sztab Generalny WP może zagwarantować, że nie będzie szkolić bojówkarzy OUN?” To są ważne, b. aktualne pytania do Ministra Tomasza Siemoniaka i dobrze by było szybko wypracować w tym kierunku odpowiednie dyrektywy, których jak domyślam się raczej na pewno jeszcze nie ma. [Dopóki banderowiec Siemoniak będzie ministrem, sztab WP może zagwarantować, że właśnie BĘDZIE SZKOLIŁ bojówkarzy, bo taka jest lojalność tego człowieka w stosunku do Polski]

    Na koniec słówko o faktycznym, elementarnym braku zaufania do obecnego rządu i rządzących elit ze stronu narodu. To nie są żadne plotki.

    Ministrem Obrony Narodowej jest Ukrainiec Tomasz Siemoniak, syn przesiedleńca w czasie operacji „Wisła”.

    Jego doradcą jest też Ukrainiec dr Janusz Onyszkiewicz (był dwukrotnie ministrem Obrony Narodowej), którego stryj Myrosław Onyszkiewicz ps. „Orest”, był w Polsce w latach 1944-1948 głównodowodzącym UPA i skazany został na karę śmierci za zbrodnie.

    W Radzie Krajowej IPN jest Ukrainiec dr Grzegorz Motyka – autor wielu książek wybielających UPA ze zbrodni.

    W Oddziałach wojewódzkich IPN, czołowa kadra składa się z Ukraińców, głównie pion śledczy IPN, który mając ponad 100 prokuratorów, grzebie się na cmentarzach, a przez 25 lat nie skazał ani jednego bandyty z UPA. Odwrotnie: wszystkich bandytów z UPA, skazanych w czasie operacji „Wisła” za zbrodnie na karę śmierci, IPN jednostronnie, bez wyroków sądowych – zrehabilitował i zaliczył ich do „Osób represjonowanych przez PRL ze względów politycznych”. Uznał więc ich za ruch niepodległościowy tak, jak teraz Poroszenko uznał banderowców na Ukrainie.

    Nikt nie liczy, ilu jest Ukraińców na stanowiskach ministrów, wiceministrów, wojewodów, wicewojewodów, marszałków, czy prezydentów miast. A przecież w PiS zastępca Jarosława Kaczyńskiego jet też Ukrainiec – Marek Kuchciński, odznaczony przez Juszczenkę Orderem „Za Zasługi” dla Ukrainy. To są fakty, a nie plotki i kiedyś obudza się ślepi politycy polscy z ręką w nocniku, albo z głową.

    Marcin Szymański
    http://dziennik-polityczny.com/

    • zefir
      zefir :

      Szkolenie na polskiej ziemi,za polskie pieniądze ukraińskich nazistowskich żołdaków,wychowanków faszystowskiej zbrodniczej ideologii OUN,to profanacja pamięci setek tysięcy cywilnych,niewinnych polskich ofiar rzeżniczego banderowskiego OUN-UPA z lat 1939-1947.Wydawanie rozkazu w przedmiocie tych szkoleń to moim zdaniem zdrada stanu przez t.Siemoniuka,członka V-tej ukraińskiej banderkolumny w Polsce: ZUwP. Jestem za odwrotną dymisją p T.Siemoniuka z funkcji szefa MON i vicepremiera rządu RP.Nigdy nie akceptowałem i nie mogłem zrozumieć tych polskich ciot,które Siemoniukowi powierzyły tak ważne funkcje,w znacznym stopniu decydujące o bieżących i przyszłych losach Narodu Polskiego.

  3. sobiepan
    sobiepan :

    PATRIOTYCZNY ZWIĄZEK ORGANIZACJI KRESOWYCH I KOMBATANCKICH
    KRS nr: 0000540600; REGON: 36070406700000; NIP: 5252607922; adres do korespondencji: e-mail: [email protected]; tel. 692 752 947; 501 141 623.
    Warszawa, dn. 8 czerwca 2015r.
    List otwarty
    do Ministra Obrony Narodowej
    Pana Tomasza Siemoniaka
    Szanowny Panie Ministrze.
    W dniu 3 czerwca b.r. ukazał się na łamach ONET oraz w innych publikatorach krótki tekst autorstwa Ks. Tadeusza Isakowicza – Zaleskiego, dotyczący skandalicznej aktywności polskiego resortu obrony narodowej, polegającej na zorganizowaniu i sfinansowaniu na terenie naszego kraju serii specjalistycznych szkoleń wojskowych dla żołnierzy ukraińskich, pochodzących również z oddziałów ochotniczych, które zostały stworzone przez ugrupowania banderowskie/neo-banderowskie.
    W tym samym dniu, MON przedstawiło ,,dementi” powyższych informacji, zarzucając wymienionemu autorowi podawanie nieprawdy. W opublikowanym oświadczeniu rzecznik prasowy resortu stwierdził, że ,,nigdy nie miało miejsca spotkanie, na którym wicepremier T. Siemoniak, szef Sztabu Generalnego WP generał M. Gocuł i Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni pil. L. Majewski mieliby decydować o szkoleniu w Polsce ukraińskich dowódców batalionów czy też żołnierzy z batalionu OUN. Jednocześnie, w oświadczeniu tym wskazano, że ,,W tej sprawie były publikowane informacje na oficjalnych profilach resortu. Nigdy nie było jednak mowy, że będą to żołnierze z batalionu OUN”.
    Przekazane przez przedstawiciela prasowego Pana resortu ,,dementi”, wpisuje się niestety w niechlubną tradycję wykorzystywania niewiedzy części obywateli dla ukazania w lepszym świetle działań szkodliwych dla Polski a przy tym nieprzyzwoitych.
    Nie wchodząc w kwestie dosłowności sformułowań polskich generałów, które przywołane zostały przez Ks. Isakowicza – Zaleskiego (za portalem Niezależny Dziennik Polityczny), godzi się zaznaczyć, że polski resort obrony narodowej wielokrotnie wyrażał gotowość wyszkolenia kilkudziesięciu oficerów i podoficerów ukraińskich. W komunikatach tych nie padały wprawdzie informacje dotyczące oddziałów, z których pochodzić mają kursanci ale właśnie brak postawienia stanowczych warunków w tym zakresie obnaża bezprzykładną dwulicowość lub ignorancję naszych dowódców Sił Zbrojnych.
    Nawet mało dociekliwy obserwator ukraińskiej sceny polityczno – militarnej orientuje się doskonale, że istotny ciężar walk na wschodzie tego kraju pokładano na tworzonych poza obrębem struktur wojskowych, tzw. ,,oddziałach ochotniczych” lub ,,batalionach obrony terytorialnej” takich jak: „Ajdar” – 24 Batalion Obrony Terytorialnej Obwodu Ługańskiego, „Azow” I-II, UKO Prawy Sektor, itp.
    Formacje te, bazujące na wypaczonej wiedzy historycznej oraz faszystowskiej ideologii i symbolice OUN, UPA, a także SS, nie podlegały rutynowemu wyszkoleniu wojskowemu oraz deklarowały pogardę dla zasad Międzynarodowego Prawa Humanitarnego Konfliktów Zbrojnych (MPHKZ). Bogate informacje na ten temat wraz ze zdjęciami są ogólnie dostępne na forach internetowych, zasilanych ustawicznie przez członków wspomnianych grup bojowych, wykazujących dumę z przynależności do tego ,,elitarnego” środowiska.
    Nie mniej jednak, w oparciu o zintensyfikowane ostatnio działania rządu i parlamentu ukraińskiego, zmierzające do wyeksponowania znaczenia ugrupowań banderowskich (OUN-b i OUN-m), od początku 2015r. rozpoczęto przyjmowanie wym. zgrupowań do Armii Ukraińskiej. W ten oto sposób, wymienione oddziały zostały formalnie i faktycznie włączone do Sił Zbrojnych wym. państwa.
    Przykładem tego niezwykłego (we współczesnej Europie) kompleksowego zasilenia armii państwowej, przez członków faszyzujących oddziałów finansowanych z ,,niewiadomych źródeł”, jest batalion „Ajdar” – obecnie 24 Samodzielny Batalion Szturmowy Wojsk Lądowych Sił Zbrojnych Ukrainy (w skład którego wchodzi pododdział im. O. Dirlewangera). Podobnie, ochotniczy pułk „Azow” stał się formalnie pułkiem Gwardii Narodowej Ukrainy. Innym tego rodzaju zgrupowaniem jest Oddział OUN złożony z sympatyków organizacji Prawy Sektor. Formacja ta, stała się ostatnio kompanią batalionową taktycznej grupy zwiadowczej w składzie 81 Brygady Desantowo – Szturmowej, utworzonej na bazie 95 Samodzielnej Brygady Aeromobilnej i 25 Brygady Powietrzno – Desantowej.
    Innym przejawem podobnych działań było mianowanie Dmytro Jarosza – przywódcy Prawego Sektora oraz Wszech-ukraińskiej Organizacji “Tryzub” im. S. Bandery, doradcą wojskowym w Sztabie Generalnym Armii Ukraińskiej.
    W konsekwencji – już nie na obrzeżach ale w szeregach armii ukraińskiej znalazły się znaczne zasoby paramilitarne, wywodzące tradycje i rację bytu od jednej z najbardziej antypolskich organizacji faszystowskich, działającej przeciwko naszemu krajowi od 1929r.!
    W tej sytuacji, brak jednoznacznych warunków (weryfikacji) ze strony polskiego MON w odniesieniu do uczestników programu szkoleń wojskowych, przy jednoczesnym zapewnieniu w cyt. ,,dementi”, o tym, że podczas konferencji dowódców wojskowych ,,nie było mowy” o włączeniu do nich żołnierzy z batalionu OUN – prowadzi do następującego wniosku: Nie podjęto żadnych skutecznych działań aby przeciwdziałać przybyciu do Polski żołnierzy ukraińskich, wśród których znajdą się najprawdopodobniej członkowie organizacji banderowskich, wchłoniętych ostatnio przez Siły Zbrojne Ukrainy.
    To elementarne zaniechanie zapobieżenia profanacji pamięci ofiar ludobójstwa a także próba medialnego wprowadzenia w błąd Polaków, poprzez obarczenie Ks. Isakowicza – Zaleskiego propagowaniem nieprawdy – obnażają kondycję resortu posiadającego w nazwie szczytne pojęcia państwowe.
    Wbrew bowiem twierdzeniom zawartym w ,,dementi”, celem działania wym. duchownego był stanowczy protest przeciwko wspieraniu przez Polskie Siły Zbrojne aktywistów banderowskich, ubranych aktualnie w uniformy żołnierzy ukraińskich.
    Niestety, uważna lektura odpowiedzi rzecznika MON ukazała, że głos ten sprowadzono do poziomu kłamstwa, odnoszącego się do słów wypowiedzianych (lub niewypowiedzianych) przez poszczególnych generałów. Tym samym ponownie zaprezentowano szeroko zamknięte oczy w sytuacji, która powinna generować szczególną ostrożność oraz intensywne działania weryfikacyjne odpowiednich służb.
    W tej sytuacji, niejako retoryczne pozostaje pytanie o resortowe granice ,,tolerancji” narażania na profanację własnych uczuć narodowych, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że polskie MON nie dochowało żadnych starań aby zapobiec ponownemu deptaniu naszej ziemi przez osoby hołdujące faszystowskim ideom banderowców, podczas gdy na np. wobec znanego polskiego pisarza i dziennikarza Marcina Hałasia, władze Ukrainy zastosowały prewencyjny zakaz wjazdu na teren tego kraju (na 3 lata) – za to tylko, że w 2010 r. opublikował on książkę opisującą wygaszanie polskich śladów na terenie Lwowa.
    Witold Listowski Dariusz Raczkiewicz
    Prezes Członek Zarządu

  4. sobiepan
    sobiepan :

    PATRIOTYCZNY ZWIĄZEK ORGANIZACJI KRESOWYCH I KOMBATANCKICH
    KRS nr: 0000540600; REGON: 36070406700000; NIP: 5252607922; adres do korespondencji: e-mail: [email protected]; tel. 692 752 947; 501 141 623.

    Warszawa, dn. 8 czerwca 2015r.

    List otwarty
    do Ministra Obrony Narodowej
    Pana Tomasza Siemoniaka

    Szanowny Panie Ministrze.

    W dniu 3 czerwca b.r. ukazał się na łamach ONET oraz w innych publikatorach krótki tekst autorstwa Ks. Tadeusza Isakowicza – Zaleskiego, dotyczący skandalicznej aktywności polskiego resortu obrony narodowej, polegającej na zorganizowaniu i sfinansowaniu na terenie naszego kraju serii specjalistycznych szkoleń wojskowych dla żołnierzy ukraińskich, pochodzących również z oddziałów ochotniczych, które zostały stworzone przez ugrupowania banderowskie/neo-banderowskie.
    W tym samym dniu, MON przedstawiło ,,dementi” powyższych informacji, zarzucając wymienionemu autorowi podawanie nieprawdy. W opublikowanym oświadczeniu rzecznik prasowy resortu stwierdził, że ,,nigdy nie miało miejsca  spotkanie, na którym wicepremier T. Siemoniak, szef Sztabu Generalnego WP generał M. Gocuł i Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni pil. L. Majewski mieliby decydować o szkoleniu w Polsce ukraińskich dowódców batalionów czy też żołnierzy z batalionu OUN. Jednocześnie, w oświadczeniu tym wskazano, że ,,W tej sprawie były publikowane informacje na oficjalnych profilach resortu. Nigdy nie było jednak mowy, że będą to żołnierze z batalionu OUN”.
    Przekazane przez przedstawiciela prasowego Pana resortu ,,dementi”, wpisuje się niestety w niechlubną tradycję wykorzystywania niewiedzy części obywateli dla ukazania w lepszym świetle działań szkodliwych dla Polski a przy tym nieprzyzwoitych.
    Nie wchodząc w kwestie dosłowności sformułowań polskich generałów, które przywołane zostały przez Ks. Isakowicza – Zaleskiego (za portalem Niezależny Dziennik Polityczny), godzi się zaznaczyć, że polski resort obrony narodowej wielokrotnie wyrażał gotowość wyszkolenia kilkudziesięciu oficerów i podoficerów ukraińskich. W komunikatach tych nie padały wprawdzie informacje dotyczące oddziałów, z których pochodzić mają kursanci ale właśnie brak postawienia stanowczych warunków w tym zakresie obnaża bezprzykładną dwulicowość lub ignorancję naszych dowódców Sił Zbrojnych.
    Nawet mało dociekliwy obserwator ukraińskiej sceny polityczno – militarnej orientuje się doskonale, że istotny ciężar walk na wschodzie tego kraju pokładano na tworzonych poza obrębem struktur wojskowych, tzw. ,,oddziałach ochotniczych” lub ,,batalionach obrony terytorialnej” takich jak: „Ajdar” – 24 Batalion Obrony Terytorialnej Obwodu Ługańskiego, „Azow” I-II, UKO Prawy Sektor, itp.
    Formacje te, bazujące na wypaczonej wiedzy historycznej oraz faszystowskiej ideologii i symbolice OUN, UPA, a także SS, nie podlegały rutynowemu wyszkoleniu wojskowemu oraz deklarowały pogardę dla zasad Międzynarodowego Prawa Humanitarnego Konfliktów Zbrojnych (MPHKZ). Bogate informacje na ten temat wraz ze zdjęciami są ogólnie dostępne na forach internetowych, zasilanych ustawicznie przez członków wspomnianych grup bojowych, wykazujących dumę z przynależności do tego ,,elitarnego” środowiska.
    Nie mniej jednak, w oparciu o zintensyfikowane ostatnio działania rządu i parlamentu ukraińskiego, zmierzające do wyeksponowania znaczenia ugrupowań banderowskich (OUN-b i OUN-m), od początku 2015r. rozpoczęto przyjmowanie wym. zgrupowań do Armii Ukraińskiej. W ten oto sposób, wymienione oddziały zostały formalnie i faktycznie włączone do Sił Zbrojnych wym. państwa.
    Przykładem tego niezwykłego (we współczesnej Europie) kompleksowego zasilenia armii państwowej, przez członków faszyzujących oddziałów finansowanych z ,,niewiadomych źródeł”, jest batalion „Ajdar” – obecnie 24 Samodzielny Batalion Szturmowy Wojsk Lądowych Sił Zbrojnych Ukrainy (w skład którego wchodzi pododdział im. O. Dirlewangera). Podobnie, ochotniczy pułk „Azow” stał się formalnie pułkiem Gwardii Narodowej Ukrainy. Innym tego rodzaju zgrupowaniem jest Oddział OUN złożony z sympatyków organizacji Prawy Sektor. Formacja ta, stała się ostatnio kompanią batalionową taktycznej grupy zwiadowczej w składzie 81 Brygady Desantowo – Szturmowej, utworzonej na bazie 95 Samodzielnej Brygady Aeromobilnej i 25 Brygady Powietrzno – Desantowej.
    Innym przejawem podobnych działań było mianowanie Dmytro Jarosza – przywódcy Prawego Sektora oraz Wszech-ukraińskiej Organizacji “Tryzub” im. S. Bandery, doradcą wojskowym w Sztabie Generalnym Armii Ukraińskiej.
    W konsekwencji – już nie na obrzeżach ale w szeregach armii ukraińskiej znalazły się znaczne zasoby paramilitarne, wywodzące tradycje i rację bytu od jednej z najbardziej antypolskich organizacji faszystowskich, działającej przeciwko naszemu krajowi od 1929r.!
    W tej sytuacji, brak jednoznacznych warunków (weryfikacji) ze strony polskiego MON w odniesieniu do uczestników programu szkoleń wojskowych, przy jednoczesnym zapewnieniu w cyt. ,,dementi”, o tym, że podczas konferencji dowódców wojskowych ,,nie było mowy” o włączeniu do nich żołnierzy z batalionu OUN – prowadzi do następującego wniosku: Nie podjęto żadnych skutecznych działań aby przeciwdziałać przybyciu do Polski żołnierzy ukraińskich, wśród których znajdą się najprawdopodobniej członkowie organizacji banderowskich, wchłoniętych ostatnio przez Siły Zbrojne Ukrainy.
    To elementarne zaniechanie zapobieżenia profanacji pamięci ofiar ludobójstwa a także próba medialnego wprowadzenia w błąd Polaków, poprzez obarczenie Ks. Isakowicza – Zaleskiego propagowaniem nieprawdy – obnażają kondycję resortu posiadającego w nazwie szczytne pojęcia państwowe.
    Wbrew bowiem twierdzeniom zawartym w ,,dementi”, celem działania wym. duchownego był stanowczy protest przeciwko wspieraniu przez Polskie Siły Zbrojne aktywistów banderowskich, ubranych aktualnie w uniformy żołnierzy ukraińskich.
    Niestety, uważna lektura odpowiedzi rzecznika MON ukazała, że głos ten sprowadzono do poziomu kłamstwa, odnoszącego się do słów wypowiedzianych (lub niewypowiedzianych) przez poszczególnych generałów. Tym samym ponownie zaprezentowano szeroko zamknięte oczy w sytuacji, która powinna generować szczególną ostrożność oraz intensywne działania weryfikacyjne odpowiednich służb.
    W tej sytuacji, niejako retoryczne pozostaje pytanie o resortowe granice ,,tolerancji” narażania na profanację własnych uczuć narodowych, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że polskie MON nie dochowało żadnych starań aby zapobiec ponownemu deptaniu naszej ziemi przez osoby hołdujące faszystowskim ideom banderowców, podczas gdy na np. wobec znanego polskiego pisarza i dziennikarza Marcina Hałasia, władze Ukrainy zastosowały prewencyjny zakaz wjazdu na teren tego kraju (na 3 lata) – za to tylko, że w 2010 r. opublikował on książkę opisującą wygaszanie polskich śladów na terenie Lwowa.

    Witold Listowski Dariusz Raczkiewicz
    Prezes Członek Zarządu