MON przekaże mundury podczas obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych 1 marca 2017 roku.

Ministerstwo Obrony uważa, że o mundur wystąpi około 3 tysiące osób walczących w podziemiu antykomunistycznym po drugiej wojnie światowej. Koszta uszycia munduru w całości pokryje resort obrony. Weterani, którzy będą chcieli otrzymać umundurowanie, będą musieli złożyć odpowiedni wniosek do wojskowego komendanta uzupełnień.

CZYTAJ TAKŻE:
Żołnierze Wyklęci dostaną mundury od MON

Ustawa przyznająca mundury Żołnierzom Wyklętym stanowi, że wzór ubioru, okoliczności i sposób jego noszenia oraz rodzaje i wzory oznak stopni wojskowych ma określić minister obrony narodowej w rozporządzeniu.

Według Antoniego Macierewicza honorowy jednolity mundur ma uhonorować żołnierzy, którzy w walczyli często bez mundurów, w różnorodnych formacjach.

kresy.pl / rp.pl

14 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. mop
    mop :

    Prawda jest tym, co dostaliśmy w spadku i jest naszym dziedzictwem, które oddamy następnemu pokoleniu. Mówić prawdę jest naszym obowiązkiem wobec samych siebie i wobec innych; To honor, obowiązek i nasz zapis dla przyszłych pokoleń. Jest to część naszego prawowitego dziedzictwa. ——————————–//————————————- Tzw. “żołnierze wyklęci” nie byli żadnymi żołnierzami bo 19.01.1945 roku na polecenie Rządu Polskiego w Londynie Armia Krajowa została rozkazem dowódcy “Bora” Komorowskiego rozwiązana a jej żołnierze wezwani do zaprzestania walki i włączenia się do odbudowy zniszczonego kraju rządzonego nie przez jakichś tam “komunistów” tylko przez Rząd Jedności Narodowej uznany przez 4 wielkie mocarstwa. Ci, którzy nie wykonali rozkazu wodza naczelnego AK winni stanąć przed sądami wojskowymi osądzonymi na kary śmierci. Wśród tych “wyklętych” było sporo zwyczajnych bandziorów, którzy rabowali, gwałcili, podpalali zwyczajnych obywateli. Do takich należał Józef Kuraś z Podhala ,któremu to bandyckie władze III RP postawili okazały pomnik w jego rodzinnej wsi, a ludność tej wsi następnego dnia ten pomnik rozbiła na drobny gruz. Dziś nadal obecne władze podrzucają “żołnierzy wyklętych” jako temat zastępczy dla motłochu aby odwrócić jego uwagę od spraw żywotnych dla naszego polskiego narodu.

    • alexanderwolf
      alexanderwolf :

      Znowu siejesz tą swoją bolszewicką propagandę ubeku, nie dość jeszcze zrobiliście zła wy czerwoni sataniści?! To mogło się udać kiedyś ale nie teraz, już za późno towarzyszu mop, nie zniszczycie ducha patriotyzmu w narodzie. Kompromitujesz siebie i swoich mocodawców, bo nie znasz nawet podstawowych historycznych faktów: dowódcą Armii Krajowej w styczniu 1945 roku był generał Leopold Okulicki ps. Niedźwiadek i to on wydał rozkaz rozwiązania AK, jednakże w miejsce AK utworzono organizacje NIE a potem WIN. Była jeszcze cała masa innych organizacji patriotycznych która nie była scalona z AK a walczyła z waszymi brunatnymi kumplami jak i z wami czerwonymi od 1939 do końca, wierna przysiędze – o wolną, suwerenną i niepodległą Polskę, co dal Ciebie jest nieznane bo masz mentalność niewolnika.

      • mop
        mop :

        WIETRZ OD CZASU DO CZASU SWOJE SZARE KOMÓRKI JESLIJE JESZCZE POSIADASZ…
        19.01.1945 roku na polecenie Rządu Polskiego w Londynie Armia Krajowa została rozkazem dowódcy “Bora” Komorowskiego rozwiązana a jej żołnierze wezwani do zaprzestania walki i włączenia się do odbudowy zniszczonego kraju rządzonego nie przez jakichś tam “komunistów” tylko przez Rząd Jedności Narodowej uznany przez 4 wielkie mocarstwa. Ci, którzy nie wykonali rozkazu wodza naczelnego AK winni stanąć przed sądami wojskowymi osądzonymi na kary śmierci.
        O OKULICKIM — PATRZ BARANIE NA DATY…Od kilku lat mamy już materiały opublikowane dyskretnie przez nieznane szerzej wydawnictwo MSWiA (okładka obok), z których wyłania się przerażająca prawda:

        — Gen. Leopold OKULICKI – był prowokatorem, AGENTEM NKWD, — realizującym cele sowieckiej polityki

        DOWODY:

        We wrześniu 1940 r. gen. Stefan Rowecki, Komendant Główny ZWZ, mianował Okulickiego komendantem okupacji sowieckiej. — Okulicki wyruszył z Warszawy 23 października i przybył do Lwowa 2 listopada.

        — Jako przewodnik towarzyszył Okulickiemu ppor. Bolesław Zymon, jak się okazało – sowiecki prowokator.

        21 stycznia 1941 r. Okulicki został zatrzymany przez NKWD.

        Najpierw w śledztwie obszernie poinformował — jakie są plany i obsada jego Komendy Głównej ZWZ w Warszawie, łącznie z prawdziwymi nazwiskami i pseudonimami jej czołowych osobistości, wraz z jego opiniami o nich.

        Podawał też adresy kwater kontaktowych Komendy Głównej ZWZ w Warszawie. — Zdradza, że wcześniej, celem organizacji ZWZ we Lwowie został wysłany gen. Tokarzewski, który przechodził granicę jako Fantiej Michajłowicz Mironow i został złapany.

        W ten sposób wydał gen. Tokarzewskiego, który nie rozpoznany, przebywał w gułagu w Kraju Komi. — Po tej informacji, generał został ściągnięty na Łubiankę i torturowany, a życie mu uratowało podpisanie umowy Sikorski-Majski.

        https://forumemjot.wordpress.com/2014/10/02/gen-leopold-okulicki-prowokatorem-i-agentem-nkwd/

        • alexanderwolf
          alexanderwolf :

          To kim był Okulicki do inna sprawa, faktem jest, że był on wtedy dowódcą AK i to on wydał rozkaz rozwiązania nie Komorowski, przestań fałszować historię. Czyli był twoim kumplem po fachu, bo doprowadził tez do wybuchu Powstania Warszawskiego, tak jak Komorowski, by wykończyć polskie elity rękami Szkopów. Rząd jedności narodowej?! Haha ta marionetkowa pacynka sowiecka powstała za przyzwoleniem żydomasonerii z Zachodu, ośmieszasz siebie facet, jeżeli już nawet partyzanci jak i żołnierze wracający z Zachodu chcieli odbudowywać kraj to nie dane im to było bo twoi kumple ich aresztowali, torturowali i zabijali by zniszczyć resztę prawdziwie polskich elit. Przykład as polskiego lotnictwa Skalski czy tez przedwojenni komandorowie polskiej marynarki . Nie udawaj żydowski bolszewiku polskiego patrioty. tak agencie Sanhedrynu, dobrze was znamy wrogów Chrystusa. Dziwne , że się nie udzielasz pod artykułem, w którym jest mowa o tym, że zmarł zbrodniarz żydobolszewicki Bauman, przecież to twój kumpel.

          • kojoto
            kojoto :

            To jest niepojęte jaki trzeba mieć kisiel w czaszce, żeby czepiać się przywódców AK (nawet jeśli popełniali błędy i ulegali wrogim naciskom), a wychwalać marionetkowy bolszewicki nieRząd oparty kadrowo o ekspozyturę sowieckiego wywiadu na teren Rzeczpospolitej.

      • fiesta
        fiesta :

        Zrodlem informacji podawanych przez “mop” jest zydo-lewacki tygodnik “Przeglad” z siedziba w Warszawie, ktory czerpie informacje z ksiazek napisanych przez UK-kow jak: Machejek i Walach, ktorzy pracowali w powiatowych urzedach MBP-UB w okresie okupacji i terroru armii radzieckiej, NKWD, Smiersz, KBW etc w latach 1944-1956.

    • fiesta
      fiesta :

      fiesta: 06.01.2017 02:58…..
      Zydo-lewacki propagandysta “mop” napisal – cytat: Tzw. “zolnierze wykleci” nie byli zolnierzami poniewaz 19.01.1945 roku na polecenie Rzadu Polskiego w Londynie Armia Krajowa zostala rozkazem dowódcy “Bora” Komorowskiego rozwiazana a jej zolnierze wezwani do zaprzestania walki i wlaczenia sie do odbudowy zniszczonego kraju rzadzonego nie przez jakichs tam “komunistów” tylko przez Rzad Jednosci Narodowej uznany przez 4 wielkie mocarstwa”…….. ODPOWIEDZ od fiesta:….. gen.T.Komorowski “Bor” przebywal w niemieckiej niewoli miedzy 5 pazdziernika 1944 az do poczatku maja 1945r, wiec nie mogl wydawac rozkazow, gdyz przebywal w calkowitym odosobnieniu pod nadzorem niemieckim. Jesli chodzi o nie-rzad tzw. “jednosci narodowej” to zostal powolany przez zyda i agenta Moskwy Boleslawa Bieruta, ktory stal na czele tzw. “krajowej rady narodowej”, ktora z kolei powstala w MOSKWIE w nocy z 31 grudnia 1943 na 1 stycznia 1944 z polecenia J.Stalina i nie miala nic wspolnego z Polska, Polakami i polskimi interesami narodowymi, i w rzeczywistosci byla to zydo-komunistyczna agentura Moskwy reprezentujaca interesy nowego okupanta Polski jakim byl ZSRR i w zadnym wypadku obca agentura i agenci Moskwy nie maja prawa ingerowac w wewnetrzne sprawy Polski i ustalac swoich wladz w Polsce. Z kolei jedynym i prawowitym rzadem Polski byl Rzad RP na uchodztwie w Londynie, na czele ktorego stal prezydent W.Raczkiewicz. Podobnie sprawa wyglada z zatwierdzeniem STALINOWSKIEJ AGENTURY jaka byl nie-rzad “jednosci narodowej” przez przedstawicieli 3 mocarstw (Churchilla, Roosevelta i Stalina) jako legalnej wladzy w okupowanej przez sowietow Polsce, poniewaz to jest niezgodne z polska racja stanu i w tej sprawie rzad RP w Londynie wydal oswiadczenie nastepujacej tresci: “W obliczu tych tragicznych realiów tworzenie legalnego i niezaleznego rzadu jednosci narodowej, opartego na woli ludzi swobodnie wyrazonej, praktycznie jest niemozliwe jak dlugo Republika Polska jest okupowana przez sowiecka armie i sowiecka policje polityczna (NKWD) oraz jak dlugo Polska jest odcieta od swych Zachodnich Sprzymierzenców i calego cywilizowanego swiata”. Ambasador RP E.Raczynski okreslil narzucony Polsce nie-rzad “jednosci narodowej” przez przywodcow 3 panstw (Anglii, USA i ZSRR) jako dzialania wladz niemieckich, ktore ustalaly wladze na terenach przez siebie podbitych i wydal note protestacyjna nastepujacej tresci: “W obecnej sytuacji zródlem wladzy rzadu z p. Osóbka-Morawskim na czele jest decyzja powzieta nie przez naród polski, lecz przez trzy obce mocarstwa, z których jedno przy pomocy swej armii i policji wlada de facto cala administracja Polski. Podstawe prawna takiego rzadu mozna jedynie porównac z podstawa prawna tzw. rzadów ustanawianych w krajach okupowanych przez Niemcy w czasie wojny”. Czytelnikom chce wyjasnic, ze tzw. nie-rzad “jednosci narodowej” nie tylko, ze byl zydo-komunistyczna agentura Stalina narzucona Polsce w 1945r to rowniez zdecydowana wiekszosc tej stalinowskiej agentury stanowili ZYDZI. Z tresci komentarza zydo-lewaka “mop” wynika, ze propaguje zydo-komunistyczna propagande z podrecznikow szkolnych okresu PRL, ktorymi polskojezyczne zydy u wladzy zatruwaly umysly Polakow i Polek, zeby im wmowic klamstwa, ktore obecnie przy kazdej okazji zamieszcza ich zydo-lewacki wychowanek “mop”.
      ZAPAMIETAJCIE TO RODACY POLACY !
      http://www.kresy.pl/?forum/zydo-lewacki-pr,0,0,25114#p129550

      • fiesta
        fiesta :

        Terror wobec ludnosci polskiej – Represje NKWD….. Juz w maju 1944 r. naczelnik wojsk NKWD do Ochrony Tylów Armii Czerwonej wydal dyrektywe, przestrzegajaca dowódców jednostek przed nacjonalistycznym podziemiem antysowieckim, dzialajacym na wschodnich obszarach Rzeczypospolitej Polskiej. Za wrogie ZSRR uznano wszystkie polskie organizacje zbrojne podporzadkowane rzadowi emigracyjnemu. Natychmiat po rozpoczeciu letniej ofensywy Armii Czerwonej na Bialorusi, NKWD przystapilo do aresztowania miejscowych Polaków i Litwinów – czesto zreszta bez jakichkolwiek podstaw.
        W lipcu 1944 r. nastapila pierwsza powazniejsza konfrontacja jednostek Armii Czerwonej z oddzialami AK na Wilenszczyznie. 14. tego miesiaca Kwatera Glówna Naczelnego Dowództwa podjela dyrektywe nr 220145, nakazujaca rozbrojenie oddzialów AK w tym rejonie silami zwiazków taktycznych i jednostek 3. Frontu Bialoruskiego przy wspóldzialaniu wojsk NKWD. Po wyzwoleniu Wilna do miasta oddelegowany zostal zastepca komisarza spraw wewnetrznych ZSRR, Iwan Sierow, w celu przygotowania i przeprowadzenia dzialan operacyjnych.
        W ciagu kilku dni skoncentrowano na Wilenszczyznie jednostki NKWD w sile 12.000 ludzi. Operacja zaczela sie 18 lipca i trwala zaledwie 2 dni. Sierow z pewnoscia byl dumny z jej efektów. W tak krótkim czasie bowiem udalo sie rozbic 7.924 zolnierzy i oficerów AK. Z tej liczby 4400 szeregowych i oficerów doprowadzono pod konwojem do punktów zbrojnych (na mocy rozkazów sztabu wojsk NKWD do ochrony tylów 3. FB z 20 lipca 1944 r. o zatrzymywaniu osób nalezacych do formacji zbrojnych polskiego rzadu emigracyjnego), a 2.500 szeregowych komendanci sowieccy zwolnili do domów. Ponadto na odcinku 1. Frontu Nadbaltyckiego rozbrojono 400 polskich szeregowych.
        Represje NKWD nie tylko wobec zbrojnego podziemia, ale takze ludnosci cywilnej osiagnely tak wielka skale, ze z ostrym protestem przeciw tej dzialalnosci wystapil nawet calkowicie zalezny od Moskwy Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego. Aczkolwiek i tak nie mialo to zadnego znaczenia, bowiem Sowieci postepowali nadal scisle wedlug wytycznych Lawrentija Berii i Józefa Stalina. Z notatki Berii dla Wiaczeslawa Molotowa z 17 sirpnia 1944 r. wynika, ze w tym czasie w obozach NKWD dla jenców wojennych przetrzymywanych juz bylo 3.415 Polaków.
        Po utworzeniu PKWN punkt ciezkosci w walce Sowietów ze zbrojnym podziemiem przeniósl sie do Lublina. W pazdzierniku 1944 r. skoncentrowano tu Zbiorcza Dywizje Wojsk Wewnetrznych NKWD generala Sieriebriakowa, liczaca 8.850 ludzi (juz 25 X stoczyla ona pierwsze walki z AK w rejonie Zaraszowa i Bystrzycy). Jednostki dywizji rozlokowane zostaly w Lublinie, Piaskach (pod Lublinem), Krasniku, Budzinie ( 2 km na pólnocny zachód od Piasków), Swidrach (6 km na poludnie od Lukowa), Siedlcach, Krasnymstawie, Zamosciu, Rzeszowie i Bialymstoku. 16 pazdziernika przebywajacy w Lublinie Iwan Sierow pisal w sprawozdaniu dla Berii: „W celu realizacji przedsiewziec operacyjno-wojskowych, zgodnie z Panskimi poleceniami, zorganizowalismy grupy: agenturalna, sledcza i rozpoznawczo-dochodzeniowa oraz operacyjno-wojskowa do pracy w powiatach. Wyznaczylismy tez wykwalifikowanego pracownika do kontaktów roboczych i wspóldzialania z Wydzialem Bezpieczenstwa PKWN”.
        Sierow posiadal bardzo rozlegle pelnomocnictwa w zakresie prowadzenia operacji, zmierzajacych do likwidacji zbrojnego podziemia w Polsce. W pazdzierniku 1944 r. zarzadzal czterema wspomnianymi wyzej grupami, uzupelnionymi przez pracowników NKWD-NKGB ZSRR i LKO „Smiersz”, a takze oddana mu do dyspozycji Zbiorcza Dywizja WW NKWD generala Sieriebriakowa. Formacje te wspierane byly przez funkcjonariuszy Wydzialu Bezpieczenstwa PKWN i kontrwywiadu Wojska Polskiego.
        W tym samym czasie – w koncu pazdziernika 1944 r. – NKWD podjelo szerokie dzialania operacyjne na Bialostocczyznie. Zadania te realizowali Wiktor S.Abakumow i Lawrentij F.Canawa wraz z grupa pracowników „Smierszy” i Ludowego Komisariatu Bezpieczenstwa Bialoruskiej SSR. Dodatkowo w Bialymstoku rozlokowano 3 pulki NKWD liczace ogólem 4.500 ludzi.
        Juz 3 listopada 1944 r. Abakumow i Canawa pisali w raporcie do Berii o zorganizowaniu w województwie bialostockim i powiecie bialskopodlaskim 10 grup operacyjnych, którym przydzielono pododdzialy wojsk NKWD. W ciagu 10 dni trwania operacji (do 12 listopada) Sowieci aresztowali na tym terenie 2.044 czlonków AK i innych polskich organizacji podziemnych. Umieszczono ich w obozie NKWD w Ostaszkowie. Równiez na Litwie, Bialorusi i Ukrainie dzialalo miejscowe NKWD-NKGB (wspomagane przez wojska NKWD ZSRR), likwidujac podziemne ugrupowania zbrojne.(…)
        Do 1 grudnia 1944 r. w zachodnich obwodach Bialorusi NKWD-NKGB ZSRR aresztowalo 5.069 czlonków polskich i bialoruskich organizacji niepodleglosciowych i 700 agentów komórek wywiadowczych. Zlikwidowano 13 rezydentur wywiadu nimieckiego. Ponadto ujeto 22, a zabilo 11 emisariuszy Polskiego Rzadu Emigracyjnego. Na terenie Litewskiej SSR do 10 grudnia 1944 r. organa NKWD-NKGB ZSRR rozbily 62 polsko-litewskie „bandy”, liczace 2.293 ludzi. Z tej liczby 553 zabito, aresztowano 1707 a 33 zglosilo sie dobrowolnie. W tym samym czasie NKWD NKGB Litewskiej SSR aresztowaly 3.433 osoby, w tym 904 czlonków polskich i litewskich organizacji niepodleglosciowych.
        Od lipca 1944 do 1 stycznia 1945 r. tylko na terytorium Litewskiej SSR organy NKWD i NKGB aresztowaly 12.449 osób, a zabily 2.574. Wsród zatrzymanych znalazlo sie 3.976 uczestników polskiego podziemia. Nie lepiej wygladala sytuacja na Wolyniu i Podolu. 4 stycznia 1945 r. pelnomocnik ds. repatriacji w Lucku alarmowal centrale o mnozacych sie na terenia Zachodniej Ukrainy aresztowaniach Polaków pod niewiadomymi zarzutami. W tym samym czasie wywiad Armii Krajowej Okregu Bialystok donosil: „Terror okupanta przybiera na sile. W dzien i w nocy jezdza auta NKWD i aresztuja ludzi z domów. Byly lapanki w halach miejskich w Bialymstoku. NKWD aresztuje rzekomych przestepców, niekiedy wraz z calymi rodzinami. Z wiezienia bialostockiego wywieziono w listopadzie 5.000 osób. Tor kolejowy w poblizu Bialegostoku zasypany byl kartkami zawiadamiajacymi najblizszych o wywiezieniu…” .
        Rozkazem nr 0016 z 11 stycznia 1945 r. (…) Doswiadczenia z ziem wschodnich RP przenioslo NKWD w 1945 r. na obszar calego kraju. Na Pomorzu Gdanskim pojedyncze internowania Polaków sowieckie sluzby specjalne przeprowadzily juz 22 stycznia – nazajutrz po wyzwoleniu pierwszych miejscowosci na tym terenie. Ofiarami aresztowan padaly zwykle osoby przypadkowe. Wygladalo to w ten sposób, ze patrol sowiecki legitymowal przechodniów na drogach i ulicach, zatrzymujac wszystkich którzy posiadali dokumenty w jezyku niemieckim lub nie mieli zadnego dokumentu tozsamosci. Czesto wykorzystywano w tego typu akcjach informacje pochodzace z donosów na rzekomych czy rzeczywistych kolaborantów z czasów okupacji hitlerowskiej.
        Represyjna dzialalnosc NKWD wobec ludnosci cywilnej na ziemiach zachodnich usankcjonowal podpisany przez Berie rozkaz nr 0061 z 6 lutego 1945 r. Nakazywal on zatrzymywac wszystkich Niemców w wieku od 17 do 50 lat. W praktyce na jego podstawie zatrzymywano tez Polaków. Bardzo systematyczna akcje zastosowaly sowieckie sluzby bezpieczenstwa m.in. w Bydgoszczy. Miasto to w lutym i marcu 1945 r. stalo sie widownia licznych oblaw i lapanek. Zachowane wspomnienia wskazuja na planowane przeczesywanie przez NKWD poszczególnych dzielnic, przy czym powszechnie stosowana metoda byly nocne oblawy w domach, niekiedy przy wspóludziale funkcjonariuszy Tymczasowej Milicji Obywatelskiej. 26 lutego, pod pozorem werbunku do prac przy odbudowie Warszawy, enkawudysci aresztowali wszystkich mezczyzn zamieszkalych przy ulicy Zduny. Aresztowaniu nie byly w stanie zapobiec zadne argumenty.
        Podobne sposoby internowania jak w Bydgoszczy stosowali Sowieci takze w innych wiekszych miastach Pomorza. Poszukiwano zwlaszcza czlonków AK, Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Pomorski”, uciekinierów z Wehrmachtu oraz osoby przynalezne do III grupy DVL i Volkssturmu. Aresztowanych Pomorzan przed wywiezieniem do ZSRR umieszczano w specjalnych obozach w Ciechanowie, Dzialdowie, Poznaniu, Grudziadzu i w innych – mniejszych punktach etapowych. Funkcjonowaly one jeszcze kilka miesiecy po zakonczeniu wojny. Najdluzej, bo co najmniej do wrzesnia 1945 r., istnial obóz grudziadzki, noszacy oficjalna nazwe: „Wiezienie nr 4 Zarzadu Wojskowego NKWD Ochrony Tylów Pólnocnej Grupy Wojsk Armii Czerwonej”.
        Tragizm sytuacji Polaków na ziemiach wlaczonych w 1939 r. do Rzeszy ukazal Glówny Pelnomocnik do Spraw Gospodarki na Pomorzu, doktor J. Tilgner. W raporcie z lutego 1945 r. alarmowal:”(…) Stosunek wladz rosyjskich do ludnosci pomorskiej wymaga pewnego skorygowania wobec masowego internowania wszystkich mezczyzn, którzy podlegali tzw. eingedeutschowaniu. Na Pomorzu byl to zabieg przymusowy wobec ludnosci polskiej i tylko osoby karane sadownie zostaly przez okupanta wylaczone. Dzisiaj jednostki te, o nieciekawej czesto przeszlosci, szczyca sie, ze zachowaly legitymacje polskie, podczas gdy element przymusowo wcielony na listy niemieckie róznego stopnia podlega internowaniu, a zaklady gospodarcze traca nieraz swoja zaloge.(…) Aresztowanym, tutejsi przymusowi Polacy z milicji (o przeszlosci kryminalnej) odebrali dowody osobiste. Wszyscy aresztowani zostali wywiezieni do obozu koncentracyjnego miedzy Przasnyszem a Ciechanowem. Ten wartosciowy element, wedlug relacji jednego ze zbiegów, ginie z powodu glodu i chorób. Wszystkie interwencje u komendantów wojennych nie daly rezultatu. Odmówiono przyjecia list z rekomendacjami”.
        W marcu 1945 r. struktura organów NKWD w Polsce zostala „zalegalizowana”. W mysl uchwaly GKO ZSRR z 20 lutego 1945 r. powstala instytucja doradców przy Ministerstwie Bezpieczenstwa Publicznego i przy Ministerstwie Administracji Publicznej. Doradca MBP zostal Iwan A. Sierow, a MAP zastepca naczelnika Zarzadu Glównego „Smiersz” LKO Pawel J. Mieszyk. Po Sierowie funkcje doradcy pelnil (od 27 kwietnia 1945 r.) Seliwanowski, a nastepnie (od kwietnia 1946 r.) Siemon Dawydow. Zadania wojsk NKWD pomimo zmiany ich statusu nie ulegly zmianie. Przy czym rzeczytwista dzialalnosc sowieckich sluzb specjalnych czesto wykraczala poza operacje zwiazane ze zwalczaniem zbrojnego podziemia. Oto bowiem 17 marca 1945 r. oddzial NKWD, udajac bande ukrainska, spacyfikowal Dymno w powiecie rzeszowskim. W kwietniu enkawudysci zamordowali w Siedlcach 15 mezczyzn bez zadnego sledztwa, a ich trupy rozmiescili na rogadkach miasta. W kazdym miesiacu szly na wschód transporty z uwiezionymi Polakami. Tylko jednego dnia, 23 marca, odjechalo z Krakowa do ZSRR 50 wagonów uwiezionych. Nastepnego dnia az 3 transporty. Wszyscy oficjalnie uznani zostali za Volksdeutschów, chociaz wiekszosc stanowili Polacy.
        W maju 1945 r. NKWD spacyfikowalo wies Czolki w powiecie zamojskim. Miejscowa ludnosc ostrzelalo pociskami zapalajacymi, a nastepnie wylapalo i wywiezlo do ZSRR. Podobnych wypadków bylo wiecej. Wiosna 1945 r. oddzialy NKWD stanowily glówna sile zwalczajaca polskie organizacje patriotyczne i podziemne zbrojne na wyzwolonych terenach. W zwiazku z nasileniem intensywnosci dzialan operacyjnych i zwiekszeniem sie obszaru odpowiedzialnosci, sowieckie sluzby specjalne uzyskaly dodatkowe wsparcie. Ich liczebnosc wzrosla z okolo 14 tysiecy w grudniu 1945 r. do okolo 35 tysiecy w maju 1945 r. I tak – do jednostek w woj. lubelskim dolaczono 98 Pulk NKWD.
        Otrzymal on zadanie likwidacji oddzialów AK w poludniowych rejonach tego województwa oraz na Rzeszowszczyznie. W maju 1945 r. wzmocniono równiez 64 Dywizje WW NKWD (7 pulków i samodzielny batalion piechoty zmot.) o kolejne dwa pulki: 145, 267 pp. 14 maja 1945 r. Iwan Sierow meldowal Berii o aresztowaniu od stycznia do maja tego roku 63.428 osób, w tym 16.148 Polaków (liczba ta dotyczyla tylko zaplecza 1. Frontu Bialoruskiego). Jedenascie miesiecy pózniej, 24 kwietnia 1946 r., wysilek Sierowa w „utrwalaniu wladzy ludowej” docenilo Prezydium Krajowej Rady Narodowej, przyznajac mu order Virtuti Militari IV klasy.
        Jak ocenia Andzej Paczkowski, w polowie 1945 r. „pod straza” NKWD znajdowalo sie nie mniej niz 60-65 tysiecy Polaków. Przy czym wielkosci te uznaje za minimalne. NKWD prowadzilo w Polsce aktywna dzialalnosc jeszcze przez kilkanascie miesiecy po zakonczeniu wojny. W ciagu lata 1945 r. same tylko oddzialy 64 Dywizji przeprowadzily ponad 25 operacji likwidacyjnych. W maju 1946 r. pododdzialy dywizji zostaly uzyte mi.in. do stlumienia demonstracji w Krakowie. Wykorzystywanie wojsk wewnetrznych NKWD do tlumienia wystapien antysowieckich trwalo do polowy 1946 r. Dopiero latem tego roku 64 Dywizje przeniesiono na terytorium Ukrainy.

        • fiesta
          fiesta :

          Przestepstwa zolnierzy sowieckich……
          W przeciwienstwie do zorganizowanej, planowanej i celowej akcji eksterminacyjnej prowadzonej przez wojska NKWD, przestepstwa zolnierzy Armii Czerwonej mialy na ogól mniej „ideologiczny” charakter. W tym drugim przypadku najczestszym motywem dzialania byly dorazne korzysci (glównie materialne). Stad tez temat ten wymaga oddzielnego omówienia. Juz na ziemiach wschodnich Polski mialy miejsce przypadki rabunku i burd urzadzanych przez zolnierzy radzieckich. Ludnosc na terytorium Litewskiej SRR w lipcu 1944 r. skarzyla sie, ze czerwonoarmisci odbieraja mieszkancom zywnosc i mienie, zarzynaja bydlo na mieso.
          Wkraczajac do Krakowa w styczniu 1945 r. zolnierze 1. i 4.Frontu Ukrainskiego dopuszczali sie licznych przestepstw wobec ludnosci cywilnej. Do najczestszych nalezaly gwalty na kobietach, rabunki, bezprawne rekwizycje w poszukiwaniu alkoholu. Stan bezpieczenstwa na ziemiach obejmowanych przez polska administracje w 1945 roku przedstawial sie tragicznie. Naturalny po zakonczeniu zamet potegowaly przemarsze wojsk, pojawiajacy sie dezerterzy, samowolni funkcjonariusze panstwowi, a takze rozprzezenie miejscowej i naplywowej ludnosci.
          Walesajacy sie po kraju zolnierze radzieccy z dzikich i regularnych oddzialów byli postrachem dla ludnosci cywilnej. Pewni siebie – bo zwyciescy – czuli sie calkowicie bezkarni, zwlaszcza na ziemiach zachodnich. Tereny te traktowali jak swoje, a ich mieszkanców (rdzennych i naplywowych) niemal jak niewolników. Przestepstwa – rabunki, gwalty, kradzieze, pobicia i zabójstwa – byly zjawiskiem codziennym. Wieczorami strach bylo wychodzic z domu, chociaz i we wlasnym mieszkaniu nikt nie czul sie calkiem bezpieczny. Meldunki z tego okresu, przesylane przez przedstawicieli administracji terenowej do wladz centralnych, pelne sa alarmujacych wiesci o zdziczeniu i okrucienstwie Sowietów.
          Chociaz Stalin zapewnial, ze dazy do udzielenia narodowi polskiemu przyjacielskiej pomocy w wyzwoleniu od okupacji niemieckiej, rzeczywistosc dowiodla, ze pod wzgledem bezpieczenstwa niewiele sie zmienilo. Pobyt wojsk sowieckich na ziemiach polskich w 1945 i 1946 roku przypominal czesto najgorsze lata z okresu panowania hitlerowców. Z raportów z terenu wynikalo, ze wiele przestepstw dokonywali czerwonoarmisci pod wplywem alkoholu. W takich przypadkach pretekstem do zaczepki z ich strony, awantury lub zabójstwa mógl byc nawet najbardziej blahy powód. Tak stalo sie na przyklad 9 marca 1945 r., kiedy pijani zolnierze Armii Czerwonej weszli do jednego z domów w Dzialdowie, mordujac wszystkich mieszkanców – 19 osób.
          Nieprzemyslana decyzja generala radzieckiego stala sie powodem tragedii, która miala miejsce w Lodzi w nocy z 2 na 3 maja 1945 r. Naczelnik garnizonu lodzkiego, general major Futr, w zwiazku ze zdobyciem Berlina wydal dyrektorom fabryk i zakladów rozkaz uczczenia tego faktu godzinnym sygnalem syren (o godzinie 24 czasu moskiewskiego). „Ludnosc Lodzi, nie wiedzac w zwiazku z czym zawyly syreny, zaczela w panice wybiegac z mieszkan i chowac sie w schronach. W tym czasie sluzby patrolowe zlozone z plutonu komendatury miasta i pojedynczych polskich oddzialów, wartownicy stojacy na strazy magazynów, a takze wojskowi z jednostek Armii Czerwonej i oddzialów polskich, znajdujacy sie na ulicach, biorac sygnal syreny za powiadomienie i zblizajacym sie niebezpieczenstwie, rozpoczeli bezladna strzelanine, traktujac wszystkich przechodniówi przejezdzajacych jako napastników”.
          Stan bezpieczenstwa na terenie województwa krakowskiego obnizyl sie jeszcze bardziej wiosna 1945 r., gdy do ZSRR zaczely powracac jednostki frontowe. 20 lipca 1945 r. w Niepolomicach dwóch zolnierzy sowieckich poszukujac w jednym z domów wódki, zabilo gospodarza, Markowiaka. W sasiednim gospodarstwie inna grupa czerwonoarmistów zgwalcila w obecnosci rodziców 18-letnia córke, która niedawno powrócila z obozu niemieckiego.
          W koncu lipca 1945 r. w Choszczenie pijany zolnierz radziecki zastrzelil osadnika za to, ze nie otrzymal od niego zywnosci. 21 sierpnia 1945 r. wieczorem, dwóch uzbrojonych czerwonoarmistów dokonalo napadu na osade rybacka Wadag pod Olsztynem. W okrutny sposób wymordowali trzyosobowa rodzine Trebalów: Stanislawa i Stefanie oraz ich 10-letniego syna, Józefa.
          Przed smiercia znecali sie nad swymi ofiarami. Rodzicom rozpruli brzuchy, a dziecku odrabali rece. Jak wynikalo z relacji swiadka wydarzenia, zabójstwa tego dokonali prawdopodobnie zolnierze naslani do Wadaga przez telefonistów z posterunku NKWD. Ci bowiem wczesniej odgrazali sie rybakom za to, ze dostawali od nich za malo ryb. Wywiad Zrzeszenia WiN informowal w raporcie z pazdziernika 1945 r. o sytuacji na trasie kolejowej Kraków-Tarnów: „Na kolei istnieje zupelnie zorganizowany system rabowania pasazerów. Odbywa sie to w ten sposób, ze pociag staje w nocy przed stacja. Sowieci chodza w mundurach i czapkach NKWD po wagonach i odbieraja bagaz, portfele i niejednokrotnie rozbieraja kogos do bielizny. Nie ma dnia, aby wzdluz torów nie spotkano kogos zastrzelonego lub zasztyletowanego. Wladze sowieckie na to nie reaguja”.
          Jesienia 1945 roku z województwa poznanskiego donoszono o nieprzychylnym, a czesto wrecz nieprzyjaznym zachowaniu Sowietów wobec ludnosci, rabunku mienia, licznych gwaltach i awanturach z ich strony. Strzelaniny, gwalty i bójki wywolywane przez pijanych zolnierzy nalezaly tu do zjawisk codziennych. Na Pomorzu poszczególni dowódcy Armii Czerwonej czesto wtracali sie w sprawy gminne, zmuszali osadników do robót na rzecz swoich jednostek, rekwirowali konie i bydlo. Przybyli do obwodu Grochów Polacy, w czasie opuszczania transportu zostali natychmiast ograbieni. Z terenu Okregu Mazurskiego stale nadchodzily meldunki o grasujacych bandytach, uzbrojonych maruderów i dezerterów radzieckich, rabujacych mienie przesiedlenców, zwlaszcza inwentarz zywy.
          Dzialalnosc band dezerterskich szczególnie widoczna byla w powiatach Paslek, Nidzica, Ostróda. W powiecie luczanskim, na terenie gminy Ryn, repatrianci stracili w ciagu 3 miesiecy 200 koni, 324 krów, 80 owiec i 40 swin. Z Ilawy donoszono o ciaglych napadach dokonywanych przez zolnierzy z radzieckich transportów wojskowych. Na stacji kolejowej rzucali sie na ludnosc i dokonywali grabiezy z bronia w reku, pozostawiajac ofiary niekiedy tylko w bieliznie. Patrole wysylane przez komendanta wojennego i MO, wobec liczebnej przewagi napastników, nie byly w stanie skutecznie temu przeciwdzialac. Uzbrojone grupy stawialy bowiem zbrojny opór. Niejednokrotnie dochodzilo do krwawych starc, w wyniku których padali zabici i ranni. Przestepcy, zacheceni przewaga, dopuszczali sie takze gwaltów, nierzadko mordujac swoje ofiary. W Malborku, w województwie gdanskim, gwalcenie kobiet bez wzgledu na ich wiek i stan zdrowia bylo na porzadku dziennym.
          Co wiecej, wypadki takie mialy miejsce nie tylko we wsiach, ale i w samym centrum miasta w srodku dnia. Czestotliwosc dokonywanych przestepstw zalezala oczywiscie od liczby stacjonujacych na danym terenie wojsk radzieckich i byla do niej wprost proporcjonalna. Co wiecej, bezkarnosc i okazja latwego zysku powodowaly, ze w procederze tym uczestniczyli nie tylko szeregowi, ale takze oficerowie. Starosta powiatowy w Szczytnie, Wladyslaw Wozniak, pisal 24 lipca 1945 r. do pelnomocnika rzadu na Okreg Mazurski: „Na terenie powiatu znajduje sie 60-70 tysiecy zolnierzy radzieckich, niezaleznie od przechodzacych oddzialów. W zwiazku z tym wzmogly sie gwalty, kradzieze i rabunki ze strony walesajacych sie zolnierzy radzieckich wszystkich stopni do majora wlacznie”.
          Jeden ze starostów powiatowych Okregu Mazurskiego donosil w lipcu 1945 r., ze wycofujace sie w kierunku wschodnim oddzialy radzieckie dokonuja kazdej nocy wlaman do mieszkan i rabunków na drogach. Zdarzaly sie przypadki strzelania do okien i drzwi domów zajetych przez polskie rodziny. O przypadkach wyrzucania osadników polskich z pociagów, bicia ich i odbierania zywnosci, pisal w czerwcu 1945 r. kierownik Okregu Poznanskiego Polskiego Zwiazku Zachodniego.
          W Szczecinie wladze radzieckie wyrzucaly repatriantów z mieszkan i urzadzaly na nich lapanki, pociagajac wszystkich do robót wojskowych, pomimo posiadania zaswiadczen przesiedlenczych. Przy okazji dokonywaly grabiezy – nie tylko z dobytku czy zywnosci, ale nawet z garderoby osobistej. Podobnie bylo we Wroclawiu, gdzie rejonowi komendanci wojenni na wlasna reke organizowali zebrania ludnosci polskiej i przydzielali ja do róznych prac. Osadnikom rekwirowano bezprawnie cenniejsze przedmioty osobiste. Grupy maruderów i wlasowców wspólnie z bandami niemieckimi lub na wlasna reke grasowaly po calej okolicy. Sytuacja stala sie tak napieta, ze miejscowi dzialacze zdecydowali sie na interwencje w sztabie marszalka Rokossowskiego w Legnicy.
          W efekcie skierowano do Wroclawia na kilka dni cala brygade NKWD, która otaczala miasto i przeczesywala dzielnice po dzielnicy wylapujac maruderów. Jeden z ówczesnych urzedników miejskich, Antoni Adamowicz, wspominal: „Ujetych z bronia w reku albo podejrzanych o napady i gwalty od razu oddawano pod sad wojenny. Wiem, ze w miescie wykonano wówczas wiele wyroków smierci. Pamietam takze, ze latem 1945 r. komendant garnizonu w randze bodajze pulkownika zostal na miejscu zdegradowany przez wyslanników z Legnicy za to, ze udowodniono mu szaber bizuterii i zlota. Prawie publicznie zaladowano do pólciezarowego samochodu i pod konwojem wywieziono z Wroclawia”.
          Jedna z praktyk, stosowanych przez zolnierzy sowieckich na ziemiach zachodnich, bylo urzadzanie wypadów rabunkowych do miejscowosci zajetych juz przez Polaków. W rejonie tzw. enklawy polickiej systematycznie rabowano mienie osadników wojskowych we wsiach gminy Tanowo. Jeszcze trudniejsza sytuacja wystepowala na terenie bazy przeladunkowej w Szczecinie. Sowieci traktowali ja jako obiekt trofiejny. Urzadzenia i budynki miejskie byly tu systematycznie rabowane i dewastowane.
          Towarzyszyly temu liczne rozboje, gwalty, kradzieze i morderstwa. Tylko w marcu 1946 r. az 80 proc. zgloszonych zabójstw bylo dzielem zolnierzy Armii Radzieckiej.(…) Jesienia 1945 r. sytuacja, przynajmniej na terenie Mazur, nieco sie poprawila. Do tego czasu bowiem wiele jednostek radzieckich opuscilo juz terytorium Polski. Wojsko bylo tez nieco bardziej zdyscyplinowane. We wrzesniu tego roku pelnomocnik rzadu na Okreg Mazurski, plk Prawin, informowal Ministerstwo Administracji Publicznej: „Objawy samowoli zolnierzy Armii Czerwonej trwaja nadal, aczkolwiek w nieco mniejszych rozmiarach niz w poprzednim okresie.
          Dowództwo Korpusu Armii surowymi zarzadzeniami porzadkowymi ukróca te samowole”. Kolejny rok po wojnie przyniósl w kwestiach bezpieczenstwa na ziemiach zachodnich niewielkie zmiany. Nie dysponujemy zestawieniami za rok 1945, sadzic jednak nalezy, iz w zwiazku z wycofaniem znacznej liczby wojsk radzieckich, czestotliwosc przestepstw dokonywanych przez Sowietów musiala sie zmniejszyc. Nadal jednak zdarzaly sie wypadki mrozace krew w zylach. W styczniu 1946 r. zolnierze sowieckiego oddzialu ochrony wybrzeza, stacjonujacego w Lebie, zabili pieciu cywilów, którzy rzekomo zlamali zakaz zblizania sie do pasa przybrzeznego. W tym samym miesiacu grupa czerwonoarmistów napadla na wies Olszynka kolo Prudnika, strzelajac do ludzi i krzyczac, ze Polska do nich nalezy, bo oni ja zdobyli.
          W calym 1946 r. tylko na Pomorzu Zachodnim Sowieci zabili okolo 200 osób. W powiecie Paslek na Mazurach, w jednym tygodniu stycznia 1946 r., zanotowano az 10 wypadków zabójstw. Codziennie naplywaly z terenu powiatu meldunki o grabiezach i gwaltach. Do tragicznego wypadku doszlo w okolicy dworca kolejowego w Ostródzie, 15 stycznia 1946 r. Grupa pijanych zolnierzy ze stojacego na stacji transportu, wywolala w pobliskim sklepie awanture, wzbraniajac sie przed uiszczeniem oplaty. Wywiazala sie strzelanina. W jej wyniku poniósl smierc straznik ochrony kolei oraz kapral WP, zas trzy osoby cywilne zostaly ranne. Sprawców zajscia ujeto. W czasie, gdy prowadzono ich na posterunek SOK, ponownie doszlo do szarpaniny. Dwaj zolnierze radzieccy zostali zabici na ulicy, a pozostali trzej pobici na posterunku, po czym wyprowadzeni na boczna ulice i tam zastrzeleni.
          Starosta powiatowy ze Szczytna pisal 18 lutego 1946 r. w meldunku do Urzedu Pelnomocnika Rzadu w Olsztynie: „(…) Zolnierze z oddzialów kwaterujacych w gminach Kobulty i Ransk systematycznie rabuja na szkode ludnosci wszystko co ludnosc ta jeszcze posiada (ubrania, bielizne, posciel, inwentarz zywy i martwy), rzeczy te nastepnie przewoza wozami na rynek i sprzedaja podczas targów. Gwalca mlode dziewczeta, a nawet kobiety 60-70-letnie„.
          W ciagu 2 tygodni w marcu 1946 r. w powiecie czluchowskim na Pomorzu zanotowano 15 rabunków z morderstwami. 7 kwietnia 1946 r. w Pile zolnierz radziecki zgwalcil dwie uczennice IV klasy szkoly podstawowej: dziewiecioletnia Petronele K. i starsza o rok Zofie G. 27 pazdziernika tego roku w powiecie leborskim (woj.gdanskie) oficer AR na tle rabunkowym zastrzelil K.Szonera. Zabitemu zabral 10 tys. zl. Taki sam los spotkal w tym samym miesiacu w powiecie górowskim (woj.wroclawskie) wicedyrektora cukrowni, H. Szczekockiego.
          7 grudnia w powiecie leborskim zolnierze AR zabili nauczycielke Irene Wolska. Zamordowanej zabrali rower i buty. Opisane zajscia powodowaly odpowiednia reakcje spoleczenstwa. Zdarzaly sie, aczkolwiek sporadycznie, przypadki pobicia Rosjan lub zolnierzy radzieckich, czasem zabójstwa dokonywane przez uzbrojonych Polaków.(…) Samowola i brutalnosc Sowietów doprowadzila do tego, ze uwagi krytyczne pod ich adresem wyrazali otwarcie przedstawiciele niemal wszystkich srodowisk, w tym takze niektórzy dzialacze PPR. (…) Sekretarz Komitetu Miejskiego PPR w Rabce, Papcik, jak zanotowano podczas zebrania Egzekutywy KW PPR w Krakowie w lipcu 1945 r.: prowadzil „wroga propagande przeciwko ZSRR” a o wybudowanych pomnikach wdziecznosci dla Armii Czerwonej wyrazal sie, ze sa to „pomniki ucisku Polaków”. Jednym z przejawów nastrojów antysowieckich byl m.in. demonstracyjny pogrzeb dorozkarza, Szymona Piekarczyka, zamordowanego 25 wrzesnia 1945 r. W Krakowie przez dwóch zolnierzy radzieckich. Wziely w nim udzial wszystkie krakowskie dorozki.
          Niezaleznie od tego podziemie zbrojne prowadzilo po wojnie szeroko zakrojona agitacje antysowiecka, poprzez rozklejanie ulotek wzywajacych naród do walki z polityka Rzadu Tymczasowego i Armia Czerwona stacjonujaca w Polsce. Towarzyszyly temu akcje zbrojne. Na przyklad w nocy z 20 na 21 maja 1945 r. dokonano napadu na obóz specjalny NKWD w Rembertowie pod Warszawa, uwalniajac okolo 450 aresztowanych. W nocy z 13 na 14 sierpnia 1945 r. w rejonie stacji Mrozy (kolo Minska Mazowieckiego) zbrojna grupa Polaków zabila kapitana Armii Czerwonej, Fiedotowa.
          Dwóch czerwonoarmistów (sierzant i szeregowy) zginelo 28 sierpnia 1945 r. w okolicy Kaluszyna. Tego samego dnia na szosie pod Zamosciem partyzanci ostrzelali ciezarówke wiozaca pograniczników radzieckich. Po walce napastnicy zlozyli 14 zabitych i ciezko rannych enkawudystów w ciezarówce, oblali benzyna i podpalili. 16 wrzesnia 1945 r. w rejonie Radomia ostrzelano z ziemi przelatujacy samolot radziecki z generalem lejtnantem S. Szatilowem na pokladzie. Niestety akcja nie powiodla sie, gdyz ranny zostal tylko pilot samolotu.
          26 wrzesnia tego roku uzbrojony oddzial polski, w liczbie okolo 200 ludzi, napadl na pociag radziecki stojacy na stacji pod Lukowem. Zginelo 15 oficerów Armii Czerwonej, którzy usilowali stawiac opór. (…) Mimo zdecydowanych dzialan partyzanckich – a moze wlasnie ze wzgledu na to – terror sowiecki nie ustawal. W zwiazku ze stale powtarzajacymi sie aktami przemocy w stosunku do ludnosci cywilnej, minister Wladyslaw Gomulka 10 stycznia 1946 r. zaproponowal marszalkom Zukowowi i Rokossowskiemi oraz ambasadorowi Lebiediewowi zgrupowanie garnizonów radzieckich tylko w duzych osrodkach, zastapienie zdemoralizowanych zolnierzy frontowych nowymi – z glebi ZSRR – odpowiednio uswiadomionymi politycznie, wyjasnienie droga rozkazów Armii Czerwonej, iz wszystkie rekwizycje sa aktem bezprawnym. Zwrócil takze uwage na koniecznosc wprowadzenia zakazu naduzywania alkoholu.
          W celu objecia scislejsza kontrola sytuacji na Ziemiach Zachodnich, 20 stycznia 1946 r. w Dzienniku Urzedowym ogloszone zostalo zarzadzenie Ministerstwa Ziem Odzyskanych, nakazujace starostom nadsylanie meldunków o powazniejszych zajsciach w ciagu 24 godzin. W nastepnym okresie, w wyniku bezposrednich interwencji Departamentu Inspekcji MZO u miejscowych wladz cywilnych i wojskowych (sowieckich), czestotliwosc przestepstw wyraznie zmalala. O ile jeszcze w lutym zanotowano 138, w marcu 170, a w kwietniu 127, to juz w drugiej polowie 1946 r. ich liczba wynosila srednio 63 w ciagu miesiaca.

          • fiesta
            fiesta :

            Grabieze sowieckie…….
            Podpisujac 4 sierpnia 1944 r. porozumienie z rzadem ZSRR, PKWN zgadzal sie na dokonywanie przez jednostki sowieckie rewizji zywnosci, pasz i towarów przemyslowych dla walczacych wojsk. Prawo to obowiazywac mialo na calym obszarze Rzeczpospolitej w granicach z 1939 r. Jednoczesnie scisle tajny rozkaz Stalina, nr 220172 z 9 sierpnia tego roku, zobowiazywal dowódców radzieckich do ochrony mienia polskich instytucji panstwowych, wlascicieli prywatnych i samorzadów miejskich.
            Nakazywal zabezpieczenie od kradziezy i zniszczenia: skladów zywnosci, trzody i bydla, materialów budowlanych, lekarstw, maszyn i urzadzen, towarów szerokiej konsumpcji itp. Wymienione mienie komendanci przekazywac mieli naszym organom na podstawie aktów zdawczo-odbiorczych. Ten sam rozkaz surowo zabranial rekwizycji na terytorium RP u osób prywatnych, organizacji spóldzielczych, przedsiebiorstw przemyslowych i wladz terenowych jakichkolwiek dóbr, sprzetu i transportu. Polecenie Stalina w tym samym miesiacu dowódcy frontów przekazali podleglym oddzialom. Marszalek Konstanty Rokossowski, dowódca 1 Frontu Bialoruskiego, zawarl je w rozkazie nr 0346 z 12 sierpnia 1944 roku.
            Jak wspominal Henryk Rózanski, wytyczne Stalina nie zwalnialy Polski ze swiadczen na rzecz Armii Czerwonej. Wskazywaly jedynie komendantom na koniecznosc dokonywania wszelkich rekwizycji za wiedza i przy udziale przedstawicieli miejscowych wladz. Przejete przez oddzialy radzieckie dobra mialy byc oplacane zgodnie z ustaleniami administracji cywilnej. W przypadku, gdyby dokonanie oplat bylo niemozliwe, jednostki zobowiazane zostaly do wystawiania tzw. nariadów, stanowiacych podstawe do rozliczen kwatermistrzostwa Armii Czerwonej z PKWN.
            W jaki sposób Armia Czerwona zastosowala sie do rozkazu z 9 sierpnia 1944 r. najlepiej swiadczy relacja Edwarda Osóbki-Morawskiego, ówczesnego przewodniczacego PKWN. Wspomina on o licznych przypadkach konfiskowania magazynów zywnosciowych dla ludnosci cywilnej, surowców i maszyn pozostalych w fabrykach, samochodów i innego mienia polskiego. Konsekwencja tego byly interwencje przedstawicieli Komitetu u Stalina. Nie wplynely one jednak na poprawe sytuacji, czemu zreszta trudno sie dziwic, skoro nawet rzad ZSRR traktowal nasz kraj jak obszar kolonialny, a mienie narodowe jak trofeum wojenne. Dal temu wyraz Bulganin w rozmowie z Osóbka-Morawskim, porównujac trofea uzyskane w Polsce do zdobyczy z Wegier czy Rumunii (satelitów Niemiec hitlerowskich).
            W raporcie sytuacyjnym Komendy Okregu AK Bialystok z 10 pazdziernika 1944 r. zanotowano: „Armia sow. wysiedlila przyfrontowy 25 klm. pas, gdzie dopuszcza sie rabunku na niespotykana dotychczas skale. Mieszkanców wyrzucono w trybie alarmowym, nie pozwolono zabrac sprzetu, dobytku, tym bardziej plodów rolnych. Obecnie armia wywozi narzedzia rolnicze do Rosji, mlóci zboze, kopie kartofle dla wlasnych potrzeb. Domy rozbiera na opal lub urzadzenia schronów. W terenie calego okregu armia dopuszcza sie równiez bezprzykladnej w ciagu calego okresu wojny grabiezy. Lasy nikna. Inwentarz zywy jest konfiskowany bez zadnego planu kontyngentowego. Maszyny i urzadzenia fabryczne i zakladów, zapasy surowca, nawet meble z rej. przemyslowych Grodna, Bialegostoku, Starosielc, Lap wywoza do Rosji (…)”.
            „Caly listopad i grudzien 1944 r. wypelnialy coraz czestsze wypady w teren zwiazane z koniecznoscia interwencji u wojskowych wladz Armii Czerwone j- najczesciej w zwiazku z dokonywanymi rekwizycjami” – pisal Henryk Rózanski. Dopóki Armia Czerwona dzialala na ziemiach dawnych Polski, wywozenie mienia do ZSRR traktowac mozna bylo jako rabunek. Sytuacja zmienila sie jednak po przekroczeniu naszej zachodniej granicy z roku 1939. Na zajmowanych obszarach poniemieckich pojecie mienia narodowego i zdobyczy wojennej sila rzeczy musialo byc definiowane w inny sposób.
            Umowa polsko-radziecka z 26 marca 1945 r. zezwalala Sowietom na wywóz urzadzen, materialów i produkcji z niemieckich i rozbudowanych przez Niemców podczas wojny przedsiebiorstw polskich. Oznaczalo to nie tylko rezygnacje Rzadu Tymczasowego z prawa do majatku pozostawionego przez hitlerowców na terenie II Rzeczpospolitej (zakladów przemyslowych wybudowanych u nas w czasie wojny). Porozumienie nioslo za soba decyzje duzo bardziej brzemienne w skutki. Oto bowiem cale mienie przemyslowe na ziemiach zachodnich wojska sowieckie mogly traktowac jako zdobycz wojenna.
            Rzad Tymczasowy wyrazal zgode na demontaz i wywóz niemieckich przedsiebiorstw na terytoriach, które w mysl porozumien jaltanskich mialy byc przylaczone do Polski. Powyzsza umowa, stanowiaca ewenement w dziejach dyplomacji, swiadczy przede wszystkim o uleglej postawie czlonków komunistycznego rzadu RP wobec Stalina i zle ukrywanej zaleznosci Polski od wschodniego sasiada.
            Tymczasem Hilary Minc na Zjezdzie Przemyslowym Ziem Odzyskanych, 29 sierpnia 1945 r., stwierdzil: „(…) Sadzimy, ze w rezultacie tego ukladu podzial na terenach poniemieckich zostal dokonany w ten sposób, ze 25 proc. urzadzen przemyslowych, a 6 proc. ogólnego majatku przypadlo Zwiazkowi Radzieckiemu, to wobec ogromu zniszczen rosyjskich i ogromu strat poniesionych przez Rosje, uklad ten nie moze byc nazwany inaczej, jak gentelmenskim i przyjacielskim”. Wypowiedz ta oznaczala ni mniej ni wiecej, tylko kolejny „uklon” w strone silniejszego.
            (…) W czasie inspekcji przeprowadzonej w lipcu 1945 r. na Ziemiach Zachodnich, w starostwie Skwierzyna zanotowano: „Wszystkie maszyny rolnicze stoja na dworcach do wywiezienia. Bydlo spedzone do dyspozycji Armii Czerwonej i wywozone. Starosta nie ma tu nic do powiedzenia. Konie masowo zabrane, maszyny fabryczne wywiezione.(…) Komendant z cala urzedowa milicja to jeden wielki zlodziej”. Podobna sytuacja panowala w innych miejscowosciach. W powiecie Sulecin stwierdzono: „Rosjanie masowo wywoza wszystkie maszyny i mlyny, nie pozwalaja staroscie absolutnie nic robic. Bydlo zegnane masowo zdycha…”. „Komendant wojenny odmówil pomocy. Sowieci wywoza wszystko co jest” – donosil z Brzegu pelnomocnik obwodowy, Mieczyslaw Lewoniewski. Na poczatku lipca 1945 r. sposród okolo 84.000 wagonów PKP przewozacych ladunki wojskowe, wiekszosc wypelniona byla „trofeami wojennymi” Armii Czerwonej.
            Ogolacane byly zarówno obiekty zajmowane przez Sowieciarzy, jak i – w wielu przypadkach -wczesniej zdane administracji polskiej, po czym zajete ponownie przez zolnierzy. Wartosc sprzetu i mienia wywiezionego przez oddzialy sowieckie z Polski do 4 lipca 1945 r. ocenia sie na 500 milionów dolarów. W czasie konferencji poczdamskiej ostateczny termin zakonczenia demontazy sowieckich ustalono na dzien 7 sierpnia 1945 r. Po tej dacie dalsze gromadzenie wojennych zdobyczy mialo byc uznawane za bezprawne. Tak sie jednak nie stalo. Wladze sowieckie kontynuowaly wywóz. O nieprzerwanym rabunku naszych urzadzen fabrycznych donosil m.in. Wojewódzki Urzad Bezpieczenstwa we Wroclawiu.
            Wedlug danych szacunkowych w latach 1945-1947 tylko przez Brzesc przejechalo do ZSRR okolo 1.200 transportów kolejowych z zagrabionym mieniem polskim lub poniemieckim. Sytuacji nie zmienily zasadniczo kolejne porozumienia polsko-radzieckie. Sowieci nadal ogolacali obiekty przemyslowe, a takze majatki ziemskie, wywozac meble z budynków, zwierzeta hodowlane i produkty rolne. Pierwsze efekty przyniosly dopiero decyzje o wycofaniu z terytorium RP wiekszosci oddzialów radzieckich i likwidacji komendatur wojennych (1946r.). Aczkolwiek i w nastepnych latach jednostki PGW zajmowaly jeszcze bezprawnie znaczna liczbe obiektów, z których wiekszosc przekazano administracji cywilnej dopiero w koncu lat 40. – po licznych interwencjach na najwyzszym szczeblu. Przyblizone chociazby oszacowanie wartosci mienia zrabowanego przez Sowietów jest dzis chyba niemozliwe. Z pewnoscia jednak suma ta wyrazala by sie w miliardach dolarów. Systematyczne grabienie gospodarki z surowców, produktów, maszyn i urzadzen w istotny sposób opóznialo jej odbudowe ze zniszczen wojennych. Warto zaznaczyc, ze wsród wywiezionego dobytku znalazlo sie na przyklad pelne wyposazenie fabryki „Pafawag”, zakladów benzyny syntetycznej w Blachowni i Policach, kedzierzynskich „Azotów”. Sowieci zdemontowali takze czesciowo setki innych zakladów.

          • fiesta
            fiesta :

            Dewastacja i nielegalna eksploatacja polskiego majatku narodowego……… Wsród przestepstw popelnianych przez Armie Radziecka na terenie Polski do pospolitych nalezaly dewastacje i nielegalna eksploatacja majatku narodowego. Przypadki tego typu dzialan wystepowaly praktycznie przez caly okres stacjonowania obcych wojsk w naszym kraju, rózne bylo tylko ich nasilenie. Wynikaly one ze swiadomego dzialania poszczególnych zolnierzy na szkode panstwa polskiego, jak równiez z bezmyslnego wandalizmu. W momencie zajmowania ziem zachodnich Sowieci – w akcie zemsty na Niemcach – dewastowali wszystko, czego nie zdolali zdemontowac lub tez nie stanowilo dla nich wiekszej wartosci. Ich lupem padaly domy, urzadzenia, sklepy, zaklady przemyslowe.
            Czesto niszczone byly cale miasta. Bez znaczenia byl dla nich fakt, iz mienie to mialo przejsc pod polska administracje. O przypadkach wandalizmu Armii Czerwonej donoszono wiosna 1945 r. z wielu miejscowosci na ziemiach zachodnich. W maju tego roku Sowieci spalili w calosci m.in. Tost i Strzelce Wielkie.
            Czesciowo zniszczyli np. Brzeg, Opole, Legnice, Nyse. W samej Legnicy z rak zolnierzy radzieckich splonelo 70 duzych, nowoczesnych i komfortowych kamienic. W powiecie bytowskim od zakonczenia dzialan wojennych do czerwca 1946 r. Sowieci zniszczyli lub uszkodzili 1.154 budynki. Wartosc obiektów, urzadzen i ruchomosci zdewastowanych lub zabranych przez nich na terenie powiatów mazurskich: piskiego, lidzbarskiego, reszelskiego, nidzickiego i ketrzynskiego oszacowano lacznie na sume ponad 320 milionów przedwojennych zlotych. Chociaz zajmowane miasta czy obiekty Armia Czerwona traktowalo poczatkowo jako swoje-zdobyczne, najczesciej nie przywiazywala do nich wiekszej wagi. Nie dbala o stan budynków, które z czasem popadaly w ruine. Wiekszosc opuszczanych lub przekazywanych stronie polskiej obiektów nie nadawalo sie do uzytku. Tak bylo chociazby w przypadku jednostki radzieckiej opuszczajacej w maju 1948 r. Boleslawiec.
            Wszystkie budynki pozostawione zostaly w stanie zdewastowanym. Co wiecej, dowódca garnizonu plk Siergiejenko wzbranial sie przed protokolarnym przekazywaniem ich polskiej administracji. Nie lepiej przedstawiala sie sprawa gospodarstw rolnych i zakladów przemyslowych zdawanych wladzom cywilnym. „Majatki sa opuszczane noca, w stanie wielkiego zniszczenia, oszabrowane” – pisal jesienia 1945 roku w notatce do ministra Rolnictwa i Reform Rolnych inz. Doboszynski. -„ (…) Armia Czerwona inwentarze (…) przekazala w 100 proc. przy stanie zniszczenia inwentarza martwego srednio od 40-60 proc”. Znaczne straty poniosly zwiazki samorzadów terytorialnych z tytulu róznego typu przymusowych swiadczen na rzecz oddzialów sowieckich.
            (…) W maju 1946 r. delegacja polska, z Bierutem i Mincem na czele, zmuszona zostala do zawarcia w Moskwie bardzo niekorzystnego dla Polski ukladu o anulowaniu wzajemnych roszczen powstalych w czasie wojny. Porozumienie to objelo w istocie równiez naleznosci samorzadów sprzed 9 maja 1945 r. Juz wkrótce strona sowiecka zanegowala wszelkie pretensje z tytulu swiadczen, dotyczace calego 1945 roku. A chodzilo o sume niebagatelna, bo siegajaca wielu milionów zlotych. Naleznosci tych nigdy nie udalo sie odzyskac. Przez wiele lat zolnierze radzieccy bezprawnie i wbrew wszelkim zasadom eksploatowali polskie lasy i jeziora. Nie zwazajac na okresy ochronne wybijali zwierzyne i odlawiali ryby w jeziorach. Stosowali przy tym przerózne metody. Powszechne bylo gluszenie ryb granatami i strzelanie do zwierzyny nabojami zapalajacymi. Powodowalo to znaczne szkody w srodowisku naturalnym, naruszajac jego równowage i prowadzac czesto do nieodwracalnych zmian.
            O przypadkach podpalania lasów przez polujacych zolnierzy w celu wyploszenia zwierzyny donoszono m. in. w lipcu 1945 r. ze starostwa Skwierzyna. Tylko w kwietniu 1945 r. komenda wojenna z Lublinca zabrala z Nadlesnictwa Czarnylas 540 kg. ryb. W Nadlesnictwie Pszczyna w tym samym okresie, uzywajac granatów i spuszczajac wode ze stawów, Sowieci odlowili 17.540 kg karpi.
            Okolo 500 kg. karpi zabrali tez z gospodarstwa w Woli. Podobnie bylo na terenach calych Ziem Zachodnich. „Zniszczenie zwierzostanu jest katastrofalne, na 700 danieli w powiecie zlotowskim zostalo 20” – donoszono w marcu 1946 r. z województwa pomorskiego. W czerwcu 1945 r. do Dyrekcji Naczelnej Lasów Panstwowych w Lodzi wplynelo dwadziescia meldunków dotyczacych niszczenia przez Sowietów drzewostanu i grabiezy drewna na terenie okregów: radomskiego, poznanskiego i warszawskiego. Ze skladów, tartaków i lasu zabierali wyrobione materialy (papierówka, tarcina, podklady kolejowe itp.) przeznaczone dla przemyslu weglowego, hutniczego, czy papierniczego.
            W sposób dewastacyjny dokonywali samowolnych wyrebów, powodujac ogromne straty skarbu panstwa. Urzednicy usilujacy interweniowac na miejscu byli zastraszani grozba uzycia broni. Dochodzenie odszkodowan w dowódctwie Armii Czerwonej w wiekszosci przypadków nie bylo mozliwe, gdyz zolnierze odmawiali udzielania informacji na temat swych jednostek. Czesto tez interwencje administracji lesnej u dowódców oddzialów i komendantów wojennych odnosily wrecz odwrotny skutek. Byly przypadki wydawania rozkazów przebywania przedstawicieli Lasów Panstwowych na terenach, gdzie dokonywano wyrebu.
            W pazdzierniku 1945 r. Dyrekcja Lasów Panstwowych Okregu Warszawskiego dziesieciokrotnie zwracala sie do przedstawicielstwa Armii Czerwonej przy Urzedzie Wojewódzkim z prosba o interwencje wobec samowoli oddzialów wojskowych. Na zadne z tych pism nie otrzymala jednak odpowiedzi. Poczawszy od 1947 r. daje sie zauwazyc nieznaczna poprawe sytuacji. Wynikalo to przede wszystkim z faktu powolania delegatury w Legnicy. Od tego momentu mozliwe bylo podejmowanie skuteczniejszych interwencji i w niektórych przypadkach dochodzenie odszkodowan. AR stopniowo regulowala uzasadnione i udokumentowane pretensje dotyczace palenia lub wycinania lasów, pokrywajac straty.
            Nie uregulowane przez PGW roszczenia z tytulu pobranego drzewa wynosily w lutym 1948 r. 765.704.696 zl, z czego za okres wojenny (do 8 maja 1945r.) 553.036.102 zl, za powojenny zas – do 31 grudnia 1947 r. 212.668.594 zl. Chociaz delegaturze udawalo sie niekiedy wyegzekwowac naleznosci od AR, wiekszosc pretensji Sowieci nie chcieli uznac z braku przekonujacych dowodów. I tak np. w okresie marzec-kwiecien 1948r. Dyrekcja Lasów Panstwowych Okregu Wroclawskiego zglosila zadanie na sume 7.249.289 zl. PGW rozpatrzyla sprawe i ustalila naleznosc na 143.523 zl. Reszte pretensji, jako popartych tylko jednostronnym oswiadczeniem organów polskich, Sowieci odrzucili.
            Na skutek interwencji delegatury, wiosna 1949 r. sztab PGW wydal surowe zarzadzenie nakazujace podleglym oddzialom przestrzeganie przepisów ppoz. i uzgadnianie z polskimi wladzami lesnymi terminów wysadzania amunicji poniemieckiej. W przypadkach cwiczen poza obrebem poligonu, jednostki AR mialy sie zaopatrywac w nadlesnictwie w zaswiadczenia stwierdzajace, ze nie spowodowaly zadnych szkód, a w razie ich powstania okreslic dokladnie czas, miejsce i rozmiar zniszczen.
            Znacznie trudniejsze okazalo sie przeciwdzialanie klusownictwu. Dowódctwo PGW na skutek interwencji wladz terenowych, a od 1947 r. takze delegatury w Legnicy, wielokrotnie wydawalo zakazy nielegalnych polowan i polowów. Najczesciej jednak nie byly one nalezycie respektowane przez zolnierzy (…). Klusownictwo szerzylo sie przez nastepne lata w zastraszajacy sposób. Wszelkie poczynania funkcjonariuszy lesnych nie odnosily skutku. Zolnierze na zwracanie uwagi odpowiadali smiechem twierdzac, ze im wolno polowac wszedzie i na wszystko. Dochodzilo do grózb ze strony klusujacych, wlacznie z oddawaniem strzalów w kierunku interweniujacych. Trudno sie jednak dziwic, ze zarzadzenia byly tak malo skuteczne, skoro proceder ten byl udzialem nie tylko szeregowych, ale nawet oficerów sztabu PGW. W niedziele i swieta wyjezdzali do lasu, gdzie polowali na zwierzeta oslepiajac je swiatlem z reflektorów swoich samochodów.
            Doniosle znaczenie w kwestii zapobiegania klusownictwu mialo spotkanie przedstawiciela Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych, prof. Henryka Kasperowicza z naczelnikiem tylów PGW, gen. Zyzynem i naczelnikiem sztabu Grupy gen. Nortowem, które odbylo sie 28 pazdziernika 1947 r. Padla wówczas propozycja opracowania regulaminu polowan dla jednostek radzieckich, uwzgledniajacego polski statut i okresy ochronne dla zwierzyny. W grudniu 1947 r. liczba mysliwych radzieckich wynosila okolo 2.000 osób. Sztab PGW zobowiazal sie sporzadzic ich spis i przekazac do Polskiego Zwiazku Lowieckiego.
            Polujacy oficerowie mieli zostac przyjeci do polskich kól lowieckich. Szczególy dotyczace przyjecia mysliwych radzieckich do Polskiego Zwiazku Lowieckiego dyskutowane byly takze 12 lutego 1948 r. w Legnicy, podczas konferencji z udzialem przedstawicieli PGW i rzadu RP. Podjeto wówczas decyzje o przydzieleniu terenów mysliwskich w charakterze dzierzawy dla lowieckich zrzeszen AR. Za podstawe przyjeto przelicznik ok. 200 ha terenu na jednego wojskowego, w cenie od 2-20 zlotych za 1 ha na okres roku.(…) Wydawanie mysliwym PGW polskich legitymacji rozpoczeto wiosna 1948 r. W nastepnej kolejnosci przystapiono do wytypowania terenów, które Sowieci mieli zamiar wydzierzawic w najblizszym sezonie lowieckim.
            Poprawa sytuacji nie trwala jednak dlugo. Juz w styczniu 1949 r. z legnickiej Dyrekcji Lasów Panstwowych informowano delegature o gwaltownym nasileniu sie klusownictwa. Okazalo si bowiem, ze w budzecie PGW nie przewidziano srodków na dzierzawe terenów.(…) O stale powtarzajacych sie wypadkach niszczenia granatami rybostanów w gospodarstwach rybnych, informowala pulkownika Kusznierka w czerwcu 1949 r. Dyrekcja Lasów Panstwowych w Zielonej Górze. Sprawcy przestepstw byli zawsze uzbrojeni i nie dawali sie wylegitymowac personelowi rybackiemu lub lesnemu. Od kul klusujacych zolnierzy padala kazda zwierzyna, pod ochrona i nie. Nieco lepsze efekty przyniósl kolejny rozkaz dowództwa PGW, nr 0282 z 21 pazdziernika 1949 r., zabraniajacy wszelkich nielegalnych polowan i polowów. Wobec naruszajacych ten zakaz zapowiadal surowe kary.
            Sprawy mysliwskie i nielegalnego polowania omawiane byly w czasie dwóch polsko-radzieckich konferencji we Wroclawiu, w styczniu 1950 r.(…) Na kolejnych spotkaniach w I kwartale 1950 r. wyznaczono tereny lowieckie dla AR w województwach: szczecinskim, wroclawskim, poznanskim, slasko-dabrowskim, bialostockim, warszawskim i bydgoskim, a wiec wszedzie tam, gdzie dzialaly lowieckie kola mysliwskie. Na dzierzawe przeznaczono dla nich ogólem 369.000 ha terenów. Wysokosc oplaty ustalono na 2 zl za 1 ha (z pózniejszych dokumentów wynika, ze PGW w rzeczywistosci placila za dzierzawe znacznie mniej). Ze wzgledu na dosc wysoka oplate dzierzawna terenów lesnych, przydzielenie ich ponownie napotkalo na pewne trudnosci.
            Armia sowiecka nie posiadala odpowiedniej ilosci pieniedzy. W zwiazku z tym nadal powtarzaly sie przypadki klusownictwa na terenach niewydzierzawionych PGW. Wobec braku wyraznej poprawy sytuacji, Ministerstwo Panstwowych Gospodarstw Rolnych pismem z 29 sierpnia 1951 r. wystapilo w tej sprawie do Ministerstwa Obrony Narodowej. MON z kolei skierowal wniosek do ambasady ZSRR w Warszawie. Interwencja ta nie przyniosla jednak spodziewanych skutków. Mimo licznych interwencji i zabiegów ze strony delegatury, stale powtarzaly sie równiez wypadki nielegalnego zaboru drewna i szkody spowodowane cwiczeniami wojskowymi. Pozary na poligonach zdarzaly sie kazdego roku. W czasie dwóch z nich – w 1950 r. Na terenie poligonu Swietoszów – zniszczeniu uleglo okolo 400 ha drzewostanu. Pociagnelo to za soba straty w wysokosci 1.359.972 zl.
            31 maja 1951 r. ukazala sie tajna instrukcja nr 0665, podpisana przez ministrów lesnictwa, obrony narodowej i bezpieczenstwa publicznego, w sprawie korzystania przez wojsko z panstwowych gospodarstw lesnych. Postanowienia te obowiazywac mialy takze PGW (Pólnocna Grupa Wojsk). Przewidywaly one m.in. wykonywanie wszelkich czynnosci gospodarczo-lesnych na poligonach przez administracje panstwowego gospodarstwa lesnego. Wladze wojskowe zobowiazane zostaly do pokrywania szkód, powstalych wskutek uzytkowania obiektu niezgodnie z jego przeznaczeniem.
            W praktyce dowództwo PGW nie stosowalo sie do postanowien tejze instrukcji, naruszajac tym samym polskie ustawodawstwo i wprowadzajac chaos do calej gospodarki lesnej. Dotyczylo to przede wszystkim samowolnego wyrebu drzew i zabierania gotowego materialu, przygotowanego przez nadlesnictwa. Zdobyty w ten sposób material AR przeznaczala m.in. na ogrodzenie garnizonów, urzadzanie poligonów, placów cwiczen itp.
            (…) Przypadków klusownictwa i zaboru drzewa nie udalo sie wyplenic takze w nastepnych latach. Niewiele pomogaly interwencje delegatury. W 1954 r. Sowieci grasujacy codziennie na terenie lasów w okolicy Stargardu Szczecinskiego, niemal doszczetnie wybili zajace, zdziesiatkowali liczna dotychczas zwierzyne plowa, powaznie przetrzebili poglowie dzików, a jelenie odlowili co do jednego. Straty oszacowane zostaly na 15.000 zl. Klusownicy w obawie przed meldunkami do dowództwa, zjawiali sie w lesie na samochodach bez numerów rejestracyjnych. O podobnych przypadkach donoszono delegaturze w Legnicy takze z innych terenów.
            W 1956 r. w okolicy Kamienia Slaskiego spotykano zolnierzy i oficerów AR systematycznie przeczesujacych las i zabijajacych wszystko co wpadlo pod lufe, nawet w czasie ochronnym. „(…) wyniszczenie zwierzostanów przez zolnierzy AR na terenach zagospodarowanych ze skladek czlonkowskich mysliwych polskich, które bylo czestym zjawiskiem w latach ubieglych, nie zostalo zaprzestane pomimo formalnego unormowania stosunków pomiedzy naszym panstwem a ZSRR” – pisal w grudniu 1956 roku do ministra spraw zagranicznych zastepca przewodniczacego Naczelnej Rady Lowieckiej PZL, Edward Frankiewicz. Zly stan lasów uzytkowanych przez AR stwierdzono na poligonach Swietoszów i Borne-Sulinowo w czasie przegladu, dokonanego przez zespól lesników jesienia 1955 r. Z ogólnej powierzchni poligonów (okolo 25.000 ha) zalesiona byla tylko 1/3 terenu. Reszta przedstawiala halizny o piaszczystej glebie, spaleniska z róznych okresów lub powierzchnie pokryte rzadko rosnacymi drzewami, uszkodzonymi przez pozary, odlamki pocisków i szkodliwe owady.
            Strona radziecka zobowiazala sie do naprawy wyrzadzonych szkód, jednakze nawet dwa lata pózniej stan sanitarny lasów na poligonach AR wciaz byl katastrofalny. Duza czesc tych obszarów traktowana byla jako tereny zamkniete. Przedsiebiorstwa lasów panstwowych nie mialy do nich dostepu, nie mogly wiec prowadzic gospodarki lesnej, eksploatacji i ochrony zdrowotnej drzew. W czasie fali pozarów na poligonach Przemków, Trzebien, Swietoszów, w czerwcu 1957 r., wojskowi radzieccy nie dopuszczali do gaszenia ognia ani Wojska Polskiego, ani tym bardziej osób cywilnych zapewniajac, ze sami sobie poradza.
            W 1957 roku jednostki PGW wykorzystywaly obiekty lesne o ogólnej powierzchni 49.186 ha. W wyniku nieprzestrzegania przepisów – pozary, pociski i szkodliwe owady spowodowaly zmniejszenie obszaru produkcyjnego drzewostanów na poligonach radzieckich o okolo 40 proc.
            Kwestie wlasciwego uzytkowania terenów lesnych i obiektów komunalnych przez AR zawarte zostaly w umowach miedzyrzadowych, podpisanych w nastepnych latach. Najczesciej jednak nie byly one przez Sowietów przestrzegane. W kazdy przypadku kierowali sie oni przede wszystkim wlasnym interesem. Zajmowane tereny traktowali jako zdobyczne, robili co chcieli, nie dbajac o stan ekologiczny i lekcewazac wszelkie przepisy ochronne.

          • fiesta
            fiesta :

            Armia sowiecka w Polsce – od wyzwolenia do zniewolenia……… Wkrótce po zakonczeniu wojny terytorium Polski po raz kolejny zalala wielotysieczna fala zoldactwa sowieckiego. Z Niemiec wracaly do ZSRR jednostki frontowe. Ziemie Zachodnie i Pólnocne w duzej czesci znajdowaly sie nadal pod panowaniem komendatur wojennych. Oprócz oddzialów regularnych w wielu miejscowosciach pojawily sie spragnione lupów grupy maruderów i dezerterów, rabujac co tylko sie dalo. Taki stan utrzymywal sie przez kilka miesiecy. Czesc oddzialów wycofano natychmiast. Inne opuscily nasz kraj w koncu 1945 lub w 1946 roku. Jeszcze inne pozostaly u nas na blisko pól wieku.
            Sytuacje w kraju w pierwszych miesiacach po wyzwoleniu obrazuje scisle poufne pismo Pelnomocnika Rzadu RP na Okreg Mazurski, pulkownika Jakuba Prawina. 25 lipca 1945 r. Donosil Pelnomocnikowi Generalnemu w Warszawie:
            „W ostatnim czasie warunki bezpieczenstwa w naszym Okregu bardzo sie pogorszyly. Glówna przyczyna sa zjawiska towarzyszace przegrupowaniu wojsk radzieckich, które w tej chwili sie odbywa (…). Sytuacja jest tego rodzaju, ze formacje zwijajacego sie 3-go Bialoruskiego Frontu jeszcze nie odmaszerowaly, a juz przybyly formacje nowotworzonej Pólnocnej Grupy Wojsk Marszalka Rokossowskiego.
            Dla przykladu komunikuje, ze w samym Olsztynie stacjonuja: kilkutysieczny pulk zapasowy 3-go Bialoruskiego Frontu, sowiecki pulk pograniczny, nowoprzybyly korpus Pólnocnej Grupy Wojsk, którego dywizje rozlokowaly sie wokolicach Olsztyna i sasiednich powiatach, a ponadto nasza 15. Dywizja i nasz pulk Wojsk Wewnetrznych. Miasto jest przeladowane wojskiem i po prostu nie jest w stanie przyjac osiedlenców”. Na przelomie lipca i sierpnia 1945 roku problem stacjonowania Armii Czerwonej w Polsce omawiany byl na arenie miedzynarodowej. W czasie Konferencji Poczdamskiej prezydent Stanów Zjednoczonych Harry Truman i minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Ernest Bevin domagali sie wycofania wojsk sowieckich z naszego kraju (co bylo bez watpienia gra pozorów-przyp. redaktora strony).

            Pod ich naciskiem Stalin wyrazil na to zgode. Zastrzegl jednak, ze pozostawi pewne jednostki dla ubezpieczenia dwóch linii komunikacyjnych, laczacych ZSRR z jego strefa okupowana w Niemczech. Jak bylo do przewidzenia, Stalin nie dotrzymal danego slowa. Wszak pozostawienie wojsk radzieckich w Polsce zapewnialo mu wplyw na polityke wewnetrzna naszego panstwa. Wiedzialy o tym mocarstwa zachodnie, co potwierdza raport ambasadora brytyjskiego Victora Cavendish-Bentinck’a. W depeszy z listopada informowal on Foreign Office: „
            (…) marszalek Stalin wyrazil zamiar wycofania okupacyjnych jednostek Armii Czerwonej natychmiast, gdy tylko ich obecnosc nie bedzie dluzej potrzebna do umocnienia politycznych wplywów Zwiazku Sowieckiego. Jezeli taka jest polityka rzadu, musimy przyjac, ze wojska sowieckie – poza tymi, które sa potrzebne dla linii komunikacyjnych – beda trzymane w Polsce przez czas nieokreslony, dopóki wolne i nieskrepowane wybory, obiecane w Jalcie, Moskwie i Poczdamie, nie przyniosa takiej administracji, która rzad sowiecki uzna za korzystna dla siebie”.
            Do wolnych wyborów nie doszlo. Narzucona Polsce sila wladza komunistyczna potrzebowala wsparcia. Jej panowanie zapewnial wlasny aparat przymusu, jak równiez stacjonujaca Armia Czerwona. Kolejne raporty wysylane z ambasady amerykanskiej i brytyjskiej stwierdzaly, ze liczba stacjonujacych w Polsce wojsk sowieckich nie zmniejsza sie. Tymczasem minister spraw zagranicznych Zwiazku Radzieckiego, Wiaczeslaw M. Molotow zapewnial, ze zobowiazania poczdamskie Stalina zostaly wykonane. Wbrew faktom utrzymywal, iz w Polsce pozostaly wylacznie oddzialy oslaniajace linie komunikacyjne. Jak bardzo „grubymi nicmi” szyte byly klamstwa Stalina swiadczy tresc pisma Arthura Bliss-Lane’a z 13 listopada 1945 r.: „(…) Jest zrozumiale, ze Stalin moze potrzebowac dwóch linii komunikacyjnych pomiedzy sama Rosja a sowiecka strefa okupacyjna w Niemczech, ale jest zupelnie nieuzasadnione, aby tu musialy byc sowieckie jednostki w kazdej wiosce…a równiez w Szczecinie, Wroclawiu, Poznaniu i w poludniowej Polsce, gdzie najwieksza wladza sa Rosjanie”.
            W pazdzierniku 1945 r. Bliss-Lane zwrócil sie z pytaniem do Boleslawa Bieruta, dlaczego – wbrew obietnicy Stalina – tak duze sily Armii Czerwonej znajduja sie nadal w Polsce. Bierut odparl z obluda, iz wolalby nie miec w kraju obcych wojsk. Stwierdzil jednak, ze nasz kraj ma tak bliskie stosunki z Rosja i zobowiazania wobec niej, ze nie jest w stanie wystapic z propozycja wycofania Armii Czerwonej. W tym czasie o czym wspomina Bliss-Lane, liczbe zolnierzy podleglych dowództwu PGW (Pólnocna Grupa Wojsk) w Legnicy oceniano na okolo 300 tysiecy. W samym Wroclawiu mialo ich byc okolo 100 tysiecy. Attache wojskowy Ambasady Brytyjskiej w Warszawie w raporcie z 28 listopada 1945 r. szacowal liczbe kwaterujacych u nas oddzialów sowieckich na co najmniej na dwadziescia kilka dywizji. Ustalenie faktycznej liczby zolnierzy radzieckich w Polsce w pierwszych miesiacach po wojnie nie jest mozliwe. Nalezy pamietac, ze przez caly czas jednostki – w zaleznosci od potrzeb, mozliwosci zaopatrzenia czy chociazby aktualnych warunków kwaterunkowych – zmienialy miejsce pobytu.