Zagrożenie u naszych wschodnich granic – wywiad z dr Andrzejem Zapałowskim

„Informacja o tym, iż zbiegli bojówkarze Prawego Sektora znajdują się prawdopodobnie w rejonie Góry Jawornik, była podawana przez międzynarodowe media. Jednakże większość z nich przemilczała fakt, iż jest to tuż przy granicy z Polską i właśnie w tym kierunku uciekają (…). To, że będą zmierzać do Polski, było wysoce prawdopodobne” – powiedział w wywiadzie dla „Naszego Dziennika” dr Andrzej Zapałowski.

Dr Andrzej Zapałowski to historyk, wykładowca akademicki, ekspert ds. bezpieczeństwa i prezes rzeszowskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Geopolitycznego. W wywiadzie odniósł się do sytuacji na Zakarpaciu, a ściślej ulokowaniu się uzbrojonego oddziału Prawego Sektora w rejonie Góry Jawornik, zaledwie kilkanaście kilometrów od polskiej granicy.

„Informacja o tym, iż zbiegli bojówkarze Prawego Sektora znajdują się prawdopodobnie w rejonie Góry Jawornik, była podawana przez międzynarodowe media. Jednakże większość z tych mediów przemilczała fakt, iż jest to tuż przy granicy z Polską i właśnie w tym kierunku uciekają – jak ich nazwał prezydent Ukrainy Petro Poroszenko – terroryści. To, że będą zmierzać do Polski, było wysoce prawdopodobne. Takie kraje jak Węgry czy Słowacja wzmocniły swoje granice, zresztą np. na Węgrzech bojówkarze Prawego Sektora zostaliby rozszarpani. Natomiast w Polsce mają cichych sympatyków, a nasze władze milczą, udając, że nie ma problemu. To niepokojące”– powiedział Zapałowski. Przypomniał, że obecnie Prawy Sektor liczy kilka tysięcy bojówkarzy, z których część ma doświadczenie bojowe. „To znacznie za mało, aby dokonać zamachu stanu, ale wystarczająco, aby zdestabilizować państwo”– powiedział.

Zdaniem dr Zapałowskiego, od początku Prawy Sektor stawiał pewne kwestie jasno: „Po pierwsze, Ukraina ma być państwem narodowym z ograniczonymi prawami dla mniejszości. Po drugie, Ukraina nie może być w NATO ani w Unii Europejskiej, a tym bardziej w jakimkolwiek związku z Rosją. Kolejny element tej ideologii dotyczy likwidacji oligarchicznego systemu państwa ukraińskiego. W tym przypadku zawarto czasowy sojusz z oligarchą Ihorem Kołomojskim, który był rywalem biznesowym Petro Poroszenki. Zresztą jak ktoś chce poznać cele Prawego Sektora, to może sięgnąć do programu Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, skąd zaczerpnięto szereg tez programowych, włącznie z „Sobornością” Ukrainy, czyli budową Wielkiej Ukrainy poprzez włączenie do tego państwa wszystkich historycznych ukraińskich ziem etnicznych, nie wykluczając także m.in. części obecnej Polski”.

Ekspert przypominał, że ponad połowa ukraińskiego parlamentu „jest zarażona banderyzmem”.Dotyczy to również części rządu. Do banderyzmu „taktycznie” odwołuje się również prezydent Petro Poroszenko.

„W Polsce od kilku lat wiele środowisk ostrzegało przed takim scenariuszem wydarzeń, ale poprawność polityczna poszczególnych ugrupowań nakazywała zwalczać tego typu obawy. Teraz mamy już stan, w którym w niedługim czasie musi dojść do konfrontacji oligarchów z postbanderowcami. To będzie kolejny front w trwającej na Ukrainie wojnie domowej”– uważa dr Zapałowski.

Jego zdaniem w Polsce ani rząd, ani parlament nie martwi się o bezpieczeństwo Polaków na Ukrainie. Przyznał, że kolejne rządy przyznawały im dotacje, „ale tylko dla wybranych, było wykorzystywanie Polaków na Wschodzie do celów politycznych określonych partii albo w grze geopolitycznej. Nawet na Litwie, gdzie społeczność Polska ma reprezentanta w Parlamencie Europejskim, słychać głosy, że ważniejsze są stosunki z państwem wielkości naszego województwa, czyli z Litwą niż interesy mieszkających tam Polaków. Co dopiero mówić o interesach Polaków na Ukrainie przy tak dużym proukraińskim, a czasami wręcz probanderowskim lobby w Polsce”.

„Przede wszystkim musimy się obawiać wplątania naszego kraju w banderowską awanturę na Ukrainie. Już obecnie niektórzy ukraińscy studenci w Polsce demonstrują sympatie do tej ideologii, czego przykład mieliśmy w Przemyślu, gdzie nie tak dawno ukraińscy studenci – w jednej z galerii handlowych – robili sobie zdjęcia na tle banderowskiej flagi, a niestety nasze władze, łącznie z wymiarem sprawiedliwości, zlekceważyły ten akt – co tu dużo mówić – wrogości wobec Polski i nas, Polaków. Warto przypomnieć, że w naszym kraju już studiuje dziesiątki tysięcy studentów z Ukrainy. W Polsce „czasowo” przebywa także już setki tysięcy Ukraińców, głównie z zarażonej bandytyzmem zachodniej Ukrainy. Jeżeli do tego dodamy przestępczość zorganizowaną, która kwitnie przy tego rodzaju konfliktach, to czegóż więcej potrzeba do wzrostu zagrożenia bezpieczeństwa naszego kraju”– powiedział Zapałowski.

Ekspert odniósł się również do kwestii zagrożenia ze strony Rosji. Jego zdaniem, jest ona dla Polski zagrożeniem„w przypadku konfliktu globalnego”.Uważa, że może podejmować próby destabilizacji sytuacji politycznej czy gospodarczej w naszym kraju, ale nie ma zagrożenia w postaci zbrojnej agresji.

„Natomiast na Ukrainie są dziesiątki tysięcy sztuk broni poza kontrolą, jest ideologia, która porywa młodzież na zachodzie tego państwa. Jeżeli przez kilka miesięcy nikomu w tym kraju nie przeszkadzało to, że setki kilometrów od frontu bojówki polityczne paradują z bronią po ulicach, to cóż więcej trzeba? Tak naprawdę zagrożenie stoi u naszych granic. W związku z wydarzeniami tuż przy naszej wschodniej granicy dziwnym trafem brakuje jakoś stanowiska rządu PO – PSL”– zauważa dr Zapałowski.

Jest jednak przekonany, że lokalnie polskie służby podjęły pewne działania na rzecz wzmocnienia granic. Problem widzi w tym, że społeczeństwo nie jest informowane o zagrożeniu: „Pamiętajmy, że od Góry Jawornik do Ustrzyk Górnych, gdzie obecnie wypoczywa tysiące turystów, jest zaledwie ok. 20 km. A zatem nie tylko powinniśmy, ale wręcz mamy obowiązek być czujni, aby nie stworzono nam na Podkarpaciu drugiej Tunezji”.

Mariusz Kamieniecki / „Nasz Dziennik”/ Kresy.pl

12 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. tagore
    tagore :

    Autor ma niewątpliwie rację w tym ,że polskie granice są kiepsko chronione ,a co do ryzyka
    rozpoczęcia działań terrorystycznych przez bojówkę neobanderowców to uciekająca być może do Polski grupa sama nic nie zrobi ,ale może być pretekstem do uruchomienia takiej akcji pod stosownym szyldem przez jakiegoś rosyjskiego śpiocha.

    tagore

    • poznaniak74
      poznaniak74 :

      Po kiego grzyba w to mieszać “ruskie śpiochy”? Patrząc co się dzieje w tamtych okolicach, to tu sie rysuje całkiem realnie sytuacja w której pijany (naćpany) “heroj’ (lub ich grupa) walnie z granatnika, moździerza, czy wyrzutni rakietowej (przenośnej) w jakiś ośrodek wczasowy i co wtedy?

      • tagore
        tagore :

        Niestety w sprawę czy to się nam podoba czy nie ,zaangażowany jest gracz któremu przypadkowe
        zdarzenie nie wystarczy . Gdy będzie dobre tło postara się o coś porządnego z sugestią dalszego ciągu.
        Przy dzisiejszym Rządzie szansa na przyzwoite obsadzenie granicy jest nikła i bez konkretnej sytuacji niosącej w sobie zagrożenie życia i zdrowia nic nie zostanie zrobione.

        tagore

  2. jaro7
    jaro7 :

    Ja uważam że w Przemyślu powinien być silny polski garnizon,choćby dla zrównoważenia sił w tym mieście do którego zmierza coraz więcej upaińców.Przypominam że Przemyślem rządzi prezydent o upaińskich korzeniach.

  3. jerzyjj
    jerzyjj :

    Zalew ogłupienia przez polskojezyczne trwa. Udział w tym mają dziennikarze i pozbawieni skrupułów politycy. Pierwsi gonią za sensacją za wszelką cenę, żeby tylko zapełnić czas antenowy i szpalty gazet, drudzy świadomie kłamią i rozpowszechniają oszczerstwa, z pomocą tychże dziennikarzy.
    Dmytro Jarosz opowiedział się za pozablokowym statusem Ukrainy, przeciwko przynależności do Unii Europejskiej i NATO. Jest to sprzeczne z oficjalnym stanowiskiem kijowskiej junty, za to zbieżne z celami ukraińskiej opozycji, w tym powstańców Donbasu. Wódz “Prawego Sektora” odniósł się także pojednawczo do “górników Doniecka”.
    – Prawy Sektor nie występował i nie występuje o wejście Ukrainy do Unii Europejskiej. Uważamy, że Ukraina powinna być podmiotem, a nie przedmiotem geopolityki. Opowiadamy się za pozablokowym statusem kraju. Tak jak górnicy Donbasu jesteśmy przeciwko temu, żeby na Ukrainie były bazy NATO, a więc jesteśmy przeciwko członkostwu Ukrainy w NATO. Rozmawiamy zarówno z ludźmi, którzy są za UE, jak i z tymi, którzy są za sojuszem z Rosją. Podkreślam: proponujemy wariant pozablokowego statusu Ukrainy – powiedział na antenie stacji telewizyjnej “Ukraina”.
    Dodał także, że “Prawy Sektor” nie pójdzie z bronią w ręku na Donieck. – Donbas to nasza, ukraińska ziemia, dlatego liczę na normalne stosunki z tamtejszymi ludźmi. Nie mamy problemu z dialogiem z górnikami, sam jestem z obwodu dniepropietrowskiego. W obwodzie donieckim nie wszystko jest tak jednoznaczne. Ci sami górnicy w latach 1989-1990 odegrali niepoślednią rolę w tym, że rozpadł się ZSRR i Ukraina stała się niezależnym państwem – przekonywał.
    Po zbrojnym konflikcie z siłami rządowymi na Zakarpaciu 11 lipca “Prawy Sektor” wycofał swoje bataliony z frontu w Donbasie. Lider Donieckiej Republiki Ludowej Aleksandr Zacharczenko wyraził się wówczas z uznaniem o Dmytro Jaroszu za to, że odważył się na konfrontację z reżimem Poroszenki. Żołnierze brygady “Prizrak” Ługańskiej Republiki Ludowej wielokrotne wzywali członków tzw. ochotniczych batalionów do zaprzestania bratobójczej wojny i wspólnego marszu na Kijów celem obalenia junty oligarchów.

  4. votum_separatum
    votum_separatum :

    Spokojnie. Granica jest w miarę zabezpieczona. W Arłamowie stacjonują dwa Mi-24, które wykonują loty patrolowe. W Lutowiskach siedzi “Grom”. Polowy szpital jest też rozwinięty. SG razem z komandosami patroluje teren. Widziano operatorów w Wołosatym i przy zejściu z Połoniny Bukowskiej, a więc od strony góry Jawornik z jakiej Banderowcy mogliby nadejść. Jest też patrol obywatelski złożony z organizacji narodowej. Tymczasem ludzie wyrażają wątpliwości, czy aby to wszystko nie jest rozwinięte w celu wsparcia ukraińskiej hołoty. Niestety “nasza” władza swoimi dotychczasowymi działaniami spowodowała takie reakcje. W Radrużu gdzie znajduje się cmentarz ukraiński i gdzie zrobiono porządek z obeliskiem upamiętniającym ukraińskich zbrodniarzy miejscowi skarżą się na nachodzenie ich przez przyjeżdżających Ukraińców. Kobieta oprowadzająca po cerkwi twierdzi, że grożono jej nawet śmiercią. To wszystko przy pobłażliwości władz.

  5. sylwia
    sylwia :

    Ukraincy zachodni do zaciȩci wrogowie Polski i Polaków. Mieszkają wśród nas. Znają nasz jȩzyk. Znają nas. Bȩdą pomagać ukraińskim dywersantom i sabotażystom tak jak ich ojcowie pomagali UPA. Bȩdą ich chronić, zaopatrywać i informować. Wróg jest wśród nas. Mamy żmije w łóżku. Obecność uzbrojonych banderowców 20 kilometrów od Ustrzyk to okazja, by przeprowadzić ćwiczenia obrony terytorialnej. Czy jest pogotowie policji, straży pożarnej i szpitali? Czy remizy wypełniają siȩ racjami polowymi, radiostacjami, umundurowaniem i innym zaopatrzeniem? Czy eliminuje siȩ Ukraińców z formacji obrony terytorialnej? Nie? Gdy jest zagrożenie kraju, lenistwo i bezczynność władz powiatowych, wojewódzkich i centralnych nie różnią siȩ od zdrady.