Wrażliwe dane zdrowotne 35 mln Polaków mogą trafić za granicę. Wszystko przez to, że rząd Ewy Kopacz pośpiesznie, jeszcze przed wyborami, chce wprowadzić elektroniczną kartę zdrowia. O sprawie poinformowało Radio ZET.

Rozgłośnia dotarła do analizy przesłanej rządowi. Wynika z niej, że taki tryb narazi na niebezpieczeństwo obywateli.

Drukarnie Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych, które mają właściwe certyfikaty bezpieczeństwa, nie są w stanie w tak szybkim tempie wykonać zlecenia dotyczącego kart zdrowia. Dlatego rząd chce, by ich druku podjęła się zagraniczna firma – potentat na rynku kart sim.

Analiza przygotowana dla rządu wskazuje jednak, że szybkie zamówienie może spowodować ryzyko niskiego standardu zabezpieczeń i możliwość śledzenia każdego ruchu dowolnego obywatela Polski.

Były wiceminister zdrowia europoseł Bolesław Piecha mówi, że w czasach, gdy mamy do czynienia z komercjalizacją w służbie zdrowia, dane dotyczące naszych chorób powinny być szczególnie chronione. Taki dostęp mogłyby wykorzystać np. firmy ubezpieczeniowe.

“Dla firm ubezpieczeniowych taka wiedza jest bezcenna, ponieważ oni mogą wyznaczyć określoną stawkę ubezpieczeniową. Ale ta wiedza jest również bezcenna dla innych osób, tych którzy zajmują się wywiadem, szpiegowaniem i różnymi innymi działaniami nie zawsze zgodnymi z prawem, ponieważ zawsze taka osoba jest podatna szantażowi. Ja nie jestem zwolennikiem umieszczania bardzo wielu danych w chmurze elektronicznej. Sądzę, że pewne wrażliwe dane powinny być w wersji papierowej. Przestrzegam przed podejmowaniem pochopnych decyzji tylko po to, żeby zdążyć przed wyborami. To może wyrządzić ogromne krzywdy potencjalnym pacjentom”– zwraca uwagę polityk.

Dodatkowe niebezpieczeństwo stwarza fakt, że firma, która miałaby zająć się drukiem kart zdrowia ostatnio padła ofiarą hakerów. Wskutek tego uzyskali oni dostęp do danych obywateli wielu krajów.

RIRM

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply