Żołnierze 30-tej Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej powrócili do Nowogrodu Wołynskiego (obwód żytomierski), aby zapytać swoje dowództwo dlaczego ich “posyłano na pewną śmierć”.

Materiał na ten temat wyemitowała telewizja HromadskeTV

Według wojskowych, ich brygada o własnych siłach wydostała się z okrążenia. Bez żadnej pomocy ze strony dowództwa.

“Towarzyszu pułkowniku, odpowiedzcie mi: kiedy staliśmy na Saur-Mogile, dwie doby prosiliśmy o pomoc, dlaczego nas tam po prostu pozostawiono samym sobie? Kiedy wyszliśmy z okrążenia usłyszeliśmy od oficerów: “O, to wy jeszcze żyjecie???”. Patrzymy w dokumenty operacji antyterrorystycznej – a tam nas nawet blisko nie było”– oburzał sie jeden z 83 żołnierzy, zwracając się do zastępcy szefa sztabu płk. Mychałczuka.

Oburzeni zachowaniem wojskowego dowództwa byli również krewni żołnierzy, którzy obwiniają oficerów o bezczynność i mówią, że chcą mieć swoich bliskich żywych, a nie w grobach.

“Ja nie potrzebuje syna w grobie, bohatera! Potrzebuję bohatera w domu, żywego! Będą mi krzyczeć “Sława Ukrainie, heroje Ukrainy!”– ale po co mi taka Ukraina, jeśli oni rozstrzeliwują za tę Ukrainę nasze dzieci?”– mówiła jedna ze zgromadzonych kobiet.

Żołnierze skarżyli się także, że są oskarżani o dezercję, jednak pułkownik Mychałczuk oświadczył, że nikt takich oskarżeń jak na razie nie stawia.

Niektórzy z wojskowych opowiadali, że zostali zmobilizowani na 45 dni, a faktycznie przesłużyli pół roku.

korespondent.net/KRESY.PL

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply