Między rusofobią a rusofilią należy wstawić jakąś rusotrzeźwość – postuluje Rafał Ziemkiewicz.

Jak pisał Roman Dmowski, są patrioci, którzy bardziej nienawidzą Rosji, niż kochają Polskę. To efekt rozmaitych historycznych zaszłości. Coś takiego nie zasługuje na kultywowanie i szacunek. Nie wolno też zakładać, że rozmaite agentury wpływu pozostają bezczynne. W obcych krajach Rosjanie płacą za wpisywanie w internecie proputinowskich opinii. Mogą także robić to u nas. Załóżmy jednak szczerość tych, którzy twierdzą, że ich postawa wobec Rosji jest racjonalna, realistyczna i wynika z chłodnej kalkulacji. Oni też bardzo często zachowują się histerycznie. Biją z nich emocje antyamerykańskie czy antyżydowskie– twierdzi publicysta. Ziemkiewicz przypomina, że rusofilia obca była jednemu z liderów endecji, Romanowi Dmowskiemu:

Trudno o coś bardziej obcego Dmowskiemu jak bredzenie o słowiańskiej jedności krwi, która powinna nas trzymać we wspólnocie z Rosjanami. Między rusofobią a rusofilią należy wstawić jakąś rusotrzeźwość– zaznacza.

Ziemkiewicz charakteryzuje również obecną polityką Rosji i jej konsekwencje płynące dla Polski:

Zlała się tradycja stalinizmu z putinizmem w narrację, w której Związek Sowiecki nie był ojczyzną proletariatu, tylko po prostu imperium rosyjskim o innej nieco symbolice, z nieco innym nazewnictwem. To ahistoryczne, ale tak dzisiejsi Rosjanie myślą. Stalina traktuje się jako dobrego cara, który pokonał Germańców i rozszerzył wpływy rosyjskie na ogromny obszar. Taka wersja tożsamości nie pozostawia nam żadnego wyboru. Skierowana jest przeciwko nam. Nie przewiduje dla Polski żadnego partnerskiego miejsca. Dopóki Putin lub ktoś tego pokroju kieruje rosyjską polityką, jesteśmy skazani na politykę obrony przed Rosją. Niemniej realizm każe pamiętać, że „dłużej klasztora niż przeora”. Putin nie jest wieczny. Może się w Rosji objawić ośrodek, który będzie miał dla Polski jakąś racjonalną ofertę– uważa dziennikarz. Przestrzega on również przed nadmiernym ładunkiem emocjonalnym w podejściu do Rosji:

[…] dobre stosunki polsko-rosyjskie wzmacniające naszą pozycję w grze z Europą Zachodnią, zwłaszcza z Niemcami. Nie możemy tracić z oczu takiej możliwości i popadać w histerię, jak to się wielu ludziom na prawicy zdarza. Panuje tam zasada, że pierwej żelazo rozpalone w dłoni niż ruskiemu rękę ścisnąć– zauważa Ziemkiewicz.

Mamy trzy narracje. Naiwną narrację Salonu. Kompletnie skompromitowaną, czyli narrację przyjaciół Moskali. Mamy narrację powstańczo-insurekcyjną, czyli bardziej nienawidzić Rosji niż kochać Polskę. Mamy wściekle zwalczaną ze względów emocjonalnych, jak w wypadku Łysiaka, narrację endecką. Dmowski nie był w najmniejszym stopniu rusofilem. Po prostu dokonywał bardzo logicznej analizy, w której wyjaśniał, dlaczego Niemcy są dla Polski groźniejsze niż Rosja. Tłumaczył, dlaczego siedząc między dwoma wrogami, lepiej z jednym szukać porozumienia. Wyjaśniał porozumienie z Rosją jako korzystniejsze w ówczesnej sytuacji. Ta analiza w dużym stopniu do dziś jest aktualna. Należy ją znać, przyswoić i ustrzec się od kierowania emocjami w tej dziedzinie. Jeśli posłuchamy emocji, powinniśmy jednocześnie wywołać wojnę i Niemcom, i Rosji. Po raz kolejny bohatersko w niej zginąć, co nam zawsze najlepiej wychodziło– puentuje Ziemkiewicz.

nczas.com/Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. tuskjuzwywiecieco
    tuskjuzwywiecieco :

    Najcenniejszą cechą panslawizmu jest to że wierzą w niego zwykli Rosjanie. Jest to ich słaba strona którą możemy bezlitośnie wykorzystywać udając słowiańską przyjaźń. Może to nam nawet uratować skórę w przeciwieństwie do czasów gdy na czele ZSRR stali żydzi dokonujący ludobójstwa Słowian

    • jaroslaus
      jaroslaus :

      zwykli Polacy to muszę się przestać Rosji bać a zacząć z Rosją liczyć. Zwykli Rosjanie to tacy sami ludzie jak my a antropologicznie wyglądają jak Polacy. Ja we Wrocławiu nie mogę odróżnić polskich wycieczek od rosyjskich, za to gdy widzę niemieckie mordy to wiem, że są z Niemiec. Naprawdę Rosja nie jest w żadnym wypadku gorsza od żydo-masońskiej UE z Niemcami na gospodarczym czele, którzy zrobili z nas republikę bananową w ramach opracowanego jeszcze w czasie I WŚ projektu Mitteleuropy, tj. zależnego, suplementarnego obszaru gospodarczego, źródła taniej siły roboczej i rynku zbytu. Dopóki nie ubijemy tych, którzy nam to zrobili nie wyjdziemy z tego bagna.