Zakończyło się internetowe głosowanie w plebiscycie na nazwy pociągów przewoźnika

Na stronie PKP Intercisty zakończyło się w niedzielę dwutygodniowe głosowanie na nazwy dla pociągów. Pasażerowie wybrali nazwy: EIC Podkowiński, TLK Pomarańczarka, Nautilus, Stańczyk, Awangarda, Kutrzeba, Moniuszko i Haller oraz IC Pilecki i Inka.

Od 12 do 25 września pasażerowie na profilu społecznościowym przewoźnika PKP Intercity. Pociąg do podróżyoddali łącznie blisko 28 tys. głosów na wybrane propozycje. – Już niebawem pojedziemy w Polskę Awangardą, Stańczykiem i Hallerem. Podróż koleją nabierze nowego, edukacyjnego wymiaru– podsumował Cezary Nowak, rzecznik prasowy PKP Intercity.

Najwięcej głosów (2239) pasażerowie oddali na nazwę Haller (do wyboru mieli jeszcze nazwiska Piłsudskiego i Wieniawy), którą otrzyma pociąg TLK kursujący na trasie Szczecin Główny – Zakopane.

Pociągi ze zwycięskimi przydomkami będą kursować na trasach pomiędzy największymi polskimi miastami. Składy PKP Intercity pod tymi nazwami będą jeździć od nowego rozkładu jazdy 2016/17.

Partnerami wydarzenia byli Muzeum Narodowe w Warszawie oraz Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. Więcej na temat wyboru nazw związanych m. in. z Żołnierzami Wyklętymi.

kresy.pl/ facebook

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. mop
    mop :

    To było sześćdziesiąt lat temu. Kolej była wspaniałą, potężną instytucją, z której byli dumni nie tylko kolejarze. Dumni byli wszyscy Polacy. Pociągi jeździły często, punktualnie i… szybko. Tak, tak – te stare, romantyczne i niezawodne parowozy ciągnęły szybciej wagony, niż współczesne potężne lokomotywy elektryczne. I bilety były tanie. Bo dziś kolej podzielona jest na spółki. Każda spółka ma swoich prezesów z kominowymi płacami, a ci zastępców. W każdej spółce jest plejada dyrektorów mających również zastępców. Dyrektorzy z kolei mają po kilku pracowników i tym sposobem jest więcej urzędników niż maszynistów i innych ciężko pracujących kolejarzy. Urzędnicy, aby wykazać się, że coś robią, zmieniają stale rozkłady jazdy. Kiedyś rozkłady zmieniano raz w roku, później dwa razy. Teraz codziennie. Co dzień trzeba sprawdzać rozkład w internecie, bo oszukać się można łatwo. Ale żeby chociaż te pociągi jeździły zgodnie z rozkładem! Ostatnio jadąc z Warszawy do Lublina, pociąg opóźnił się ok. trzech godzin. Totalny burdel. Jadąc gdziekolwiek dalej koleją w Polsce, widać małe zapyziałe stacyjki z peronami zarośniętymi zielskiem, rozpadającymi się budynkami, niebezpiecznymi przejazdami bez dróżników. I coraz mniej połączeń, coraz mniej pociągów, co powoduje, że na kolej trudno liczyć, więc jest coraz mniej pasażerów. A jak nie ma pasażerów, likwidują całe linie kolejowe. Całkowity upadek. Demony władzy zlikwidowały Zakłady Naprawy Taboru Kolejowego, bo lepiej kupić nowe wagony za granicą. Przynajmniej ktoś może wziąć łapówkę od producenta. Tak kupiono pierdolino (jak publicznie, i słusznie nazwała ten twór Bożena Dykiel). Bo przecież kupując polski skład pięciokrotnie taniej, o podobnych parametrach, decydent, lub grupa decydentów nie wybuduje sobie pałaców! Po co zatrudniać polskiego robotnika, skoro lepiej dać zarobić obcemu? Ale o czym tu gadać. Tak jest ze wszystkim. Zbyt wcześnie rozebrano w Polsce szubienice.