“Embargo Ukrainy na polską wieprzowinę nadal trwa. Teraz więc obok jabłek powinniśmy zajadać się także swojską golonką i kiełbasą, którą gardzą Ukraińcy. Jak tak dalej pójdzie, to trzeba będzie zjeść wszystką żywność, która zamiast pójść na Wschód zalega w magazynach” – uważa ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Dziś [wpis pochodzi z wczoraj] w Berlinie (a jakże) rozpoczną się rozmowy szefów MSZ Niemiec, Francji, Ukrainy i Rosji. Oczywiście bez przedstawiciela Polski, która od wielu miesięcy robi co może, aby być adwokatem Ukrainy. Czytaj: na własne życzenie wkłada palce pomiędzy drzwi.
Zgadzam się więc z europosłem Saryusz-Wolskim (chyba po raz pierwszy), że Ukraina nie powinna godzić się na te rozmowy bez udziału Polski. Niestety jednak ukraiński “Król Czekolady” i premier Arsenij Jaceniuk, w którego rządzie jest kilku banderowców ze “Swobody”, potraktowali swoich polskich sojuszników jako zbędny balast. Stało się to w myśl starej zasady: Murzyn zrobił swoje, Murzyn może odejść. No chyba, żeby znów trzeba byłoby przepompować kolejną partię pieniędzy z Warszawy do Kijowa, to wtedy polski rząd, w tym zwłaszcza Radek Sikorski, znów na coś się przyda.
Dogadywanie się wspomnianej czwórki ponad głowami Polaków budzi też inne obawy. 23 sierpnia będziemy mieli 75 rocznicę zawarcia paktu Ribbentrop – Mołotow. Oby nie było powtórki z historii.
PS. Embargo Ukrainy na polską wieprzowinę nadal trwa. Teraz więc obok jabłek powinniśmy zajadać się także swojską golonką i kiełbasą, którą gardzą Ukraińcy. Jak tak dalej pójdzie, to trzeba będzie zjeść wszystką żywność, która zamiast pójść na Wschód zalega w magazynach.
ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
Problem z eksportem polskiej wieprzowiny na Ukrainę nie tworzą przepisy sanitarne ,a cło
na to mięso.
tagore
Ukraina, jeśli przetrwa jako niezależne i suwerenne państwo będzie trudnym sąsiadem.
Ukraina przetrwa ale bez wschodnich regionów i Krymu. Zostaną więc sami banderowcy. Trudny to chyba za mało powiedziane.
Ks. Tadeusz tym razem nie ma racji. Polska w Belinie nie była potrzebna, skoro szukano tam dróg do osiągnięcia przerwania wojny domowej. Nasi politycy podgrzewają atmosferę w Ukrainie, dlatego nie są potrzebni w Berlinie.
Nie musza Ukraincy jesc naszego miesa.Zamiast 3 lub 4 posrednikow i wysokie ceny to lepiej sprzedać w kraju z 10% marza i będzie po kłopocie.Do tego dojdzie 3mln.Rosjan z Krolewca oraz prawie 2 mln.Litvusow od 1.01.2015r.gdyz po wprowadzeniu euro będą zaopatrywać się w polskich sklepach co już czynia.W Sejnach czy Suwalkach po dwa kosze wywoza z zywnoscia.Rowniez Bialorusini trochę pomoga.Wystarczy pojechać do Bialegostoku na Bazar przy ul.Kawaleryjskiej oraz hipermarkety w/w miescie.To samo jest w Bialej Podlaskiej.Niech tylko rząd nie szkodzi “madrymi” ludzmi a reszta jakos będzie.Ksiadz Isakowicz niech pilnuje wiary a gospodarke i handel zostawi innym radziliśmy sobie za Niemca,za Ruska i rodzimej komuny to i teraz damy rade.
Po co się głupku odzywasz i piszesz brednie ktoś o tak małej wiedzy jak ty nie powinien się wypowiadać Obwód Kaliningradzki liczy nie cały 1mln reszta to też bzdury …
Masz racje ze caly Krolewiec ze Specjalnym Okregiem Wojskowym + Dowodztwem Floty Baltyckiej to razem ok.1,2-1,3mln.ludzi.Rzecz w tym ze pisałem w kontekście nie przeliczania spożycia miesa czy wazyw na 1 osobe lecz o istnieniu takiej a nie innej opcji w sprzedaży nadwyżek art spozywczych. .Co do twej wiedzy nie podejrzewam nawet ze bywasz w miejscach w/w przezemnie i masz pojecie z czego ludzie tam zyja.