„To ogromny test dla Jarosława Kaczyńskiego. Lider PiS wraz z Andrzejem Dudą w kampanii obiecywali, że świat usłyszy prawdę o ludobójstwie na Wołyniu. (…) Jeśli się nie uda, to będzie kompromitacja Kaczyńskiego” – mówi w rozmowie z dziennikiem „Rzeczpospolita” ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

Według księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, najbliższy prawdzie jest projekt Kukiz’15, dotyczący upamiętnienia ofiar ludobójstwa dokonanego na Polakach przez OUN-UPA. „Niemniej jednak w środowiskach kresowych są różne opinie. Natomiast wszystkie środowiska wspólnie 7 lipca o godzinie 13 organizują demonstrację przed Sejmem, by domagać się, żeby to nie była uchwała, tylko ustawa”powiedzial w rozmowie z Rzeczpospolitą.

PRZECZYTAJ: Ks. Isakowicz-Zaleski dla Kresów.pl: 11 lipca będzie testem dla PiS, Kaczyńskiego i Dudy

Duchowny wskazał, że za brak przyjęcia do tej pory żadnej z ustaw czy uchwal dot. upamiętnienie ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej odpowiadają czołowi politycy PiS. „Marszałek Sejmu Marek Kuchciński spotkał się w Truskawcu z szefem parlamentu ukraińskiego Andrijem Parubijemoraz synem dowódcy UPA Jurijem Szuchewyczem i tam ustalono, że przed szczytem NATO ustawa nie będzie głosowana. Oburzenie wywołał fakt, że marszałek Kuchciński z synem banderowca ustala kalendarz polskiego Sejmu”– przypomniał dodając, że pierwotnie ustawa PiS ws. 11 lipca miała być głosowana już ponad tydzień temu. Ks. Isakowicz-Zaleski zapowiada, że jeśli nie dojdzie do przyjęcia ani uchwały, ani ustawy, „to będą protesty”.

„To ogromny test dla Jarosława Kaczyńskiego. Lider PiS wraz z Andrzejem Dudą w kampanii obiecywali, że świat usłyszy prawdę o ludobójstwie na Wołyniu. Znam wypowiedzi Kaczyńskiego i Dudy, zwłaszcza między pierwszą a drugą turą wyborów, kiedy wyraźnie do tej sprawy nawiązywano. Jeśli się nie uda, to będzie kompromitacja Kaczyńskiego”– powiedział duchowny. Zaznaczył również, że prezydent Duda zapewniał, ze powie prawdę o ludobójstwie, jednak podczas swojej grudniowej wizyty w Kijowie „ani jednym słowem nie zająknął się na ten temat”.

„Są przygotowywane różne wydarzenia rocznicowe w sprawie Wołynia, w Warszawie i innych miejscach, i prezydent nie przyjął patronatu. Obaj panowie zaczynają się wycofywać. Ale to jest już ich problem. Problem ich wiarygodności”– mówi ks. Isakowicz -Zaleski.

„To skandal, żeby polski Sejm podporządkowywał się decyzji Kijowa. 11 lipca zobaczymy, jak się zachowa pan prezes, pani premier, członkowie PiS i prezydent”– dodaje.

Przeczytaj: 7 lipca pod Sejmem zbierze się protest żądających uchwały ws. ludobójstwa na Wołyniu [+VIDEO]

Czytaj więcej na RP.pl.

Kresy.pl

7 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. leszek1
    leszek1 :

    Ten caly nasz rzad, przypomina mi orkiestre, wykonywujaca patriotyczny koncert, gdzie dyrygentem jest Prezes PiS. Coraz czesciej i gesciej slychac w wykonywanej muzyce falszywe nutki. Jedynie Premier stara sie w miare mozliwosci uczynic cos dobrego dla Polski i Polakow. Widac tez dobre checi Prezydenta, prof. Glinskiego i kilku poslow od Kukiza z Winnickim na czele. Jest ich za malo, by zmienic wole dyrygenta, ktory kladzie nacisk na falszywe instrumenty.

  2. andrzej_witowski
    andrzej_witowski :

    Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski powiada, że prezydent i szef partii rządzącej powinni być w stosunkach z Ukrainą odpowiedzialni (a jakże) i niezakłamani. Oba te warunki, jak wiadomo, wzajemnie się, prawie zawsze wykluczają (gdyby się dawały spełnić, historia ludzkości byłaby zupełnie inna).

    A w ogóle co to znaczy “zakłamani”? Czy mówią, że Ukraińcy z OUN-UPA nie dopuścili się ludobójstwa na polskiej ludności na Wołyniu, czy zakazują mówić o tym innym? Przecież nie – jako politycy odpowiedzialni uważają tylko, że ustanowienie 11 lipca Dniem Pamięci o Ofiarach Ludobójstwa jest przedwczesne: niech ten tragiczny w dziejach naszego narodu okres oceni wpierw i opisze wspólna polsko-ukraińska komisja historyczna.

    Żywotnym interesem Polski jest utrzymanie bardzo dobrych stosunków z Ukrainą, udzielanie jej pomocy w integracji z zachodem. W nadziei, że ten niewiarygodny sojusznik odzyskałby wiarygodność po przyjęciu do Unii. Żeby się nie przerodził w otwartego wroga wskutek naszych nieprzemyślanych inicjatyw, wrogich w ocenie Ukraińców.

    Ukraina potrzebuje pomocy. Zmęczona oczekiwaniem na wyciągnięcie ręki przez Zachód może się zwrócić o tę pomoc do Moskwy. Nie ma wątpliwości, że ta udzieli jej bardzo chętnie, spełni warunki stawiane przez Kijów: zwrot Krymu, uciszenie separatystów z Donbasu, umorzenie długów za gaz i wiele innych. A przynajmniej obieca je spełnić. A do takiego zwrotu wystarczy mało znaczącego gestu.

    Czy ksiądz Isakowicz-Zaleski jest pewien, że taki scenariusz jest niemożliwy? Że ustanowienie święta 11 lipca zrównoważy skutki nowej Rady Perejasławskiej?

    Jestem przekonany, że duża część rodzin pomordowanych na Wołyniu Polaków, po przemyśleniu aspektów towarzyszących z ustanowieniem święta, optowałaby za rozwiązaniem proponowanym przez odpowiedzialnych polityków, zgodnym z polską racją stanu.

  3. andrzej_witowski
    andrzej_witowski :

    Z kulturalnymi inaczej nie podejmuję dyskusji, zwłaszcza gdy w powodzi wyszukanych epitetów trudno jest wyłowić jakąś myśl. Jedną tu wszakże dostrzegłem: co sądzą na ten temat rodziny bestialsko pomordowanych ofiar na Wołyniu. — Otóż doskonale wiem, co sądzą i w pełni ich rozumiem, wyraziłem jednak pogląd, że część rodzin jest świadoma istnienia na Ukrainie sił prezentujących punkt widzenia na wydarzenia na Wołyniu odmienny od naszego, czego wyrazem jest sławienie w rozmaity sposób ludzi uznawanych przez na za zbrodniarzy. Wyraziłem nadzieję, że ta część rodzin uzna, że pamięć o Polakach pomordowanych na Wołyniu będzie w Polsce trwała, nawet bez ustanawiania oficjalnego święta. — Istnienie na Ukrainie sił nam wrogich jest oczywiste i należy się obawiać, że zdobędą one bardzo duży wpływ na rządzących. Nie można się nie liczyć z tym, że mogą oni przyczynić się do zwrotu w polityce państwa. Impulsem do takiego zwrotu może być niezbyt wiele ważąca sprawa, taka choćby jak ustanowienia u nas Dnia Pamięci. — I może się stać, że wzorem Chmielnickiego, popartego przez kozacką starszyznę, dzisiejsza Ukraina odda się pod opiekę i władztwo Rosji. A to byłoby dla Polski bardzo niedobre.— I kto wie czy przypadkiem nie o to właśnie chodzi memu utajonemu adwersarzowi ?

    • sylwia
      sylwia :

      Należy zauważyć, że nie było jawnego banderyzmu i hitleryzmu na sowieckiej Ukrainie i nie ma go teraz w b. części Ukrainy wyzwolonej przez donbaskich powstańców. Banderyzm wyparuje w każdej części Ukrainy przejętej przez Rosję lub będącej pod jej wpływem. Mamy Rosję przez granicę i nie ma z tym żadnych kłopotów. Nikt tam nie napada na Polaków tak jak to czynią Ukraińcy, grożąc, że będą Polaków ‘wycinać’ ( http://www.kresy.pl/?forum/polka-pobita-na-ukrainie-grozili-ze-zrobia-nam-powstanie-i-beda-nas-wycinac,0,0,21999 ). Również jest spokój z rzekomo prorosyjską Białorusią. Z takich wieloletnich doświadczeń z Rosją i Białorusią można wywnioskować, że zajęcie Ukrainy przez Rosję uśmierzy rozszalały tam banderyzm i hitleryzm i nadal nie sprawi Polsce kłopotów.