Ks. Isakowicz-Zaleski: Poroszenko zmarnował szansę na pojednanie

Głównym problemem w relacjach polsko-ukraińskich jest ludobójstwo, które na Polakach i obywatelach polskich innych narodowości dokonali członkowie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej oraz SS Galizien i innych ukraińskich formacji na służbie Adolfa Hitlera – pisze ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

Wydawało się, że wizyta prezydenta Ukrainy Petro Poroszenki w naszym kraju będzie krokiem w kierunku rozwiązania tego istotnego problemu. Tym bardziej, że Polska jak tylko może wspiera przemiany na Ukrainie. Niestety Petro Poroszenko, przemawiając w polskim Sejmie nie miał odwagi nazwać straszliwej zbrodni po imieniu. Użył jedynie określenia “tragedia wołyńska”– przypomina duchowny. Ksiadz dodaje, ze prezydent Ukrainy nie miał odwagi powiedzieć, kim byli sprawcy owej zbrodni. Kapłan uważa, że wezwania do poszukiwania prawdy historycznej wygłaszane przez Petra Poroszenkę są nieszczere:

W przemówieniu prezydenckim w Sejmie RP padły słowa “Ważne jest poszukiwanie prawdy historycznej. Wzywam Polaków i Ukraińców, by uszanować tych, którzy zginęli na naszych ziemiach. Oni muszą zostać godnie pochowani, ale nie powinno się uprawiać polityki na grobach. Nasze relacje oparte są na prawdzie i wzajemnym zrozumieniu.” Niestety prezydent Poroszenko sam sobie zaprzeczył. Prawdy jak widać powiedzieć nie chce, a kości pomordowanych nadal tkwią w “dołach śmierci”, bez pochówku i upamiętnienia, a nacjonaliści ukraińscy uprawiają nad tymi ludzkimi szczątkami swoją politykę, gloryfikującą UPA i Stepana Banderę– pisze ksiądz.

Ukraiński prezydent nie dokonał przełomu również w czasie wczorajszej wizyty w Lublinie. Nie spotkał się z rodzinami pomordowanych przez UPA i nie zapalił zniczy na masowych mogiłach, których na Lubelszczyźnie, głównie w okolicach Tomaszowa Lubelskiego, Chełma i Hrubieszowa, jest bardzo wiele. Generalnie uciekał od tematu jak tylko mógł, chowając się za eufemizmami i pół-prawdami– podsumowuje duchowny.

rmf24.pl / Kresy.pl

5 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. beresteczko1651
    beresteczko1651 :

    Przecież to oczywiste – nie sposób u siebie gloryfikować upa, nadawać bandytom i mordercom uprawnienia kombatanckie, składać kwiaty pod ich pomnikami a za granicą potępiać ich za ludobójstwo, bo można już nie mieć dokąd z tej zagranicy wrócić. Poza tym nie sądzę, żeby akurat ten osobnik widział coś złego w ludobójstwie upa, skoro sam ponosi odpowiedzialność za mordowanie cywilów w Donbasie przez podległych mu rezunów. Poza tym skoro Polski nie stać na postawienie Ukrainie żadnych warunków i tylko służalczo, bez szemrania wypełnia swoją probanderowską misję, to po co tamta strona miałaby czynić jakieś ustępstwa? I na koniec – fakt, że ktoś taki został wpuszczony (co prawda tylnym wejściem) do polskiego Sejmu, świadczy dobitnie, że ów Sejm ostatecznie zszedł na psy i wszelkie inne ekscesy związane z tym gremium nie powinny już nikogo dziwić.

  2. husarz
    husarz :

    To wcale nie jest główny problem bo to że doszło do mordów przyznają nawet nacjonalistyczni historycy ukraińscy problemem jest to że OUN -UPA uznaje się na Ukrainie i o zgrozo w Polsce wsród pewnych historyków nieodpowiedzialnych za formacje narodowo-wyzwoleńczą formacje który wymordowała 120 tys Polaków i 80 tys Ukraińców, problemem jest to że w Polsce nie potępiono tej organizacji.

  3. sobiepan
    sobiepan :

    Poroszenko pluje w twarz, a Komorowski mówi, że deszcz pada…

    Relacje polsko-ukraińskie są od lat zdecydowanie najgorsze ze wszystkich naszych stosunków sąsiedzkich, bez względu na hurraoptymistyczne oceny polskiej klasy politycznej. Najlepiej rozwijały się one w latach 90-tych za czasów ówczesnego prezydenta Leonida Kuczmy oraz w okresie sprawowania władzy przez ekipę obalonego w drodze przewrotu w lutym Wiktora Janukowycza.

    Urzędujący obecnie w pałacu prezydenckim w Kijowie oligarcha Petro Poroszenko nigdy specjalną sympatią do Polski i Polaków nie pałał, swojej politycznej tożsamości poszukując raczej w historii zwierzęco antypolskiego banderyzmu, choć można wierzyć, iż jako biznesmen po prostu dostosowuje się do bieżącej politycznej koniunktury nad Dnieprem.

    Od siedmiu lat Kijów utrzymuje embargo na import polskiej żywności; warto zauważyć, że decyzję w tej sprawie podjęto za czasów urzędowania pomarańczowego „przyjaciela” Polski Wiktora Juszczenko. Embargo podtrzymane zostało po lutowym przewrocie. Jeszcze w lipcu tego roku ukraińskie władze odnowiły niemal całkowity zakaz importu polskiej wieprzowiny. Wiarygodność płatnicza ukraińskich firm bliska jest zeru, a gwarancje bankowe z tego kraju – w wyniku przykrych doświadczeń – nie budzą zaufania polskich przedsiębiorców. Obroty handlowe z Ukrainą gwałtownie zresztą spadły również w wyniku zniszczenia resztek tego państwa i gospodarki przez awanturników z Banderomajdanu.

    Od początku istnienia „Samostijnej” tamtejsze władze nie potrafią przeprosić za ludobójstwo Polaków na Kresach Wschodnich, w wyniku którego zginęły setki tysięcy naszych rodaków, bestialsko zamordowanych przez degeneratów z UPA. We wrześniu tego roku na konferencji prasowej Poroszenko nazwał działalność tych zbrodniarzy „przejawem heroizmu”. Swój stosunek do Ukrainy porównał z ich stosunkiem do tego kraju, zaś dokonujących obecnie mordów i gwałtów na Donbasie członków batalionów karnych – do „wojowników UPA”. Nowym świętem obrony narodowej ustanowił rocznicę założenia UPA.

    Prawdopodobnie sam „czekoladowy król” (nazywany tak z uwagi na swą działalność biznesową w przemyśle cukierniczym) niezbyt zainteresowany jest analizowaniem i interpretowaniem współczesnych doktryn politycznych, zresztą zapewne nie obejmuje ich intelektualnie. Nie zmienia to jednak faktu, że odwołuje się wprost do katów ludności polskiej, nawet jeśli dyktowane jest to polityczną koniunkturą, bo jeszcze całkiem niedawno sprawował on wysokie urzędy państwowe z nadania znienawidzonej przez Banderomajdan Partii Regionów Janukowycza. Bez względu na pobudki, jakie nim kierują, dopóki nie wytłumaczy swoich deklarowanych fascynacji zbrodniczymi formacjami, powinien być traktowany przez Warszawę jako persona non grata.

    Wreszcie, z Poroszenko nie bardzo jest dziś o czym rozmawiać. To dlatego dyplomaci Unii Europejskiej dali do zrozumienia garnącemu się na szczyt tej organizacji w Brukseli ukraińskiemu politykowi, że nikt jego obecności tam nie oczekuje.

    Terytorium Ukrainy nie jest dziś podmiotem w stosunkach międzynarodowych. O Ukrainie można rozmawiać w Waszyngtonie, który obszar ten po przewrocie kontroluje. Można też i powinno się poszukiwać politycznego rozwiązania konfliktu zbrojnego w tym kraju. A do tego potrzebna jest rozmowa z Rosją i Niemcami. Spotykając się z marionetkowym prezydentem, prezydent Bronisław Komorowski obniża swą rangę na arenie międzynarodowej [jeszcze bardziej obniża? – admin].

    Polacy zaś powinni uświadomić naszym władzom, że postać pokroju Poroszenki traktować można obecnie wyłącznie jak intruza. Bo kiedy plują nam w twarz, nie wolno mówić, że to deszcz pada…

    Mateusz Piskorski
    http://mateuszpiskorski.blog.onet.pl