Wojskowa Prokuratura Okręgowa postawiła zarzuty dwóm rosyjskim kontrolerom lotów, którzy sprowadzali 10 kwietnia 2010 roku rządowego Tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskiem.

Pierwszemu z nich zarzuca się sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym. Wobec drugiego wydano postanowienie o przedstawieniu zarzutu nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym – powiedział szef warszawskiej Wojskowej Prokuratury Okręgowej płk Ireneusz Szeląg.

Szef warszawskiej WPO powołując się na opinię biegłych, powiedział, że do katastrofy przyczyniły się także niewłaściwe działania załogi Tu154-M. Jak mówił, dowódca statku powietrznego sprowadził samolot poniżej warunków minimalnych. Nie wydano również komendy odejścia na drugi krąg.

“Było to działanie nieadekwatne do panującej na lotnisku sytuacji meteorologicznej przy występowaniu niebezpiecznego zjawiska pogody w postaci mgły. Przypomnę, że warunki minimalne dowódcy załogi do lądowania na tym lotnisku wynosiły: podstawa chmur 120 metrów i 1800 metrów widzialności poziomej. Jak już wcześniej informowaliśmy, znalazło to udokumentowanie w zapisach głosowych rejestratorów lotu. Około 15 minut przed katastrofą członek załogi polskiego Jaka 40 przekazywał drogą radiową załodze tupolewa informacje, że nad lotniskiem w Smoleńsku podstawa chmur wynosi grubo poniżej 50 metrów – takiego sformułowania użyto – przy widzialności ok. 400 metrów. Na około 4 minuty przed katastrofą, przed uderzeniem samolotu w ziemię, inny członek załogi Jaka 40 przekazywał informacje o spadku widzialności do 200 metrów”– powiedział płk Ireneusz Szeląg.

Biegli zarzucili także polskim pilotom nieposiadanie uprawnień do wykonania tego lotu. Śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej zostało przedłużone do 10 października 2015 roku.

W kwestii sprowadzenia wraku samolotu do Polski płk. Szeląg, stwierdził, że musi on znaleźć się w kraju, choć jego zdaniem nie jest on już przydatny w śledztwie. “Prokuratura nie może być zakładnikiem braku wraku, bo inne państwo mogłoby wpływać na bieg postępowania w Polsce. Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: po co ten wrak? By tylko był na terytorium RP, czy żeby przeprowadzić na nim badania? (…) Brak wraku nie stoi na przeszkodzie, by śledztwo zakończyć. Ale to kwestia hipotetyczna”– powiedział Szeląg. Stwierdził też, że zdaniem biegłych “możliwym jest uznanie obecności dowódcy sił powietrznych [gen Błasika – red.] w kokpicie bądź jego sąsiedztwie”. Odmówił jednak odpowiedzi na pytanie, kto zidentyfikował jego głos.“Brak jest jakichkolwiek sygnałów, by jakakolwiek osoba wpływała na członków załogi” – powidział pułkownik.

RIRM/ wpolityce.pl / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jerzyjj
    jerzyjj :

    JESLI KIEROWCA NIE DOSTOSUJE PREDKOSCI POJAZDU DO WARUNKOW ATMOSFERYCZNYCH PANUJACYCH NA DRODZE I SWOICH UMIEJETNOSCI I NSPOWODUJE WUPADEK TO CO JEST TO WINA TEGO CO TE DROGE WYBUDOWAL CZY TEGO BARANA KIEROWCY???
    PS.
    === A TAK NAWIASEM TO DLACZEGO NA WIERZY KONTROLNEJ NA LOTNISKU W SMOLENSKU NIE BYLO BOR-u?
    === DLACZEGO NA LOTNISKU W WARSZAWIE WYRZUCILI Z SAMOLOTU PREZYDENCKIEGO ROSYJSKIEGO PILOTA – FACHOWCA?(gdyby ten czlowiek byl na pokladzie a nie pijany Blasik prawdopodobnie nie doszlo by do tej katastrofy a on co tu duzo ukrywac dzieki polskim politycznym durniom ZYJE…)