Generał Roman Polko sugeruje, by wykorzystać tradycję i prestiż, jaką niesie nazwa Armii Krajowej i właśnie tak nazwać jednostki rezerwy Wojska Polskiego.

Generał zaznacza, ze jednostki obrony terytorialnej potrzebują silnego wsparcia miejscowej ludności i organizacji paramilitarnych.

Nawet najlepsze wyszkolenie nie zastąpi znajomości lokalnej infrastruktury, uwarunkowań czy specyfiki konkretnego obiektu strategicznego. W tym zakresie niezbędna jest współpraca z miejscowymi organizacjami, przygotowanymi do obrony własnego terytorium– twierdzi generał Polko.

Był dowódzca jednostki GROM krytycznie ocenia podejście państwa do organizacji paramilitarnych:

Od dłuższego czasu pozostawione są same sobie. Nie dostrzega się ich wysiłków ani zaangażowania. Niektórzy nawet wypowiadają się o nich z lekką pogardą, próbując odciągnąć tych młodych ludzi od tego typu szkoleń. Twierdzą, że obroną kraju powinni się zajmować profesjonaliści, jednak jest dokładnie na odwrót: oddziały obrony terytorialnej są wręcz niezbędne– uważa generał. W ten sposób buduje się morale i więź wojska ze społeczeństwem– dodaje gen. Polko, argumentując zasadność zaangażowania społeczeństwa obronność kraju.

Ponadto, generął Polko sugeruje, że należałoby zmienić nazwę Narodowych Sił Rezerwowych. Proponuje, by nazywały się Armią Krajową. Ludzie bardziej by się nakręcali i więcej dawali z siebie, by utrzymać prestiż tej tradycji– argumentuje.

rp.pl/Kresy.pl

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. ems
    ems :

    Z tym że w tej reaktywowanej AK powinno się odbywać powszechne szkolenie kolejnych roczników na poziomie unitarnym. Czas szkolenia około 3 miesięcy wystarczy do opanowania podstaw. Najlepsi z nich powinni stanowić trzon mobilizacyjny na czas wojny.

    • jan_de
      jan_de :

      Celne, jak zwykle u Michalkiewicza… Ale pytanie – niestety – retoryczne. Generałów nikt nie bada. A jest ich grubo ponad stu. I kto miałby za to zapłacić? NFZ? I oby nie skończyło się na tym, że kiedyś, zapłacimy za to wszyscy, i to o wiele więcej niż dziś zapłaciłby NFZ… Zresztą takie badania powinni przechodzić także i politycy, i dziennikarze…