W najbliższym czasie na łamach „Foreign Affairs” ma się ukazać analiza neoliberalnych reform przeprowadzonych od początku transformacji ustrojowej w Polsce i innych krajach Europy Środkowej. Już teraz magazyn, komentując wyniki wyborów prezydenckich w Polsce, a także obserwując ogólną sytuację w krajach byłego bloku sowieckiego i w samej Rosji, zauważa, że nadszedł czas „nacjonalistycznego etatyzmu”.

Według „Foreign Affairs” zmiana polityki to wynik rosnącego niezadowolenia społeczeństwa z neoliberalnych reform gospodarczych, które chociaż pomogły przekształcić gospodarki socjalistyczne, przyniosły też sporo patologii. „Najpierw Rosja, następnie Węgry przyjęły nacjonalistyczny etatyzm i zerwały z polityką wolnorynkową, która była realizowana przez ostanie dwadzieścia lat. Teraz Polska – jedna z sześciu największych gospodarek Unii Europejskiej – wydaje się gotowa do wstąpienia na tę ścieżkę” – zauważa „FA”.

Magazyn przypomina terapię szokową Balcerowicza, który w 1990 roku niemal z dnia na dzień zaaranżował przejście od gospodarki socjalistycznej do rynkowej. Balcerowicz uwolnił ceny, handel i walutę. Sprywatyzował w przyspieszonym tempie wiele przedsiębiorstw państwowych. Ściągnął w ten sposób do kraju zagranicznych inwestorów. Polski minister finansów, podobnie jak inni „reformatorzy” w Europie Wschodniej – podkreśla „FA” – wiedzieli, że społeczeństwo nie będzie długo znosić neoliberalnych reformy. Przewidywali oni, że nagłe i dramatyczne zmiany wywołają ogromny kryzys gospodarczy, a to z kolei doprowadzi do zamieszania politycznego. Zdziwiło ich jednak, podobnie jak wielu ekspertów na całym świecie, że akceptacja dla tego typu drastycznych refom trwała nie rok czy dwa lecz prawie 20 lat.

Wskaźniki wolności gospodarczej Instytutu Frasera czy American Heritage Institute jednoznacznie potwierdzają, iż postkomunistyczne kraje Europy Wschodniej doświadczyły od 1990 r. do połowy 2000 r. „spektakularnego postępu w kierunku wolności gospodarczej”. Potem tempo reform wyraźnie spadło. Eksperci są zdumieni, że Polacy tak długo znosili drastyczne reformy, których głównym celem było ściągniecie kapitału zagranicznego. Polska nie tylko przeprowadziła transformację, ale zrealizowała wiele aspektów tzw. Konsensusu Waszyngtońskiego i zaakceptowała większość ustaleń pro-globalizacyjnych, zmuszając rodzime przedsiębiorstwa od razu do konkurencji z globalnymi firmami z całego świata. Co ciekawe Polska, podobnie jak inne kraje byłego bloku sowieckiego, nie poprzestała na transformacji, lecz zaczęła eksperymentować z awangardowymi reformami neoliberalnymi.

Reformy te – według magazynu – zbiegły się ze znacznym wzrostem inwestycji zagranicznych i służyły bardziej bogatym niż biednym, potęgując nierówności. Politycy jednak mieli to, czego chcieli – ogromny napływ kapitału zagranicznego. Dziesiątki miliardów dolarów popłynęło do Europy Środkowej i Wschodniej w 2000 roku, przez co region na pewien czas stał się największym celem inwestycji na świecie, wyprzedzając Azję. „Potem jednak dobra passa się skończyła” – pisze „FA”. Wskutek kryzysu z 2008 roku Europa Wschodnia ucierpiała najbardziej. Inwestorzy wycofali pieniądze, by pokryć straty poniesione w rodzimych krajach. Nagle drastycznie spadło tempo wzrostu. Zależność od handlu i inwestycji z UE uczyniła kraje Europy Wschodniej wyjątkowo podatnymi na kryzys w strefie euro. Neoliberalna polityka oszczędnościowa przyjęta zarówno w Europie Wschodniej jak i Zachodniej kryzys tylko przedłużyła.

Reformy neoliberalne przyniosły duże dysproporcje dochodów i bogactwa. Współczynnik Giniego dla Polski, określający poziom nierówności między dochodami obywateli, wzrósł z 26,9 procent w 1989 roku do 33,7 procent w 2008 roku. Wielu słabiej rozwiniętym regionom wiejskim we wszystkich krajach Europy Wschodniej nie udało się osiągnąć dobrobytu podobnego do tego, jaki panuje w głównych miastach. Reformy neoliberalne uderzyły przede wszystkim w młode rodziny, osoby starsze i mniej uprzywilejowane grupy społeczne.

„Foreign Affairs” podkreśla, że niektóre kraje zapłaciły wysoką cenę z powodu migracji zarobkowej swoich obywateli. Rumunia i Ukraina w latach 1989 -2008 utraciły więcej niż 10 procent populacji. W okresie 1988 do 2013 roku ludność Bułgarii spadła o ponad 20 procent. Podobnie, ponad 20 proc. Łotyszów i Litwinów opuściło swoje kraje, szukając pracy za granicą.

W tej sytuacji państwa te zaczęły zwracać się ku gospodarce etatystycznej. Premier Węgier Viktor Orban zrezygnował z prywatyzacji systemu emerytalnego, opodatkował zagraniczne banki i sieci handlowe, interweniował w sprawie konwersji kredytów hipotecznych w walutach obcych z powrotem na walutę krajową. Zamiana dokonana została na koszt banków zagranicznych. Rząd Orbana zaczął popierać tworzenie rodzimych wielkich przedsiębiorstw przez biznesmenów krajowych blisko związanych z jego partią itd.

Teraz Polska wybrała prezydenta, który chce postępować zgodnie z węgierskim modelem. Andrzej Duda – kontynuuje „Foreign Affairs” – już w swojej kampanii zaznaczył, że chce podążać ścieżką Orbana. Tak jak on, chce opodatkować zagraniczne banki i sieci handlowe, opóźnić wejście Polski do strefy euro itp. Polska dość ma baniek spekulacyjnych dotyczących cen nieruchomości, nierówności i braku szans rozwoju dla wielu. „Wszystkie oczy są teraz zwrócone na Dudę. Jeśli jego partia Prawo i Sprawiedliwość wygra wybory parlamentarne w październiku i uda się jej zmienić politykę gospodarczą, to możemy spodziewać się nowej ery gospodarczej w Europie Wschodniej, w której polityka neoliberalna zostanie zastąpiona polityką etatystyczną, mającą na celu utrzymanie pełniejszego zatrudnienia, zwiększenie bezpieczeństwa społecznego i państwowych inwestycji” – podkreślają autorzy. „Europa Wschodnia zacznie być postrzegana jako region, który poznał granice neoliberalizmu. Biorąc pod uwagę niezwykłe doświadczenia tych krajów zarówno z komunizmem, jak i reformami rynkowymi, to może skłonić inne państwa do podążania drogą etatyzmu” – czytamy w „Foreign Affairs.”

“Foreign Affairs” / PCh24.pl

7 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jerzyjj
    jerzyjj :

    Balcerowicz to Aaron Bucholtz,zyd,ktory byl dlugopisem do podpisywania tego co dla nas przygorowal Sachs i towarzystwo z tamtej strony. Zeby sie nie nazywalo,ze obcy ingeruja w nasze panstwo nazywalo sie to reforma balcerowicza. Zaraz za tymm poszlo silne wsparcie medialne dla Balcerowicza,ze to taki geniusz ksztalcowny na amerykanskich uniwersytetach,ze wrecz kandydat na Nobla; to ostatnie to naigrywanie sie z inteligencji Polakow! Balcerowicz,ktory zgodzil sie na firmowanie reform z pogwalceniem parytetu stop procentowych!! To ci dopiero ksztalceniec!Do dzis profesorowie nie zwiazani z klika Sachsa dziwia sie ze mozna bylo w panstwie w srodku Europy zrobic to co zrobil Sachs z Bucholtzem na spolke. Balcerowicz musi odejsc! i odpowiedziec przed narodem za to co zrobil… Minister finansów, a jednocześnie wicepremier – Balcerowicz (funkcje te pełnił w latach 1989-1991, a następnie za rządów AWS/UW w okresie 1987-2000), od razu wprowadził restrykcyjną politykę finansową służącą podbiciu ekonomicznemu Polski przez Zachód. Horrendalnemu podniesieniu stóp, co stanowiło bandytyzm ekonomiczny, towarzyszył bandytyzm prawny, bowiem nowo wprowadzone stopy procentowe obejmowały nie tylko nowe umowy kredytowe, ale również wszystkie kredyty udzielone uprzednio. Czyli już w trakcie trwania umowy kredytobiorcom narzucono nowe warunki w czterech tytułach odsetkowych, po to, aby nie mogli prowadzić działalności gospodarczej. Zostali oni z góry skazani na straty. Wszystkie przecież rodzaje kosztów były uprzednio kalkulowane w oparciu o stopy z umów zawartych przed rokiem 1990. Nagły wzrost stóp procentowych prowadził nieuchronnie do szybkiej upadłości i likwidacji przedsiębiorstw państwowych z powodu niewypłacalności, w konsekwencji do ich upadku, a to z kolei dawało asumpt do ich pospiesznej, przymusowej prywatyzacji pod pozorem braku zyskowności. Metody te przypominają niszczenie własności prywatnej domiarami w czasach stalinowskich. Zadłużone w ten sposób podmioty gospodarcze nie mogły spłacić nie tylko kapitału uzyskanego z kredytu, ale i ponad dziesięciokrotnie wyższych odsetek, tym bardziej że władze i banki przyjęły zasadę, że wszelkie spłaty dłużnika (kredytobiorcy) najpierw są zaliczane na spłatę odsetek, a dopiero reszta na spłatę kapitału kredytowego. Balcerowicz stworzył sytuację wieczystego zadłużenia i niemożności spłaty kredytów kiedykolwiek, co przyspieszało nagonkę prywatyzacyjną zarówno ze strony władz, jak i różnych kombinatorów krajowych i zagranicznych. Stosunkowo często przyjmowano kwotę zadłużenia przedsiębiorstwa za cenę jego sprzedaży. Wycena przedsiębiorstwa zazwyczaj miała charakter uznaniowy. Z zasady kwestionowano wartość ewidencyjną majątku trwałego, twierdząc, że majątek ten został już zamortyzowany, jest mało wartościowy produkcyjnie, a to rażąco zaniżało wartość podmiotu gospodarczego. Ponadto do wyceny z reguły nie zaliczano wartości gruntu, na którym znajdował się zakład. Przejęć za należności kredytowe i odsetkowe dokonywały także banki. Uzyskały one zamianę swoich należności kredytowych na udziały czy na akcje u tych kredytobiorców. W sztucznie zawyżonej części odsetkowej uzyskiwały one korzyści finansowe czy majątkowe niemal za darmo. Wskutek wstrząsowej polityki finansowej nastąpiła niemal powszechna niewypłacalność różnorodnych podmiotów gospodarczych, ogromne zatory płatnicze i zastosowana przez władze blokada kredytowa wobec firm państwowych. W takich to warunkach ekonomicznych następował aktywny politycznie proces przekształceń prywatyzacyjnych. Innymi słowy, chodziło o wyprzedaż polskich zakładów jak najszybciej i jak najtaniej. Polacy zostali “wolnymi najmitami”, szukającymi pracy i chleba za granicą, a jest ich już grubo ponad 2 mln. Proceder eutanazji polskiej gospodarki kontynuuje od 2007 r. koalicja PO-PSL, bo pomimo “osiągnięć” prywatyzacyjnych poprzednich rządów jeszcze trochę gospodarki pozostało w rękach polskich. Wytworzony klimat polityczny sprawia, że tworcy tego dobrobytu, którzy w II Rzeczypospolitej czy w Polsce Ludowej siedzieliby na ławie oskarżonych za zdradę stanu, nadal cieszą się nie tylko swobodą, ale uchodzą za elity.

  2. kmicic
    kmicic :

    “legenda niezłomnego Wielkiego Ekonomisty? Już w 1993 r. zachodni ekonomiści pisali wprost, że plan Balcerowicza zakończył się porażką i dlatego uruchomiono machinę propagandową, która miała przekonać Polaków, że w rzeczywistości był to wielki sukces. Jeśli sukces był wielki to i jego autor musiał być Wielkim Ekonomistą. Machina propagandowa zadziałała tak skutecznie, że po pewnym czasie sam Balcerowicz uwierzył w swoją wielkość.” – http://myslozbrodnia.blogspot.com/2006/08/krgosup-leszka-balcerowicza.html

  3. kmicic
    kmicic :

    ” legenda niezłomnego Wielkiego Ekonomisty? Już w 1993 r. zachodni ekonomiści pisali wprost, że plan Balcerowicza zakończył się porażką i dlatego uruchomiono machinę propagandową, która miała przekonać Polaków, że w rzeczywistości był to wielki sukces. Jeśli sukces był wielki to i jego autor musiał być Wielkim Ekonomistą. Machina propagandowa zadziałała tak skutecznie, że po pewnym czasie sam Balcerowicz uwierzył w swoją wielkość. Bądźmy szczerzy, kto z nas oparłby się powszechnemu uwielbieniu ze strony “autorytetów” i zachował trzeźwe zdanie na swój temat? Uwierzyć w wielkość Balcerowicza było tym łatwiej, że każdy, kto ośmielił się publicznie go skrytykować natychmiast otrzymywał łatkę „oszołoma” i „księżycowego ekonomisty”.” http://myslozbrodnia.blogspot.com/2006/08/krgosup-leszka-balcerowicza.html

  4. zan
    zan :

    Szczególnym objawem nacjonalizmu III RP jest spuszczenie na bambus polskiej zbrojeniówki i kupowanie w USA gotowców, które ta zbrojeniówka mogłaby produkować.