Serial „Czas Honoru”, opowiadający o losach grupy polskich Cichociemnych, oglądają m.in. widzowie w Chinach i na Ukrainie.

Popularny polski serial „Czas Honoru”, opowiadający o losach kilku Cichociemnych w czasie II wojny światowej i tuż po niej, trafił również do widzów za granicą. Pokazywano go m.in. w Szkocji, we Włoszech, w Czarnogórze, na Litwie, a nawet w Chinach.

Ponadto, od pewnego czasu serial jest również emitowany w ukraińskiej telewizji publicznej, na kanale UA.ПЕРШИЙ. Co tydzień w niedzielę, od godz. 17 do 20 lub 20:30 emitowanych jest kilka odcinków serialu. Obecnie, widzowie na Ukrainie mogą oglądać 5. sezon.

O emisji „Czasu Honoru” na Ukrainie pisał m.in. polski działacz z Winnicy, dziennikarz i prezes stowarzyszenia Kresowiacy, Jerzy Wójcicki. Zamieścił o tym również informację na Facebooku. W komentarzach jeden z użytkowników stwierdził: – Myślałem, że tego kanału już nikt nie ogląda.

Z kolei inny wyraził zdziwienie, że ukraińska telewizja emituje serial o Cichociemnych (nie cieszą się oni popularnością wśród niektórych środowisk na Ukrainie). Wójcicki, najwyraźniej próbując bronić serialu, napisał: – Przez pryzmat „Czasu Honoru” można zrozumieć, jak funkcjonował ruch antykomunistyczny na Ukrainie po drugiej wojnie światowej.

Kwestię działalności Wójcickiego omawiał na łamach Kresów.pl redaktor portalu, Karol Kaźmierczak. W tekście “Szarganie pamięci narodowej w Gazecie Polskiej”, pisał:

– „Gazeta Polska Codziennie” opublikowała dziś [28 VI 2016 r. – red.] szokujący tekst publicysty z Ukrainy, w którym autor sugeruje symetrię oraz podobieństwo między działalnością polskiego podziemia i UPA oraz odwodzi od należytego uczczenia jej ofiar. Sama wymowa artykułu nie byłaby szokująca, wszak z Ukrainy słyszymy niemal wyłącznie takie głosy, gdyby nie to, że jego autorem jest etniczny Polak – Jerzy Wójcicki.

Rok temuszef ukraińskiego IPN i znany negacjonista wołyński, Wołodymyr Wiatrowycz, poprzez naciski zmusił środowiska polskie na Ukrainie do rezygnacji z upamiętnienia 75. rocznicy pierwszego zrzutu Cichociemnych do okupowanej Polski. Chodziło o pomnik Wacława Kopisto i Leonarda Zub-Zdanowicza, którzy pochodzili z Wołynia. Wiatrowycz twierdził, że obaj Cichociemni mieli być zaangażowani w polskie akcje odwetowe wobec ludności ukraińskiej na Wołyniu.

1tv.com.ua / studiowschod.pl / facebook.com/ Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply