Patriotyzm ekonomiczny to coraz popularniejszy trend na świecie, w tym w państwach zachodnich, gdzie patriotyzm konsumenckich jest promowany przez polityków. W Polsce taka postawa jest wyraźnie widoczna w branży spożywczej.

Zdecydowana większość Polaków deklaruje, że decyzje o zakupie chce podejmować biorąc pod uwagę warunki i miejsce, w jakim dany towar wyprodukowano. Według badań aż 85 proc. Polaków uważa siebie za świadomych konsumentów, tj. takich, którzy podejmując decyzje ekonomiczne i zakupowe kieruje się po pierwsze – racjonalnością ekonomiczną, a po drugie – wartościami stojącymi za danym produktem.

Ten ogromny potencjał jest jednak rozpraszany przez rzeczywistość. Choć około 50% badanych rozumie patriotyzm ekonomiczny jako kupowanie polskich produktów, to większość ma problem z ich zidentyfikowaniem. Według dr Joanny Szalachy-Jarmużek z Wyższej Szkoły Bankowej w Toruniu konsumenci nie są pewni, czy produkt , pochodzący z fabryki ulokowanej w Polsce, ale należącej kapitałowo do firmy zagranicznej, jest polski.

„Około 17 proc. badanych odpowiada, że patriotyzm konsumencki to kupowanie produktów regionalnych, lokalnych. A więc bardzo wąsko rozumieją pojęcie patriotyzmu, ograniczając je do swojej małej ojczyzny. Tylko 1 proc. badanych uważa, że oznacza to kupowanie polskich marek”– mówi dr Szałacha-Jarmużek.

Ponadto, według badań Polacy zwykle traktują swoje produkty gorzej, niż są one postrzegane za granicą. Także sami przedsiębiorcy ukrywają się pod nazwami obcojęzycznymi. Do tego dochodzi model konkurowania niskimi cenami i kosztami pracy.

Na tym tle pozytywnie wyróżnia się branża spożywcza. W tym obszarze Polacy bardzo chętnie wybierają rodzime produkty, podkreślając, że polskie są lepsze niż zagraniczne. Zjawisko patriotyzmu konsumenckiego często jest też wiązane z rynkiem żywności ekologicznej, który w Polsce dynamicznie rośnie. Jego wartość jest szacowana na 700 mln zł.

Co ciekawe, patriotyzm gospodarczy jest bardzo rozwinięty m.in. w krajach zachodnich czy Chinach. Promują go również politycy.

„W Stanach Zjednoczonych od 2008 roku możemy obserwować, że krajowi producenci wracają do USA z produkcją, co jest też silnie wspierane przez państwo. Produkty „made in USA” są lepiej wyeksponowane w hipermarketach i lepiej przyjmowane przez konsumentów. Trend patriotyzmu ekonomicznego został podjęty przez liderów światowej gospodarki i szkoda by było, żeby polscy decydenci przegapili ten moment”– podkreśla Joanna Szalacha-Jarmużek.

Biztok.pl / newseria.pl / Kresy.pl

6 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. pol_ak
    pol_ak :

    Ja kupuję polskie produkty tylko, jak nie ma polskiej firmy to polska firma importująca lub firma z zakładem w Polsce. A jak nie spełni powyższych to kieruję się aby nie miały kodów kreskowych landów niemieckich lub Rossiji. Od ukradlińskich też odejdę chyba bo po kupnie 20 żarówek made in lviv ich średni czas świecenia to 3 doby (podświetlam pisklęta w kartonie).

  2. kmicic
    kmicic :

    Od dawna kupuję polskie produkty. Nauczyłem się tego za granicą. Ostatnio kupowałem kwas chlebowy i co widzę: made in ukraina. Nawet na półkę nie odstawiałem. “Upadł” mi.