W sobotę wieczorem, w lesie pod Mińskiem niezbyt liczna widownia zebrała się by wysłuchać szerzej nieznanego zespołu punkowego. Wkrótce pojawili się mundurowi.
Informację o akcji milicji na koncercie podała agencja BelaPAN powołując się na dziewczynę będącą świadkiem zajścia. Koncert rozpoczął się pod miastem, niedaleko od stacji kolejowej Zielonoje o godzinie 20. Zebrał on około 80 widzów. Część z nich rozstawiła namioty. Nie przetrwały długo. Dwie godziny potem na miejscu pojawili się omonowcy oraz funkcjonariusze w cywilnym stroju – razem około 30. Bez słowa zaczęli przewracać na ziemię i skuwać uczestników imprezy, ale tylko płci męskiej. “Dziewczyn nie ruszali” – jak twierdzi świadek. Funkcjonariusze przetrzymali młodzież w lesie przez około 1,5 godziny. Kto przyjechał własnym samochodem otrzymał mandat za parkowanie w niedozwolonym miejscu i mógł wracać do domu. Resztę – około 40-50 osób funkcjonariusze odwieźli na komisariaty w podmińskich Żdanowiczach i Ratomce. Części zatrzymanych postawiono zarzut chuligaństwa. Niemal wszystkich wypuszczono. Dziś popołudniu w milicyjnym izolatorze przebywało jeszcze pięć osób. Rozprawa ma odbyć się już jutro.
tut.by/kresy.pl
Wolność sama nie przyjdzie o to trzeba zawalczyć i zapłacić daninę krwi
a na Woodstocku można chlać, ćpać i jeszcze w telewizji Cię pokażą jak fajnie jest w Polsce bo u nas wszystko można