– Mamy do czynienia z kuriozalną sytuacją. Książka pióra błogosławionego Kościoła rzymskokatolickiego, wielkiego ukraińskiego patrioty, wydana przy współudziale uczelni katolickiej czy KIK, do której wprowadzenie napisał bp. Marian Buczek, staje się przyczyną prześladowania zasłużonego kapłana – mówi Kresom.pl prof. Włodzimierz Osadczy, odnosząc się do sytuacji ojca Ihora Pełechatego.

W związku z niepokojącymi informacjami, dotyczącymi osoby unickiego kapłana, Ihora Pełehatego, które napływają z Ukrainy, portal Kresy.pl opublikował jego list otwarty, w którym odpiera on liczne ataki na swoją osobę i wydaną przez niego publikację pt. “Dwa Królestwa”. Książka ta to pamiętniki grekokatolickiego biskupa Grzegorza Chomyszyna, męczennika i błogosławionego Kościoła powszechnego, a także ukraińskiego patrioty, znanego z mocnej krytyki ukraińskiego nacjonalizmu. Za jej wydanie, ojca Pełechatego spotkały szykany.

Prof. Dr hab. Włodzimierz Osadczy z KUL oraz dyrektor Ośrodka Badań Wschodnioeuropejskich – Centrum Ucrainicum, współredaktor wydania, we wprowadzeniu do książki „Dwa Królestwa” zwraca uwagę na współczesną sytuację Cerkwii Greckokatolickiej. Wymienia w niej liczne skandaliczne wypowiedzi hierarchów tego Kościoła, które jego zdaniem świadczą o ich bezkrytycznej fascynacji banderyzmem. Przytacza m.in. cytat greckokatolickiego abp Lwowa, Ihora Woźniaka, który powiedział, że „Stepan Bandera jest skarbem narodu”. Zaznacza, że nawet Parlament Europejski przestrzegał Ukrainę przed gloryfikacją tej postaci. – Pokazuje to tę rzekomą europejskość tych trendów, które rozwijają się na Ukrainie, które popiera Kościół Greckokatolicki– mówi Kresom.pl prof. Osadczy. Przypomina też słowa abp. Lubomyra Huzara, że OUN to nie tylko przeszłość narodu ukraińskiego, ale i świetlany wzorzec postawy moralnej, na którym należy budować przyszłość.

Prof. Osadczy zaznacza, że mocne powiązanie struktur Kościoła Greckokatolickiego z ideologią ukraińskiego nacjonalizmu nie jest czymś nowym. – To znany fakt, chociaż słabo nagłośniony w Polsce. To fakt oczywisty, niewymagający większego udowodnienia– mówi historyk. Odnosi się również do tego, że polscy hierarchowie traktują ten Kościół, utożsamiający się z taką ideologią, jako partnera w takich sprawach, jak pojednanie polsko-ukraińskie. – To wielkie nieporozumienie, przede wszystkim jeśli chodzi o Kościół Rzymskokatolicki w Polsce– mówi profesor. Dodaje, że wielokrotnie tę „zmowę milczenia” próbował przełamać abp Mokrzycki, starając się pokazać prawdziwy obraz sytuacji, jednak nie uzyskało to poparcia w Polsce.

Historyk tłumaczy, że publikacja jest mocną krytyką ukraińskiego nacjonalizmu, przy czym była ona obecna w znanych pismach bł. Grzegorza Chomyszyna z okresu międzywojennego, w tym w jego słynnej pracy „Problem Ukraiński”, w której mocno piętnuje ideologię nacjonalizmu. Ponadto, książka ta bardzo krytycznie przedstawia działalność metropolity Andrija Szeptyckiego.

Kościół Greckokatolicki postawił sobie za punkt honoru doprowadzenie do jego beatyfikacji. Poczynania w tym kierunku wzbudzały i wzbudzają wiele pytań, a także ostrych reakcji negatywnych wśród wielu środowisk zarówno w Polsce, jak i na Ukrainie. Dotyczy to m.in. kwestii niewłaściwej reakcji na ludobójstwo na Kresach, czy kolaboracji. Te rzeczy funkcjonują w obiegu publicznym i wzbudzają dyskusję. Stąd swego rodzaju parcie ze strony Kościoła Greckokatolickiego jest co najmniej dziwne– mówi profesor. Zwraca też uwagę na bagatelizowanie, czy jak to ujmuje bł. Grzegorz Chomyszyn, “przyzwolenie” na ideologię ukraińskiego nacjonalizmu. Wielkim marzeniem metropolity Szeptyckiego było nawrócenie Rosji, czemu poświęcił swoje wysiłki i działalność. – Pytanie, czy cel uświęca środki– zauważa prof. Osadczy i przypomina m.in. o jego liście z 1914 r. do cara Mikołaja II, o mocno wiernopoddańczym charakterze. – Ten list przedstawia go raczej jako patriotę rosyjskiego, niż ukraińskiego. W ujęciu metropolity Szeptyckiego, zajęcia Lwowa przez Rosjan było wielką historyczną chwilą, dla której warto poświęcić każdą chwilę życia– zauważa prof. Osadczy. Przypuszcza on, że zwrócenie na to uwagi w publikacji również wzbudziły duże niezadowolenie wśród hierarchów greckokatolickich.

PRZECZYTAJ: Hitlerowski kolaborant zostanie błogosławionym? Kontrowersje wokół beatyfikacji metropolity Szeptyckiego

Bł. Grzegorz Chomyszyn uważał, że opisane kwestie były powodem tego, że metropolita Szeptycki bagatelizował sytuację w Cerkwii Greckokatolickiej. – Więcej – abp Szeptycki czynił to jako ukryty rusofil, który chciał być wiarygodnym w strasznie rozpolitykowany społeczeństwie, naznaczonym ideologią ukraińskiego nacjonalizmu, który bł. Grzegorz Chomyszyn postrzegał jako największe zło we współczesnych mu czasach, demoralizujące naród ukraiński– zaznacza prof. Osadczy.

Reakcja na wydanie wspomnień Błogosławionego była dość nagła, a ponadto dość agresywna. Wykorzystano tu środki, które postawiły całą sprawę poza ramami dyskusji akademickiej. Podczas prezentacji książki we Lwowie, w siedziby Kurii Metropolitalnej, doszło do zakłócenia spotkania przez grupę osób w tradycyjnych ukraińskich wyszywankach. Polskiego duchownego, biskupa Mariana Buczka, obrzucono obelgami.

PRZECZYTAJ: Lwów: awantura na promocji pamiętników bpa Chomyszyna. Polski biskup obrzucony obelgami

Z kolei jako narzędzie zniesławienia środowisk, które doprowadziły do wydania książki, został wykorzystany Ukraiński Uniwersytet Katolicki. – Jego prorektor, Ihor Skoczylas, w wywiadzie dla ukraińskiej redakcji Radia Swoboda, powiedział, że jest to dokument, który został spreparowany przez polskie służby, żeby dodatkowo zmącić trudne relacje polsko-ukraińskie– mówi prof. Osadczy. Dodaje, że zarówno on, jak i tacy polscy badacze jak prof. Ryba czy prof. Partacz, zostali oskarżeni o fałszowanie historii. – To najgorszy zarzut, jaki można postawić historykom– mówi profesor. Zaznaczając, że zbulwersowało to środowisko naukowe w Polsce. Zapowiada, że spotka się to z reakcją. Dodaje też, że zarzuty tego rodzaju są często formułowane na Ukrainie przez środowiska próbujące zdezawuować badaczy zajmujących się ludobójstwem na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.

Ponadto, posunięto się także do metod, które prof. Osadczy odnosi wręcz do „tradycji ubeckich”. – Zaatakowano samego autora. Z jednej strony podważa się wiarygodność dokumentu, a z drugiej próbuje się posiać wątpliwości i zamęt, żeby podważyć powagę publikacji. Ponadto, wchodzi się w dyskusje bezpośrednio z bł. Grzegorzem Chomyszynem, zarzucając mu, zgodnie z metodologią wyjętą wprost z lat 40. i 50. XX wieku, „nieuwzględnienie szerszego kontekstu”, że nie był dobrze zorientowany i pisał pod wpływem emocji– mówi profesor.

Przykładem jest Liliana Hentosz, regionalna historyczka, zajmująca się m.in. działalnością metropolity Szeptyckiego, która stwierdziła wręcz, że dokument ten powstał pod dyktando NKWD. – Widzimy więc absurd i brak etyki, nie tyle zawodowej, co chrześcijańskiej, bo osoby, które włąćzyły się w akcję szkalowania dokumentu i osób, które przygotowały go do publikacji, identyfikują się ze środowiskiem Kościoła Greckokatolickiego. Widzimy, że to podejście, zgodne z zasadami działania organów totalitarnych, jest jak najbardziej aktualne– zauważa prof. Osadczy.

Zdaniem badacza, znacznie bardziej dramatyczna jest sytuacja ks. Pełchatyja, który przez 26 lat był dyrektorem wydawnictwa „Nowa Zoria” i redaktorem naczelnym pisma diecezjalnego pod tą samą nazwą, założonego przez Błogosławionego. Cieszył się on wielkim autorytetem w Kościele Greckokatolickim. Najpierw zakazano mu uczestnictwa we wspomnianej wcześniej prezentacji książki we Lwowie, która odbywała się pod patronatem abp Mokrzyckiego. Dzień później, został odwołany przez swojego metropolitę, abp Wołodymyra Wijtyszyna ze wszystkich pełnionych funkcji, ze względu na publikację książki.

– Mamy do czynienia z kuriozalną sytuacją– mówi prof. Osadczy. – Książka, należąca do pióra błogosławionego Kościoła Rzymskokatolickiego, wielkiego ukraińskiego patrioty, wydana przy współudziale uczelni katolickiej czy Klubu Inteligencji Katolickiej, do której piękne wprowadzenie napisał bp. Buczek, zaangażowany w sprawy polsko-ukraińskie, staje się przyczyną prześladowania zasłużonego kapłana.

Oprócz tych dymisji trybunał kościelny wszczął postępowanie, zarzucając ks. Pełechatemu różnorakie wykroczenia – w tym fałszowanie dokumentów. – Ani do ks. Pełechatyja, ani do nas, jako wydawców, nikt nie zwracał się w sprawie tego, na podstawie jakich źródeł powstała książka– wyraźnie podkreśla prof. Osadczy, którego zdaniem oskarżenia formułowane były wręcz według jakiś wytycznych. – Nie chodziło o to, żeby zbadać dokument i dojść do prawd, tylko o to, żeby zniszczyć tych, którzy doprowadzili do ukazania się książki.

Polski historyk zwraca uwagę również na inną, niebezpieczną kwestię związaną z całą sprawą. Otóż wkrótce po dymisji ks. Pełechatyja, do jego dawnej redakcji przysłano firmę audytorską. Jej pracownicy mówią, że urzędnicy dostali wytyczne, żeby znaleźć jakieś materiały umożliwiające wszczęcie sprawy kryminalnej z tytułu nadużyć gospodarczych. Zdaniem prof. Osadczego, ta „wielka eksplozja nienawiści” i chęci ukarania kapłana może pociągnąć za sobą także inne postępowania.

Profesor Osadczy przyznaje również, że docierają do niego informacje o tym, że egzemplarze książki są wykupywane i niszczone. Według niektórych źródeł są one wręcz palone. Profesor zaznacza przy tym, że trudno je jednak w tej chwili zweryfikować, jednak wspominają o tym księża rzymskokatoliccy, którzy pracują na Ukrainie.

Profesor rozmawiał również z małżonką księdza, która czuje się sterroryzowana. – Ona nie wyklucza też zamachów na życie jej męża– relacjonuje prof. Osadczy. Jego zdaniem, pewne struktury związane z Kościołem Greckokatolickim, zdeterminowane w swoim lęku przez słowem Błogosławionego, mogą podjąć jakieś inne działania. – Z tego co wiem, bezpieczeństwo kapłana nie jest zagwarantowane– dodaje.

W środę 23 listopada ks. Pełechatyj na kilka dni przyjeżdża do Polski. Książka „Dwa Królestwa” już cieszy się w Polsce dużą popularnością, pomimo tego, że na razie jest dostępna tylko w języku ukraińskim.

Kresy.pl / Marek Trojan

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply