Według Wiktora Batera, dziennikarza i byłego korespondenta polskich mediów w Rosji, nocne wtargnięcie Ihora Kołmojskiego w towarzystwie uzbrojonych ludzi do siedziby państwowej spółki Ukrtransnafta, to koniec złudzeń i marzeń o demokratycznej, wolnej Ukrainie.

Wiktor Bater w swoim tekście „Trzeci front ukraiński” twierdzi, że ten incydent „potwierdził najczarniejsze prognozy dla rozwoju naszego wschodniego sąsiada: Ukraina pozostaje oligarchiczną Republiką, bezlitośnie grabioną przez skorumpowanych urzędników i sterujących nimi biznesmenów”. Podkreśla też, że rok temu pisanie o głosowaniu jako o grze oligarchów wzbudzało powszechne oburzenie. Teraz jednak pokazują oni swoje prawdziwe oblicze.

„Na nic były argumenty o powrocie do oligarchicznego systemu zarządzania, o wojnie klanów Timoszenko, Achmetowa, Kołomojskiego, Taruty i Poroszenki, o szalejącej korupcji, skłóconym Parlamencie z jego prostackim burdami ulicznymi, wszczynanymi przez przekupnych deputowanych. Dla nas i dla Zachodu liczyło się tylko to, żeby ktoś się postawił złej Rosji, żeby Ukraina stała się przedmurzem Europy a tym samym oddaliła od naszych granic zagrożenie ze strony Imperium Zła. Wszystko inne przestało się liczyć”– napisał były korespondent na swoim blogu. Dodając, że wszelkie głosy nawołujące do reform dyskredytowano tłumaczeniem, że nie sposób reformować państwa, które jest atakowane przez Rosję.

Wyjaśnia również, jak jego zdaniem wygląda konflikt Kołomojskiego z Poroszenką spowodowany tym, że ten pierwszy za wszelką cenę próbował zachować swoje wpływy w spółce, dzięki którym mógł w zasadzie bezkarnie kraść ropę z rurociągów tranzytowych, zrzucając przy tym odpowiedzialność za zmniejszone ilości dostaw na Moskwę. Zdaniem Batera, wcześniej podobny sposób działania miała świetnie opanować Julia Tymoszenko. Z kolei Porosznko długo udawał, że niczego nie dostrzega. Głownie dlatego, że Kołomojski „finansował m.in. ochotnicze bataliony „Dniepr“ i „Azov“”.

Poroszenko ma zdawać sobie sprawę z rosnącej siły Kołomojskiego. „Prezydent postanowił przywołać Igora Walieriewicza do porządku i… udzielić mu nagany. Powodem nie były jednak przekręty Kołomojskiego ani nawet zbrojne zajęcie państwowej spółki naftowej w centrum Kijowa: prezydent oligarcha Poroszenko skarcił szefa administracji Obwodu Dniepropietrowskiego, oligarchę Kołomojskiego za jego niecenzuralny atak na dziennikarza Radia Svoboda (odpowiednik Wolnej Europy)”– twierdzi Bater.

Zadaniem dziennikarza problemem nie jest jednak tylko gubernator obwodu dniepropietrowskiego. „Problem polega jednak na tym, że kraj sam się kompromituje, wybierając (lub dopuszczając) takich ludzi do władzy. A to dopiero początek – deklarowana przez część rządu walka z systemem oligarchicznym nie spodoba się jego przedstawicielom z prezydentem Poroszenką na czele”– uważa Bater, którego zdaniem z tego wynika „miękkie stanowisko”w kwestii Kołomojskiego.

W konkluzji Bater stwierdza, że poza dwoma otwartymi obecnie frontami na Ukrainie (wojennym i walki z pozostałościami po rządach Janukowycza) właśnie powstaje trzeci, który nazywa „frontem oligarchicznym”i od którego zależeć będzie najwięcej. Zachó, który wysyła Ukrainie pieniądze, zaczyna patrzeć jej władzom. “Więc póki trwa wojna, trzeba zgarnąć jak najwięcej, bo na wojnie jak na wojnie: gdy z jednej strony rosną cmentarze i bezimienne mogiły, z drugiej – wyrastają ogromne fortuny. Tyle, że walka na wewnętrznym froncie, z oligarchami i między oligarchami, dopiero się zaczyna”– stwierdza Bater.

natemat.pl / Kresy.pl

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. wepwawet
    wepwawet :

    Jak można tak bezpodstawnie oskarżać Pana Benię Kołomojskiego? Przecież on wywalił z tych zakładów ruskich agentów, co chcieli je przejąć, tych zaś przecie nikt nie lubi. To najuczciwszy człowiek na Ukrainie – nie będzie wolnej i niepodległej Ukrainy bez Pana Kołomojskiego! Hej! 😉

    • zan
      zan :

      Benia przez propagandę w Polsce był nazywany “dobrym oligarchą”. Proponuję zapytać jakiegoś leminga za kim jest. Za Benią czy Poroszenką? Leming słysząc takie pytanie zwyczajnie się zesra z wysiłku umysłowego. Zapewne za jakiś czas sytuacja się wyklaruje i oficjalna wykładnia będzie taka, że Benia nie istniał albo był agentem Putina. No chyba, że wygra Benia, to wtedy o Poroszence będzie się mówiło, że nie istniał albo był agentem Kremla. Cóż znaczy prawda dla człowieka natowskiego.

  2. tagore
    tagore :

    Kołomojski miał swój wielki czas gdy rok wstecz armia ukraińska miała ok 6000 wyszkolonych ludzi.
    Sam doprowadził do konfrontacji nie zauważając ,że aktualny Rząd nie może tolerować takiej skali rabunku jaki istniał do tej pory ,presja polityczna i społeczna na to nie pozwala. Będzie prawdopodobnie komisyjnie zniszczony dla dobrego przykładu i ku zadowoleniu ogółu społeczeństwa (coś w rodzaju kiełbasy wyborczej).

    tagore

  3. votum_separatum
    votum_separatum :

    Niestety pan Bater nie opisuje całego problemu. Otóż w to wszystko jest zamieszany główny namiestnik na podbitym terytorium pan Goffrey Pyatt – ambasador imperium zła na Ukrainie. Jak się okazuje to USA pociąga za sznurki w świecie przestępczym Ukrainy, do którego zaliczają się zarówno Kołomojski jak i osadzony przez Waszyngton w wyniku przewrotu, kryminalista Poroszenko. Polecam artykuł z: http://geopolityka.org/analizy/wybory/ukraina/info-ecag-narasta-konflikt-miedzy-ukrainskimi-oligarchami.
    Zaostrza się wewnętrzna sytuacja na Ukrainie. Do poważnej konfrontacji doszło pomiędzy prezydentem Petrem Poroszenką a gubernatorem obwodu dniepropietrowskiego Ihorem Kołomojskim. Poszło o kontrolę nad dwoma wielkimi przedsiębiorstwami ukraińskimi – energetycznymi przedsiębiorstwami Ukrnafta i Ukrtransnafta. Obie strony użyły uzbrojonych w broń palną jednostek, interweniował ambasador USA w Kijowie.

    Petro Poroszenko uderzył w interesy Ihora Kołomojskiego, gdy 19 marca przeforsował w Radzie Najwyższej przepis zmniejszający kworum w spółkach akcyjnych. Uniemożliwi to m.in. dalsze sprawowanie kontroli nad koncernem Ukrnafta przez należącą do I. Kołomojskiego grupę kapitałową Pryvat. Tego samego dnia prezydent zadał swojemu rywalowi drugi cios – doprowadził do odwołania jego człowieka – Ołeksandra Łazorki z funkcji prezesa Ukrtransnafty – drugiego w Europie operatora rurociągów naftowych. Minister energetyki Wołodymyr Demczyszyn zarzucił O. Łazorce dokonywanie machinacji przy transporcie tego surowca.

    Dalej akcja potoczyła się, jak w filmach sensacyjnych. Ponieważ odwołany prezes odmówił opuszczenia gabinetu, do akcji wkroczyła grupa specnazu „Alfa”, działającego w ramach Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Komandosi otrzymali zadanie umożliwienia objęcia władzy w firmie przez nowo mianowanego p.o. prezesa Jurija Mirosznika. Na przeszkodzie temu stanął jednak gubernator Dniepropietrowska, który pojawił się w kijowskiej centrali Ukrtransnafty w obstawie uzbrojonych ludzi z utrzymywanych przez siebie tzw. batalionów ochotniczych.

    W celu rozwiązania konfliktu do okupujących gabinet zwaśnionych stron dołączył minister W. Demczyszyn. I. Kołomojski przestrzegł go jednak, że dysponuje w Kijowie liczącym 2 tys. żołnierzy oddziałem „ochotników”. Minister ustąpił i wygląda na to, że dopiero telefon od ambasadora USA Geoffrey’a Pyatta zmitygował oligarchę, który opuścił budynek. Wychodząc zapowiedział dziennikarzom, że udaje się na rozmowę do prezydenta P. Poroszenki, któremu zarzucił, że „umożliwia grabieżcze przejęcie strategicznego przedsiębiorstwa przez rosyjskich dywersantów”. – Chcę go zapytać, jak coś takiego może dziać się w jego imieniu i za jego przyzwoleniem – grzmiał.

    Ambasador USA przyznał się do interwencji dzień później w wywiadzie dla radia „Wiesti”. W jego wypowiedzi zabrzmiał ton krytyczny wobec zachowania oligarchy z Dniepropiterowska. – Sytuacja powinna być rozwiązana zgodnie z prawem, tak jak to się dzieje w USA czy w Niemczech, ale nie przy użyciu siły – ocenił dyplomata.

    Natomiast niechętny I. Kołomojskiemu deputowany z Bloku Poroszenki Serhij Leszczenko ujawnił, że także decyzja parlamentu w sprawie Ukrnafty podjęta była „po telefonie z Waszyngtonu”. – To była bezpośrednia dyrektywa, z czego bardzo się cieszę. Uważam, że właśnie takimi metodami można zrealizować reformy na Ukrainie – powiedział na antenie telewizji „Hromadskoje”. W odpowiedzi I. Kołomojski nazwał go „pedałem”.

    Mimo krytycznej oceny poczynań bosa grupy Pryvat przez amerykańskiego ambasadora, P. Poroszenko nie zdecydował się na podjęcie przeciwko I. Kołomojskiemu zdecydowanych kroków. Szef państwa ograniczył się jedynie do udzielenia nagany dniepropietrowskiemu gubernatorowi za „naruszenie reguł profesjonalnej etyki”. W rewanżu należący do I. Kołomojskiego PryvatBank zablokował konta bankowe P. Poroszenki, na których znalazły się środki o łącznej wartości 50 milionów USD. Oficjalnie bank wyjaśnił tę blokadę „problemami technicznymi”.

    Popularny bloger z Sewastopola Colonel Cassad (Boris Rożin) uważa, że P. Poroszenko i I. Kołomojski powstrzymują się przed ostateczną konfrontacją w walce o władzę i kontrolę nad gospodarką ukraińską w obawie przed reakcją Waszyngtonu. „Są określone reguły gry ustanowione przez USA i pilnowane przez ambasadę USA w Kijowie, których bossowie junty boją się naruszyć, bo może to grozić utratą ‘książęcego jarłyku’”. Ponieważ Stany sprawują pełną kontrolę nad polityką i gospodarką Ukrainy, każdy kto ‘wyjdzie przed szereg’ może gwałtownie utracić ‘demokratyczną legitymizację’ i znaleźć się na marginesie. A nawet popełnić samobójstwo, strzelając sobie dwa razy w pierś lub wypadając przez okno. To, że Kołomojskiemu pozwalają robić to co robi, świadczy o tym, że USA zachowują równowagę systemu. Żadnej z marionetek nie dają stać się wystarczająco silną, żeby mogła uzyskać polityczną podmiotowość” – uważa bloger.

    W wymiarze wewnętrznym B. Rożin widzi w zaistniałym sporze kontynuację trwającej od dawna rywalizacji ukraińskich oligarchów: „Publiczne przepychanki między Poroszenką i Kołomojskim wokół cennych aktywów energetycznych jawią się jako przejaw starej wrogości między oligarchami, gdzie ‘rekiny wewnątrzukraińskiego żerowiska’ próbują pożywić się nie tylko kosztem miejscowej ludności, ale i kosztem oponentów”.

    Oprac. Jacek C. Kamiński/Komitet Ukraiński