Oficerowie ukraińskiej milicji twierdzą, że znaczący urzędnicy MSW i administracji obwodu zakarpackiego są bezpośrednio zamieszani w sprawy związane ze strzelaniną w Mukaczewie. Mieli oni ignorować informacje dot. m.in. posiadania ciężkiej broni przez Prawy Sektor, a także zmuszać podwładnych do niszczenia dowodów.

Jak informuje ukraińska agencja Unian, jeden z portali internetowych opublikował list otwarty oficerów z wydziału kryminalno-dochodzeniowego, regionalnego oddziału MSW na Zakarpaciu, skierowany do deputowanego Ihora Mozyjczuka, członka tymczasowej komisji parlamentarnej ds. wydarzeń w Mukaczewie, a także ambasadora USA na Ukrainie Geoffreya R. Pyatta i mediów. Zarzucają w nim urzędnikom MSW i administracji obwodu zakarpackiego bezpośredni udział w incydencie, a także ukrywanie i niszczenie dowodów świadczących o ich zaangażowaniu.

W liście napisano, że milicjanci regularnie otrzymywali informacje o posiadaniu ciężkiego uzbrojenia przez Prawy Sektor oraz ich szlakach dostaw. Miały one wpłynąć również w dniu strzelaniny w Mukaczewie, 11 lipca. Te i inne dane, uzyskane w wyniku działań operacyjnych, nie spowodowały podjęcia żadnych działań. Ponadto, informacje natychmiastowo przekazywano szefostwu MSW. Z kolei szefowie niektórych wydziałów operacyjnych byli poddawani silnej presji ze strony swoich przełożonych i zmuszani do niszczenia licznych materiałów operacyjnych.

Oficerowie domagają się przeprowadzenia śledztwa w sprawie działań szefa wydziału operacyjnego, dotyczącymi przekazania operacyjnych nagrań wideo z wydarzeń w Mukaczewie, oznaczonych jako „poufne”, szefowi zarządu głównego MSW, który przekazał je deputowanemu Mustafie Najemowi. Ten ostatni je opublikował. Ponadto, wyrażono zaniepokojenie w związku z informacjami, że MSW nakazało zniszczenie materiałów wideo powstałych podczas nadzoru operacyjnego miejsca zdarzeń 11 lipca.

Oficerowie milicji wiążą powszechną niechęć do współpracy z innymi członkami komitetu śledczego, pochodzącymi z Zakarpacia, bliskimi relacjami szefa milicji w Mukaczewie Witalijem Szymoniakiem z deputowanym Walerijem Packanem, a także deputowanym Walerijem Łunczenko. Wszyscy oni mają być blisko związani z liderem grupy przestępczej Chust, odpowiedzialnej za przemyt do Rumunii.

Lider partii Zjednoczone Centrum Wiktor Bałoha zażądał od prokuratora generalnego Wiktora Szokina zwrócenia na te informacje należytej uwagi oraz ich weryfikacji.

Sam Bałoha miał stać za Prawym Sektorem, działającym za jego pieniądze i na jego zlecenie. Jest wpływowym biznesmenem z Mukaczewa, a także byłym szefem kancelarii prezydenta Wiktora Juszczenko. Człowiekiem Bałohy miał być także były gubernator obwodu Zakarpackiego. Nowy gubernator Hennadij Moskal twierdzi, że miał on płacić Prawemu Sektorowi w dolarach za bliżej niesprecyzowane usługi.

Unian.info / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply