Posłowie z sejmowej Komisji do Spraw Służb Specjalnych otrzymali informację, że w ekstremistycznych ugrupowaniach walczących z władzami Iraku i Syrii znajduje się kilku obywateli Polski.

Dwa dni temu pisaliśmy o informacjach przekazanych przez znanego działacza tatarskiego Selima Chazbijewicza który twierdził, że w ekstremistycznych ugrupowaniach operujących na Bliskim Wschodzie znajduje się kilku muzułmanów-konwertytów z Polski. Wiadomości te potwierdzają dziś źródła oficjalne.

Sejmowa Komisja do Spraw Służb Specjalnych wysłuchała dziś raportu na temat zagrożenia związanego z napływem do ekstremistycznych organizacji ochotników z państw Unii Europejskiej, jaki przedstawili dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich dr Olaf Osica, szef Agencji Wywiadu gen. bryg. Maciej Hunia oraz szef Służby Wywiadu Wojskowego gen. bryg. Radosław Kujawa. Według nich funkcjonujące w mediach informacje o 3 tysiącach ochotników z Europy w szeregach ugrupowań zbrojnych walczących z władzami Syrii są zaniżone. Zwracali uwagę, że większość tych ochotników pochodzi z państw z którymi znajdujemy się razem z Strefie Schengen gdzie nie obowiązują kontrole graniczne.

Co jeszcze ważniejsze posłowie mieli usłyszeć, że na Bliski Wschód dla prowadzenia dżihadu udało się także kilku obywateli Rzeczpospolitej.

wp.pl/kresy.pl

6 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

    • ruskiagent
      ruskiagent :

      To w siłach powstańców noworosyjskich walczą polscy muzłumanie? Akurat to, że w w wojsku Państwa Islamskiego znajdą się w końcu polscy konwertyci na islam było tylko kwestią czasu, i nie należy się temu dziwić. I należy pamiętać, że największym zagrożeniem dla całej cywilizacji chrześcijańskiej, w tym również Narodu Polskiego(nie dla Rzeczypospolitej Polskiej,bo to jest państwo z zasady antypolskie)oprócz wszelakich genderyzmów, feminizmów i innych antyludzkich ideologii napływających do nas z zachodu jest właśnie Państwo Islamskie, a nie jacyś tam tzw. “putinowscy separatyści-terrorysci” i domniemana “rosyjska inwazja” na Ukrainę, o której wszyscy wiedzą, ale której nikt nie zdołał nawet sfotografować.