W Mołdawii odbywają się dziś pierwsze od dwóch dekad powszechne wybory prezydenta kraju. Dotychczas głowa państwa była wybierana przez parlament.

Głównymi rywalami prezydenckich wyborach są przewodniczący Partii Sojcalistów Igor Dodon oraz Maia Sandu, liderka partii Działanie i Solidarność. Dodon mimo, że ma tylko 41 lat to zaprawiony w bojach polityk. Stworzył swoją partię dokonując rozłamu w niegdyś potężnej Partii Komunistów Republiki Mołdawii i szybko zdystansował na lewicy swój matecznik, doprowadzając Partię Socjalistów do zwycięstwa w ostatnich wyborach parlamentarnych. 44-letnia Maia Sandu cieszy się popularnością głównie po swoich dokonaniach jako minister oświaty w poprzednim rządzie. Niespodziewanie inny poważny kandydat Marian Lupu, który w latach 2010-2012 będąc przewodniczącym parlamentu, pełnił obowiązki prezydenta Mołdawii w czasie ówczesnego politycznego klinczu, kiedy to deputowani nie byli w stanie wyłonić głowy państwa. Lupu był silny nie tyle przewodnictwem Demokratycznej Partii Mołdawii ale poparciem najpotężniejeszego oligarchy kraju Vładimira Płahotniuca, który ogrywa w Mołdawii rolę szarej eminencji i “king-makera”.

Dodon ostro krytkuje oligarchów, a przede wszystkim kurs na integrację z Unię Europejską. Zamiast tego proponuje dołączenie do animowanego przez Moskwę Eurazjatyckiego Związku Gospodarczego. Przeciwnie Sandu, która pozostaje euroentuzjastką. Jednak mołdawskie społeczeńśtwo jest zawiedzione rządami partii prozachodnich naznaczonych kryzysem socjalnym i wielką aferą finansową. Najpewniej właśnie dlatego w sondażach dominował Dodon, którym może liczyc nawet na 40% głosów, podczas gdy Sandu na około 15%.

Czytaj także: Kolejne kryzysy Moławii

radiosvoboda.org/1tv.ru/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply