Skrajny giedroyciowiec, znany z kontrowersyjnych wypowiedzi i poglądów Kaizmierz Wóycicki przedstawia media społecznościowe w kategoriach “zagrożenia dla demokracji i państwa prawa”

W swoim feleitonie dla portalu periodyku “Forbes” Wóycicki stwierdza, że portale społecznościowe “mogą być poważnym zagrożeniem dla demokracji i państwa prawa, a także dla światowego pokoju”. Powołuje się przy tym na lewicowego politologa Jeremy’ego Rifkina przewdującego radykalne, niemal do zerowego kosztu, tanienie produkcji. Wóyciski przykłada futurystyczne tezy do produkcji informacji i opinii, która według niego znacznie potaniała odkąd każdy obywatel może niewielkim kosztem podłączyć się do internetu i przekazywać komunikaty szerokiemu kręgowi odbiorców za pomocą rozbudowanych portali społecznościowych. “W społeczeństwie wielkiego spektaklu, zdominowanym przez telewizję i wielkonakładowe dzienniki, koszty upowszechniania informacji w stosunku do kosztów ich wytwarzania były dość wysokie. Zakup ton papieru, dystrybucja, drogie telewizyjne studia oraz redakcje wymagają masy pieniędzy. Internet pozwala robić to taniej” – pisze z wyraźną nutką żalu Wóycicki.

Głównym zarzutem wobec internetu, portali społecznościowych a właściwie ich użytkowników, jest ledwie skrywane przypuszczenie, że są oni biernymi adresatami i potencjalnymi powielaczami “propagandy trolli” rosyjskich władz, które mogą “poświęcić relatywnie spore sumy na agresywną propagandę” i to mimo, jak stwierdza sam Wóycicki, “słabnącej [rosyjskiej] gospodarki”. Przy czym Wóycicki wielokrotnie dawał dowód na to, że w kategoriach “trolli Moskwy” traktuje wszystkich, którzy wyrażają zdanie odmienne od jego skrajnych poglądów. Wóycicki kończy swój felieton martwiąc się zagadnieniem “jak zagnać cyfrowego dżina z powrotem do butelki”. Jak uznaje – “Klucz do tego problemu leży być może nie w dziedzinie propagandy, ale w ekonomii nowego środka przekazu, jakim jest internet”. Czyżby chciał opodatkować możliwość korzystania z internetu, tak aby uniemożliwić to niezamożnym obywatelom?

Obecny dyrektor Akademii Europejski Krzyżowa osławił się publicystyką utrzymaną w skandalicznym tonie. Swego czasu sugerował, że odpowiedzialny za ludobójstwo przywódca UPA Roman “Szuchewycz jest i powinien być również dla Polaków postacią o cechach bohatera“. W czerwcu Wóycicki nawoływał do aresztowania ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Twierdził także, że nie ma “nic nagannego” w tym, że studenci z Ukrainy fotografowali się w Przemyślu z flagą OUN-UPA. Dużo mniej tolerancyjny niż dla ukraińskich wielbicieli ludobójczej UPA Wóycicki był dla naszych rodaków na Kresach. Wóycicki nazwał w zeszłym roku Polaków na Wileńszczyźnie “mniejszością sowiecką” której polskość jest “rzekoma”.

forbes.pl/kresy.pl

5 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. cyna
    cyna :

    Wcale się nie dziwię że tak twierdzi ten lewak zapewne potomek lub znajomek jakiejś komunistycznej gnidy. Lewacy dobrze sobie zdają sprawę że ich czas się kończy a weryfikacja ich poczynań znajduje się właśnie w internecie gdzie społeczeństwo widzi efekty lewackiej polityki na płaszczyźnie lokalnej jak i globalneji dostrzegając bezsens ich propagandy. W internecie można podzielić się swoimi wątpliwościami i przeczytać setki wypowiedzi ludzi o odmiennych poglądach co pomaga w wyrobieniu swojego zdania. Tylko internet przeciwstawia się próbom lewicowców nad zarządzaniem percepcją mas. Żeby kogoś przekonać do swoich poglądów już nie wystarczy ładne studio i straszenie niepoprawnością polityczną, trzeba posiadać intelekt a lewacy wywodzą się w prostej lini z półinteligentnej tłuszczy która potrafiła wyłącznie okradać bezbronnych i zabijać słabych, krew nie woda.