Coraz więcej dowodów wskazuje na to, że Rosja strzela do Ukraińców ze swojego terytorium – może to doprowadzić do znacznego zaostrzenia sankcji nałożonych na Moskwę.

Stany Zjednoczone oświadczyły, że Rosja ostrzeliwuje artylerią ze swojego terytorium przez granicę pozycje wojsk ukraińskich na Ukrainie, wspierając w ten sposób prorosyjskich separatystów. – Mamy nowe dowody na to, że Rosjanie zamierzają dostarczyć większe i potężniejsze wieloprowadnicowe artyleryjskie wyrzutnie rakietowe siłom separatystycznym na Ukrainie, i mamy dowody, że Rosja ostrzeliwuje artylerią ze swego terytorium pozycje wojsk ukraińskich – powiedziała rzecznik Departamentu Stanu Marie Harf. Jak zaznaczyła, podstawą tych informacji są doniesienia wywiadu.

Dempsey oskarża Rosjan

Oczywiście Rosja konsekwentnie zaprzecza, by była uwikłana w konflikt zbrojny na wschodzie Ukrainy, ale USA oraz ich europejscy sojusznicy oskarżają Moskwę o podsycanie rebelii, w tym poprzez dostawy broni. Ponadto Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy oświadczyła, że według wstępnych ustaleń rakiety, którymi strącono dwa ukraińskie samoloty bojowe, zostały wystrzelone z terytorium Rosji. Rosyjskie ministerstwo obrony zdementowało tę informację i nazwało ją próbą zmylenia opinii publicznej.

Tymczasem przewodniczący kolegium szefów sztabów sił zbrojnych USA generał Martin Dempsey ocenił, że rosyjskie wojsko najprawdopodobniej niechętnie uczestniczy w konflikcie zbrojnym na wschodzie Ukrainy. – Uważam, że rosyjskie wojsko i jego dowódcy, których znam, w pewnym sensie prawdopodobnie niechętnie uczestniczą w tej formie walki – oświadczył Dempsey, wskazując, że Rosja wykorzystuje na Ukrainie zarówno swoje siły konwencjonalne wzdłuż granicy, jak i separatystów wewnątrz tego kraju. Jednocześnie wyjaśnił, że taka forma wspierania bojowników na Ukrainie jest decyzją prezydenta Rosji Władimira Putina, który – w ocenie Dempseya – zamiast deeskalować sytuację na Ukrainie, w ten sposób „właściwie podjął decyzję o eskalacji”.

Wciąż także trwają walki pomiędzy siłami rządowymi a wspieranymi przez Rosję bojówkami. W ciągu ostatniej doby w wyniku starć toczących się w Doniecku zginęło co najmniej 14 osób. Ponadto dwie osoby zostały zabite w Ługańsku w tym samym regionie. Przez całą noc z czwartku na piątek w Doniecku słychać było strzały i wybuchy. Dopiero w godzinach rannych walki ustały. Podobnie było w Ługańsku, który jest ostrzeliwany m.in. z systemów rakietowych Grad.

Władze ukraińskie oświadczają, że robią to separatyści, by zrzucić winę za to na wojskowych uczestniczących w operacji antyterrorystycznej. Dowództwo operacji powiadomiło, że w tym samym czasie ostrzeliwane było ukraińskie przejście graniczne Maryniwka w obwodzie donieckim. Ostrzału dokonano z terytorium sąsiedniej Rosji. Atakowane były również pozycje sił ukraińskich w przygranicznej wsi Diakowe w obwodzie ługańskim. Jednocześnie ukraińskie siły rządowe weszły do 100-tysięcznego Lisiczańska w obwodzie ługańskim i prowadzą obecnie akcję rozminowywania miasta. Z kolei bojownicy prorosyjscy wysadzili jedną z ważnych magistrali transportowych w Gorłówce w obwodzie donieckim, by utrudnić ruchy wojsk ukraińskich. Także w Gorłówce separatyści uwolnili 150 osób, które odbywały kary pozbawienia wolności w miejscowym więzieniu. – Uwolnili z więzienia 150 skazanych, których wykorzystują do zastraszania ludzi – powiedział rzecznik operacji antyterrorystycznej.

Grób w Słowiańsku

Ponadto wczoraj, jak poinformowała jedna z organizacji obrony praw człowieka działająca na terenie Ukrainy, w Słowiańsku odkryto „masowy grób” pod jednym z miejskich trawników. Władze miasta poinformowały o odnalezieniu w jego wnętrzu co najmniej ośmiu ciał. Według okolicznych mieszkańców, przed kilkoma tygodniami zakopali je tam prorosyjscy separatyści. Świadkowie zdarzenia twierdzą, że ciał w tym miejscu może być więcej, a do ich zakopania miało dojść 11 czerwca. Zdaniem przedstawicieli miasta i obrońców praw człowieka, jest prawdopodobne, że ciała pochodziły z pobliskiej kostnicy. A że tego dnia w Słowiańsku nie było prądu, możliwe, że w ten sposób pozbyto się zwłok, które zaczęły się rozkładać.

Te wszystkie doniesienia sprawiają, że coraz więcej państw zgadza się na zaostrzenie sankcji nałożonych na Moskwę. Kraje UE uzgodniły, że dodadzą kolejnych 15 osób oraz 18 firm i organizacji do listy objętych sankcjami wizowymi i finansowymi w związku z kryzysem na Ukrainie. Według dyplomatów, wśród 18 nowych podmiotów, które mają zostać dopisane do czarnej listy, jest 9 firm oraz 9 organizacji zaangażowanych w działania separatystów bądź wspierających je. Na liście nie ma jednak osób z najbliższego otoczenia prezydenta Rosji Władimira Putina ani rosyjskich oligarchów. Do nałożenia sankcji na takie osoby potrzebne byłoby kolejne rozszerzenie podstawy prawnej do decyzji o unijnych restrykcjach wizowych i finansowych. Kraje Wspólnoty wciąż rozważają także możliwość wprowadzenia sektorowych sankcji wobec Rosji dotyczących handlu bronią, przepływu kapitału i sprzedaży wysokich technologii, w tym związanych z energią.

Zdecydowanie bardziej konkretni od brukselskich polityków okazują się niemieccy przedsiębiorcy. Niemiecki biznes zaostrzył krytyczne stanowisko wobec prezydenta Władimira Putina, deklarując gotowość wprowadzenia w życie twardych sankcji wobec Rosji. – Politycy muszą zdecydować, jakie wnioski należy wyciągnąć. Niemiecki biznes wprowadzi je w życie – zadeklarował szef Komisji ds. Wschodu Eckhard Cordes.

Także inny ważny partner handlowy Rosji, Kanada, nałożył na szereg rosyjskich firm i banków rzeczywiste sankcje. Obejmują one m.in. największego prywatnego producenta gazu, firmę Nowatek oraz bank prowadzący operacje finansowe Gazpromu, czyli Gazprombank i bank VEB (Wnieszekonombank). Wcześniej Kanada nałożyła restrykcje na wielu obywateli Rosji i prorosyjskich Ukraińców oraz na jedną firmę. Premier Stephen Harper podkreślił w oświadczeniu, że jego kraj chce wywrzeć jeszcze większą polityczną i ekonomiczną presję na moskiewskie władze za wspieranie prorosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy. „Obrzydliwe przestępstwo, jakim było zestrzelenie cywilnego samolotu w ubiegłym tygodniu, jest bezpośrednim wynikiem wojskowej agresji Rosji i nielegalnej okupacji Ukrainy” – napisał Harper w komunikacie. „Katastrofa ta świadczy o konieczności dalszego wywierania presji na reżim Putina przez społeczność międzynarodową” – dodał.

Łukasz Sianożęcki

„Nasz Dziennik”

10 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jazmig
    jazmig :

    Jeżeli są to dowody podobne do tych, które Amerykanie pokazali ws. zestrzelenia malezyjskiego samolotu, to mogą się oni tymi dowodami wypchać.

    Ten masowy grób, jak sam autor pisze, zawiera ciała z kostnicy, bo banderowcy odcięli energię elektryczną w tym mieście.

  2. iwanow
    iwanow :

    jak zmusić Sowietów do wejścia na Ukrainę – strzelać do Sowietów – sami do siebie strzelają…

    trzeba być idiotą, żeby wchodzić do klatki z lwem w Zoo – to tak samo jak plany Ukrainy zaatakowania Krymu…

      • jazmig
        jazmig :

        Po co kłamiesz iwanow? Rosja oficjalnie przyznała się do tej zbrodni, jeszcze Jelcyn to zrobił i przywiózł sporo dokumentów na ten temat. Natomiast banderowcy wypierają się swoich zbrodni do dzisiaj, chociaż nadal mordują, tyle że teraz na wschodzie,