Grono przyjaciół Ukrainy w Europie maleje, Polska jest nadal jednym z nich – pisze w “Gazecie Wyborczej” Jarosław Kurski.

Przywódcy europejskich państw dbają o własne interesy, nie chcą ich narażać nadmiernym solidaryzowaniem się z Ukrainą. Nie ma zainteresowania problemami na wchodzie ze strony Wyszehradu, a zachodnie kraje pozostają znużone i bezradne wobec Putina. Podczas obrad w składzie: Hollande, Merkel, Putin, prezydent Ukrainy jest na najsłabszej pozycji i najmniej może kręcić nosem– pisze zastępca redaktora naczelnego “Gazety Wyborczej”.

Wg Jarosława Kurskiego, Polska nie powinna zachowywać się jak “porzucony kochanek, który pozostał z naręczem jabłek i nie ma gdzie ich teraz opchnąć”. Autor podkreśla, że celem polskiej racji stanu powinno być wspieranie niepodległej Ukrainy w drodze na zachód. “Możemy wejść do gry na innym poziomie” – twierdzi Kurski.

Polska, której nie wiążą żadne umowy z Niemcami i Francją, może rozpocząć rozmowy o dostarczaniu broni defensywnej na Ukrainę, nie oglądając się na zachodnich partnerów. “Skoro możemy dostarczać broń Kurdom, to możemy też Ukrainie” – czytamy w “Gazecie Wyborczej”.

onet.pl / Kresy.pl

5 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. zefir
    zefir :

    Panie Jarosławie,przecież prezydent Ukrainy nie będącej członkiem UE i NATO kręci się po ich “salonach”jakby był jednym z nich.Polska nie była i nie jest niczyim kochankiem i nie ma powodów czuć się “porzuconym kochankiem”.Symboliczne jabłka to efekt bezmyślnej polityki naszych przywódców.Nie jest polską racją stanu wspieranie banderowskiej Ukrainy.Przemawiają za tym względy historyczne,oraz troska o dobro przyszłości.Polska może sprzedawać wyroby swego przemysłu zbrojeniowego,również Ukrainie,ale wyłącznie na zdrowych komercyjnych zasadach i jest takie przyzwolenie.Pańskie rozumowanie,Jarosławie,prowadzi na manowce,nie ciągnij tam również Polski i Polaków.