Estoński premier Taavi Roivas stwierdził, że jego kraj powinien udzielić Ukrainie wszelkiej koniecznej pomocy, jednocześnie wzmacniając własną obronność.
„Musimy uczynić wszystko, by wesprzeć Ukraińców, włącznie z pomocą gospodarczą, przyjmowaniem uchodźców czy wsparciem politycznym w ramach organizacji międzynarodowych. Nasza rola musi być zawsze pozytywna” – powiedział Roivas.
Jego zdaniem w dzisiejszych czasach wojna jest prowadzona przeciwko tym krajom, które są słabe i nie mają pragnienia do obrony. Według niego Estonia się do nich nie zalicza: „musimy wprowadzić i utrzymać kierunek obrony państwowej w szkołach, szkolenia obronne dla wszystkich i wypłatę kompensat dla rezerwistów. Postaramy się przywrócić to do zycia”.
Ukrinform.ua / Kresy.pl
Estoński karaluch w pierwszej kolejności powinien porzucić agresywną politykę (np. prowokacyjne popieranie banderowców), bo w sposób oczywisty jego byt zależy od pokoju a nie dysponowania brutalną siła. Estonia to nie Izrael, a Rosja to nie Arabowie – żeby odpierdzielać takie prowkacyjne teksty. Druga rzeczy to katastrofa demograficzna Estonii – niech się tym zajmą, bo to ich faktycznie zabija. Groteskowe ratlerki USA odwalają zachowanie godne agresywnego mocarstwa.