Niemal połowa Niemców jest przeciwna pozostaniu Angeli Merkel na stanowisku kanclerza na czwartą kadencję – donosi niemiecka gazeta “Bild”.

48 proc. ankietowanych nie chce, aby Merkel w 2017 roku ponownie ubiegała się o fotel kanclerza. 44 proc. uczestników sondażu jest przeciwnego zdania.

Jeszcze rok temu 56 proc. Niemców opowiadało się za pozostaniem przez Merkel na stanowisku szefowej rządu. 37 proc. było przeciwnych dalszemu piastowaniu przez nią tego urzędu.

Głównym powodem wzrastającej niechęci Niemców do swojej kanclerz jest jej liberalna polityka wobec imigrantów. Przeciw tej polityce wystąpiła bawarska CSU – jedna z trzech partii tworzących koalicję rządową. W kraju wzrasta też popularność bardziej radykalnych ruchów, takich jak eurosceptyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD).

polsatnews.pl/KRESY.PL

7 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. mopveljerzyjj
    mopveljerzyjj :

    W pierwszej połowie poprzedniej dekady Unią Europejską tak naprawdę kierowali dwaj względnie antyamerykańscy politycy: kanclerz Gerhard Schröder i prezydent Jacques Chirac. Wtedy można jeszcze było się łudzić, że Unia dąży do emancypacji spod władzy USA i przekształcenia się w konkurencyjne względem Stanów centrum polityczne.Obaj ci politycy alternatywę dla orientacji amerykańskiej dostrzegali nie w Unii Europejskiej samej w sobie, ale w jej związku z Rosją. W swoich państwach obydwaj związani byli z orientacją rosyjską.Antyamerykańscy Schröder i Chirac ustąpili miejsca tandemowi proamerykańskiemu – Angeli Merkel i Nicolasowi Sarkozy’emu. Kurs polityczny ich poprzedników szybko poszedł w odstawkę. W pierwszej połowie poprzedniej dekady Unią Europejską tak naprawdę kierowali dwaj względnie antyamerykańscy politycy: kanclerz Gerhard Schröder i prezydent Jacques Chirac. Wtedy można jeszcze było się łudzić, że Unia dąży do emancypacji spod władzy USA i przekształcenia się w konkurencyjne względem Stanów centrum polityczne.Obaj ci politycy alternatywę dla orientacji amerykańskiej dostrzegali nie w Unii Europejskiej samej w sobie, ale w jej związku z Rosją. W swoich państwach obydwaj związani byli z orientacją rosyjską.Antyamerykańscy Schröder i Chirac ustąpili miejsca tandemowi proamerykańskiemu – Angeli Merkel i Nicolasowi Sarkozy’emu. Kurs polityczny ich poprzedników szybko poszedł w odstawkę.

    • costner
      costner :

      “Kurs polityczny ich poprzedników szybko poszedł w odstawkę”.
      I dobrze. UE, jeśliby kiedyś miało mieć jakieś znaczenie, to w tym, żeby jasno określić swój interes i wspólnie go bronić. Tym interesem jest wspólna historia, wspólne pojęcia, wspólna mentalność, krótko mówiąc wspólna tożsamość. Wrogami tożsamości europejskiej są w takim samym stopniu usa, jak rosja. Po to i wyłącznie po to jest UE, żeby się bronić przed tymi dwoma wrogami. Nie znaczy, że trzeba z nimi prowadzić wojnę, choć trzeba mieć armię, by się umieć przed nimi obronić. Póki co, usmanie i rosjanie rozbijają europejczyków, m.in. przez zmasowaną dezinformację.

      • zan
        zan :

        Nie ma ŻADNEGO porównania USA i Rosji. Zacznę od USA. USA bardzo silnie oddziałuje na kulturę Europejską (ideologia, popkultura), ma w Europie rozwiniętą agenturę za pomocą której tworzy Europejczyka na swoje podobieństwo: mieszaniec bez tożsamości. Amerykański Goldman Sachs bezpośrednio obsadza polityków w Europie. NSA szpieguje jawnie, Facebook inwigiluje jawnie. Mamy jawną McDonaldyzajcę kultury. USA dominują w NATO i mają wtyki we wszystkich służbach specjalnych Zachodu. USA są rywalem gospodarczym Europy i dążą do tego by była od nich zależna (np. przez TTIP).
        Natomiast Rosja – może być rozpatrywana tylko jako zagrożenie czysto zewnętrzne (militarne), ale i to z trudem, bo poza segmentem jądrowym – Rosja militarnie jest słaba i niezdolna do podboju dużych krajów. Ideologicznie Rosja Europie nie zagraża, bo nie promuje antyeropejskiej ideologii, gospodarczo nie liczy się, bo nawet nie wytwarza konkurujących produktów. Zrównywanie w tej kwestii USA i Rosji świadczy albo o szaleństwie albo sileniu się na sztuczną obiektywność.