MSZ rujnuje polskie media

Redakcje polskich mediów na Wschodzie są w krytycznej sytuacji. Dlatego apelują o zmianę zasad finansowania i powrót do regulacji sprzed 2011 roku.

Wydawcy, dziennikarze gazet i portali internetowych poinformowali wczoraj w Senacie o powołaniu Federacji Mediów Polskich na Wschodzie.

– Możemy się jeszcze dużo razy zbierać na takich konferencjach, ale sytuacja jest krytyczna. Po niej muszą nastąpić pozytywne i natychmiastowe konsekwencje – mówił Robert Mickiewicz, prezes Zrzeszenia Mediów Polskich na Litwie.

Wobec fatalnych zmian, jakie rząd i sejmowa większość PO – PSL przeforsowały dwa lata temu, odbierając Senatowi możliwość finansowego wspierania Polaków na Wschodzie, Federacja ma być partnerem dla MSZ.

Chce też, by polska dyplomacja uznała polskie media na Wschodzie za jeden ze składników polityki zagranicznej, szczególnie w zakresie walki o zachowanie polskiej tożsamości narodowej. Postuluje też, by ich wspieranie przez państwo zostało wpisane do priorytetów polityki MSZ.

Federacja domaga się ponadto kwoty 5 mln zł za 2011 r. i wprowadzenia minimum trzyletniego systemu rozliczeniowego, tak by mogła działać w stabilnych i przewidywalnych warunkach. Liderzy polskich organizacji proponują pełną jawność konkursów i weryfikacji podmiotów ubiegających się o dotacje.

45 tytułów zamiast 90

Na konferencję do Senatu przyjechali wczoraj przedstawiciele polskich redakcji z Litwy, Ukrainy, Łotwy i Białorusi.

– Kilka tytułów przestało funkcjonować, miało kłopoty z wydawaniem swoich periodyków – przyznał wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski.

Wprowadzenie trybu rocznych konkursów doprowadziło do sytuacji, w której wydawcy nie znają swojej najbliższej przyszłości.

Politycy opozycji i dziennikarze mówili wprost o konieczności zmian mechanizmu finansowania.

– Wchodzimy w drugi rok realizacji tego pomysłu i należy to jakoś podsumować. Może należy się poważnie zastanowić, by powrócić do systemu poprzedniego. Zastrzeżenia dotyczyły wielu kwestii, ale faktem jest, że całe środowisko Polonii i Polaków na Wschodzie było przeciwko tym zmianom – podkreślał Adam Lipiński (PiS), szef sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą.

Przypomniał, że zmiany wprowadzone w życie w połowie 2012 r. doprowadziły do zawieszenia lub likwidacji działalności wielu z nich. – Wcześniej finansowano 90 tytułów, teraz jest ich 45 – przypomniał poseł. A bez gwarancji wieloletniego finansowania trudno je prowadzić i skłaniać ludzi do współpracy.

Wiceminister spraw zagranicznych Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz zapewniała jednak, że wszystko jest na dobrej drodze, a tylko w tym roku media uzyskały wsparcie w wysokości 4 mln złotych.

– Dodatkowo finansowanie mediów przekazywane było również przez placówki dyplomatyczne, z czego 600 tys. zł otrzymały media na Wschodzie. Było to 80 tytułów i tam przypada 80 proc. środków przeznaczanych przez MSZ na media polonijne – mówiła.

Mętna formuła

W ocenie wiceminister, nowa formuła finansowania prowadzi do konsolidacji mediów i podwyższenia ich wartości edytorskiej.

MSZ rozważa jednak wprowadzenie dwuletnich cykli kwalifikacji projektów. Te zapewnienia nie przekonały jednak przedstawicieli polskich gazet.

Zygmunt Klonowski, wydawca „Kuriera Wileńskiego”, oświadczył, że obecna polityka państwa polskiego w tej dziedzinie jest niejasna.

– Wiedzą, jakie media te mają znaczenie, ale postępują tak jak teraz. „Kurier Wileński” nie wyżyje ze środków, które otrzymał w poprzednim roku. Jeśli jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle. W sowieckich czasach w statystykach było dobrze, ale był głód. Dlaczego jest tak, że dziś nie możemy wyżyć ze środków, które dostajemy? – pytał Klonowski.

„Kurier Wileński” dostał w tym roku o 25 proc. mniejszą dotację, co spowoduje redukcje w zespole redakcyjnym.

Mirosław Rowicki, wydawca „Kuriera Galicyjskiego”, odczytał wczoraj wspólne oświadczenie, jakie wystosowały do polskich władz i instytucji państwowych media polskie z dawnych Kresów RP.

„Wszystkie polskie redakcje na wschodzie przeżywały mniejsze lub większe trudności. Niektóre redakcje zostały zmuszone do znacznego zmniejszenia swojej działalności. Zwalniano dziennikarzy, ograniczano nakład, objętość, kontent i zasięg oddziaływania. Niektóre tytuły uległy likwidacji, a ich zespoły redakcyjne uległy rozproszeniu. Problem pogłębiało poczucie braku chęci realnego i merytorycznego dialogu z naszymi środowiskami ze strony MSZ. Skutkiem tego było zachwianie bezwzględnego do tej pory zaufania do struktur państwa polskiego” – piszą wydawcy i redaktorzy polskich mediów na Litwie, Łotwie, Białorusi i Ukrainie.

Romuald Łanczkowski, wicedyrektor Biura Analiz i Dokumentacji Kancelarii Senatu, przyznał, że stary system finansowania nie narażał nikogo na uznanie go za agenta obcego państwa. Tak dzieje się np. na terenie Rosji czy Białorusi.

Ryszard Stankiewicz, redaktor naczelny „Polaka na Łotwie”, rok 2012 nazwał tragicznym.

– Środki dostaliśmy na początku grudnia, dokładnie przed Wigilią – mówił Stankiewicz.

Jak się okazuje, w tym roku sytuacja jest podobna, a pismo jest wydawane dzięki pomocy Fundacji Wolność i Demokracja. Z kolei media na Białorusi, po delegalizacji Związku Polaków na Białorusi, działają pod szyldem firmy komercyjnej. To ich sposób na prowadzenie działalności i zbieranie abonamentu od czytelników.

Irena Waluś, redaktor naczelny „Magazynu Polskiego”, przyznała jednak, że nakład pism zmniejszył się trzykrotnie. Problemem okazuje się również wycofanie się MSZ, a dokładnie konsulatu polskiego w Grodnie, z transportu drukowanych w Polsce gazet na Białoruś, by tam były one dystrybuowane. – MSZ po prostu nam odmówiło dystrybucji gazet, motywując to względami politycznymi.

Maciej Walaszczyk/Nasz Dziennik

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply