Dzisiejsza ustawa dotyczy jednak tylko tych konfidentów radzieckiej służby specjalnej, którzy u progu niepodległości przyznali się do współpracy z nią przed organami Republiki Litewskiej.

Procedurę utajnienia danych osób, które dobrowolnie przyznają się do współpracy z KGB, przy wykluczeniu ich od sprawowania funkcji publicznych, wprowadzono jeszcze w 1990 r. Ustawą z 2000 r. przedłużono utajnienie nazwisk dawnych agentów o 15 lat. Termin właśnie mijał co sprawiło, że litewskie władze musiały zająć się kwestią. Większość litewskich parlamentarzystów opowiedziała się dziś za tym aby dane skruszonych konfidentów nadal pozostały poufne.

Innego zdania byli posłowie Akcji Wyborczej Polaków na Litwie. Wszyscy zagłosowali przeciw poparawkom do ustawy lustracyjnej. W ich imieniu wystąpił poseł Zbigniew Jedziński, który mówił: “W przypadku, kiedy społeczeństwo nie posiada informacji o tych osobach, mogą one być szantażowane zarówno przez polityków w kraju, jak i z zewnątrz. Te osoby są potencjalnymi szkodnikami dla państwa i kto może dać gwarancje, że wciąż nie są one agentami sąsiedniego państwa?”.

Łącznie przeciw poprawkom zagłosowało 12 deputowanych, poparło je 80 posłów, 17 wstrzymało się od głosu.

l24.lt/kresy.pl

http://www.wilnoteka.lt/pl/artykul/byli-wspolpracownicy-kgb-nadal-anonimowi

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. tagore
    tagore :

    Ujawnienie tych ludzi mogło by istotnie wpłynąć na stosunki Polsko Litewskie.
    Informacje na ten temat pośrednio są dostępne w innych krajach i w polskim interesie jest ich opublikowanie.

    tagore

  2. zan
    zan :

    Czyli teczki agentów ma Moskwa oraz Waszyngton. Z tej dójki tylko Waszyngton wpływa na media zdolne odpowiednio naświetlić sprawę. tzn. zrobić z polityka zaplutego kapusia albo…ofiarę polowania na czarownice. Pojawiły sie na przykład pogłoski o wątpliwej reputacji prezydent Litwy (że niby dewizowa prostytutka z czasów sowieckich). Media głównego nurtu mogą te pogłoski kwitować jako rosyjską propagandę. Oczywiście gdy pani prezydent porzuci wojowniczą, pronatowską retorykę, to rzecz może się zmienić. Podsumowując: posiadanie teczek to połowa sukcesu. Trzeba jeszcze mieć media i autorytety moralne. A jak tam pani Merkel z jej NRDowską przeszłością? Jak scena polityczna III RP?