Prezydent AndrzejDuda dostał nauczkę, ale może jeszcze wyciągnąć z tego wnioski – uważa ks. Isakowicz-Zaleski

Prezydent Andrzej Duda jest na najlepszej drodze, aby powtórzyć błędy swoich poprzedników. Wczoraj dostał upokarzającą nauczkę od ukraińskiego prezydenta, który publicznie w Berlinie odrzucił pomysł polskiego prezydenta o tak zwanym +wariancie genewskim+, według którego Polska miałaby być dopuszczona do rozmów na temat przyszłości Ukrainy. Stanowisko ukraińskiego prezydenta oznacza, że nasz kraj był wprawdzie do tej pory potrzebny jako usłużny dostawca sprzętu wojskowego i pieniędzy, ale miejsca przy stole rokowań wraz z Rosją, Niemcami i Francją nie otrzyma. Parafrazując stare powiedzenie, +Polak zrobił swoje, Polak może odejść+”– pisze ks. Isakowicz-Zaleski.

Czy prezydent Andrzej Duda będzie umiał wyciągnąć wnioski z tego pierwszego poparzenia się w sprawach ukraińskich?”– pyta ks. Isakowicz Zaleski. Zdaniem kapłana z Krakowa “wszystko zależeć będzie więc od tego, jakich doradców w tej kwestii posłucha”.

Mam nadzieję, że nie [posłucha] ex-posła Pawła Kowala, który nie od dziś jest quasi-ambasadorem interesów nacjonalistów ukraińskich” – pisze Ks. Isakowicz-Zaleski. “Mam nadzieję, że także nie Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego, którego PiS ustawicznie lansuje jako eksperta od spraw wschodnich, a który jest zagorzałym przeciwnikiem przyjęcia przez Sejm RP uchwały potępiającej ludobójstwo na Polakach i obywatelach polskich innych narodowości. Według niego taka uchwała +obniży skalę sympatii proukraińskich w Polsce+“.

Ks. Isakowicz-Zaleski nie pozostawia suchej nitki na dotychczasowej polityce wschodniej Polski.

Polityka wschodnia Trzeciej RP, wyznawana bardzo mocno przez PO i PiS (wcześniej przez nieboszczkę Unię Demokratyczną vel Unię Wolności) oparta jest na doktrynie Międzymorza Józefa Piłsudskiego, ukutej prawie 100 lat temu, i tzw. micie Jerzego Giedroycia, ukutym 40 lat temu. Od tego czasu świat się zmienił całkowicie, a Europa środkowo-wschodniej wywróciła się do góry nogami kilka razy. Jednak zwolennicy tych zmurszałych i zdezaktualizowanych teorii wciąż twierdzą, że Ukrainie trzeba nadskakiwać, ile się tylko da, kłaniając się czapką do ziemi i spełniając każdą zachciankę, która narodzi się na Dnieprem i Dniestrem. Oczywiście nie mając nic za to w zamian. Z najnowszych spraw, to przerzucenia “za darmochę” sprzętu wojskowego czy przerzucania pieniędzy z polskiego do ukraińskiego budżetu” – pisze Ks. Isakowicz-Zaleski.

Onet.pl/KRESY.PL

9 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. tagore
    tagore :

    Ksiądz atakowany przez ludzi nadredaktora Sakiewicza mimo woli nabrał równie agresywnej maniery.
    W poruszanym temacie nie ma się czym emocjonować.
    Dzięki wypowiedzi Poroszenki Polska ma wolne ręce i w Bukareszcie możemy się swobodnie układać
    bez oglądania się na poglądy ukraińskich polityków. Dotychczasowe działania Prezydenta świadczą
    o racjonalnym stosunku do Litwy i Ukrainy oraz naszych sojuszników. Naprawdę martwić się powinna Pani Merkel będzie miała nieciekawą pozycję startową do rozmów z Prezydentem Dudą
    ,a w polityce wewnętrznej dobre stosunki z Polską są dla niej ważną sprawą.

  2. rebeliant80
    rebeliant80 :

    Niestety Duda dalej będzie się płaszczył przed ukraincami, bo taka jest koncepcja polityczna jego obozu politycznego, a przypominam, że w PiSie, czyli partii, która być może będzie rządzić samodzielnie, są jeszcze większe oszołomy, które np. pragną federalizacji Polski i Ukrainy

    • jaro7
      jaro7 :

      I próbują wziąść Dude “pod włos’co sie zapewne uda,bo Pis to dyletanci.Jego mentorem był L.Kaczyński którego każdy “wydymał”od żmudzinów poczynając przez upaińców a kończąc na Gruzji(dał się jak amator wciągnąć w zagrywkę Sakaszwilego).I niestety Duda bedzie powielał te błędy.

  3. jerzyjj
    jerzyjj :

    „Myślenie, że można zbudować Europę przeciwko Rosji, jak chce tego parę krajów UE niedawno przybyłych do naszej wspólnoty, to tragiczny błąd”– powiedział szef włoskiego rządu Matteo Renzi podczas zjazdu katolickiego ruchu „Komunia i Wyzwolenie”.
    Te „parę krajów UE niedawno przybyłych do naszej wspólnoty”, to: Estonia, Łotwa, Litwa, Polska, Czechy, Słowacja, Węgry, Słowenia, Malta, Cypr, Bułgaria, Rumunia i Chorwacja.
    Po dokonaniu selekcji wśród państw „niedawno przybyłych” do UE pozostają następujące kraje usiłujące „zbudować Europę przeciwko Rosji”: Estonia, Łotwa, Litwa, Polska, Bułgaria, Rumunia i ewentualnie Chorwacja. Jak widać zdecydowana większość państw bojowo nastawionych przeciwko Rosji wywodzi się z tzw. obozu krajów demokracji ludowej.
    Jednocześnie warto zwrócić uwagę, że są to same „potęgi” tak militarne jak i gospodarcze, które dodatkowo mają „wiele” do powiedzenia w strukturach państw członkowskich UE.
    Jako, że pozycja polityczna tych krajów jest bardzo skromnego formatu, zaś gospodarki i siły militarne są nieliczącym się marginesem w całej strukturach UE i paktu NATO, można wysnuć wniosek, że ich siłą jest wyłącznie bezwzględne podporządkowywanie się polityce Stanów Zjednoczonych, które za ich pośrednictwem usiłują wpływać na europejskie kondominium.
    Dowody spolegliwości władz wymienionych wyżej krajów jest dość, ale bardzo charakterystyczny jest ostatni epizod, polegający na propozycji złożonej przez ledwo co rozpoczynającego swoją kadencję nowo wybranego prezydenta Polski Andrzeja Dudę, który zapomniał zapewne o przyrzeczeniach socjalnych składanych swoim wyborcom, ale za to zajął się z mety sprawami, które nasz kraj ani ziębią ani grzeją, ani nie ma na nie wpływu, czyli pośrednictwem w rozwiązaniu konfliktu wewnętrznego na Ukrainie.
    Dowód ten polega na tym, że z nami jako z „mocarstwem regionalnym” nikt liczyć się nie będzie, ale przy protekcji i namowie Stanów Zjednoczonych możemy odegrać przypisaną nam za oceanem kolejną rolę.

    Tym razem chodziło o to aby wetknąć patyk w szprychy toczącemu się obecnie jak po grudzie procesowi wdrażania porozumień pokojowych podpisanych w Mińsku, którego pomysł polegać miał na dalszym ich przedłużaniu w połączeniu z rozmydlaniem meritum problemu. W ten sposób Polska, jak i zaproponowane przez nią „kraje sąsiedzkie” stałyby się skutecznym narzędziem wpływającym na opóźnianie i sabotowanie procesu pokojowego toczącego się w pertraktacjach Mińskich. Wpływ zaś ten nie polegałby na przyśpieszeniu czy też skutecznym rozwiązywaniu wewnętrznych problemów Ukrainy, tylko skutek jego byłby odwrotny.
    Po raz kolejny prysł, jak bańka mydlana, mit o roli Polski jako „mocarstwa lokalnego”, które będzie w rejonie Europy Środkowo-Wschodniej kształtować rzeczywistość polityczną, bo okazało się, że Polska jest tylko słabym krajem, o którym- gdy nasz kraj przyłączył się pod naciskiem amerykańskim do grupy państw popierających wojnę w Iraku- francuski prezydent Jacques Chirac powiedział, że:
    „Stracili dobrą okazję, aby siedzieć cicho”
    I taka właśnie z pragmatycznego punktu widzenia jest nasza rola; „siedzieć cicho” i korzystać z dobrodziejstw gospodarczych jakie zapewnia nam nasze położenie geograficzne i przynależność do grona państw UE.
    Ale oczywiście naszym elitom politycznym taka rola nie pasuje, bo ich ambicje oparte na urojonych mirażach, są daleko bardziej idące.