Izraelskie służby inwigilowały rozmowy przedstawicieli mocarstw, w tym amerykańskiego sekretarza stanu Johna Kerry, z Iranem. Poufne dane wykorzystywały do prowokowania ataków Kongresu na politykę prezydenta Obamy.
O sprawie pisze “Wall Street Journal”. Według gazety była to rozbudowana operacja pozyskiwania informacji o poufnych planach i działaniach amerykańskiej dyplomacji w trakcie negocjowania rozwiązania kwestii irańskiego programu atomowego. Izraelczycy szpiegowali także urzędników Białego Domu. Następnie wybrane informacje Izraelczycy serwowali amerykańskim parlamentarzystom by mobilizowac ich opór wobec polityki kompromisu z Iranem, przedsięwziętej przez administrację Obamy. Anonimowi kongresmeni republikańscy zaprzeczali tym informacjom, z drugiej strony to właśnie z Partii Republikańskiej wychodziły ataki na irańską politykę prezydenta. Wywiad amerykański badając komunikację między izraelskimi oficjelami, doszedł do wniosku, że posiadane przez nich informacje, mogą pochodzić wyłącznie z operacji szpiegowskiej. Istnieniu takiej operacji stanowczo zaprzeczył izraelski minister spraw zagranicznych Avigdor Lieberman.
telegraph.co.uk/kresy.pl
Wygląda na to ,że administracja Obamy próbowała okłamywać Kongres i Senat dostarczając
tylko stosowne informacje co wykorzystał Izrael. Czy administracja Obamy jest w stanie zrobić dobrze cokolwiek?
tagore
Co by nie mowic o Izraelu, trzeba im przyznac ze to chyba pierwszy kraj w historii Nowego Swiata ktory traktuje Stany Zjednoczone jak wlasna republike bananowa, a nie odwrotnie. I straszne i smieszne jest to, ze Amerykanie sobie z tym zupelnie nie radza.