Zdaniem Romana Giertycha za aferą podsłuchową mogą stać politycy PiS-u.

Zwróciłem się do prokuratury z pytaniem, czy w aktach tzw. afery podsłuchowej znajdują się bilingi podsłuchujących kelnerów, które wskazują, że osoby te często kontaktowały się z ludźmi blisko powiązanymi z centralą PiS-u– powiedział Roman Giertych w TVP Info.

Trzeba to wyjaśnić przed wyborami, bo jedynym podmiotem, który zyskał na aferze podsłuchowej, był PiS– mówił były minister edukacji.

Skoro w sprawie ujawniono już zeznania wszystkich świadków, to nie ma argumentów, żeby chronić te bilingi. Trzeba to pokazać, bo plotki o tym coraz szerzej się rozprzestrzeniają i – jeśli są zgodne z prawdą – świadczyłyby o tym, co marszałek Sikorski nazwał „pełzającym zamachem stanu”– mówił Giertych.

Gdyby się okazało, że partia opozycyjna, wykorzystując swoje dawne kontakty w CBA doprowadziła do podsłuchiwania rządu, żeby później to wykorzystywać w mediach, to byłaby niczym afera Watergate tyle, że w odwrotną stronę– powiedział polityk.

Roman Giertych potwierdził też, że w najbliższych wyborach będzie kandydował do Senatu w okręgu podwarszawskim.

Mam wiele do powiedzenia o PiS-ie i naprawdę martwię się o Polskę, o to, co może być po jesiennych wyborach– argumentował wcześniej swoją decyzję.

tvp.info/KRESY.PL

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply