Szef MSZ Ukrainy Leonid Kożara został zmuszony do skomentowania rumuńskich wezwań do naruszenia terytorialnej integralności Ukrainy. Pełniący obowiązki ministra spraw zagranicznych Kożara zapowiedział „twardą reakcję” w przypadku terytorialnych pretensji innych państw względem Ukrainy. Kożara przyznał też, że u niektórych sąsiadów Ukrainy pojedynczy politycy nieoficjalnie wysuwali już takie pretensje – pisze ukraiński portal obozrevatel.com
Kryzys polityczny na Ukrainie dał rumuńskim politykom i dziennikarzom okazję do wysunięcia roszczeń terytorialnych względem północnego sąsiada. Tylko w zeszłym tygodniu ten temat był niejednokrotnie podnoszony w rumuńskich mediach. Formułowano wezwania do kierownictwa kraju, aby przygotować się do interwencji wojskowej i przywrócić państwu dawne rumuńskie terytoria.
„Ukraina znajduje się na krawędzi wojny domowej. Całkowicie niewykluczony jest rozpad kraju na proeuropejski zachód i prorosyjski wschód. Czy Rumunia jest gotowa do interwencji w celu obrony Rumunów z północnej Bukowiny i południowej Besarabii?” – zadała pytanie rządzącej w Bukareszcie elicie rumuńska gazeta Adevarul.
Jak na razie o takich roszczeniach mówi tylko skrajna prawica, nacjonaliści i media. Chociaż szef ukraińskiego MSZ wyraził zaniepokojenie, to żadne oficjalne komentarze w odpowiedzi ze strony Bukaresztu nie padły.
Według ukraińskich ekspertów Rumunia od dawna w kwestii pretensji terytorialnych wobec Ukrainy stosuje taktykę „wojny partyzanckiej”. Jednym z jej instrumentów tej wojny jest wydawanie obywatelom Ukrainy rumuńskich paszportów.
Obozrevatel.com/Adevarul/KRESY.PL
czy nie macie źródła grafiki w ikonie materiału o większej rozdzielczości?