Wulgaryzmy, żenujące sceny erotyczne oraz nieprawdziwe obrazy przedstawiające postępowanie z niemieckimi jeńcami – to główne zarzuty powstańców warszawskich wobec filmu Jana Komasy “Miasto 44”, który będzie miał premierę w przyszłym roku.
– My oczekiwaliśmy, że to będzie film, który w pewnym sensie odda i nastrój tamtych chwil i nas samych.Pokaże nas zgodnych, przyjaznych sobie, mających przed sobą pewien cel.A doznałem zawodu– mówi w rozmowie z Michałem Falem (naTemat.pl) Edmund Baranowski ps. “Jur”, żołnierz batalionu “Miotła”. Michał Fal spotkał się w siedzibie Związku Powstańców Warszawskich z grupą weteranów. Poza “Jurem” wszyscy wypowiedzieli się na temat filmu anonimowo.
Pierwszą rzeczą, która budzi sprzeciw weteranów to poziom kultury postaci występujących w filmie. Zanosi się na to, że w dziele Komasy powstańcy będą mówić językiem bohaterów filmów Pasikowskiego:
– Ja, chłopak urodzony na Woli, takich wulgaryzmów w życiu nie słyszałem.Gdyby ktoś z nas sobie na nie pozwolił, to od razu miał cztery godziny pod karabinem. Dowódca nie pozwalał na takie rzeczy.Mam nadzieję, że część tych wulgaryzmów zostanie usunięta– mówi jeden z weteranów.
– Pewnie, takie słowa zawsze były używane, tylko nie tak, jak dzisiaj to się robi. Poza tym, w naszych powstańczych środowiskach rzucanie mięsem należało do rzadkości, miało miejsce w jakichś zupełnie wyjątkowych sytuacjach– dodaje inny.
Bardzo kategorycznie weterani odnoszą się też do scen w których przedstawiono postępowanie wobec niemieckich jeńców.
– Przede wszystkim on kategorycznie musi skreślić tą scenę z podrzynaniem gardła niemieckim jeńcom.Powtarzam, to jest obraza powstańców!– unosi się jeden z kombatantów i przywołuje swoje wspomnienia.
– Zaczynałem powstanie na Służewcu, na wyścigach konnych.Po pierwszym zaskoczeniu Niemców oni się zorganizowali, otoczyli nas, trzeba było się wycofać. Kupa chłopaków zginęła w nocy z pierwszego na drugiego sierpnia… Natomiast my mamy ze sobą trzech jeńców niemieckich, których żeśmy wzięli ze sobą i w tej sytuacji, w jakiej żeśmy się znaleźli, nie mamy co z nimi zrobić. W związku z tym dowódca pyta, kto na ochotnika do egzekucji tych jeńców? Do strzelania do człowieka, który jest bezbronny, nikt się nie zgłosił, dosłownie nikt! I dopiero jak się o tym dowiedziało dwóch Rosjan, którzy byli przez nas wyswobodzeni, to szybko załatwili sprawę– kwituje powstaniec.
Zażenowanie weteranów budzą sceny erotyczne w filmie, od zawsze bardzo słaba strona polskiej kinematografii:
– My myśleliśmy wtedy o przeżyciu, a nie o przeżyciach seksualnych– podkpiwają powstańcy.
Edmund Baranowski wspomina, gdy w czasie powstania siedział z kolegą w pokoju przy kawie zbożowej z trójką dziewcząt – sanitariuszką i dwiema łączniczkami. – O 22 wkracza do nas porucznik i mówi krótko: “Dziewczyny, jest godzina 10.Macie swój rejon, swoją kwaterę. Odmaszerować”.Nie było więc nawet okazji do jakiegoś niewłaściwego zachowania się– opowiada “Jur”.
Powstańcy zwracają uwagę na zupełnie nierealne przedstawienie sytuacji walczącej Warszawy.
– Kiedy ten Czerniaków już się wali, kiedy po drugiej stronie ściany są Niemcy, a tutaj ta łączniczka zdzierająca z siebie to wszystko do naga…Bieliznę pokazuje… Trzy tygodnie byliśmy niegoleni, niedomyci i głodni. A oni w filmie oddają się temu gwałtownemu seksowi… Bzdura, po prostu bzdura– kwituje sprawę kolejny z weteranów.
Żołnierze Powstania Warszawskiego nie kryją, że film ich rozczarowuje. Z drugiej strony mają świadomość, że dzisiejszy język filmu jest inny i ma swoje prawa: –Ja się zgadzam na pewne ustępstwa, bo wiem że panu Komasie chodzi o to, żeby film był dobrze przyjęty przez młodsze pokolenie, które inaczej podchodzi do życia, aniżeli myśmy kiedyś podchodzili– mówi jeden z powstańców.
– Ja nie widziałem jeszcze żadnego filmu, który choć w części uchwyciłby tę radość, tę atmosferę, która panował w kwaterze “Zośki” 1 sierpnia. To się nie da, po prostu to się nie da opisać! To trzeba przeżyć– podsumowuje jeden z powstańców.
naTemat.pl/KRESY.PL
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!