Ukraińskie władze domagające się od Zachodu kolejnych sankcji wobec Rosji zapomniały o przedłużeniu swoich.

We wrześniu zeszłego roku prezydent Petro Poroszenko wprowadził sankcje gospodarcze i personalne wobec Rosji. Dotyczyły 105 rosyjskich firm, którym zakazano prowadzenia działalności na terenie Ukrainy. Nie mogły one też zawierać umów z ukraińskimi przedsiębiorcami.

Sankcjami objęto również 388 osób, z których większość to Rosjanie zagrażający bezpieczeństwu i integralności terytorialnej Ukrainy.

Sankcje wygasły 16 września, a nowych ukraiński prezydent nie wprowadził. Interesujące jest to, że lokalne media zignorowały albo nie zauważyły tego tematu. Sprawę nagłośnił deputowany Rady Najwyższej Sergij Leszczenko z prezydenckiego Bloku Petra Poroszenki. – Minął miesiąc, a rozporządzenia Poroszenki odnośnie do przedłużenia sankcji wciąż brak. USA, Kanada i UE kontynuują sankcje wobec Rosji, a Ukraina nie– twierdzi Leszczenko.

Czytaj również: Ukraina obawia się, że Europa zdejmie sankcje z Rosji

Otoczenie Poroszenki zaprzecza tym informacjom i przekonuje, że ukraińskie sankcje wciąż obowiązują. Nie ma jednak żadnego oficjalnego dokumentu, który by to potwierdzał. W maju Rada Bezpieczeństwa i Obrony Narodowej Ukrainy (RNBO) wprowadziła sankcje personalne wobec 17 Rosjan blisko związanych z Kremlem, które będą obowiązywały do końca 2017 roku. Nie ma tam jednak ani słowa o rosyjskich przedsiębiorstwach, wobec których ograniczenia przestały obowiązywać miesiąc temu. Dzisiaj ukraińskie sankcje wobec Rosji nie działają. To nie może być przypadek. Za ich przedłużenie odpowiada rząd, RNBO i administracja prezydenta. Wiele wskazuje na to, że pomiędzy Poroszenką a Putinem jest nieoficjalne porozumienie na ten temat– powiedział w rozmowie z „Rz” deputowany Rady Najwyższej Witalij Kuprij z opozycyjnej partii Ukrop.

Wojna w Donbasie i aneksja Krymu sprawiły, że współpraca gospodarcza pomiędzy Kijowem a Moskwą znacząco się zmniejszyła. Są jednak tacy ukraińscy przedsiębiorcy, którzy z rosyjskiego rynku nie zrezygnowali. Wśród nich prezydent Poroszenko, założyciel fabryki czekoladek Roshen w rosyjskim Lipiecku. W ciągu ostatnich trzech lat przedsiębiorstwo, które de facto wciąż należy do ukraińskiego przywódcy, zapłaciło do rosyjskiego budżetu ponad 1 mld rubli podatków (równowartość 60 mln złotych).

Czytaj również: UE przedłuża sankcje wobec Rosji

W otoczeniu prezydenta jest duża grupa przedsiębiorców, którzy lobbują zniesienie sankcji wobec Rosji. I – jak widzimysą skuteczni– mówi „Rz” znany ukraiński ekonomista Ołeksandr Ochrimenko. – Wielu ukraińskich producentów nie wstrzymywało tej współpracy, ponieważ są za mało konkurencyjni, by wchodzić na europejski rynek.

kresy.pl/ rp.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. baciar
    baciar :

    chacha a co miał wprowadzić on tylko po pijaku ma fantazje w realu i na trzeżwo to raczej nic nie może skoro sam cały czas ma interes w Rosji to jest tak beznadziejne jak ten sztuczny twór upadlina