Ukraińska gospodarka, która pilnie potrzebuje inwestorów, ma nadzieję pozyskać ich w Chinach.
Ukraiński minister gospodarki Aivaras Abromavicius przyznaje, że sytuacja nie jest dobra: „zeszłoroczne inwestycje na Ukrainie były bardzo słabe. (…) Ukraina zajmuje 96 miejsce na świecie w rankingu Doing Business”. Zamierza jednak zmienić tę sytuację.
Według zastępcy Abromaviciusa, Ihora Didenko, pewien potencjał może mieć współpraca z Chinami w ramach sektora energetycznego. Chiński Bank Rozwoju oraz Naftohaz Ukrainy podpisały umowę, która ma uruchomić linię kredytową wartości 3,6 mld dolarów. W jej ramach ma zostać sfinansowana m.in. budowa polsko-ukraińskiego interkonektora gazowego. Didenko przyznał też, że trwają rozmowy dotyczące „przestawienia się z gazu na węgiel”.
Abromavicius ma również nadzieję na rozwój chińskich inwestycji na rynku metali, górnictwa, rolnictwa czy IT.
Dostrzegalne są jednak pewne napięcia w ramach współpracy. Przede wszystkim strona ukraińska, w przeciwieństwie do Chińczyków, oczekuje szybkich zysków. Chińscy przedsiębiorcy przyznają również, że zrozumienie lokalnych potrzeb jest dla zagranicznych firm jest „naprawdę ciężkim wyzwaniem”i „trudno tu [na Ukrainie] podjąć jakiekolwiek decyzje”.
Kyivpost.com / kresy.pl
Hehe, ukraińcy oczekują szybkich zysków. Myślą, że uda im sie wycackać Chińczyków tak samo jak naszych nieudolnych polityków.