Jak pisze dziennik „Rzeczpospolita”, polskie produkty spożywcze kontynuują podbój światowych rynków. W tym roku najlepiej za granicą mają sprzedawać się przede wszystkim przetwory zbożowe, mięso oraz słodycze czekoladowe.

W latach 2004-2015 wartość polskiego eksportu rolno-spożywczego zwiększyła się o ok. 350 proc. Przewiduje się, że w kolejnych latach nastąpi dalszy rozwój. Według zestawienia Banku Zachodniego WBK, produktami spożywczymi o największym potencjale rozwoju za granicą są przetwory ze zbóż, w tym pieczywo cukiernicze.

Według Marka Przeździaka, prezesa Stowarzyszenia Polskich Producentów Wyrobów Czekoladowych i Cukierniczych Polbisco, choć tradycyjnym rynkiem zbytu dla polskich słodyczy są kraje UE, to polscy producenci znad Wisły coraz aktywniej zabiegają również o bardziej odległe kraje, w tym o rynki azjatyckie.

Rynki spoza UE mają coraz większe znaczenie także dla mięsa z Polski. BZ WBK umieścił je na drugiej pozycji wśród najbardziej perspektywicznych kategorii eksportowych branży rolno-spożywczej.

W środę minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel powiedział, że Polska eksportuje do Chin ponad 120 mln euro rocznie różnych towarów. „Liczę na to, że teraz przyleci do Polski przewodniczący Chińskiej Republiki Ludowej i być może uda się otworzyć rynek owoców”– powiedział minister. Rząd liczy także na otwarcie rynku chińskiego na polski drób, a w dalszej perspektywie również wieprzowinę.

Przeczytaj: Polski rząd: chcemy eksportować drób i owoce do Chin

„Rzeczpospolita” / Kresy.pl

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. leszek1
    leszek1 :

    “przetwory zbożowe, mięso oraz słodycze czekoladowe” Czy ktos mogby podac, ktore firmy zajmujace sie produkcja tych wyrobow pozostaly jeszcze w POLSKICH rekach? Ja osobiscie nie moge znalezc ZADNEGO takiego zakladu !

  2. rawen
    rawen :

    ZRODŁO: niewygodne.info.pl ===== Komisja Europejska poinformowała, że pracuje nad wprowadzeniem tzw. etykiet środowiskowych na żywności. Miałyby one określać konsumentom, jaki wpływ na środowisko miało wyprodukowanie danego produktu spożywczego. Problem w tym, że eurokraci chcą, aby informacje na etykietach powstawały według metodyki LCA (“Life Cycle Assessment), a to oznacza, że wpływ na środowisko danego produktu spożywczego byłby badany począwszy od momentu pozyskania surowca do jego wytworzenia (w tym energii elektrycznej), a skończywszy na jego całkowitej utylizacji. Co to oznacza dla żywności produkowanej w Polsce? – Nie wykluczone, że etykiety środowiskowe dla produktów żywnościowych z Polski będą gorsze niż dla produktów pochodzących z Niemiec czy Francji. Problem w tym, że energia elektryczna (która jest potrzebna niemal na każdym etapie produkcji czegokolwiek przetworzonego) w naszym kraju jest w 90 proc. wytwarzana przez elektrownie węglowe, czyli takie które w odróżnieniu od elektrowni atomowych czy wiatrowych, emitują do atmosfery CO2. A to może być powodem oznaczenia przez UE produktu spożywczego z Polski zniechęcającym do zakupu kolorem czerwony, zamiast neutralnym błękitnym czy zielonym. ZIEMKIEWICZ: “Jak nie tą, to inną metodą. Wciąż próbują słabszych wydymać. Na tym właśnie polega Wspólnota Europejska — JEWROKOŁCHOZ” PS. Okazuje się, że to nie polskie lecz niemieckie elektrownie węglowe są najmocniej trującymi środowisko siłowniami w całej Europie! Zgodnie z opublikowanym przez “Suddeutsche Zeitung” raportem, aż 4 na 5 elektrowni o najwyższym poziomie emisji CO2 w UE znajduje się na terytorium Niemiec! Tymczasem nasi zachodni sąsiedzi wytykają, że to my spalamy za dużo węgla i emitujemy przy tym do atmosfery zbyt wiele gazów cieplarnianych. Czyżby drzazgę dostrzegli w oku innego, a w swoim belki nie widzieli?