Resort rolnictwa chce nowego znaku dla produktów stricte polskich. By go otrzymać, żywność będzie musiała powstać w Polsce, przy użyciu rodzimych składników.

W rozmowie z Money.pl, Witold Choiński ze Związku Polskie Mięso powiedział, że ochrona tego rodzaju funkcjonuje od lat w innych krajach. Znakowanie produktów według kraju pochodzenia funkcjonuje m.in. w Czechach i na Węgrzech. W ten sposób znakuje się całe półki w sklepach. Z kolei niedawno Włosi przedstawili wniosek do Komisji Europejskiej – chcą zastrzec sformułowanie “włoska jakość”.

Przeczytaj również: Polacy coraz chętniej wspierają lokalnych producentów. „Wzrasta grupa konsumentów świadomych”

Zdaniem Choińskiego, tego rodzaju trend obowiązuje w całej Europie. Uważa, że pojawienie się takich oznaczeń w Polsce to dobry sygnał. „Polskim konsumentom wskaże to, skąd pochodzi dane mięso. Niech konsument wybierze” – powiedział. Zaznacza jednak, że trend znakowania produktów flagami nie jest korzystny dla polskich eksporterów. W tej chwili podaje się już nie tylko kraj pochodzenia, ale i inne dane, np. kraj pochodzenia zwierząt, miejsce ich uboju, a także pakowania towaru.

Choiński mówił również, że jaką formę przybiera nieraz ochrona rodzimych produktów:

„Były takie przypadki, że francuscy rolnicy weszli do hurtowni z mięsem i mówili: “te, te i te kartony” mają być wyrzucone na śmietnik. A jeśli jeszcze raz spotkają takie mięso niefrancuskie w hurtowni, to ją spalą”.

Money.pl/ Kresy.pl

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. leszek1
    leszek1 :

    “Resort rolnictwa chce nowego znaku dla produktów stricte polskich. By go otrzymać, żywność będzie musiała powstać w Polsce, przy użyciu rodzimych składników.” Bardzo dobra akcja, tylko zapomniano o bardzo istotnej wartosci. Powinno sie tak oznaczac produkty powstale w Polsce z rodzimych skladnikow PRZEZ ZAKLADY NALEZACE DO POLSKICH WLASCICIELI. Reklama niemieckich i innego autoramentu miedzynarodowych spolek, nie lezy, a nawet jest sprzeczna z polskim interesem i rozwojem POLSKIEGO handlu.

  2. rawen
    rawen :

    ZRODŁO: niewygodne.info.pl Komisja Europejska poinformowała, że pracuje nad wprowadzeniem tzw. etykiet środowiskowych na żywności. Miałyby one określać konsumentom, jaki wpływ na środowisko miało wyprodukowanie danego produktu spożywczego. Problem w tym, że eurokraci chcą, aby informacje na etykietach powstawały według metodyki LCA (“Life Cycle Assessment), a to oznacza, że wpływ na środowisko danego produktu spożywczego byłby badany począwszy od momentu pozyskania surowca do jego wytworzenia (w tym energii elektrycznej), a skończywszy na jego całkowitej utylizacji.
    Co to oznacza dla żywności produkowanej w Polsce? – Nie wykluczone, że etykiety środowiskowe dla produktów żywnościowych z Polski będą gorsze niż dla produktów pochodzących z Niemiec czy Francji. Problem w tym, że energia elektryczna (która jest potrzebna niemal na każdym etapie produkcji czegokolwiek przetworzonego) w naszym kraju jest w 90 proc. wytwarzana przez elektrownie węglowe, czyli takie które w odróżnieniu od elektrowni atomowych czy wiatrowych, emitują do atmosfery CO2. A to może być powodem oznaczenia przez UE produktu spożywczego z Polski zniechęcającym do zakupu kolorem czerwony, zamiast neutralnym błękitnym czy zielonym.
    ZIEMKIEWICZ: “Jak nie tą, to inną metodą. Wciąż próbują słabszych wydymać. Na tym właśnie polega Wspólnota Europejska — JEWROKOŁCHOZ”
    PS. Okazuje się, że to nie polskie lecz niemieckie elektrownie węglowe są najmocniej trującymi środowisko siłowniami w całej Europie! Zgodnie z opublikowanym przez “Suddeutsche Zeitung” raportem, aż 4 na 5 elektrowni o najwyższym poziomie emisji CO2 w UE znajduje się na terytorium Niemiec! Tymczasem nasi zachodni sąsiedzi wytykają, że to my spalamy za dużo węgla i emitujemy przy tym do atmosfery zbyt wiele gazów cieplarnianych. Czyżby drzazgę dostrzegli w oku innego, a w swoim belki nie widzieli?