– Chiny są zainteresowane tym, żeby Polska była ich ważnym partnerem w Europie – podkreśla w rozmowie z Kresami poseł Bartosz Jóźwiak (Kukiz’15, Endecja). Jego zdaniem współpraca z Chinami i Nowy Jedwabny Szlak dają Polsce możliwość dywersyfikacji obrotu gospodarczego i zmiany obecnej, mało komfortowej dla Polski sytuacji.

Niedawno grupa posłów Kukiz’15 i Stowarzyszenia Endecja spotkała się z ambasadorem Chin w Polsce,Xiu Jianem. Bartosz Jóźwiak, wiceprzewodniczący polsko-chińskiej grupy parlamentarnej podkreśla w rozmowie z Kresami.pl, że nie było to jego pierwsze spotkanie z Ambasadorem ChRL w Polsce:

– Obserwuję stosunki polsko-chińskie od początku tej kadencji. Są one bardzo intensywne: zarówno ze strony chińskiej, jak i polskiej.

Jego zdaniem kluczowym momentem była wizyta przewodniczącego Xi Jinpinga w Polsce, podczas której podpisano ponad 50 umów. – To było zielone światło dla szerokiej wymiany polsko-chińskiej– mówi Jóźwiak.

– Pracujemy nad tym, żeby połączyć jak najwięcej firm z Polski i Chin wspólnymi interesami i zainteresować ich wzajemnie swoimi osiągnięciami, by wymiana handlowa była bardzo intensywna– zaznacza poseł.

Jóźwiak przyznaje, że jest pełen nadziei na perspektywę współpracy:

– Kontakty polsko-chińskie są na bardzo wysokim, poważnym poziomie. Chińscy partnerzy poważnie traktują Polską i podchodzą do sprawy bardzo odpowiedzialnie. Nie są to żadne mrzonki, tylko dużo rozmów o konkretach.

Zdaniem posła Kukiz’15, dla Chin Polska staje się końcowym elementem łańcucha Nowego Jedwabnego Szlaku. Podkreśla, że dla nas jest to ogromna szansa, a wszystko dobrze rokuje na przyszłość:

– W tej chwili likwidujemy bariery blokujące port gdański, co przerzuca ciężar wymiany morskiej z Chinami z Hamburga do Gdańska. Otwarcie połączeń lądowych w rejonie Łodzi w postaci linii kolejowych do Chin oraz autostrady z Gdańska na południe zdecydowanie to ułatwia. Już teraz widać zdecydowany postęp portu gdańskiego. A Chińczycy również patrzą na to pozytywnie.

– Chiny są zainteresowane tym, żeby Polska była ich ważnym partnerem w Europie– podkreśla.

Jóźwiak przyznaje, że w wymianie handlowej z Chinami nadal dostrzegalne są pewne problemy, co wymaga szeregu rozmów. Zaznacza, że w niektórych kwestiach zainteresowania Chin są odmienne niż Polski. – Chiny wyraźnie wskazują, że są zainteresowane sektorem energetycznym i sektorem transportu morskiego, a także wydobywczym oraz budową infrastruktury kolejowej. Te obszary są dla nich bardzo istotne. Z punktu widzenia Polski nas interesuje m.in. sektor spożywczy. Stąd różne kwestie należy tu jeszcze dopracować– mówi poseł Endecji.

Ułatwienia ze strony Polski dla Chin, jak chociażby w kwestii polityki wizowej, są jednak coraz bardziej widoczne. Chiny zapewniają, że u nich prace w tej kwestii także przyspieszają. Czasu wymaga jednak dopracowanie wymiany dotyczącej mniejszych polskich firm. – Na razie rozmawiamy o sektorze firm dużych, o zasięgu przynajmniej ogólnopolskim, a tak naprawdę europejskim. Ona musi również zejść trochę niżej, być może w formie łączonych grup producenckich czy eksporterskich –mówi poseł. Dodaje, że w tych sprawach na rozmowy przyjeżdżają chińscy politycy i biznesmeni.

– Jest wola i duże profesjonalne podejście do wyjaśniania sobie problemów, to bardzo istotne. Obie strony deklarują likwidację elementów tworzących przeszkody dla dynamicznego rozwoju wymiany handlowej– mówi. Dodaje, że Chińczycy są także zainteresowani wejściem finansowym na polskie rynki i inwestowaniem w polskie firmy. – To jednak musi być wymiana obustronna. Pilnujemy tego, by polskie firmy miały możliwość eksportowania do Chin i inwestowania w tym kraju– zaznacza Bartosz Jóźwiak.

– Ważne jest, że chcielibyśmy uzyskać dostęp do nowoczesnych chińskich technologii. Chiny z kolei są zainteresowane częścią naszych technologii – chociażby wydobywczych, m.in. wydobycia ze złóż w warunkach wysokich temperatur – podkreśla.

Czy polskie firmy mają perspektywę uczestnictwa w budowie infrastruktury Jedwabnego Szlaku 2.0? Jak mówi poseł Jóźwiak, na razie nie było jeszcze rozmów na ten temat. Dostrzega jednak możliwość, żeby Polacy mogli włączyć się w budowę jego elementów na wschodzie, np. w Kazachstanie czy na Białorusi. – Z tego względu bardzo cieszy ocieplenie relacji gospodarczych na linii Polska-Białoruś. To element niezbędny dla budowy alternatywnego szlaku wymiany gospodarczej. Po pierwsze zwiększy on konkurencyjność, a po drugie przedstawi pewne alternatywy dla coraz bardziej niestabilnego rynku unijnego. Będzie to też pewien powiew świeżości.

Poseł odniósł się także do kwestii tego, w jaki sposób na projekt Jedwabnego Szlaku 2.0 patrzą Amerykanie, dla których jest on wyzwaniem geopolitycznym. Jednocześnie, rząd PiS deklaruje silne oparcie swojej polityczki zagranicznej na sojuszu z USA.

– Zasadą prawidłowego funkcjonowania państwa i rządu jest dbanie o interes narodowy. Musimy patrzeć z perspektywy Polski – dopóki nasz interes jest reprezentowany na obu kierunkach, a z jednego i drugiego układu czerpiemy pewne korzyści, to nie widzę powodu by przejmować się, czy naszym partnerom podobają się inne nasze działania niż te, podejmowane na tych kierunkach. Chiny zdecydowanie nie mają do nas żadnych pretensji, natomiast Amerykanie być może mogą mieć jakieś uwagi, ale raczej natury politycznej. Wydaje się, że w starciu z ekonomią one nie będą mocno podnoszone. Stany Zjednoczone i Chiny kierują się interesem, który dla nich jest korzystny. A jeśli tak jest, to na pewne kwestie w sferze politycznej są w stanie przymykać oko. Dlatego specjalnie bym się tego nie obawiał– powiedział poseł.

Jóźwiak podkreśla, że współpraca z Chinami i Nowy Jedwabny Szlak dają Polsce możliwość dywersyfikacji obrotu gospodarczego:

– Nasza aktualna sytuacja jest mało komfortowa. Jesteśmy zdecydowanie nakierowani na rynek europejski, głównie na Niemcy. Jakakolwiek próba redefiniowania naszej roli w UE czy całej Europie może budzić poważne konsekwencje, jeśli chodzi o naszą pozycję gospodarczą. W ramach tego jednokierunkowego zmonopolizowania narażamy się na bardzo łatwe retorsje, powstrzymujące nas przed ruchami, które z naszego punktu widzenia były by dobre – a z punktu widzenia naszych aktualnych partnerów, może nie do końca. Ta dwukierunkowość jest bardzo ważna.

KRESY.PL / Marek Trojan

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. tagore
    tagore :

    Chiny dbają przede wszystkim o własne interesy ,ćwiczenia chińskiej armii w Królewcu i na Białorusi
    to nieciekawa sprawa. Logistykę “Jedwabnego Szlaku” można wykorzystać także do przerzutu
    wojsk. Niedawna sugestia Chin pod adresem UE o nie wtrącaniu się w spór Chin z krajami Pacyfiku
    w tej sytuacji nie brzmi sympatycznie.

    tagore

  2. gan
    gan :

    Dojdzie do spięcia Chiny – Niemcy. Na dzień dzisiejszy elektronika przemysłowa chińskiej produkcji jest kilkudziesięciokrotnie tańsza niż niemiecka a przy tym wcale nie gorsza.

  3. mop
    mop :

    POZNAJMY TE ORGANIZACJĘ KNE SEJMU ,,KUKIZ 15″”
    Zacznijcie się śmiać z „antysystemowego” Kukiza, bo za chwilę będziecie płakać!
    Jak się narodził “antysystemowy” buntownik bez wyboru? 23 maja 2014 roku Zbigniew Moździerski, basista skonfliktowanego z Pawłem Kukizem zespołu „Piersi”, uzyskuje w Urzędzie Patentowym pod nr Z-411221 prawa do znaku towarowego “Piersi” . Tym samym były kolega z kapeli ostatecznie pozbawia złudzeń i pieniędzy przyszłego kandydata na Prezydenta Polski Pawła Kukiza. Trwający od 2013 roku konflikt, prowadzony na żenującym poziomie i z udziałem mediów, zostaje ostatecznie rozstrzygnięty na drodze prawnej. Kukiz nie ma prawa do używania nazwy „Piersi” i żeby było jasne, wcale nie uważam, że to sprawiedliwe rozwiązanie, niemniej to Kukiz zostawił zespół na lodzie, a ten walcząc o życie zadbał o swoje interesy. Lider „Piersi” był przekonany, że samotnie wyjdzie na muzycznym biznesie lepiej, zwłaszcza, że starym zwyczajem zaangażował do swoich projektów weteranów polskiej sceny muzycznej. Tymczasem wszystko się panu niedoszłemu prezydentowi sypie. „Piersi” nagrywają komercyjną „Bałkanica”, absolutny hit i top na wszystkich listach, zarabiają kupę kasy. Co ciekawe ta zabawowa piosenka niczym się nie różni stylistycznie od kiczu i cepelii typu „Hela”, ale Kukiz niegdyś śpiewający z Shazzą, rzuca w „Piersi” disco polo. W 2014 roku egzystencjalnie przyciśnięty artysta robi na dwóch frontach, angażuje się w przeróżne, całkowicie sprzeczne ideologicznie projekty polityczne, najpierw przykleja się do Piotra Dudy i Solidarności, potem flirtuje z Ruchem Narodowym i KNP, po drodze są jeszcze chłopi z Samoobrony i zmieleni.pl. Drugi front to działalność muzyczna, bezwzględnie podporządkowana polityce. Powstaje płyta „Zakazane piosenki”, a w niej komentarze do bieżącej sytuacji politycznej, krytyka Michnika, dialogi z restauracji „Sowa i Przyjaciele”. Żaden kawałek nie staje się przebojem, ale śpiewak nie jest sam, zyskuje sympatię radykalnego skrzydła prawicy i na tej nucie będą też grać podrzędni aktywiści Ruchu Kukiza.==========
    Czas przedstawić całe towarzystwo, które ponoć nie ma nic wspólnego z 25 latami przy korycie, te „nowe twarze”, tę młodość nie uwikłaną w partyjniactwo i przede wszystkim tych samodzielnych, co to ich wódz nie wybiera. Gdy nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo, że ktoś musiał za to zapłacić i na tym zarobić. Zacznijmy zatem od wybranych sponsorów KW Bezpartyjni Samorządowcy, którzy na początek zrobili z Kukiza radnego i proponuje zwrócić uwagę na bardzo charakterystyczne prawidłowości publiczno-rodzinno-biznesowe:

    1. Tadeusz Kielan, Lubin – 25 000,00 zł – (Wójt Gminy Lubin, wcześniej Wiceprezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Lubinie)

    2. Jarosław Wantuła, Lubin – 25 000,00 zł, (obecny Prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Lubinie)

    3. Ryszard Zubko, Szprotawa – 25 000,00 zł (członek zarządu Powiatu Lubińskiego)

    4. Edward Siwak, Lubin – 25 000,00 zł (Prezes zarządu MPO sp. z o.o.)

    5. Artur Dubiński, Lubin – 25 000,00 zł (były prezes Lubińskiej Spółki Inwestycyjnej. Wiceprezes Lubina 2006)

    6. Lech Dłubała, Lubin – 25 000,00 zł (Doradca Wójta Tadeusza Kielana i Sekretarz Miasta Lubina, członek rady nadzorczej Mundo)

    7. Marek Dłubała, Szklary Górne – 25 000,00 zł (syn Lecha, wiceprezes Regionalnego Centrum Sportu, zarządzającego halą sportową),

    8. Witold Kulesza, Lubin – 25 000,00 zł (Prezes MKS Zagłębie Lubin)

    9. Andrzej Górzyński i Górzyńska Teresa, Lubin – 5 000,00 zł (Przewodniczący Rady Miasta Lubina)

    10. Andrzej Pudełko, Legnica – 25 000,00 zł (Naczelnik wydziału kultury i oświaty w Urzędzie Miejskim)

    11. Marek Zawadka i Jolanta Zawadka, Górzyn – 25 000,00 zł (dyrektor Ośrodka Kultury Wzgórze Zamkowe w Lubinie z żoną)

    12. Aneta Lubaś, Lubin – 24 500,00 zł ( Kierownik Biura Kadr w Starostwie)

    13. Piotr Midziak, Głogów – 25 000,00 zł (prezes Regionalnego Centrum Sportowego w Lubinie)

    14. Tomasz Jeger, Lubin – 25 000,00 zł (RTBS Lubin)

    15. Damian Stawikowski, Lubin – 25 000,00 zł (Wicestarosta Powiatu, Prezes RTBS, Towarzystwa budowlanego, z którego zniknęły miliony)

    16. Elżbieta Niemiec, Lubin – 25 000,00 zł (żona Andrzeja Niemca, właściciela Pressmedial sp. z oo. -TV Regionalna, http://www.lubin.pl, wydawca „Wiadomości lubińskich”)

    17. Ewa Legienc, Lubin – 11 600,00 zł (Kierownik Biura Zarządu w Starostwie)

    18. Ewa Myrda, Lubin – 25 000,00 zł (PKS Lubin)

    19. Tomasz Ochocki i Anna Ochocka, Lubin – 18 100,00 zł (były prezes TVL sp. z oo -starostwo powiatowe)

    20. Tymoteusz Myrda, Lubin – 18 100,00 zł (przewodniczący Stowarzyszenia Lubin 2006, dyrektor ds. rozwoju w MPWiK, radny sejmiku).

    Dłuższa lista tutaj

    Perpetuum mobile, prawda? Za kasę uzyskaną dzięki stanowiskom w samorządach i spółkach miejskich ci sami wybrańcy lokalnego narodu ustawiają się na tych samych stołkach. Genialne w swojej prostocie i jeszcze do tego hala miejska dla Prezydenta Kukiza w pakiecie na potrzeby kampanii. Większość “działaczy” przez 13 lat poustawiał jeden “wódz” – Raczyński. Chyba nie będzie wielkim zaskoczeniem jeśli na liście sponsorów KW Prezydent Kukiz pojawią się podobne nazwiska i nowe gwiazdy z tej samej drużyny? Bardzo krótko i trójka z brzegu, bo sam Kukiz też się nie chce chwalić:
    1. Ewa Myrda, Lubin – 10 500,00 zł (PKS Lubin )

    2. Robert Raczyński i Elżbieta Andruszków-Raczyńska, Lubin – 10 000,00 zł (prezydent Lubina i Szanowna Rodzina)

    3. Marek Jakubiak, Warszawa – 10 000,00 zł (znany „narodowiec” biznesmen, browarnik, który sponiewierał miłośnika stosunków homoseksualnych, boksera Michalczewskiego. Zarobił krocie na wylewaniu piwa)

    KW Prezydent Kukiz miał na koncie prawie milion złotych, póki co udostępnił grosze, zebrane według modelu Palikota: babcie, ciotki, studenci, działacze, biznesmeni po 5, 10, 20 tysięcy złotych od głowy.

    Ścisły komitet KW Prezydent Paweł Kukiz.

    Robert Raczyński – zawodowy polityk od 25 lat i wieczny działacz samorządowy. Od 13 lat niezatapialny prezydent Lubina. Drugi Jacek Karnowski z Sopotu albo Paweł Adamowicz z Gdańska. Mózg całej operacji pod kryptonimem “Prezydent Kukiz”. Macher, który ustawił w miejskich spółkach i samorządach wszystkich głównych sponsorów swoich własnych komitetów wyborczych. Członek Partii Chrześcijańskich Demokratów, Akcji Wyborczej Solidarność, Polska XXI, były człowiek związanego z PO Rafała Dutkiewicza i współtwórca jego “bezpartyjnego” komitetu Obywatelski Dolny Śląsk.

    Patryk Hałaczkiewicz – z wykształcenia politolog, zawód wykonywany “działacz społeczny”. Bez powodzenia walczył w ostatnich wyborach samorządowych o fotel burmistrza Bielawy, ale został radnym. Naturalnie startował jako obywatelski i bezpartyjny kandydat z KWW Patryka Hałaczkewicza. Człowiek Raczyńskiego, prezes FUNDACJI INSTYTUT STUDIÓW OBYWATELSKICH OBYWATELE24.PL, wiceprezes zarządu spółki SYNERIA POLAND. Oficjalnie szef komitetu Prezydenta Pawła Kukiza.

    Patryk Wild – niezwykle barwna postać od 13 lat niezmordowany działacz szczebla powiatowego i wojewódzkiego, potrafi łgać w żywe oczy, nawet gdy mu pod nos podsunąć dokumenty. Jako jeden z pierwszych histerycznie zareagował na odkrywanie wstępnych faktów dotyczących ludzi Kukiza. W latach 2006-2008 był Nowakiem Schetyny i pełnił wysoką funkcję w zarządzie wojewódzkim (Wicemarszałek Województwa Dolnośląskiego). Za wzmożony apetyt i kolaborację Schetyna “zniszczył” Patryka i od roku 2008 Patryk przykleił się do Rafała Dutkiewicza. Funkcje polityczne doskonale potrafił łączyć z biznesem publicznym: koordynator Wrocławskich Inwestycji, wiceprezes wrocławskiego MPK, gdzie ma fuchę dyrektorską do dziś. Po kolejnej wolcie przeszedł z obozu Dutkiewicza do obozu Raczyńskiego i teraz tam buduje “bezpartyjny blok wspierania reform”.

    Damian Stanikowski – radny z wieloletnim stażem, wicestarosta lubiński, powiązany z PO i… jakżeby inaczej spółką utrzymywaną z kasy podatnika. Sławetna legnicka Agencja Rozwoju Regionalnego “Arleg”, w której 90% udziałów ma lokalny działacz PO Jarosław Rabczanko, przytuliła Damiana Stanikowskiego i dała mu stanowisko przewodniczącego rady nadzorczej, żeby nie biedował z pensji wicestarosty. Dodatkowo kolega Damian robi w nieruchomościach, dokładnie jako prezes RTBS w Lubinie. Za jego prezesury z RTBS wyprowadzono miliony, ale przed sądem stanęła delegacja w osobie księgowej.

    Tymoteusz Myrda – niezwykła hybryda, mentalność i kariera peeselowca, z wyznania liberał. Zasłynął jako doradca własnego ojca w starostwie lubińskim, jednocześnie dyrektor MPWIK Lubin, członek zarządu spółdzielni NOVA i radny sejmiku wojewódzkiego. Kim jest dla Tymoteusza Ewa Myrda, zatrudniona w PKS S.A Lubin? Jeszcze na 100% nie sprawdziłem, ale prawdopodobnie mama i żona taty starosty. Miał też Tymoteusz ochotę zostać prezydentem Legnicy, ale Legniczanie wybili mu to z głowy.
    A teraz wybrani pomagierzy, partyjniacy i zadymiarze, którzy rwą się do organizowania lokalnych struktur, oczywiście sam Kukiz twierdzi, że nigdy z nimi niczego nie ustalał, ale oni twierdzą coś innego. Mało to jednak ważne, bo prezydent Paweł nie jest od ustalania, on jest tylko dekoracją. Posłów i działaczy wybierze Raczyński i spółka.

    Maciej Maciejowski – były działacz i radny PiS, wyrzucony z partii za kompromitujące wpisy na Twitterze, wyrzucony z TV Republika za podobne błazeństwa. Pracownik kancelarii premiera RP w latach 2006-2007, czyli za Kaczyńskiego. Do 2014 radny warszawski, paraduje w koszulce z orłem na piersi i robi za patriotę Kukiza, jednocześnie blisko współpracoweał z Piotrem Guziałem (dawniej SLD). Obok Patryka Wilda drugi nerwowy. Nie wytrzymał i zaczął “dowcipkować o spiskach”, po pierwszych komentarzach dotyczących życiorysów “buntowników” i “nowej siły apolitycznej” skupionej wokół Obywatela Pawła Kukiza.

    Piotr Guział – znana postać z czasów referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz. Ten dzielny wojownik tuż po przegranym referendum usiłował w przedpokoju TVN całować rączki pani prezydent i został potratowany jak smarkaty. Były działacz SLD, potem popierany przez szczęściarza Pawła Piskorskiego, który wygrał milion w kasynie. Stracił urząd burmistrza Ursynowa, zachował stołek radnego. Bardzo dobry kumpel Macieja Maciejowskiego, pomimo zmiennych losów i wahań wzajemnej sympatii.

    Andrzej Jagiełło – Tak, ten sam! Aferzysta z SLD, skazany prawomocnie za udział w aferze starachowickiej. Członek PZPR od 1964 roku do samego końca. Modelowy “antysytemowiec” i aktywny uczestnik podkarpackiego spotkania zwolenników Obywatela Pawła Kukiza. Zadeklarował pot, krew i łzy, a towarzysze nie usunęli go z sali, tylko przyjęli z otwartymi rękami. Mało tego, sam Kukiz się ucieszył z zaangażowania Jagiełły, ale potem dyplomatycznie dodał: “Ja też mogę się angażować w różne rzeczy. Na razie czekam na wyniki wyborów prezydenckich, po nich będą dopiero wybory parlamentarne”.

    bilde.jpgJanusz Lamer – niegdyś działacz Samoobrony, dziś poważny i największy przedsiębiorca wśród ślusarzy, a także prezes Stowarzyszenia Narodowo-Patriotycznego “Orzeł Polski”. Stanowił poważną konkurencję dla Andrzeja Jagiełły i to pod każdym względem, chociaż obaj grają teraz w jednej drużynie. Prezes Janusz Lamer utrzymuje, że dostąpił zaszczytu i osobiście rozmawiał z Obywatelem Pawłem Kukizem, a ten wspaniałomyślnie zaakceptował jego przeszłość i przyszłość partyjną.
    Cały ten projekt cuchnie na hektary i kilometry prymitywnym biznesem politycznym firmowanym przez lokalne kliki i cwaniaków partyjnych praktykujących przez kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat. Całkowitą groteską jest formuła JOW w wykonaniu radnego Kukiza, spadochroniarz z Opola, bankrutująca gwiazdeczka rockowa, opłacona z publicznej kasy, którą taczkami wywożą nepotyczne koterie. Zbieranie podpisów potrzebnych kandydatowi na prezydenta to kolejna bezczelne łgarstwo. Przypomnę, że na tydzień przed terminem było 30 tysięcy i tylko głupi uwierzy w bajki o 200 tysiącach zebranych przez Internet. Podpisy po spółkach miejskich i administracji niczym Bronkowi Komorowskiemu zbierali wyżej wymienieni sponsorzy. Czemu to wszystko ma służyć? Główny macher Raczyński nawet nie ukrywa, że to jego trzecia, czy czwarta próba przejęcia biznesu w całej Polsce. Na nazwisku Dutkiewicz się przejechał, dlatego nazwiskiem Kukiz w wyborach prezydenckich przygotował sobie grunt pod:

    Chcemy wejść do Sejmu jako ruch obywatelski. Przeprowadzić reformę ordynacji wyborczej i doprowadzić do rozwiązania parlamentu. Tak, by nowe wybory mogły odbyć się już według ordynacji większościowej, w jednomandatowych okręgach wyborczych ==== A WIĘCEJ TO NA http://kontrowersje.net/zacznijcie_si_mia_z_antysystemowego_kukiza_bo_za_chwil_b_dziecie_p_aka
    ========== EPILOG…
    Tylko dinozaury były głupsze od Polaków. Skoro jednak one wyginęły ileś tam milionów lat temu… http://mirek.neon24.pl/post/5653,jednak-polacy-sa-najglupsi-na-swiecie