Sprawa skończy się w sądzie, gdyż rodzice nie zgadzają się z decyzją i odmawiają zapłaty.

Rodzice 13-latka, którzy nie identyfikują się z żadną religią, nie wyrazili zgody na udział syna w wycieczce z obawy przed indoktrynacją ze strony islamskich ekstremistów. Jak napisali w liście do nauczyciela, motywującym ich decyzję: Przez lata słyszeliśmy o raportach dotyczących motywowanej religijnie przemocy stosowanej przez muzułmanów.

Spowodowało to jednak nałożenie przez władze oświatowe na nich kary. Lokalne przepisy zezwalają na karanie rodziców, których dzieci opuszczają zajęcia szkolne. Małżeństwo ma zapłacić grzywnę w wysokości 300 euro.

Para sprzeciwiła się decyzji podjętej przez urzędników i skierowała sprawę do sądu. Odrzuca też wysuwane z różnych stron oskarżenia o „islamofobię”. Adwokat rodziny stwierdził, że rodzice powinni mieć prawo do podejmowania takich decyzji, jeżeli obawiają się o bezpieczeństwo dziecka.

kresy.pl / wpolityce.pl

6 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. lucy75
    lucy75 :

    Niewazne czy to meczet czy synagoga. Rodzic moze nie miec najzwyczajniej ochoty, zeby jego dziecko odwiedzalo miejsca, gdzie sam by go nie zabral – ktore nie odpowiada ani jego wizjii swiata ani wartosciom, ktore stara sie przekaza dziecku (to TEORIA). Niestety, sama wiem jak edukacja ma gdzies (za przeproszeniem) rodzicow w tej kwestii… Wiec moze lepiej rozchorowac sie tego dnia, nie wchodzic w dziwna polemike z nauczycielem i zaoszczedzic rodzinie chodzenia po sadach :-/ (to ZYCIE)

    • lucy75
      lucy75 :

      Dodam tylko, ze motyw obawy o bezpieczenstwo dziecka – w kontekscie takiej wycieczki – wydaje mi sie duzo przesadzony. Bardziej chodzi mi o poszanowanie pogladow czy wiary innych. Szacunek do tego wlasnie, ze niektorym taka wycieczka “nie po (mysleniowej) drodze” – czy to musi konczyc sie szkalowaniem od islamofoba czy antysemity?

      • kojoto
        kojoto :

        Czy obawa o bezpieczeństwo dziecka była przesadzona, czy nie – to już jest sprawa rodziców. I ich prawo w związku z tym do odmowy – z dokładnie tych powodów, które Pani wymieniła. Czy aby jednak nie lepiej powiedzieć głośno co się myśli i zająć zdecydowane stanowisko, niż z obawy o kłopoty czołgać się z nosem przy ziemi?

        • lucy75
          lucy75 :

          Oczywiscie, ze przywodzi to na mysl tchorzostwo (sama tak pomyslalam).Ale ja zobaczylam w takiej wycieczke niebezpieczenstwo DUCHOWE (tamci rodzice maja absolutnie prawo widziec to inaczej!) w odpowiedzi na ktore polemizowanie z nauczycielem wydaje mi sie pomyleniem POZIOMOW. NiC z takiej polemiki nie wyniknie. Nie tyle wiec z obawy o klopoty ale z obojetnosci dla przeciwnika – zachowalalbym sie wlasnie “zachowawczo” przez TAKTYCZNE wycofanie. Taktyczne, NIE FAKTYCZNE – bo moje dziecko doskonale by wiedzialo DLACZEGO nie pojechalo na wycieczke. To dla mnie wazniejsze niz “czepierzenie wlosow” (tak sie mowi? :)))) z nauczycielem. I ostatecznie SKUTECZNIEJSZE w edukacji bo sama do dzisiaj WIEM dlaczego siedzialam “cicho-sza” w domu dokladnie co 1ego maja… i tylko kolezanki opowiadaly mi potem jakie tam jadly lody-cuda-niewidy. Moja rodzina miala klopoty, ale bynajmniej nie dlatego, ze mnie nie bylo na pochodzie.Klopoty w sadzie bo dziecko nie pojechalo na wycieczke to NIEADEKWATNE. Dlatego NIE WARTO – moim zdaniem. Oczywiscie, kazdy moze myslec inaczej. Pozdrawiam.