Blisko trzy czwarte polskich firm przyznaje, że ma trudności z pozyskaniem pracowników. Zdaniem ekspertów to m.in. efekt rozwoju gospodarki przy jednoczesnej emigracji Polaków. Według „Rzeczpospolitej”, sytuacja wzmaga presję płacową i skłania przedsiębiorców do podwyżek.

Dziennik prognozuje, że obecne umiarkowane tempo wzrostu płac niebawem może przyspieszyć. Każdego miesiąca przybywa firm, które mają trudności ze znalezieniem pracowników. Obecnie przyznaje to 72 proc. pracodawców, natomiast dwóch na trzech zauważa nasilenie tych kłopotów w porównaniu z minionym rokiem. By poradzić sobie z sytuacją, firmy najczęściej zwiększają budżety na wynagrodzenia. Trend ten potwierdzają dane GUS: s sektorze przedsiębiorstw przeciętne miesięczne wynagrodzenie po dziewięciu miesiącach br. było o 4,1 proc. wyższe niż rok wcześniej.

Zdaniem Piotra Wielgomasa, prezesa firmy rekrutacyjnej Bigram, która zleciła badanie, obecna sytuacja to efekt utrzymywania wzrostu gospodarczego, sprzyjającego rozwojowi rodzimych firm oraz inwestycjom firm zachodnich. Wielgomas zaznacza, że inwestorów zza granicy przyciągał dostęp do niedrogich pracowników o wysokich kompetencjach. Z drugiej strony, na rosnący niedobór pracowników wpływa emigracja zarobkowa Polaków. – W rezultacie w dużej części rynku pracy podaż nie nadąża dziś za popytem– twierdzi Wielgomas.

Również Krzysztof Inglot z agencji zatrudnienia Work Service, która zajmuje się m.in. ściąganiem pracowników z Ukrainy i promuje to rozwiązanie przyznaje, że przedsiębiorcy są bardziej otwarci na podwyżki, niż w 2015 roku. Dotyczy to w dużym stopniu stawek godzinowych, a w niektórych firmach jest 15–16 proc. wzrost płac. Inglot potwierdza również, że w Polsce duża podaż pracowników i wysokie bezrobocie długo zaniżało poziom wynagrodzeń szeregowych pracowników.Powodowało to bardzo niską presję płacową, szczególnie widoczną w porównaniu z Czechami czy Węgrami, gdzie na prostych stanowiskach produkcyjnych zarabia się niemal dwa razy więcej.

Jednocześnie, według innych badań, w III kwartale tego roku co czwarty pracownik deklarował chęć zmiany pracy. Eksperci uważają, że pracodawców czekają większe inwestycje w pozyskanie i utrzymanie pracowników.

Niektóre prognozy wskazują, że osiągnięcie poziomu Czech czy Węgier pod względem płacowym dla pracowników prostej produkcji (równowartość ok. 2,4 tys. zł) może zająć 2-3 lata.

Węgry: brakuje rąk do pracy – firmy podnoszą płace

Zbliżona sytuacja widoczna jest jednak także na Węgrzech. Dwie trzecie tamtejszych firm w związku z brakiem ludzi do pracy decyduje się na podniesienie płac. Według badania sondażowego przeprowadzonego przez legjobbmunkadók.hu wśród ponad 150 węgierskich firm zatrudniających łącznie ponad 100 tys. osób, cierpią one głównie na brak wykwalifikowanych pracowników. Co więcej, blisko połowa respondentów twierdzi, że ma również kłopoty ze znalezieniem pracowników intelektualnych, podobnie jak pracowników częściowo wykwalifikowanych.

Głównym powodem kłopotów z zatrudnieniem mają być wysokości płac – oferowane wynagrodzenie uznawane jest przez kandydatów do pracy za zbyt niskie. Z tego względu 67 proc. przedsiębiorstw chce zaradzić kłopotom z zatrudnieniem podnosząc płace. Ponieważ mimo tego wciąż brakuje pracowników, wiele firm decyduje się także na reorganizację systemu pracy i zachęca swoich pracowników do pracy w nadgodzinach.

Wyrwać Polskę z pułapek średniego rozwoju i niskiego dochodu

W rozmowie z Kresami.plbyły wiceminister finansów dr Cezary Mech mówił o wyrwaniu się Polski z tzw. pułapki średniego rozwoju, czyli sytuacji stosunkowo niskiego poziomu życia w porównaniu z sąsiednimi krajami, u których jest on kilkukrotnie wyższy.

Jego zdaniem, Polska znalazła się w sytuacji przypominającej bytowanie na obrzeżach „czarnej dziury”, która wysysa młode pokolenie, chcące lepiej zarabiać i żyć w lepszych warunkach. Według dr Mcha, jeżeli Polska chce wyrwać się z pułapek średniego rozwoju i niskiego dochodu, musi prowadzić inną politykę gospodarczą od tej zakładanej, opartej na starym dogmacie dyfuzyjnym.

„Polska powinna w tym nieszczęściu w jakim się znajduje skorzystać z doświadczeń krajów, które znalazły się w podobnej sytuacji i wyrwały się z tej pułapki lub są w trakcie tego, jak np. Chiny. Tam, kiedy po kryzysie ilość napływu migrantów ze wsi ustała, a było to ok. 8 mln ludzi rocznie, wykorzystały to, by wyrwać się z tej pułapki. Zmniejszona podaż siły roboczej spowodowała od czasu kryzysu ok. 2-krotny wzrost wynagrodzeń. Polska również powinna z tego skorzystać i pójść ścieżką szybkiego wzrostu płac. Polepszyłoby to wszystkie wskaźniki dochodowe obywateli, a z drugiej strony zniechęcałoby to do emigracji, ponieważ w Polsce byłaby perspektywa szybszego „dogonienia płac” w bogatszych krajach. Mogłoby to także sprzyjać powrotowi emigrantów do Polski, a także wzrostowi innowacyjności i liczby stanowisk pracy o tzw. wartości dodanej”– mówił Kresom.pl dr Mech.

Przeczytaj: Dr Cezary Mech dla Kresów.pl: Ukraińcy obniżają Polakom wynagrodzenia i zmuszają ich do emigracji

Kukiz’15: zadbać przede wszystkim o Polaków

Paweł Kukiz w komentarzu dla Kresy.plpowiedział wcześniej, że politycy powinni dbać przede wszystkim o opłacalność pracy dla Polaków mieszkających w Polsce. W kontekście planów wicepremiera Morawieckiego, który deklaruje zamiar ściągnięcia setek tysięcy pracowników z Ukrainy, Kukiz uważa, że Ukraińców można przyjmować po stworzeniu ustaw zabraniających promowania banderyzmu, gdyż wyznający taką ideologię imigranci nigdy się nie zasymilują.

„Dramat polega na tym, że przez ten ucisk fiskalny Polacy są wypędzani z Polski, a na ich miejsce sprowadza się tańszych pracowników, w tym z Ukrainy. Po to, by utrzymał się system służący pewnym uprzywilejowanym politycznie grupom interesów. Oni to wszystko rozpatrują nie z punktu widzenia interesów Polski, tylko z punktu widzenia swoich partykularnych interesów”– mówił Kukiz.

Do propozycji Morawieckiego krytycznie odniósł się także wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka(Kukiz’15). Jego zdaniem, plan Morawieckiego to plan ukrainizacji polskiego rynku pracy:

„Min. Morawiecki powiedział, że trzeba uzupełnić ubytek na rynku pracy i zaproponował zaproszenie aż 2 mln Ukraińców w perspektywie lat. Oznacza to oczywiście białą flagę ws. ściągnięcia z powrotem polskich emigrantów. Każdy polski rząd powinien mieć naczelny priorytet: sprowadzić ich do Polski”.

Jak wskazują sondaże, większość Polaków jest zgodna co do stwierdzenia, że Polska jako kraj nie potrzebuje więcej imigrantów zarobkowych.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Ukraińcy przyjeżdżają do pracy, ale legalnie nie pracują

Przeczytaj: Kontrola NIK na Podkarpaciu wykazała patologie przy zatrudnianiu obcokrajowców – głównie Ukraińców

Rp.pl / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply