Dwie trzecie węgierskich firm w związku z brakiem ludzi do pracy decyduje się na podniesienie płac.

Według badania sondażowego przeprowadzonego przez legjobbmunkadók.hu wśród ponad 150 węgierskich firm zatrudniających łącznie ponad 100 tys. osób, cierpią one głównie na brak wykwalifikowanych pracowników. 55 proc. respondentów jest zdania, że trudno ich znaleźć, zaś 28 proc. twierdzi, że jest to niemal niemożliwe. Co więcej, blisko połowa respondentów (47 proc.) twierdzi, że ma również kłopoty ze znalezieniem pracowników intelektualnych, podobnie jak pracowników częściowo wykwalifikowanych (48 proc.). Nie ma aplikacji do pracy na co trzecią ofertę pracy dla pracowników wykwalifikowanych i na co piątą ofertę dla częściowo wykwalifikowanych. Kłopoty zasadniczo nie dotyczą stanowisk kierowniczych i administracyjnych.

Głównym powodem kłopotów z zatrudnieniem mają być wysokości płac – oferowane wynagrodzenie uznawane jest przez kandydatów do pracy za zbyt niskie. Z tego względu 67 proc. przedsiębiorstw chce zaradzić kłopotom z zatrudnieniem podnosząc płace.

Ponieważ mimo tego wciąż brakuje pracowników, wiele firm decyduje się także na reorganizację systemu pracy i zachęca swoich pracowników do pracy w nadgodzinach.

Wyrwać Polskę z pułapek średniego rozwoju i niskiego dochodu

W rozmowie z Kresami.plbyły wiceminister finansów dr Cezary Mech mówił o wyrwaniu się Polski z tzw. pułapki średniego rozwoju, czyli sytuacji stosunkowo niskiego poziomu życia w porównaniu z sąsiednimi krajami, u których jest on kilkukrotnie wyższy.

Jego zdaniem, Polska znalazła się w sytuacji przypominającej bytowanie na obrzeżach „czarnej dziury”, która wysysa młode pokolenie, chcące lepiej zarabiać i żyć w lepszych warunkach. Według dr Mcha, jeżeli Polska chce wyrwać się z pułapek średniego rozwoju i niskiego dochodu, musi prowadzić inną politykę gospodarczą od tej zakładanej, opartej na starym dogmacie dyfuzyjnym.

„Polska powinna w tym nieszczęściu w jakim się znajduje skorzystać z doświadczeń krajów, które znalazły się w podobnej sytuacji i wyrwały się z tej pułapki lub są w trakcie tego, jak np. Chiny. Tam, kiedy po kryzysie ilość napływu migrantów ze wsi ustała, a było to ok. 8 mln ludzi rocznie, wykorzystały to, by wyrwać się z tej pułapki. Zmniejszona podaż siły roboczej spowodowała od czasu kryzysu ok. 2-krotny wzrost wynagrodzeń. Polska również powinna z tego skorzystać i pójść ścieżką szybkiego wzrostu płac. Polepszyłoby to wszystkie wskaźniki dochodowe obywateli, a z drugiej strony zniechęcałoby to do emigracji, ponieważ w Polsce byłaby perspektywa szybszego „dogonienia płac” w bogatszych krajach. Mogłoby to także sprzyjać powrotowi emigrantów do Polski, a także wzrostowi innowacyjności i liczby stanowisk pracy o tzw. wartości dodanej”– mówił Kresom.pl dr Mech.

Przeczytaj więcej: Dr Cezary Mech dla Kresów.pl: Ukraińcy obniżają Polakom wynagrodzenia i zmuszają ich do emigracji

Kukiz’15: nie dla ukrainizacji polskiego rynku pracy

Paweł Kukiz w komentarzu dla Kresy.plpowiedział, że politycy powinni dbać przede wszystkim o opłacalność pracy dla Polaków mieszkających w Polsce. Kukiz uważa, że Ukraińców można przyjmować po stworzeniu ustaw zabraniających promowania banderyzmu, gdyż wyznający taką ideologię imigranci nigdy się nie zasymilują.

„Dramat polega na tym, że przez ten ucisk fiskalny Polacy są wypędzani z Polski, a na ich miejsce sprowadza się tańszych pracowników, w tym z Ukrainy. Po to, by utrzymał się system służący pewnym uprzywilejowanym politycznie grupom interesów. Oni to wszystko rozpatrują nie z punktu widzenia interesów Polski, tylko z punktu widzenia swoich partykularnych interesów”– mówił Kukiz.

Do propozycji Morawieckiego krytycznie odniósł się także wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka(Kukiz’15). Jego zdaniem, plan Morawieckiego to plan ukrainizacji polskiego rynku pracy:

„Min. Morawiecki powiedział, że trzeba uzupełnić ubytek na rynku pracy i zaproponował zaproszenie aż 2 mln Ukraińców w perspektywie lat. Oznacza to oczywiście białą flagę ws. ściągnięcia z powrotem polskich emigrantów. Każdy polski rząd powinien mieć naczelny priorytet: sprowadzić ich do Polski”.

Jak wskazują sondaże, większość Polaków jest zgodna co do stwierdzenia, że Polska jako kraj nie potrzebuje więcej imigrantów zarobkowych.

Dailynewshungary.com / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. wlkp
    wlkp :

    W przypadku Węgier podnoszenie pensji nie zwiększy ilości pracowników – bo tam problem emigracji jest marginalny – zatem nie zmniejszą odpływu rąk do pracy – a imigrantów raczej nie przyjmą. Podnoszenie pensji przez część firm po prostu przemieszcza pracowników pomiędzy firmami – nic więcej. Ciekawsze jest jednak porównanie obecnej sytuacji Polski do Chin – przecież tam startowy poziom płac był zdecydowanie niższy niż w Polsce, podniesienie ich w niektórych sektorach nawet dwukrotne nie zrównało nadal pensji z polskimi. Po drugie – Chińczycy nie mieli i nie mają możliwości tak łatwego jak my wyjazdu do pracy w innych, zamożniejszych krajach – zatem nie następuje ubytek zewnętrzny siły roboczej i po trzecie – tam zdecydowanie większy wpływ na zarządzanie gospodarką ma partia – żaden kraj w EU nie może w taki sposób sterować gospodarką. A opowieści o podwyżkach i powrocie rodaków do ojczyzny – przecież w Polsce nikt nie zapłaci za prostą pracę 4-5 tys PLN, a niższe stawki nikogo do powrotu nie skuszą – więc są to tylko dywagacje i nic więcej.Musimy niestety, pogodzić sie z tym, że znakomita większość tych co wyjechali – już tu nie wrócą – i w tych realiach ( absolutnie nie wartościując jak są złe ) przyjdzie nam się zmagać z rzeczywistością i brakiem rąk do pracy.

    • bob
      bob :

      Po pierwsze procentowo z Węgier nie wyjechało wcale mniej niż z Polski, po 2 średnia zarobki Polaków w GB to ok 6 tys przy jakiś 2x wyższych kosztach utrzymania ( cena mieszkań i usług bo ceny artykułów 1 potrzeby podobne) więc zarobki w okolicach 3tys szczególnie w mniejszych miastach na pewno zachęciła by wielu do powrotu. No ale piso-banderowcy do tego nie dopuszcza …