Szereg serbskich organizacji nacjonalistycznych zorganizowało marsz w stolicy Autonomicznej Prowincji Wojwodiny – Nowym Sadzie.
Marsz odbywał się w rocznicę przyłączenia Wojwodiny do przedwojennego Królestwa Serbów Horwatów i Słoewńców. Przede wszystkim był wyrazem krytycyzmu nacjonalistów wobec obecnej polityce władz Serbii, które w imię ambicji przystąpienia do Unii Europejskiej podejmują kroki w praktyce będące uznaniem albańskich władz w kosowskiej Prisztinie. To właśnie Bruksela, a szczególnie Berlin, chcą wymusić na władzach w Belgradzie praktyczne pogodzenie się z sececją Kosowa. Dla większości Serbów, a szczególnie nacjonalistów, częściowo uznawane na świecie Kosowo (nie jest członkiem ONZ) pozostaje zbuntowaną prowincją Serbii. “Zakazali naszego ostatniego protestu. Dziś przychodzimy by pokazać im, że się nie boimy” – mówił Ivan Ivanović lidera Serbeskiego Ruchu Narodowego “Nasi”.
Antyzachodnie nastawienie przejawiało się także w entuzjastycznym nastawiniu wobec Rosji, w której zgromadzeni widzieli realnego sojusznika dla swojego kraju. Niektórzy uczestnicy marszu trzymali rosyjskie flagi, portrety Władimira Putina. Towarzyszyły im transparenty z hasłami: “Serbia i Rosja – razem nie porzebujemy UE”, “Z Rosją do zwycięstwa”. Nie obyło się też bez akcentów antytureckich, związanych zarówno z historycznym wsparciem Turcji dla muzułmanów w Bośni i Albańczyków w Kosowie, jak z ostatnim zestrzeleniem rosyjskiego samolotu przez tureckiego F-16 nad granicą turecko-syryjską. Zgromadzeni deptali symbol tureki sił powietrznych.
rt.com/kresy.pl
Serbia jest skończona.Została zdradzona.
http://wolna-polska.pl/wiadomosci/106659-2015-11
to jest ciekawy paradoks – nacjonaliści serbscy noszą podobiznę putina jak ikonę wybawcy, a rosyjscy nacjonaliści uważają go za szkodnika i uzurpatora