Incydent z 21 kwietnia pokazał do czego są zdolni współcześni banderowcy, pokazał ich prawdziwe oblicze. Nie różni się ono niczym od oblicza sprzed 70 lat. Ideologia Bandery przetrwała w stanie nienaruszonym i po upadku ZSRR została przekazana kolejnemu pokoleniu galicyjskich i wołyńskich Ukraińców.

Media w Polsce są pełne jednostronnych informacji odnośnie wydarzeń na wschodniej Ukrainie i roli, jaką w nich odgrywa Rosja. Brakuje natomiast szczegółowych i obiektywnych informacji na temat funkcjonowania zachodniej i naddniestrzańskiej Ukrainy pod rządami zwycięzców niedawnego puczu. Odbiorca tych mediów odnosi wrażenie, że z jednej strony znajdują się agresywni separatyści inspirowani przez imperialną Rosję, a z drugiej miłujący demokrację i wartości europejskie zwolennicy nowoczesnej i europejskiej Ukrainy. Lukrowane wywiady z działaczami Prawego Sektora i Swobody – zamieszczane w „Gazecie Wyborczej” i „Gazecie Polskiej” – mają przekonać polskie społeczeństwo, że problem ukraińskiego szowinistycznego nacjonalizmu nie istnieje. Jest tylko problem domniemanego odradzania się imperializmu rosyjskiego.

Niestety problem szowinizmu ukraińskiego istnieje i w dłuższej perspektywie okaże się on groźniejszy niż mityczny już imperializm rosyjski, którym media III RP straszą przez cały dzień dzieci (tak samo inteligentnie jak w PRL straszono imperializmem amerykańskim i rewizjonizmem niemieckim). Dowodzi tego wydarzenie, które miało miejsce 21 kwietnia. Biorąc pod uwagę powszechne zaangażowanie tychże mediów po stronie neobanderowców, zrozumiałym jest dlaczego je przemilczały. Poinformował o nim szerzej jedynie portal Kresy.pl, rozrzedzając nieco zasłonę dymną, jaką media III RP otoczyły ideowych i politycznych spadkobierców Stepana Bandery. Incydent, o którym będzie mowa, rzuca jaskrawy snop światła na oblicze współczesnych banderowców, z którymi mainstream medialny III RP nieustannie oswaja Polaków i którzy obok oligarchów stanowią polityczny fundament nowej Ukrainy.

W Poniedziałek Wielkanocny 21 kwietnia w miejscowości Bazaltowe na Wołyniu (dawniej Janowa Dolina koło Równego) miejscowy aktyw Prawego Sektora uczcił swoich poprzedników z OUN/UPA, którzy 71 lat wcześniej dopuścili się tam aktu ludobójstwa na Polakach. Wedle oficjalnego komunikatu, działacze Prawego Sektora wraz z dziekanem Ukraińskiej Autokefalicznej Cerkwi Prawosławnej – ojcem Ihorem – obchodzili rocznicę „jednego z największych zwycięstw UPA”, które sprowadzało się do likwidacji „bazy polsko-niemieckich okupantów Wołynia”. Ojciec Ihor odmówił modlitwę w intencji członków UPA pod upamiętniającym ich pomnikiem. Na zakończenie uroczystości jej uczestnicy wznieśli trzykrotnie tak bliski polskim elitom politycznym okrzyk „Sława Ukrainie! Herojam sława!”

Trzeba w tym miejscu przypomnieć podstawowe fakty historyczne. Zagłada Janowej Doliny była jedną z największych i najbardziej bezwzględnych zbrodni dokonanych przez nacjonalistów ukraińskich na Wołyniu w pierwszej połowie 1943 roku. Mord ten miał miejsce w Wielki Piątek 1943 roku, a data ta nie została wybrana przypadkowo. Wyznawcy ideologii Doncowa i Bandery uwielbiali symbole o wymowie wręcz szatańskiej. Przed popełnieniem zbrodni banderowcy mieli się odgrażać polskiej ludności, że na Wielkanoc pomalują jajka na czerwono (tzn. krwią). Słowa dotrzymali.

U zarania niepodległej Polski – w 1920 roku – w Janowej Dolinie powstały Państwowe Kamieniołomy Bazaltu (tak państwowe! II RP nie widziała nic złego w tworzeniu państwowych przedsiębiorstw). Przy nich zbudowano duże osiedle dla pracowników. Było ono w pełni zelektryfikowane i posiadało własną sieć kanalizacyjną (rzecz unikalna na kresowej prowincji), a także szkołę, obiekty sportowe, sklepy, elektrownię, szpital, posterunek policji, hotel, kino, stację kolejową, kaplicę i cmentarz. Ten skok cywilizacyjny na zapadłej wołyńskiej prowincji był przykładem sukcesu polityki gospodarczej II RP i dlatego ową „Gdynię Kresów” pokazywano nawet delegacjom zagranicznym. Nie zniszczył jej ani wielki kryzys (1929-1933), ani nawet okupacja sowiecka (1939-1941) i niemiecka (od 1941). Śmierć i zniszczenie przyniosła dopiero Ukraińska Powstańcza Armia.

Janowa Dolina stała się obiektem ataku nacjonalistów ukraińskich z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że jej mieszkańcy byli prawie wyłącznie Polakami. Po drugie dlatego, że w rezultacie ludobójczej czystki etnicznej prowadzonej przez OUN/UPA na Wołyniu od lutego 1943 roku do miejscowości tej zaczęli licznie przybywać uciekinierzy. Polacy uciekający przed nacjonalistami ukraińskimi sądzili, że w Janowej Dolinie będą bezpieczni, chociażby ze względu na stacjonujący tam garnizon niemiecki. Niestety okazało się to płonną nadzieją.

W ataku na Janową Dolinę wzięły udział dwie sotnie UPA, wspomagane przez dezerterów z Ukrainische Hilfspolizei oraz okoliczne ukraińskie chłopstwo. Całością akcji dowodził Iwan Łytwyńczuk-„Dubowyj” (1917-1952). Ten nacjonalistyczny watażka, uważany dzisiaj na Ukrainie za bohatera narodowego, był jednym z inicjatorów ludobójstwa wołyńskiego. W przeciwieństwie do większości przywódców ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego – wywodzących się z Galicji Wschodniej – pochodził on z Wołynia. Był synem duchownego prawosławnego z Dermania. Początkowo studiował w seminarium prawosławnym w Krzemieńcu, ale bardziej od prawosławia pociągała go ideologia Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. W 1943 roku został dowódcą Okręgu Wojskowego UPA „Zahrawa” na północno-wschodnim Wołyniu. Podległe mu oddziały jako pierwsze rozpoczęły akcję ludobójstwa. Łytwyńczuk-„Dubowyj” wykazywał się szczególną gorliwością w przeprowadzaniu mordów na Polakach. Niejednokrotnie sam w nich uczestniczył.

Siły ukraińskie otoczyły Janową Dolinę szczelnym pierścieniem w nocy z 22 na 23 kwietnia 1943 roku. Uprzednio Ukraińcy przerwali łączność telefoniczną z siedzibą powiatu w Kostopolu, wysadzili w powietrze tory kolejowe i mosty, a drogę dojazdową zablokowali ściętymi drzewami. Napad rozpoczął się po północy, w Wielki Piątek 23 kwietnia. Janowa Dolina została ostrzelana z broni maszynowej i ręcznej. Następnie do osady wkroczyły zorganizowane grupy szturmowe, które oblewały kolejne domy naftą lub benzyną, podpalając je od strony wejścia smolnym łuczywem przy użyciu wiązek siana i słomy, albo wrzucały granaty przez okna. W napadzie uczestniczyła masowo ludność ukraińska, w tym kobiety i dzieci, które brały udział w podpalaniu zabudowań ze śpiącymi ludźmi. Uciekający Polacy byli zabijani strzałami z broni palnej lub siekierami i widłami. Inni ginęli w płomieniach albo dusili się dymem w piwnicach, gdzie usiłowali się schronić. Upowcy podpalili także szpital, po uprzednim wyniesieniu z niego pacjentów narodowości ukraińskiej. Trzyosobowy personel szpitala został zamordowany siekierami, natomiast polskich pacjentów napastnicy spalili żywcem. Według innej wersji upowcy zarąbali ich siekierami przed budynkiem.

Napastnikom stawiła opór jedynie grupa Polaków w tej części osiedla, gdzie znajdowały się murowane budynki mieszkalne. Ze swojej siedziby ostrzeliwał się też garnizon niemiecki. Siły UPA i ukraińskiego chłopstwa wycofały się z Janowej Doliny około czwartej nad ranem, gdy nad miejscowością pojawił się niemiecki samolot zwiadowczy. Rannych Polaków Niemcy odwieźli samochodami do Kostopola. Zostały one ostrzelane przez UPA, mimo że były oznaczone znakiem Czerwonego Krzyża. Po wycofaniu się UPA w rezultacie polskiego odwetu zginęło pięcioro Ukraińców oraz małżeństwo Rosjan, których pomyłkowo uznano za Ukraińców.

Liczba zamordowanych Polaków w Janowej Dolinie została oszacowana przez Ewę i Władysława Siemaszków na co najmniej około 600 osób. Większość z nich zginęła na skutek wywołanych w osiedlu pożarów. Ofiary ginęły ponadto od ciosów siekier, noży i wideł. Część dzieci wbito na sztachety płotów, a niemowlęta rozbijano główkami o ściany. Spłonęło około 100 budynków. Rezultatem napadu na Janowa Dolinę była nie tylko okrutna śmierć kilkuset niewinnych ludzi, ale także zniszczenie symbolu polskiego sukcesu gospodarczego i cywilizacyjnego w dwudziestoleciu międzywojennym. Być może samo zniszczenie tej miejscowości jako symbolu polskiej kultury i gospodarności na Kresach Wschodnich było dla UPA nawet ważniejsze niż zamordowanie mieszkających tam Polaków.

Od ponad 70 lat trwa zaprzeczanie i zakłamywanie tej zbrodni. Największe zasługi na tym polu położył banderowski pseudohistoryk Petro Mirczuk-„Zalizniak” (1913-1999). Wymyślił on bajeczkę o „bitwie” w Janowej Dolinie, w której Polacy mieli stracić kilkuset zabitych i rannych, a Ukraińcy 8 zabitych i 3 rannych (w rzeczywistości napastnicy ukraińscy stracili w walce dwóch ludzi). Już tylko ta dysproporcja strat pozwala wątpić w rzekomą „walkę” dwóch zorganizowanych stron.

Do niezwykle bezczelnego zachowania ze strony ukraińskiej doszło w momencie, kiedy rodziny pomordowanych ufundowały pomnik upamiętniający męczeństwo Janowej Doliny. W ostatniej chwili przed jego odsłonięciem Ukraińcy usunęli z płyty datę „23 kwietnia 1943”, pozostawiając tylko napis „Pamięci Polaków z Janowej Doliny”. Uroczystość odsłonięcia w dniu 18 kwietnia 1998 roku zakłóciła bojówka ok. 50 nacjonalistów z transparentami o treści „Won polscy policjanci” i „Won SS-owskie sługusy”. W niedługim czasie po odsłonięciu polskiego pomnika, Ukraińcy postawili pomnik ku czci morderców z UPA w centrum obecnej wsi Bazaltowe. Upamiętnia on „akcję bojową”, która ponoć miała miejsce w dniach 21-22 kwietnia 1943 roku. Napis na płycie ukraińskiego pomnika głosi, że oddziały UPA, którymi dowodził „Dubowyj”, zlikwidowały rzekomo „bazę polsko-niemieckich okupantów Wołynia”. Fałsz i ordynarne kłamstwo zostały tu użyte nawet jeśli chodzi o datę. Właśnie tę fałszywą datę rzekomej bitwy UPA z „polsko-niemieckimi okupantami” obchodzili w tegoroczny Poniedziałek Wielkanocny członkowie Prawego Sektora z wielebnym ojcem Ihorem.

W Polsce na temat skandalu z pomnikiem UPA w Janowej Dolinie milczano i milczy się do dzisiaj (tak samo zresztą jak o blisko 20 pomnikach S. Bandery i innych watażków nacjonalistycznych, które po pomarańczowej rewolucji przyozdobiły miasta zachodniej Ukrainy). Milczy się też na temat najnowszego skandalu z obchodami ku czci sprawców zbrodni ludobójstwa. Nie było jakiejkolwiek reakcji nie tylko polskiego MSZ, ale nawet polskiego konsula we Lwowie. Głuche i zarazem cyniczne milczenie prezentują w pierwszej kolejności tropiciele polskiego realnego i fikcyjnego nacjonalizmu z „Gazetą Wyborczą” na czele, którzy jednocześnie od 25 lat z sympatią patrzą na odrodzenie nacjonalizmu ukraińskiego.

Czy można sobie wyobrazić, że np. władze Rosji postawiłyby w Katyniu pomnik ku czci NKWD? Jaka wówczas byłaby reakcja red. Tomasza Sakiewicza, Antoniego Macierewicza i Jarosława Kaczyńskiego? Podejrzewam, że huczałoby i dudniło od rana do wieczora, a na końcu wypowiedzieliby Rosji wojnę. Ale w sytuacji heroizacji zbrodniarzy z UPA mamy głuche milczenie także ze strony „obozu patriotycznego”. Czy można sobie wyobrazić NPD – sukcesorkę NSDAP – czczącą pamięć esesmanów na terenie któregoś z byłych niemieckich obozów koncentracyjnych? Sądzę, że na coś takiego zabrakłoby im jednak tupetu w obawie przed reakcją świata i delegalizacją. Czy można sobie wyobrazić, że gdziekolwiek na świecie jest negowana zbrodnia ludobójstwa i znieważa się pamięć jego ofiar, a państwo, z którego te ofiary pochodzą nie reaguje, nie upomina się o nie?

Incydent z 21 kwietnia pokazał do czego są zdolni współcześni banderowcy, pokazał ich prawdziwe oblicze. Nie takie, w które każą Polakom wierzyć redakcje „Gazety Wyborczej”, „Gazety Polskiej” i „Rzeczypospolitej”, ale rzeczywiste. Nie różni się ono niczym od oblicza sprzed 70 lat. Ideologia Bandery przetrwała w stanie nienaruszonym i po upadku ZSRR została przekazana kolejnemu pokoleniu galicyjskich i wołyńskich Ukraińców. Po zwycięskim puczu z przełomu 2013/2014 roku zatruwa też Kijów. Incydent w Janowej Dolinie (Bazaltowem) nie był lokalnym, odosobnionym przypadkiem. Kilka dni później – 27 kwietnia – we Lwowie uczczono rocznicę utworzenia dywizji SS-Galizien. W tradycyjnym już od lat marszu uczestniczyło ok. 500 młodych osób, w tym m.in. członkowie Bractwa Studenckiego im. Stepana Bandery. Tego typu imprezy odbywają się regularnie, głównie na zachodniej Ukrainie. Rocznic i okazji nie brakuje. Ten obłędny kult zbrodni może wydać jedynie nową zbrodnię.

Red. Sakiewicz pouczając księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego twierdził, że lepiej o „sprawach trudnych” rozmawiać z „ludźmi wolnymi niż z niewolnikami”. To samo powiedział prezes IPN, dr Łukasz Kamiński, wyrażając nadzieję, że dzięki polskiemu poparciu dla kijowskiego puczu będzie się lepiej rozmawiać ze stroną ukraińską o „trudnym temacie”. W takim razie niech obaj panowie pokażą jak się rozmawia o „trudnych” sprawach i tematach z banderowcami. Myślę, że sami dobrze wiedzą, iż żadnego dialogu nie będzie.

Po pierwsze dlatego, że banderowcy takiego dialogu nie tylko nie pragną, ale wręcz go sobie nie życzą. Są zainteresowani polskim poparciem i pomocą w konflikcie z Rosją, ale w zamian nic nie oferują, zwłaszcza w kwestii „spraw trudnych”. Dialogu o „sprawach trudnych” nie będzie również dlatego, że polska strona faktycznie też go nie chce. Polski mainstream polityczno-medialny od Kwaśniewskiego po Tuska i Kaczyńskiego i od Michnika po Sakiewicza i Rydzyka już dawno zdradził pamięć i prawdę o ludobójstwie dokonanym na Polakach przez OUN/UPA i poświęcił je na ołtarzu swojej proukraińskiej i antyrosyjskiej polityki.

Takie skandale jak ten w Janowej Dolinie są możliwe właśnie dlatego, że III RP zdradziła pamięć o ofiarach. Poza niszową grupą historyków i społeczników mówiących prawdę dominuje w Polsce główny nurt opanowany przez wyznawców „wiary ukrainnej” i wielbicieli wszystkiego co było w historii ukraińskiej antypolskie. Wśród protektorów i wybielaczy szowinizmu ukraińskiego stanął po 1989 roku z jednej strony obóz polityczny wywodzący się z tzw. „lewicy laickiej”, a z drugiej strony tzw. polska prawica opanowana przez groteskowy kult piłsudczyzny i kierująca się w swoich ocenach politycznych mitologią romantyczną, antykomunizmem i antyrosyjskością. Jej sposób wartościowania pokazuje niedawny protest przeciwko tournée chóru wojskowego Pustowałowa. Klubom „Gazety Polskiej” i politykom POPiS-u przeszkadzały „sowieckie mundury”, w tym czapki z czerwonymi gwiazdami. „To jest koncert o rosyjskim imperializmie” – wtórował im prezes Związku Ukraińców w Polsce Petro Tyma (niezalezna.pl, 14.03.2014), znany z licznych antypolskich wystąpień, w tym z żądania potępienia operacji „Wisła”. Czerwona gwiazda przeszkadza jako symbol totalitaryzmu, ale czerwono-czarna flaga banderowska – pod którą na Majdanie prezentował się cały orszak polityków POPiS-u – już nie. A czegóż ona jest symbolem? „Wolnych ludzi” panie red. Sakiewicz? Nie jest to przypadkiem symbol ideologii totalitarnej i to znacznie skrajniejszej niż ideologia sowiecka? No i czy państwo z POPiS-u nie wiedzą, że pokrewny chór Aleksandrowa wystąpił w tych samych sowieckich mundurach 15 października 2004 roku w Watykanie przed św. Janem Pawłem II i został przez niego serdecznie przyjęty?

Niestety to, że na polskiej scenie politycznej dominują siły, które za nic mają polską martyrologię na Wołyniu i w Galicji Wschodniej, a za partnerów obrały sobie ideowych spadkobierców zbrodniarzy jest wyrazem daleko posuniętej utraty tożsamości narodowej Polaków. Czy naprawdę nie ma już w Polsce środowisk, które nie tylko powiedziałyby głośno „nie”, ale byłyby w stanie przeciąć ten wrzód?

Bohdan Piętka

źródło: Isakowicz.pl

18 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. vanderbrook
    vanderbrook :

    Swietny artykul. Nie zmienila sie ideologia OUN. Zabrania tego ich ‘Dekalog” Do ich celow politycznych nalezy tez przylaczenie Sanoka, Przemysla i Chelmu do Ukrainy az po Radom. Oni od tego celu nie odstapia. O ludobojstwie popelnionym przez Ukraincow na Polakach klamia. Klamia, zaprzeczaja i przy okazji zrobia to jeszcze raz tak jak to zrobili ich upowscy ojcowie i dziadkowie. Ich metody beda te same, tak jak byly w 1846, 1942, 1943, 1944 i 1945. Doczekalismy sie faszystowskiego banderowskiego panstwa przez miedze. Faszystom podlizywal sie Sikorski. Kaczynski i Romaszewska wywrzaskiwali hasla UPA. Waszyngton ich finansuje. A kto ich zwalcza? Rosja, na ktora prasa judzi. Bialorus, ktorej sie urabia zla opinie. Wegry, ktorym sie insynuuje szowinizm. Nalezy wskazac, ze Krym stal sie rosyjski w 1786 roku, ze go bezprawnie Chruszczow przylaczyl do Ukrainy w 1954 roku i ze wiekszosc ludnosci krymskiej glosowala w plebiscycie za przylaczenie do Rosji. Na plebiscyt przyjechali obserwatorzy z zachodniej Europe. Przymusu nie dostrzegli. Co do wschodniej Ukrainy nalezy zauwazyc, ze rzad rosyjski kilkakrotnie wypowiedzial sie, ze w odroznieniu od Krymu, Malorosji do przylaczenia sie nie zaprasza. Na koniec nalezy tez wskazac, ze Rosja, Bialorus i Wegry nie wysuwaja roszczen terytorialnych wobec Polski a obecna faszystowska szajka oligarchow i zlodziei takie zadania jeszcze na Majdanie wysunela. Dopoki w Kijowie u wladzy sa oligarchowie (Turczynow, Jaceniuk), faszysci (Jarosz, Tiahnibok) i zlodzieje (Timoszenko: Timoszenko zostala wymieniona jako wspolwinna w akcie oskarzenia (indictment) w sprawie kryminalnej US v. Lazarenko o milionowe miedzynarodowe oszustwa, pranie pieniedzy i dzialanie na szkode Ukrainie (US v. Lazarenko, US District Court in San Francisco, nr. akt CR-00-284-MJJ, http://www.tymoshenkocase.com/wp-content/uploads/2012/07/en32-t1.pdf , strona 7, linie 19 i 25)), nie bedzie na Ukrainie demokracji. Jesli niefaszystowska czesc Ukrainy zwyciezy i ich sily dojda do Kijowa, mozna sie spodziewac, ze junta zostanie ewaukowana przez US Air Force do bazy w Ramstein. W Niemczech kupia sobie Maybachy i pojada do Szwajcarii pic z Chodorkowskim a w swej bylej ojczyznie zostawia za soba kupy trupow.

  2. jan53
    jan53 :

    @vanderBrook: Backa wielokrotnie wypowiadal się ze Bialystok oraz okolice to ziemie Bialoruskie.Podobnie jak Litwini chcą Suwalk i Augustowa.To nie jest tak ze na wschodzie mamy “przyjaciol”.Proszę pamietac ze to Litwini dwukrotnie pozwolili armii czerwonej na przemarsz w strone Warszawy – w 1919r i 1920.Ich polityczna swiadomosc obecnie ksztaltuje się na poziomie litewskiego chlopa panszyznianego oraz 1918r.Gdyby nas zaatakowano od wschodu to zapewne Litwini wbili by nam noz w plecy i w zamian za obietnice kolejnych naszych ziem z Ruskimi poszliby na RP.Bialorus ma tyle do powiedzenia co Zyd w Warszawskim getcie za okupacji.Wegry nie chcą naszego terytorium bo graniczyliśmy ze sobą krotko przed II WS o czym nie można powiedzieć o Litwie i Rosji.Ukraina i Bialorus to powojenne twory wuja Koby aby w ONZ-cie mogly reprezentować jako oddzielne “podmioty” poglądy ZSRR.
    Co do Ukrainy to mam nadzieje ze tak jak ten “twor” powstal tak i się rozleci.Liczenie na nich jako strefy buforowej przez naszych chorych na glowe politykierów jest smieszne i zalosne.Strefa buforowa przed dzicza z Azji byliśmy zawsze my.Trzeba to zrozumieć i zbroic się na maxa.

    • vanderbrook
      vanderbrook :

      p. Jan53: Mam materialy i informacje o wrogosci wladz litewskich do Polski i do indywidualnych Polakow. Nie mam informacji o zadaniach terytorialnych wobec Polski wysunietych przez Lukaszenke. Bede wdzieczny za informacje zrodlowe.

      • jkm_ci
        jkm_ci :

        Tutaj ma Pan cały artykuł……………………………………………………………………………………………
        Kto z polskich polityków oddał Ukrainie Lwów po 1989 roku, a Litwie Wilno ?

        Autor: Rajmund Pollak

        Data dodania wpisu: 11 listopada 2011 07:46

        Kategoria: Historia

        Tagi: akty prawne, GRANICE, Kresy, Lwów, niepodległość, Petlura, polska, powierzchnia Rzeczypospolitej Polskiej, racja stanu, rzeczpospolita, umowy międzynarodowe, Wilno, zaniedbania, zdrada

        (Akty prawne, 17 września 1939, Jałta, PRL, „Pieriestrojka” i zaniedbania polskiej racji stanu. )

        17 września 1939 roku armia radziecka udzieliła bratniej pomocy sojuszniczym wojskom hitlerowskim i uderzyła na Polskę łamiąc obowiązujący traktat o nieagresji i zajmując Kresy Wschodnie Rzeczypospolitej !

        Po 22 lipca 1944 roku na mocy zdrady dokonanej przez naszych sojuszników w Jałcie, powstała Polska Ludowa ( zachowująca do 1952 roku formalną nazwę Rzeczpospolita Polska) o powierzchni o wiele mniejszej od II Rzeczypospolitej, mimo odzyskania ziem północnych i zachodnich.

        Przypomnę: Powierzchnia II RP wynosiła 389 720 km², natomiast obecna pow. Polski wynosi niewiele ponad 312.000 km² !

        Warto przyjrzeć się stronie prawnej traktatów dotyczących wschodnich granic Rzeczypospolitej Polskiej.

        Zacznijmy od umowy z Niepodległą Ukrainą :

        Umowa warszawska – międzynarodowa umowa, zawarta 21 kwietnia 1920 pomiędzy rządami Ukraińskiej Republiki Ludowej i Polski.

        Rząd polski uznał w niej istnienie URL i zrezygnował z roszczeń do ziem sięgających granicy Polski z 1772. Rząd URL uznał granicę polsko-ukraińską na Zbruczu i przecinającą Wołyń na wschód od Zdołbunowa (pozostawiając Równe i Krzemieniec po stronie polskiej) i dalej na północ do linii Prypeci. Oba kraje zobowiązały się do niezawierania umów międzynarodowych skierowanych przeciw sobie oraz gwarantowały prawa ukraińskiej ludności w Polsce i polskiej na Ukrainie. Ze strony polskiej umowę podpisał kierownik ministerstwa spraw zagranicznych Jan Dąbski, ze strony ukraińskiej kierownik ministerstwa spraw zagranicznych, przewodniczący delegacji URL na rozmowy z Polską toczone od jesieni 1919 r. – Andrij Liwicki

        Symon Petlura i gen. Antoni Listowski wśród żołnierzy polskich – kwiecień 1920.

        Częścią składową umowy była konwencja wojskowa z 24 kwietnia 1920r., podpisana przez ukraińskiego generała Wołodymyra Sinklera i najbliższego współpracownika Józefa Piłsudskiego Walerego Sławka (działającego jako pełnomocnik Naczelnego Wodza), która rozpoczynała współpracę militarną obu krajów przeciw bolszewickim wojskom na terytorium Ukrainy. Obie umowy były tajne, z wyjątkiem opublikowanego w Monitorze Polskim aktu uznania państwowego Ukraińskiej Republiki Ludowej i Dyrektoriatu Symona Petlury jako rządu Ukrainy.

        Zakończeniem wojny polsko- bolszewickiej była pokojowa umowa międzynarodowa.

        Traktat ryski (lub inaczej pokój ryski), Traktat pokoju między Polską a Rosją i Ukrainą, podpisany w Rydze dnia 18 marca 1921 r. (Dz.U. Nr 49, poz. 300) w kwestii granic:

        Polska uzyskała ziemie należące przed trzecim i częściowo drugim rozbiorem do Rzeczpospolitej, a w latach 1795–1916 stanowiące część zaboru rosyjskiego, zaś od wiosny 1919 zajmowane przez Wojsko Polskie: gubernie grodzieńską i wileńską oraz zachodnie części guberni wołyńskiej z Łuckiem, Równem i Krzemieńcem i mińskiej z Nieświeżem, Dokszycami i Stołpcami. Rosja i Ukraina zrzekły się roszczeń do Galicji Wschodniej, przed 1914wchodzącej w skład monarchii habsburskiej Granica polsko-sowiecka przebiegała w zasadzie wzdłuż linii II rozbioru z 1793(z korekturą na rzecz Polski w postaci części Wołynia i Polesia, z miastem Pińskiem).

        Powyższa mapka przedstawia granice wschodnie Polski po Pokoju Ryskim

        Warto również przypomnieć, że po pierwszej wojnie światowej powstała niepodległa Litwa i fakt, że W lipcu 1919 Rada Najwyższa konferencji pokojowej w Paryżu zdecydowała o poprowadzeniu linii demarkacyjnej wzdłuż linii Grodno–Wilno–Dyneburg, zostawiając Wilno po stronie polskiej (linia Focha).

        Były to omowy międzynarodowe, podpisane dwustronnie z Ukrainą lub z Litwą i trójstronnie z udziałem przedstawicieli Ukrainy, złamane bezprawnie przez najazd Armii Czerwonej na Rzeczpospolitą Polską w dniu 17 września 1939 roku. Potem była noc okupacji sowiecko-hitlerowskiej kiedy Polaków z Kresów najpierw mordowano lub wywożono na Sybir, a komu się udało przeżyć, to gdy weszli na tamte tereny hitlerowscy , to zarówno Niemcy jak i Ukraińcy dokonywali czystek etnicznych, dokonując zbrodni ludobójstwa na naszych rodakach, a tych Polaków, którym się cudem udało przeżyć, to po II Wojnie Światowej NKWD wraz z UPA i komunistami ukraińskimi wypędzili z Kresów ładując do transportów kolejowych zdążających na zachodnie ziemie odzyskane.

        Gdy następował rozkład ZSRR, to Gorbaczow i Jelcyn dokładali starań, aby odradzająca się Ukraina nie była na tyle potężna, aby mogła zagrozić Rosji, co dawało możliwość naszym elitom upomnienie się o zwrot Polsce Lwowa i Stanisławowa, bo wtedy zwolennik UPA Wiktor Juszczenko miał by z jednej strony powiększoną o prastare ziemie Polskę, a z drugiej jeszcze potężniejszą Rosję !

        Istnieją w internecie niepotwierdzone oficjalnie wzmianki, że…” W 1989 r. Michaił Gorbaczow zaproponował na spotkaniu w Moskwie z najważniejszym przedstawicielem ówczesnego PRL-u, zwrot Ziem Wschodnich w dwóch wersjach.
        Pierwsza: zwrot Wilna, Lwowa i Krzemieńca;
        Druga – okręg grodzieński z puszczą białowieską i dawne woj. Lwowskie z zagłębiem naftowym. Powodem tej propozycji było unieważnienie umów jałtańskich i chęć wzajemnego zrzeczenia się roszczeń o odszkodowania. ”

        Jednak w tym artykule nie będę się zajmował niepotwierdzonymi źródłami, lecz tylko ujawnię, że:

        Sprawa ta jest najbardziej tajnym sekretem trzeciej Rzeczypospolitej, gdyż nasze elity zamiast zabiegać o Lwów i Stanisławów poparły pomarańczową rewolucję, na której czele stał zwolennik polakobójców spod znaku UPA, Wiktor Juszczenko, który ogłosił już jako urzędujący prezydent, Stepana Banderę bohaterem Ukrainy !

        Krążą w obiegowej opinii publicznej przekazy, że nawet jeden z okrągłostołowych polityków prosił Gorbaczowa , aby nie upubliczniał jakichkolwiek mozliwosci zwrotu Polsce Lwowa i Stanisławowa, bo to mogłoby doprowadzić do odrodzenia ruchu narodowego w Polsce, który jest anty-unijny, a wszystkie strony okrągłego stołu uzgodniły, że Polska przystąpi do UE.

        Rosji przedputinowska była znacznie bardziej życzliwa dla Polski niż dla Ukrainy, bo silna Polska stanowiłaby polityczną przeciwwagę dla odradzającej się potęgi potomków zbrodniarzy z UPA !

        Powrót do Polski Lwowa i Stanisławowa jeszcze przed zjednoczeniem Niemiec dałby również szansę na neutralizację Rzeczypospolitej, która poprzez rozrost własnego terytorium stałaby się faktycznie piątą potęgą w Europie ( po Rosji, Niemcach, Anglii i Francji).

        Kto wtedy oddał Lwów i Stanisławów Ukrainie, a Wilno Litwie?

        Tymi tajemnicami powinno zająć się jak najszybciej IPN !!!

        Bardzo zaskakującym jest fakt, że o przebiegu obecnej granicy polsko-litewskiej zadecydowano w Wielnie 5 marca 1996 roku, jednak oficjalnie dziennik ustaw w tym ważnym temacie ukazal się dopiero trzy lata później !

        Dziennik Ustaw z 1999 r. Nr 22 poz. 199

        UMOWA

        między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Litewską o wspólnej granicy państwowej, stosunkach prawnych na niej obowiązujących oraz o współpracy i wzajemnej pomocy w sprawach granicznych,

        sporządzona w Wilnie dnia 5 marca 1996 r.

        (Dz. U. z dnia 19 marca 1999 r.)

        W imieniu Rzeczypospolitej Polskiej

        PREZYDENT RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

        podaje do powszechnej wiadomości:

        W dniu 5 marca 1996 r. została sporządzona w Wilnie Umowa między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Litewską o wspólnej granicy państwowej, stosunkach prawnych na niej obowiązujących oraz o współpracy i wzajemnej pomocy w sprawach granicznych

        Jeszcze bardziej zaskakuje sprawa ustalenia przebiegu obecnej granicy z Ukrainą !

        Dz.U. z 1994 nr 63 poz. 267
        UMOWA między Rzecząpospolitą Polską a Ukrainą o stosunkach prawnych na polsko-ukraińskiej granicy państwowej oraz współpracy i wzajemnej pomocy w sprawach granicznych, sporządzona w Kijowie dnia 12 stycznia 1993 r.

        W imieniu Rzeczypospolitej Polskiej

        PREZYDENT RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

        podaje do powszechnej wiadomości:

        W dniu 12 stycznia 1993 r. została podpisana w Kijowie Umowa między Rzecząpospolitą Polską a Ukrainą o stosunkach prawnych na polsko-ukraińskiej granicy państwowej oraz współpracy i wzajemnej pomocy w sprawach granicznych w następującym brzmieniu:

        UMOWA

        między Rzecząpospolitą Polską a Ukrainą o stosunkach prawnych na polsko-ukraińskiej granicy państwowej oraz współpracy i wzajemnej pomocy w sprawach granicznych

        Rzeczpospolita Polska i Ukraina:

        – kierując się pragnieniem rozwijania i umacniania przyjacielskich stosunków z korzyścią dla obu Państw i ich narodów,

        – realizując zasady i cele Traktatu między Rzecząpospolitą Polską a Ukrainą o dobrym sąsiedztwie, przyjaznych stosunkach i współpracy, podpisanego w Warszawie dnia 18 maja 1992 r.,

        – dążąc do określenia i utrzymania należytych stosunków prawnych na granicy między obu Państwami,

        zgodziły się na następujące postanowienia:

        ROZDZIAŁ I

        Przebieg, oznakowanie i utrzymanie granicy

        Artykuł 1

        1. Umawiające się Strony, stojąc na gruncie nienaruszalności granic państwowych, potwierdzają przebieg linii granicy państwowej między Rzecząpospolitą Polską a Ukrainą, ustalonej w Umowie między Rzecząpospolitą Polską i Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich o polsko-radzieckiej granicy państwowej, podpisanej dnia 16 sierpnia 1945 r.. Umowie między Rzecząpospolitą Polską a Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich o zmianie odcinków terytoriów państwowych, podpisanej dnia 15 lutego 1951 r. …

        Zatem Umowa ta może być uznana za nieważną prawnie, bo :

        1. 16 sierpnia 1945 roku istniał legalny Rząd Rzeczypospolitej Polskiej w Londynie, który żadnej umowy granicznej z ZSRR nie podpisał,

        2. Stroną umowy z ZSRR z dnia 15 lutego 1951 roku nie był Rząd niepodległej Rzeczypospolitej, lecz marionetkowy,promoskiewski Rząd PZPR-u .

        3. Po upływie 50 lat umowa trzech mocarstw z Jałty o oddanie Polski w strefę wpływów ZSRR przestała obowiązywać.

        4. Sukcesorem prawnym ZSRR jest Rosja, a nie Ukraina, a zatem dawne umowy z ZSRR nie mogą być podstawą prawną do umów z Ukrainą !

        To, że powrót Lwowa i Stanisławowa i Wilna, oraz powiększenie terytorium RP po rozpadzie ZSRR było możliwe nie tylko teoretycznie wykazali Niemcy, którzy doprowadzili do unicestwienia porozumień z Jałty w sprawie terytorium Niemiec !!!

        Politycy RFN zupełnie inaczej rozmawiali z Gorbaczowem i z Jelcynem !!!

        RFN dokonało przy pomocy silnej marki niemieckiej (DM) tego, czego się w historii Europy nie udało dokonać żadnemu państwu bez rozlewu krwi. Politycy RFN zdołali wykupić od ZSRR wolność dla okupownej przez Armię Czerwoną od 1945 roku części terytorium Niemiec, oraz formalnie okupowanego przez USA,Francję i Wielką Brytanię- Berlina Zachodniego.
        Zanim jednak nastąpiło Deutsche Wiedervereinigung, odbyło się szereg konferencji międzynarodowych :
        5 maja 1990 roku w Bonn,

        22 czerwca 1990 w Berlinie,

        17 lipca 1990r. w Paryżu (w tej konferencji brała udział również Polska),

        i wreszcie ta najważniejsza 12września1990r w Moskwie, historyczna konferencja z udziałem ZSRR, Anglii Francji i USA, oraz…NRD i RFN, zwana „konferencją dwa plus cztery”.

        Opowiadane obecnie na całym świecie bzdury o tym, że Niemcy się zjednoczyły, bo dzielni berlińczycy podzielonego kraju rozebrali wysoki mur, nie mają nic wspólnego z prawdą historyczną !

        Podstawą zjednoczenia Niemiec był bowiem moskiewski Traktat dwa plus cztery, który ustalał :

        Zjednoczone Niemcy obejmą obszar RFN i NRD oraz obie części Berlina.

        Obecne granice są ostateczne, tzn. Niemcy zrzekają się roszczeń wobec innych krajów (granica na Odrze i Nysie zostaje potwierdzona).

        Niemcy potwierdzają uznanie pokoju i rezygnują z broni atomowej, chemicznej i biologicznej.

        Wielkość niemieckiej armii zostanie zredukowana z 500 do 370 tys. żołnierzy.

        ZSRR wycofa swoje wojska z NRD najpóźniej do 1994 roku.

        Na terenie NRD nie mogą stacjonować wojska NATO oraz nie można umieszczać tam rakiet.
        Zakończenie podziału Berlina.

        Zjednoczone Niemcy uzyskają pełną suwerenność.

        Umowę podpisali ministrowie spraw zagranicznych Hans-Dietrich Genscher z RFN, Lothar de Maiziere z NRD, Roland Dumas z Francji, Eduard Szewardnadze z ZSRR, Douglas Hurd z Wielkiej Brytanii i James Baker z USA.

        Cały koszt wyprowadzenia wojsk radzieckich z NRD łącznie z wydatkami na budowę w Rosji mieszkań dla krasnoarmiejców wzięła na siebie RFN .

        Nie będą pisał ile jeszcze marek niemieckich popłynęło do ZSRR i ile euro płynie nadal do Rosji na przykład na gazociąg pod Bałtykiem w ramach tajnego protokołu, który został 20 lat temu podpisany bilateralnie między Eduardem Szewardnadze a Hansem Dietrichem Genscherem, bo treść tego protokołu należy do najpilniej strzeżonych tajemnic zarówno w RFN jak i w Rosji i nie miałem możliwości go przeczytać.

        Na fakt istnienia tego tajnego protokołu wskazują wydarzenia, które nastąpiły już po zjednoczeniu .

        RFN stało się największym orędownikiem interesów Rosji wewnątrz całej Unii Europejskiej .

        Dawni agenci Stasi zostali wprawdzie zdemaskowani, ale żaden z nich nie trafił do więzień niemieckich za działalność antydemokratyczną .

        Żaden z oficerów politycznych w armii NRD, ani żaden niemiecki agent KGB czy GRU nie trafił do więzienia.

        Były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder zgodził się objąć stanowisko przewodniczącego rady nadzorczej konsorcjum budującego gazociąg pułnocny pod Bałtykiem z pominięciem terytorium Polski. Taka demonstracja polityczna uległości RFN wobec Rosji nie mogła być przypadkowa.

        Obecna kanclerz RFN Angela Dorothea Merkel ( z domu Kasner) pochodzi z NRD, a lobby NRD (czyli prorosyjskie) ma dominującą pozycję w elitach władzy obecnego RFN i jest gwarantem dla przyjaznego nastawienia do Putina i jego kliki.

        Wiele wskazuje na to, że wpływowa Erika Steinbach ( z domu Hermann) była agentką ( Stasi lub KGB) i wcale nie jest wykluczone, że steruje „Ruchem Wypędzonych” jako agentka FSB(Federalnych Służb Bezpieczeństwa) Rosji .

        Prawdziwa cena polityczna ( i finansowa) za zjednoczenie Niemiec pozostaje nadal okryta tajemnicą, tak samo jak tajemnicą pozostają nazwiska tych naszych polityków, którzy po 1989 roku oddali Ukraińcom Lwów i Stanisławów !!!

        Ciekawe, że na zjednoczeniu Niemiec zyskali terytorialnie zarówno Ukraińcy jak Litwini, Białorusini, Łotysze i Estończycy ( których terytoria wchodziły w skład ZSRR), ale nie zyskała nic Polska !

        Skoro było możliwe zjednoczenie Niemiec (które wywołały II Wojnę Światową) z Berlinem Dreznem i Lipskiem, , to tym bardziej było możliwe zjednoczenie Polski ze Lwowem, Stanisławowem i Wilnem, bo to Polska jako pierwsza stawiła czoło hitleryzmowi, nazizmowi i sowietyzmowi !

        Jednak jak widać, Pakt Ribbentrop-Mołotow oraz Jałta obowiązują po 1990 roku już tylko wobec Polski !

        Rajmud Pollak

        Artykuł ten wydrukował tygodnik „Śląska gazeta” w nr22 z30października –3 listopada 2011r

  3. jan53
    jan53 :

    @vanderBrook: Wystapienie telewizyjne Backi w 2010r.po krajowych wyborach gdzie wypowiedział takie zdanie – “Wielu Polakow zyje w blogim przeświadczeniu jeszcze dziś ze Polska konczy się na rogatkach Minska,wiec chce im uswiadomic ze Bialorus to tez ziemie Bialegostoku i okolic.Znalazly się tam przez pomylke”.Drugie podobne tez mniej więcej w podobnej formie padlo w zeszłym roku.Wiem ze to nic w porównaniu z litewskimi czy ukraińskimi “roszczeniami”.Jednak na Bialorusi ostatnio tez zaczyna być widoczny nacjonalizm.Brak jest natomiast zdecydowanej reakcji polskiej mniejszości tam mieszkającej skloconej miedzy sobą dzięki rządowi RP.Zapewne jak zwykle chodzi o pieniądze które otrzymuje uprzewilejowana grupa bylej p.prezes Borys.Do dziś nie potrafią rozliczyć finansów z ostatnich kilku lat.Poza tym zakaz wjazdu do Polski osobom starszym(po 70 roku zycia) przez nasz konsulat w Grodnie czy ambasadę w Minsku uważam za wielkie swinstwo.W Polsce tez ludzie maja rozne poglądy a mimo to wyjezdzaja za granice i rewolucji w innych państwach nie robia.Jescze jedno.To wstyd aby na Bialorusi były tylko dwie szkoły z j.polskim: W Grodnie i Szkola nr.8 w Wolkowysku.

  4. husarz
    husarz :

    Dobry artykuł jednak uważam że dużym nadużyciem jest stawianie w jednej linii Ojca Tadeusza Rydzyka i Aleksandra Kwaśniewskiego oraz Sakiewicza. To jednak dzięki mediom Ojca Tadeusza Rydzyka wiele milionów Polaków dowiedziało sie wogóle o rzezi wołyńskiej więc nieuzasadnionym jest mówienie że te media zdradziły prawdę o rzezi wołyńskiej. Poświęcono jej tam w porównaniu z innymi mediami bardzo dużo czasu antenowego. Chociażby ostatnio dwa miesiące temu w tv Trwam był program poświęcony wspomnieniom mordu w Hucie Pieniackiej Przypomnę również że to właśnie w tych mediach wielokrotnie wypowiadał się Wiktor Poliszczuk znany historyk polski który należy do najbardziej krytycznie wypowiadających się historyków o UPA i o obecnej polskiej polityce w stosunku do Ukrainy. Proszę zobaczyć chociażby na publikacje w Naszym Dzienniku które przecież bardzo często ukazują się na portalu kresy.pl. Jeśli ma Pan jakieś dowody na to że tak nie jest to niech je Pan pokaże. Zamiast atakować Ojca Tadeusza Rydzyka powinniście wpłynąć w jakiś sposób na treści tam przedstawiane aby tematyka ta była tam jeszcze szerzej obecna ponieważ są to media które docierają do znacznej części polskiego społeczeństwa. Pozdrawiam.

  5. o
    o :

    Wyglada na to, ze Polska ma byc oredownikiem, sluzaca i meczennica w cudzej sprawie. Ma sie poswiecic, a na koniec skonczyc meczenska smiercia, albo tylko wykorzystana i porzucona niczym dziwka (a nawet gorzej, bo tym sie placi).