Amerykanie oficjalnie przyznali, że to oni zbombardowali szpital w Kunduz prowadzony przez stowarzyszenie „Lekarze bez Granic”. W wyniku sobotniego ataku zginęły 22 osoby.
Dowódca wojsk amerykańskich w Afganistanie, generał John Campbell potwierdził przed komisją ds. sił zbrojnych Senatu USA, że był to błąd dodając, że Amerykanie nigdy umyślnie nie celowaliby w obiekt medyczny. Zapowiedział podjęcie odpowiednich środków, w tym szkoleń, by ta tragiczna sytuacja nie powtórzyła się.
NATO oraz Afgańczycy prowadzą w tej sprawie osobne śledztwa. Sekretarz Generalny NATO Jens Stoltenberg zaapelował o pełne wyjaśnienie sprawy.
Podczas sobotniego atakuzginęły 22 osoby, w tym troje dzieci. Atak bombowy miał zostać przeprowadzony na wniosek strony Afgańskiej. W tym czasie szpital praktycznie znajdował się na linii frontu, a w jego rejonie znajdowały się pozycje Talibów.
TVP.info / polskieradio.pl / Kresy.pl
Amerykanie doskonale wiedzieli, że tam jest szpital, ale nie przejmowali się i bombardowali. Linia frontu w tym przypadku to fantazje autora tego artykułu.