Podczas swojego wystąpienia na konferencji Amerykańsko-Izraelskiego Komitetu Spraw Publicznych (AIPAC), kandydat na prezydenta USA zapowiedział, że jeśli zostanie kolejnym lokatorem Białego Domu, to będzie prowadził zdecydowanie proizraelską politykę.

Podczas dorocznej konferencji czołowej organizacji lobbującej na rzecz Izraela w Stanach Zjednoczonych, Trump poświęcił dużo miejsca wzajemnym relacjom obu krajów. Zdaniem części komentatorów w przeciwieństwie do swoich wcześniejszych wystąpień, tutaj wypowiadał się bardzo proizraelsko, przy czym miał czytać swoje przemówienie z telepromptera.

Kandydat walczący o nominację Republikanów w wyborach prezydenckich nazwał siebie wieloletnim przyjacielem Izraela i zapewniał, że wspiera ten kraj. Zapowiedział, że jeśli zostanie prezydentem USA, to „rozmontuje katastrofalne porozumienie [nuklearne – red.] z Iranem”.Jego zdaniem jest ona „katastrofalna w skutkach dla Ameryki, Izraela i całego świata”,gdyż bez żadnych korzyści premiuje „czołowego sponsora terroryzmu na świecie”.

Kontynuując zapewnił, że jako prezydent natychmiast zaprosi do Białego domu „swego przyjaciela”, izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu, a także wirtualnie przeniesie izraelską stolicę z Tel Awiwu do Jerozolimy (zadeklarował to jako ostatni ze wszystkich republikańskich kandydatów). Deklarował, że Izrael przestanie być traktowany jako „państwo drugiej kategorii”.

W swoim wystąpieniu skrytykował też ONZ, m.in. w kontekście irańskich testów rakiet balistycznych, twierdząc, że Organizacja ta nie jest przyjacielem demokracji, wolności, USA i Izraela. Zapewniał również, że „kocha Izrael”, a jego córka niebawem urodzi „piękne żydowskie dziecko”.

Na tej samej konferencji wypowiadała się również kandydatka Demokratów, Hillary Clinton. Deklarowała, że od dawna jest przyjacielem Izraela. Jak twierdziła, ujrzała na zjeździe czołowej organizacji lobbującej interesy Izraela w USA “wielu przyjaciół”. Jak mówiła, „Stany Zjednoczone powinny zapewnić Izraelowi najbardziej zaawansowane technologie obronne”, zaś w kontekście międzynarodowym twierdziła, że “antysemityzm rośnie na świecie, szczególnie w Europie”.

Zdaniem części komentatorów, wystąpienie Trumpa zostało odebranie wyraźnie mniej entuzjastycznie, niż Hillary Clinton, a także innego kandydata Republikanów – Johna Kasicha.

PAP / gosc.pl / Kresy.pl

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. grzesiu
    grzesiu :

    Politycy w USA muszą dobrze żyć z banksterami. Więc koniec końcem wspierać Izrael. W kraju chcą dobrze żyć z USA to nawet lasy państwowe chcieli sprzedać aby zapłacić odszkodowania Żydom za II wojnę światową. Co ciekawe, druga opcja polityczna w kraju także jest pro żydowska. Popatrzcie jak z Dudą świętują żydowskie święta np. Hannuki czy jak je tam zwał, w pałacu prezydenckim i poszukajcie jakie nazwisko panieńskie miała żona Dudy… Frajerzy w kraju zawsze będą orać na “wyższą” rasę …

  2. antymajdan
    antymajdan :

    Chciało by się wierzyć, że to tylko niezbędny rytuał, bez którego nie jest możliwe osiągnięcie celu nadrzędnego…” Bądźcie więc roztropni jak węże…” – tak to mniej więcej szło. Bo wśród węży gołębica się nie uchowa.

  3. kojoto
    kojoto :

    Jakie by nie były powody takich deklaracji – takie wazeliniarstwo jak zaprezentował Trump i Clintonowa jest wyjątkowo obrzydliwe. I to jeszcze wobec takich wrednych gnid jak rządzący izraelem.